czwartek, 16 marca 2017

Prawda rozstrzelana przez obie strony


 Ostatnio pisałem o wojnie w Hiszpanii  przy okazji ukazania wojny domowej w Syrii i Iraku. Ciekawa sprawa z percepcją wojny domowej w Hiszpanii. W dominującym po 1968  na Zachodzie dyskursie dominowała wersja o wojnie demokracji z faszyzmem. Jeśli ktoś był zły po stronie rządowej to wyłącznie stalinowcy. Zbrodnie i gwałty, dziki wandalizm i tortury, grabieże i bandytyzm ze strony anarchistów, trockistów, liberałów są bagatelizowane. Ot rewolucja. A las Barricadas ! Swoją drogą lewacy z rewolty 1968 roku z czasem stali się tłustymi kotami biznesu i polityki. Zaś współczesna młodzież zlewaczona to koteczki w rui a nie tygrysy Madrytu i Barcelony. 






Natomiast prawica też dość specyficznie podchodzi do sprawy. Czytałem kiedyś na jednym forum internetowym dyskusję na temat tej wojny. Jeden z dyskutantów starał się wyjaśnić reszcie, że obie strony pławiły się w rezuństwie i bestialstwie. Kontrargumenty ograniczyły się głównie do takich typu "ty ch... z czerwoną gwiazdą na czole" czy "idź się doucz tłumoku". No właśnie to raczej młodzi narodowcy, bojowi księża powinni się trochę douczyć bo ich ignorancja czasem poraża. "Narodowcy, kibice doskonale znają historię" często takie hasło słyszę. Nie znają, przeważnie mają w głowach zestaw haseł i wyrwanych z kontekstu informacji. Jeśli już coś o historii wiedzą to jej nie rozumieją. 




Prawda zaś o tej wojnie jest taka, że prawdę o niej rozstrzelano na samym początku. Mit wspaniałej rewolucji, demokracji zmiażdżonej przez Franko, Hitlera i Mussoliniego konkuruje z mitem prawicowym. A mit prawicowy mówi, o wspaniałym kraju, sielance zniszczonej przez bolszewików.  Jaki wspaniały kraj jeśli były tam takie pokłady nienawiści ?  Oczywiście bardziej sympatyzuję z karlistami niż z POUM, ale przecież siłom rebelii tez trzeba oddać, ze rezali z zamiłowaniem.  Tym gorzej, że rezali obwieszeni szkaplerzami, różańcami i medalikami. Cześć rozstrzelanych, powieszonych czy zarżnietych przez siły rebelii zasłużyło sobie zupełnie na swój los, ale większość to ofiary furii. Takie same ofiary jak ci zamordowani po drugiej stronie barykady. Do tego było nie było, ale po 1936 terror "czerwony" osłabł, natomiast "biały" trwał jeszcze w latach 50 - tych.




 Do lat 50-tych walczono także z "czerwonymi wyklętymi" ukrywającymi się w górach. Zamachy w miastach trwały przez cały okres dyktatury. Tak naprawdę wojna domowa zaczęła się w 1934, a skończyła długo po II wojnie światowej. I jest to w pewnej mierze usprawiedliwienie terroru frankistów. Jakieś bo to śliska sprawa. 





Jednak mimo wszystko i tak Franko był dla Hiszpanii lepszy. Nigdy nie uzależnił się od sojuszników w przeciwieństwie do sił republikańskich. Republika Hiszpańska już w 1937 była rządzona de facto przez agentów NKWD i GRU. Moskwa zagrabiła 500 ton hiszpańskiego złota, a prawie udało jej się wywieść także zasoby muzeum Prado. Co to byłby za łup ! Franko nie dał wciągnąć Hiszpanii w wojnę po stronie Hitlera. Wysłał co prawda ochotniczą dywizję na front wschodni, ale Gibraltaru nie zaatakował. Hitler miał powiedzieć, że rozmowy z hiszpańskim caudillo są gorsze niż wyrywanie zębów. Miał też powiedzieć, że postawił na złego konia w 1936 r.  Hiszpański dyktator był także głównym sprawcą rozwoju gospodarczego Hiszpanii, który ruszył w latach 60-tych XX wieku. Gdyby zwyciężyła republika ... "czerwony terror" by wrócił, a kraj byłby zachodnim demoludem. Tak by było. Hiszpania była by w o wiele gorszym stanie niż jest. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz