niedziela, 31 grudnia 2017

Idealny rok

  Nowy Rok zaczął się słońcem, mgła i lekkim mrozem w nocy. Później około 10 zaczęła się dwudniową śnieżyca, która zasypala  wszystko dwudziestocentymetrowa warstwa bieli. Ta zamieć przejdzie w słoneczna zimę. Bez wielkich mrozów. Czasem nad ranem, we mgle, słupek rtęci spadnie poniżej minus piętnastu. Wieczorami słońce będzie malowniczo malować śnieg w różne odcienie czerwieni.

  Po dwudziestym lutego mróz wypuści ziemię ze swych objąć. Buchnie ciepły wiatr przez przelecze. Dulo będzie kilka dni z rzędu. Ciepłe podmuchy trzęsą  wierzcholkami starych jodel. Rzekami  płyną kry. Później wiatr zmieni kierunek. Przyjdą sloty marcowe. Marcowa pogoda z zima, wiosna i jesienią jednego dnia.Po połowie marca buchnie zieleń. Zazielenia się lany niedzwiedziego czosnku, zazielenia krzaki. Łąki ustroja się kwieciem.  Przyjdzie chłodny i deszczowy maj. Po nim czerwiec. Słońce będzie grzalo od świtu do zmierzchu. Ptaki będą grać koncerty a rzeki staną się zdatne do pływania.

A od swintej Hanki zimne wieczory i ranki. Fala burzowego frontu zakończy susze. Przyjdą letnie sloty. W sierpniu wróci upał. Powoli jednak chlodna mgła o poranku da znać, ze zbliża się jesień.
Przejdzie i jesień we wszystkich swoich odsłonach. A za nią kolejna zima. I przyjdzie rok 2019.


sobota, 30 grudnia 2017

Kosmos

Sto lat żonie Atamana i Atamanowi :D

Przedostatni grudnia 2017 roku

Za oknem szron i mróz. Zimy prawdziwej nie ma, ale mam nadzieję, ze będzie. Dziś idę na wesele mojego "atamana" z tyntyow. Ah jak te lata lecą. Później będzie już 2018. Sobie samemu życzę nudnego życia. W tym pozytywnym sensie. I Wam też takiej "nudy" życzę.


wtorek, 26 grudnia 2017

Nie płoszyć borsuki

   
   Przeglądam sobie stronę mojej szkoły średniej. Okazuje się , że przy szkole działa od jakiegoś czasu oddział "Strzelca" - JS 1910. Za godło przybrali sobie pięknego drapieżcę borsuka. Chłopaki i dziewczyny uczą się strzelać z karabinków, budować szałasy, organizować zasadzki, maszerować przez góry z mapą i kompasem. Gdy sam chodziłem do szkoły mowy nie było o żadnych paramilitarnych organizacjach w szkole. A owszem z kolegami strzelaliśmy się z karabinów na plastykowe kulki, budowaliśmy tratwy i pływaliśmy nimi po Wisłoku, łaziliśmy po Bieszczadach z wielkimi plecakami, czytaliśmy o Kedywie, SAS-e i Specnazie. To wszystko jednak była czysta oddolna amatorska zabawa. Żadnych "bojówek" nie było, był za to Klub Europejski. Osobiście pretensji nijakiej nie mam do prowadzących zajęcia, nawet ogólnie złą rzeczą nie było dowiedzieć się co to ewaluacja czy asertywności. W szerszym kontekście było to jednak wykuwanie Nowego Człowieka - Europejczyka. Innymi mówiąc słowy eurokomsomoł.







  Teraz czasy są inne. Jednak trzeba uważać, żeby owe borsuki, wilki czy inne łasice nie zostały spłoszone. Bo w pewnym momencie, może okazać się, że wśród polskiej młodzieży modnie jest być w antifie. Nie wierzycie ? Dla maturzystów z 2028 Tusk będzie takim samym wspomnieniem jak Jaruzelski ( jeśli władza PiS czy szerzej obozu antymagdalenkowego będzie trwała), i wtedy ... wahadło może odbić w drugą stronę. Jeśli lewactwo wyjdzie ze swojej kawiarniano-skłotowej niszy to nie będzie to dzieło partii Razem ani GW tylko MEN i IPN. Impregnacja ideowa musi być robiona z głową. Popatrzcie na kult JP II. Tysiące pomników, akademie, obrazy w kościołach, a dla dzisiejszych maturzystów jest to bardziej "koleś z memów" niż "Naszpapiesz". Za dużo to nie zdrowo ...

czwartek, 21 grudnia 2017

Co ma wisieć nie utonie ...


Przykro mówić, o zdradzie tuż przed Bożym Narodzeniem. Bo w "w wojnie o sądy" nie chodzi o niezależność sądów. Kasta jak to się oni nazywają pokazała swe krzywe oblicze podczas rozlicznych afer na które przymykała oczy. Są niezależni chyba od moralności i honoru. Oczywiście nie każdy sędzia to kanalia o tym też trzeba pamiętać ! Opozycja ? No cóż raczej nie będzie szubienic na Krakowskim Przedmieściu. Co ma wisieć nie utonie ! Mam nadzieje, że Polacy zapamiętają kto chciał by rząd polski ukorzył się przed Francją i brał nielatające śmigłowce. Chciał żeby  ukorzył się przed Niemcami i nie miał problemu z niemiecko-moskiewskim gazociągami na Bałtyku i przyjmowaniem "uchodźców". Kto w końcu chciał by polski rząd ukorzył się przed światową bandą, egzotycznym sojuszem banksterów i lewaków. Takich lewaków, którym bardzo odpowiada, żeby Polaczki robiły dużo i ciężko, za minimalne wynagrodzenie, na cudzym i jeszcze mieli kompleksy, że są mało wydajni, mało cywilizowani i  wymordowali  Żydów z kosmitami z planety Nazi.



Hetman Szymon Kossakowski. Najpierw bohater potem zdrajca. Źle skończył.


Warto wspomnieć też o innym zdrajcy. Staszek Kogut był senatorem z PiS. PiS doszedł do władzy m.in pod hasłami walki z korupcją. Kogut zdradził więc swoich wyborców. Warto tu zauważyć, że PO chciała likwidować CBA, natomiast za PiS CBA aresztuje pisowskich senatorów. Cokolwiek by nie mówić o partii rządzącej to nie jest banda aferzystów jak PO !

P.S.


Wreszcie jest dość śniegu na biegówki ! - http://chutornik.blogspot.co.uk/2017/12/biegowki-sport-dla-kazdego.html



środa, 20 grudnia 2017

Ile puszczy w Puszczy ?





   Jak wiecie mam raczej negatywny stosunek do min. Szyszki. Jednak nie oznacza to, że lubię "ekologów". W Polskiej części Puszczy Białowieskiej lasy naturalne i pierwotne to ok. 20 % powierzchni. Chroni je Park Narodowy o powierzchni 10 500 hektarów i rezerwat (a raczej system rezerwatów) o powierzchni ok. 8500 hektarów. Reszta Puszczy to las gospodarczy, prawda , że cenny bo pełen zwierza i różnych rzadkich roślin, ale mimo wszystko las gospodarczy. Pomysł by objąć PN całą Puszczę są zwyczajnie  głupie. 

Na foto - polowanie na niedźwiedzia  z "Pana Tadeusza". Prawdopodobnie odbyło się w Puszczy Nalibockiej, lub Puszczy Ruskiej





Za to, aż się prosi by powstały nowe PN. Na Pogórzu Przemyskim (Turnicki PN), na Mazurach czy nad dolną Odrą. Na foto - bagna nad Wisłokiem.

niedziela, 17 grudnia 2017

Stay-behind



Bagnet na broń


  Piszę ten artykuł o Estonii. Estonia jest zdolna wystawić 65 tysięczną armię. Przyrównując do naszych warunków Wojsko Polskie w razie wojny liczyło by 2,5 miliona "bagnetów". Sama estońska OT to 15 tysięcy ludzi, a planuje się podwojenie tej liczby. Putin wie, że pacyfikacja Estończyków będzie równie kosztowna jak wojny czeczeńskie.
   W tym kontekście zastanawia mnie czy nasze MON ma plany wojny partyzanckiej takie jakie powstały w Krajach Bałtyckich ? Nawet w optymistycznym wariancie przebiegu działań zbrojnych Rosjanie mogą przejąć kontrolę nad częścią terytorium Rzeczpospolitej. W nomenklaturze NATO-wskiej działania przygotowawcze do działania w podziemiu nazywają się "stay-behind". Czy takie "stay-behind" są realnie przygotowywane ? Są to działania wielorakie. Plany budowy skrytych magazynów i leśnych bunkrów. Plany koordynacji działań z Wojskami Specjalnymi , WOT, ale też innymi rodzajami Sił Zbrojnych oraz wywiadu wojskowego i cywilnego. Szkolenie "cichociemnych" , którzy stanęli by na czele oddziałów partyzanckich. Zasady na jakich działała by partyzantka leśna i miejska. Zasady kontaktu z partyzantami na Litwie i ewentualnie na Białorusi. Określenie priorytetów w potencjalnej akcji dywersyjnej. Regulamin zachowania dla dowódców i żołnierzy oddziałów, które znajdą się na tyłach wroga.  Metody oporu cywilnego, zbierania danych wywiadowczych, małego sabotażu. Szkolenie ludności jak ma się zachowywać po wkroczeniu wojsk inwazyjnych. I tak dalej.


Nawet w optymistycznym wariancie pod okupacją może się znaleźć Warmia, Mazury, Suwalszczyzna, Podlasie i północne Mazowsze. To jednak bardzo dobry teren dla partyzantów i komandosów operujących  na tyłach wroga. Źródło foto  - Wikipedia.




Przed wojną polski wywiad wojskowy przygotowywał się do okupacji części bądź całości II RP. Między innymi dzięki temu już 7 dni po kapitulacji Warszawy w 1939 r. polskie podziemie omal nie zgładziło Hitlera za pomocą pół tony trotylu. Obecnie nie tylko Estonia robi plany oporu pod rosyjską okupacją. Robi się to również na  Łotwie i Litwie, oraz w Finlandii. Na Ukrainie zaś, na terenach okupowanych przez Rosjan i rebeliantów działali partyzanci z tzw. oddziałów "Cień". Wypadów na tyły frontu dokonywali też ukraińscy komandosi, zwiadowcy i pododdziały ochotnicze. Z Rosją da się walczyć. A tym bardziej, że Polska ma długie tradycje wojny podjazdowej.


              
                                                    W 1109 Bolesław III Krzywousty pokonał armię inwazyjną głównie dzięki nieustannemu szarpaniu jej z tyłu, przodu i boku.



Woda dla ryb 


 Przygotowanie cywilów jest równie ważne jak przygotowanie partyzantów. Bez wsparcia ludności każdy uciekinier czy zestrzelony lotnik zostanie schwytany. Bez pomocy cywilów każda grupa dywersyjno-zwiadowcza czy oddział partyzancki zostanie rozbity. Jak mawiał Mao Tse-Tung "partyzanci bez chłopów są jak ryba bez wody". Obok wspierania partyzantów, ważnym elementem walki na tyłach jest opór cywilny. Indywidualny, oddolny sabotaż. A co takiego sabotaż ? Na przykład przebicie opon w ciężarówce okupanta, wadliwe wykonanie silnika, powolna praca na rzecz okupanta. Jest także "mały sbaotaż". W okupowanym Donbasie działała grupa cywilnego oporu kierowana przez, o ile dobrze pamiętam, grafika komputerowego. Malowali na sklejce karykatury przywódców "republik ludowych" po czym przypinali je za pomocą trytyrytek na płotach i słupach. Tropiono ich z zajadłością taka jakby co najmniej podkładali miny i zabijali oficerów. 


Czego potrzeba by być partyzantem ?


    Na pewno przekonanie, że powszechny dostęp do broni sprawi, że w razie W partyzantka będzie prężna i groźna jest mylne. Dla partyzanta dużo ważniejsza od umiejętności strzeleckich jest zdolność do przejścia 200 kilometrów. W grudniu w górach. Z RKM-em na plecach. Bez butów ... Człowiek, który ma nogi obwiązane szmatami i taśmą klejącą tez może maszerować. Człowiek może naprawdę dużo.  Inna rzecz, że w Estonii MON rozdaje karabinki szturmowe obywatelom, a w Polsce żołnierz zawodowy musi wyrabiać sobie pozwolenie na broń ...  
    Polska to nie Litwa, Estonia czy Finlandia. Jest nas ponad 35 milionów. Pobór póki co konieczny nie jest. Natomiast masy chłopaków i dziewczyn z ostatnich klas szkół średnich wystarczy tylko delikatnie pchnąć i sami się zgłoszą do WKU. Klasy wojskowe warto zamienić w klasy wojskowe z prawdziwego zdarzenia.  Można by też odtworzyć przedwojenne szkoły wojskowe dla młodocianych.  Warto wspierać Legię Akademicką i różnych "Strzelców". W Finalndi i krajach Bałtyckich OT i paramilitarne organizacje nie są wyśmiewane tylko otoczone powszechnym szacunkiem.  Trzeba uczynić wuef i przysposobienie ważnymi przedmiotami w szkole. Trzeba  mieć kadry i infrastrukturę do masowego szkolenia poborowych i ochotników w razie wzrostu zagrożenia.  Z tymi granicami mamy szansę obronić się sami, z tylko technicznym wsparciem Amerykanów. 




                        

               Przesmyk Suwalski - Moskovia podczas inwazji na Kraje Bałtyckie będzie musiała go zająć by odciąć NATO-wską pomoc. Teren to jednak dobry dla obrony regularnej jaki nieregularnej. Puszcze, lasy, jeziora, morenowe wzgórza, mokradła, torfowiska, zabagnione rzeki. Finka wskazuje Bagna Biebrzy. Gorzej bronić się będzie na linii Brześć - Warszawa. W 1920 ofensywa moskiewska zatrzymała się dopiero na przedpolach Stolicy...



P.S.


Tak straszę, ale się nie bójcie. Wojna jest jednak bardzo mało prawdopodobna. To nie Francja, która idzie ku wojnie domowej. Nie bójcie się - weselcie. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku ! Do zobaczenia w 2018 - oby był lepszy/ tak samo dobry jak 2017.








sobota, 16 grudnia 2017

Dlaczego Rosja przegrywa swoją historię ? cz. 1






Rozpad i odbudowa


   Rosja powoli się rozsypuje. Początek tego procesu to rok 1914. Imperium Rosyjskie włącza się do I wojny światowej. Straty są ogromne co wywołuje kryzys państwa. W lutym 1917 wybucha rewolucja, która zmiata carat. Straty są ogromne, jednak Armia Carska wcale nie była taka źle zaopatrzona i fatalnie dowodzona  jak mówią stereotypy. W 1914 żołnierze Mikołaja II szli w bój w strojach maskujących, podczas gdy np. Francuzi w czerwonych spodniach i czapkach. W Galicji doszli, aż pod Kraków i Limanową i omal nie sforsowali Karpat. Samo Imperium w przededniu Wielkiej Wojny było postrzegane mniej więcej tak jak dziś Chiny. Wschodzące supermocarstwo. Nie była to też despotia jak za Mikołaja I. Straty na frontach nie były też  wcale większe niż np. straty Francji. Jednak sprzeczności wewnętrzne, separatyzmy spowodowały rozkład armii i społeczną eksplozję. Wojna rzuciła iskrę na proch. Nowy rewolucyjny rząd kontynuował wojnę z Państwami Centralnymi. Nie szło - hasła "chleba, ziemi i pokoju !" przeważyły. Niemcy zdecydowali się to wykorzystać i użyć specyficznej broni biologicznej. Pomogli przedostać się Leninowi do Piotrogrodu (Petersburga). Nie jest też tajemnicą, że pewne wsparcie dały bolszewikom niektóre kręgi finansowo-przemysłowe. Po prostu likwidowali konkurencję. Lata 1918-1921 to w Rosji czas kompletnej destrukcji, dewastowania, grabieży, mordu. Gdy w 1921 r. Lenin kazał zakończyć "komunizm wojenny" komuniści rządzili Rosją, ale Rosja była pustynia. Trzeba było budować przemysł, uczelnie itd. od podstaw.

  Po Leninie przyszedł Stalin. Współczesna propaganda rosyjska słusznie uznaje Lenina za destruktora Imperium, a Stalina za jego odnowiciela. W 1939 i 1940 odbudowa Imperium szła w najlepsze.  Jednak tym razem Rosję zabiły apetyty. Zamiast przygotowywać się i do ataku i do obrony szykowali się tylko do ataku. W efekcie w 1941 wojska niemieckie doszły, aż do rogatek Moskwy podczas, gdy w pierwszych roku I wojny światowej Armia Carska walczyła w Karpatach , na Mazurach i Mazowszu. Terror Stalina i kolektywizacja sprawiły , że nawet Rosjanie poddawali się często bez walki. Później jednak w wyniku obłędu Hitlera mieszkańcy ZSRR poderwali się do boju w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.


Czy zdobyliśmy już Rżew ?


    I tutaj dowiecie się co to za rodzina na zdjęciu. To rodzina z spalonej wioski pod miastem Rżew. To miasto w obwodzie twerskim, nad górną Wołgą. Pomiędzy styczniem 1942 a marcem 1943 rozgrywała się tam bitwa, w której zginęło. Nie wiadomo dokładnie ile, ale była bardziej krwawa niż bitwy o Monte Cassino, Okinawę, Iwo Jimę, Ardeny i Normandię razem wzięte. Szczytem rzezi była operacja "Mars". Przebiegała równolegle do ofensywy pod Stalingradem. Tyle, że pod Stalingradem dowodzili wybitni  dowódcy Rokossowski (swoją drogą Polak), Wasilewski, Jeriomenko a pod Rżewem sam  Żukow. Rosyjscy historycy jeśli już mówią o "Marsie" to głoszą, że genialny Żukow chciał odciągnąć uwagę Niemców od Stalingradu. Historycy nierosyjscy uważają, że po prostu chciał odnieść wielki tryumf i przegrał. Żukow był wyjątkową, nawet jak na system stalinowski, kreaturą. Rabuś, prostak i pijak swe militarne sukcesy zawdzięczał wyłącznie nie liczeniem się ze stratami. Stalin zatrudnił go na tak wysokim stanowisku ponieważ prawdopodobnie sądził, że sterroryzuje Armię Czerwoną tak, że ta dojdzie do Berlina. Na przeciw armii Żukowa stały umocnione pozycje 9 Armii pod dowództwem mistrza defensywy gen. Modela. Do tego wcześniej wiedzieli o natarciu. .. Gdyby siły które wyginęły w listopadzie 1942 pod Rżewem zostały przekazane na południe frontu to prawdopodobnie odcięto by całą Grupę Armii A. Co to oznacza ? Mniej więcej to, że jesienią 1943 Armia Czerwona stała by pod Warszawą, a nie pod Kijowem. W maju 1945 zaś sowiecka kawaleria poiła by konie w Renie. 
 otd.
Śródtytuł - od wiersza czerwonoarmisty. Podmiot liryczny ginie w jednym z kolejnych falowych, frontalnych ataków. Jako duch mówi kolegom, że jedno pytanie go tylko nurtuje w zaświatach - 'czy zdobyliśmy już Rżew ?"


Zwycięstwo które było klęską


   Moskovia wygrała Wielką Wojnę Ojczyźnianą. Czy jednak nie ma racji Wiktor Suroworow, gdy wiele lat temu napisał, że to Rosjanie marzą o mercedesach a nie Niemcy o ładach ? W czasie II wojny światowej straty ludzkie ZSRR wyniosły gdzieś pomiędzy 20 a 46 milionów ludzi. Przy czym ta druga liczba jest prawdopodobnie bliższa prawdzie. Czyli mniej więcej na 1 zabitego w wojnie Amerykanina przypada ponad 100 mieszkańców ZSRR. Zginęli głównie mężczyźni w wieku produkcyjnym. Raz dlatego, że to na barki Armii Czerwonej spadł główny ciężar wojennego wysiłku w  Europie. Większość poległych żołnierzy Osi na europejskim teatrze działań wojennych poległa na froncie wschodnim. A to generowało też straty własne. Nie dało się zwyczajnie forsować Dniepru, przebijać się przez Przełęcz Dukielską czy zdobyć Wrocławia bez ogromnych strat. Jednak gdyby na miejscu Żukowa był Rokossowski, Malinowski, Watutin czy Wasilewski to te straty były by mniejsze. Zwycięstwo wykrwawiło ZSRR, a co więcej było i jest  rozsadnikiem patologii. Po wojnie, o ile dobrze pamiętam, w ZSRR na 160 kobiet przypadało 100 mężczyzn. W Rosji krąży dowcip "U nas dawno już są popularne jednopłciowe rodziny - jak to przecież u was biją gejów - no jednopłciowe znaczy mama i babcia". To zwycięstwo było klęską. To się nazywa "pyrrusowe zwycięstwo". Od stwierdzenia wybitnego wodza starożytnego Pyrrusa. Chwalony przed podwładnych po jednej z bitew podczas wojny z Rzymianami.  Bitwa była wygrana, ale armia poniosła wielkie straty. Na pochwały wódz odrzekł "jeszcze jeden taki sukces a będziemy skończeni". 

Czy Rosja jest skończona ? Nie wiadomo, ale słabnie. Co nie oznacza , że przestaje być groźna dla Polski. dalszy ciąg tego wpisu - już w Nowym Roku.

Skrzynia z tajemnicami

piątek, 15 grudnia 2017

Luźne uwagi


Parę luźnych uwag około-politycznych. Oczywiście pierwsze będą dotyczyć expose:


  •  Bardzo bym się cieszył, gdyby program "mieszkanie +" się powiódł. Czy jednak nie jest to zbyt optymistyczne założenie, te 3-4 miliony mieszkań w 10 lat ? Powroty z emigracji - daj Boże żeby tak było ! Jak autentycznie Polacy zaczną wracać z Wielkiej Brytanii czy Niemiec ,całymi rodzinami, to będzie takie samo zwycięstwo jak różne Cudnowy i Cedynie.
  • Mam tylko jedną uwagę. Mr Vat mówił o tym, że chce powrotów Polaków "Od Wysp Brytyjskich po Kazachstan". No właśnie, chyba już to pisałem, ale napiszę jeszcze raz. Karta Polaka depolonizuje dawne Kresy nie gorzej niż NKWD i UPA. To naprawdę nie będzie fajne, gdy ostatni młody Polak wyjedzie z Grodna, Kijowa, Żytomierza, Lwowa czy Kamieńca Podolskiego. To będzie ogromna klęska dla Polski. ostateczny koniec żywego dziedzictwa, bo cmentarze i zamki to jednak coś martwego. Po za tym Polacy wyjeżdżają np z Ukrainy bo tam się coraz bardziej nie daje żyć. A to znaczy, że ... lepiej mieć stabilne państwo przy swojej granicy. Inna sprawa, że bardzo duża cześć "kartowych Polaków" to tacy Polacy jak z "Wolcwagendojczów" wyjeżdżających z PRL-u byli Niemcy. 
  • Edukacja zawodowa - jej rozwój i wsparcie ? Bardzo na plus. Osobiście jestem zachwycony systemem edukacyjnym w Finlandii. Wiadomo, że nie da się go skopiować. Po pierwsze nie stać nas na klasy 10 - osobowe (chyba ?) , po drugie niczego nie powinno się kopiować "100%". Jednak tą drogą powinniśmy podążać. Na pewno nie drogą takiej Wielkiej Brytanii, bo to jest droga ciemnoty. Nie żebym nie lubił Brytole, ale miałem okazję rozmawiać z absolwentami ich szkół publicznych. Dopiero tam spotkałem się z prawdziwą ciemnotą. To znaczy w Polsce też, ale były to osoby "herbu Patologia". Natomiast tam taką głęboką ciemnotą wśród tak zwanych "ludzi zwykłych" vide:     http://chutornik.blogspot.co.uk/2017/08/po-co-im-oxford.html
  •  6 % PKB na służbę zdrowia. Fajnie by było, ale jak mawiał wielki Stalin - "cudów nie ma". No może czasem są, ale rzadko. 
  • Plany budowy dróg - o tak !  Jeśli mamy faktycznie budować coś pomiędzy Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem to takie drogi jak Via Carpatia czy Via Baltica są konieczne. Północ - południe, a nie tylko ciągi komunikacyjne pomiędzy Rosjią a RFN-em. Tak od siebie dodam, że chciałbym, żeby te szlaki nie zakłóciły szlaków migracyjnych zwierząt. Nie, nie jestem "ekologiem". Po prostu dla mnie, osobiście, ryś to taki sam polski skarb Polski jak Wawel. Spotkaliście kiedyś rysia ? Ja kiedyś dwa naraz. Wieczorem, na zaśnieżonej szosie w Beskidzie Dukielskim. To był piękniejszy widok niż najwspanialsza galeria handlowa w Dubaju. 

To tak mniej więcej, z tego co zapamiętałem. Do beczki miodu trochę dziegdziu trzeba dolać. Posłanka Lichocka zachwyca się ogromna kara dla TVN 24. Posłanka Lichocka nie przypadkowo ma ksywę "La Pasionaria". To od Dolores Ibarruri. Takiej hiszpańskiej komunistki , która zasłynęła rewolucyjnym żarem. Taki żar przeważnie dużo pali , a mało grzeje. 

Co tam jeszcze ? 

  • Oglądałem ostatnio w kinie  "Najlepszego". To najlepszy film "sportowy" jaki oglądałem, od czasów oglądania "Rockyego", na kasecie VHS, 20 lat temu. I najlepszy polski film jaki oglądałem od czasu "Układu zamkniętego". Recenzję napiszę za jakiś czas.
  • Oglądałem ostatnio rozmowę Skowrońskiego z Zybertowiczem w TVPiS. To w ogóle w telewizji tak można rozmawiać ? Myślałem , że w telewizji to może być tylko toporna propaganda - "Nasi najlepsi a tamci to ch..." - i w drugiej telewizji "nieprawda tamci wy to ch... a my jesteśmy najlepsi". 
  •  Zatrudniłem się na chwilę w mojej dawnej firmie. 13 zł na godzinę. Stawka minimalna.... A pamiętam jak minimalna to była coś trochę ponad 7 zł. Dziwne uczucie. Robotnik w Polsce zarabia 13 zł na godzinę. Dziwne uczucie naprawdę. W Polsce zarabiać ponad 2 funty na godzinę ? No tak to wszystko się niedługo zawali i PO odzyska władzę na fali poslkiego majdanu przeciwko prorosyjskim populistom z PiS. Którzy razem z Finlandia chcą napaść na Szwecję. Tak będzie.
  • Apropo wzrostu płac. Słuchając radia podczas nocnej jazdy samochodem, usłyszałem głos eksperta -  " (...) to dobrze, że płacę rosną, ale rosną zbyt szybko, bo daleko nam do wydajności pracowników z zachodu Europy(...)". Zastanawiam się czy słowo "wydajność" znaczy dla pana eksperta do samo co dla mnie. Na mój prosty rozum wydajny człowiek pracuje dłużej, podczas pracy przykłada się do niej i nie uważa , że "w ch... cięcie też zajęcie".  Może moja praca w Wielkiej Brytanii mi się przyśniła, może był to jakiś trip po psychodeliku czy deliryczna majaka, lub byłem w innym wymiarze itp. Jeśli jednak naprawdę pracowałem kiedyś w zachodniej części Europy, razem z jej mieszkańcami,  to muszę powiedzieć, że mamy z panem ekspertem różne definicje wydajności. 
  • Ogólnie świat idzie chyba jednak ku złemu. Czytam o pomyśle rządu Australii. Dzięki tzw. nanoczipom (mniejsza to co to jest, ważne jak działa) będą w stanie wyśledzić "drogę" banknotów o wyższych nominałach. Nie ukryjesz w słoiku, nie zakopiesz w lesie, nie ukryjesz na strychu. Takie pomysły, a jest ich coraz więcej, to zło absolutne. Uczony, który wymyśla takie technologie to ktoś dużo groźniejszy niż jakikolwiek terrorysta. Taki uczony, jest absolutnym debilem jeśli chodzi o wszystko co nie jest naukami ścisłymi, albo bardzo złym człowiekiem. Nie jestem technofobem. W końcu prowadzę bloga, a nie dziennik w zeszycie oprawionym w skórę. Mam jednak wrażenie, że uczeni i wizjonerzy pokroju Muska zachowują się jak uczeń czarnoksiężnika. Na przykład takie samochody elektryczne. No dla mnie samochód elektryczny będzie zawsze melexem. Obiektywnie jednak, to chyba przyszłość motoryzacji. Jeśli jednak "elektryzacja" dróg pójdzie zbyt szybko, jeśli do tego powstanie jakieś źródło energii, które będzie w stanie zastępować gaz ziemny to wcale nie oznacza, że będzie lepiej. Co ma wtedy robić np. taka Rosja ? Ano będzie miała nóż na gardle. Będzie musiała walczyć na  śmierć i życie. Nie - na wielką inwazję, taką jaką planowali w czasach Układu Warszawskiego są za słabi. Są na tyle mocni żeby uderzyć na Kraje Bałtyckie a zagonami pancernymi dojść na przedpola Warszawy. I powiedzieć wtedy Amerykanom - "Amerykańce zaczniecie koniec świata , o parę małych krajów i te dwie brygady, które  wam rozbiliśmy po drodze do Warszawy ?". Oczywiście nikt nie zacznie wojny atomowej ze względu na jakieś tam Suwałki, Narwę, Szawle czy inny Elbląg.  Moskovia może stać się też gospodarką nie opartą na surowcach. Do tego trzeba jednak wielkiej woli politycznej i dziesięcioleci pracy. Na tyle na ile znam Rosję, to raczej uwierzę w rosyjskie T-14 pod Warszawą niż w to, że staną się takim krajem jak dajmy na to Holandia. Tak więc może lepiej jednak, żeby firma Tesla nie rozwijała się zbyt szybko. Może, bo może nie mam racji. 


To by było na tyle - do usłyszenia !






czwartek, 14 grudnia 2017

Wisłok i wichura

Bardzo długa wojna



Rozkaz Cesarza to rozkaz Cesarza


1945 nie był datą końca II wojny światowej dla wielu żołnierzy. Symbolem "wojny po wojnie" jest ppor. Hiro Onoda. Po rozbiciu sił japońskich na filipińskiej wyspie Lubang zaszył się z kilkoma żołnierzami w dżungli. Nie uwierzył w informacje z ulotek, które głosiły, że wojna się skończyła. Aż do 1974 toczył swoją długą wojnę. Choć z czasem zaczęło to przypominać zbójnictwo - jego oddział napadał na wieśniaków i filipińskich policjantów. Niektórzy jego żołnierze poddali się. Inni zginęli podczas walk. Sam podporucznik dotrwał do połowy lat 70-tych. Spotkał wtedy przypadkiem rodaka , który szukał śladów po walkach japońsko-amerykańskich na Lubangu. Onoda po rozmowie z nim uwierzył, że wojna się  skończyła. Jednak stwierdził, że jego dowódca, w imieniu Cesarza,  wydał mu rozkaz walki do śmierci i rozkaz musi wykonać. Po jakimś czasie na Lubang przybył... dowódca,  który wydał mu rozkaz walki do śmierci. Dopiero wtedy Robinson z Lubangu zdecydował się skapitulować. Na posterunku filipińskiej policji zdał powtarzalny karabin Arisaka, 500 pocisków do niego i klika granatów. Otrzymał ułaskawienie od filipińskiego prezydenta po czym wrócił do ojczyzny. Po zakończeniu swojej długiej wojny pisał wspomnienia, hodował bydło w Brazylii i prowadził szkolenia survivalowe w Japonii. Zmarł w 2014 r. 




Samuraje - 1941 r.




Nie był to jednak najdłużej ukrywający się żołnierz Mikado. W 2005 wróciło do Japonii dwóch szeregowych, których dywizja została rozbita w 1945 r.  Byli to Yoshio Yamakawa i Tsuzuki Nakauchi. Wrócili mimo obaw, że ... zostaną postawieni przed sądem wojskowym za niewypełnienie rozkazu. Ukrywali się w pokrytych dżunglą górach na filipińskiej wyspie Mindanao. 


W lasach Europy Wschodniej




     Także w naszej części świata dla wielu wojna nie skończyła się w 1945 r. W Polsce w ostatnich latach  szeroko znana stała się  historia sierż. Józefa Franczaka "Lalka" który zginął w walce z SB i ZOMO w październiku 1963 r.  Franczakowi poświęcono filmy dokumentalne, pomniki i komiksy. Jego życie stało się kanwą filmu "Wyklęty". Co ciekawe jego wnuk jest zawodowym żołnierzem.  Oprócz "Lalka" po 1950 ukrywało się jeszcze kilkuset partyzantów. Większość została ujęta, zginęła lub ujawniła się w 1956 r. Niektórzy jednak ukrywali się po 1956 r.  Na północnym Podkarpaciu bardzo długo ukrywali się partyzanci z oddziału NOW-AK "Ojca Jana". Michał Krupa "Wierzba" został pojmany w 1959 r. Mjr. Andrzej Kiszka-"Dąb" został schwytany dopiero w 1961 r. Co ciekawe awans na majora dostał od ministra Antoniego M. I awansu na majora  dożył.  Zmarł w 2017 r. Najdłużej  ukrywał się Antoni Dołega - "Znicz". Zmarł w 1982 r. w wiosce Popławy-Rogale na Lubelszczyźnie. UBecy nigdy go nie schwytali.  

     Bardzo długo przetrwali samotni w Krajach Bałtyckich.  Były to resztki potężnej tuz po wojnie partyzantki litewskiej, łotewskiej  i estońskiej  tzw. Leśnych Braci. Najdłużej przetrwał August Sabbe. Ukrywał się w puszczy i na bagnach w latach wojny, uciekając przed poborem do Armii Czerwonej i Wermachtu. Po wojnie próbował normalnie żyć, ale w 1949 zagrożony wycieczką na Syberię znów zniknął w lesie. KGB dopadło go dopiero we wrześniu 1978 r. Agenci udawali wędkarzy, porozmawiali z 69 letnim partyzantem, zrobili sobie "pamiątkowe zdjęcie" (można znaleźć w internecie) po czym usiłowali go aresztować. Dziadek stwierdził, że za długo żył jako wolny człowiek, żeby umierać za kratami. Wyrwał się i wskoczył do rzeki. Niestety utonął. Co ciekawe władze z początku pragnęły się pochwalić sukcesem - schwytaniem ostatniego "bandyty". Później jednak stwierdziły, że to trochę kompromitacja - dwóch agentów-specnazowców KGB nie umie zatrzymać starego człowieka. Judasz , który za samochód Żiugali wydał Sabbego kilka lat później popełnił samobójstwo.


                                            Estońskie lasy




    Co do UPA, możemy ich nie kochać zbytnio, delikatnie mówią. Jednak ich opór przeciwko ZSRR był imponujący. Ostatni oddział został rozbity w 1960 w okolicach Tarnopola. Z kolei ostatni "wilk" wyszedł z karpackiego lasu w ... 1991 r. Nazywał się J. Hałaszczuk. Według legendy wszedł umundurowany i uzbrojony na posterunek milicji i powiedział "Moja wojna się własnie skończyła - Sława Ukrainie !". 

W 1945 wojna dla wielu się nie skończyła, a czy skończyła się w naszych polskich głowach ? Sami odpowiedzmy sobie na to pytanie. 

środa, 13 grudnia 2017

Solidna propaganda



  Ot i kawal solidnej propagandy - film o obronie lotniska w Doniecku pt. "Cyborgi".  Muzyka i zdjęcia na 5. Batalistyka na poziomie amerykańskim.  Jest krew, strach, ból, brud i zmęczenie - chwilami film przypomina "Helikopter w ogniu". Kamery pracują koncertowo. Reżyser i operatorzy posługują się techniką "kręcenia z ręki" rzadko. Tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Niestety ciekawa i  wartościowa jest powszechnie nadużywana co często wywołuje efekty odwrotne do zamierzonych.  Generalnie bardzo dobre wojenne kino. Od reżysera można się uczyć, jak w miarę tanim kosztem robić dobre epickie kino. A kim jest reżyser  filmu? To Achmet Seitabłajew, Krymski Tatar.  Jego najbardziej znany film, to świetna "Chajtarma", którą gorąco polecam obejrzeć.

   Dialogi też się udały, szczególnie ten o Gogolu. Scena zaczyna się od rozważań czy Gogola można uznać za bohatera "ukraińskiej bajki". Młody, narwany ochotnik stoi na stanowisku, że absolutnie  tak ( Gogol/Hohol uważał się za Rosjanina i Ukraińca) bo jednak trochę Ukrainiec, a pisarz genialny - klasyk. Dowódca oddziału, chłop prosty, ale z pewną kulturalna ogładą, uważa, że Gogol nie był Ukraińcem. Gogol był Rosjaninem. Nie pisał w "ojczystej mowie" itd. Przez takich jak on "Małorosjan", Ukraina nie mogła wybić się na niepodległość. Przez współczesnych "Gogoli" Ukraina nie może wybić się na  realną suwerenność. Rozmowa zamienia się w kłótnie w której Stary nazywa Młodego "tolerastą" a Młody mówi, że tacy jak Stary chcą by Ukraina była "nacjonalistycznym rezerwatem". W sumie obaj mają trochę racji. Młody - bo póki Ukraina nie zerwie ze swoją autoprezentacją pokazującą ją jako kraj wąsatych facetów w wyszywankach z osłedcami z karabinem w jednej i flaszką wódki w drugiej ręce,  póki nie przestanie być krajem "ładnych dziewczyn i ładnych pieśni", póki nie odeśle do lamusa Hruszewskiego, Szewczenki Konowalca to będzie rezerwatem. Zresztą potrzebę odcięcia się od "liry i wyszywanki" zauważyli ukraińscy intelektualiści już .... ponad sto lat temu. Z drugiej strony co oferuje tzw. Europa Ukrainie ? "Lesby, geje, łosie , jelenie" plus z chęć wykupu za bezcen czarnoziemy i kopalnie. 
   Aha ... przynajmniej połowa dialogów jest po rosyjsku. Co jest zgodne z prawdą historyczną, gdyż znaczna cześć Cyborgów, znała ukraiński słabo, albo prawie wcale. Ciekawe co na to powiedział by Hruszewski i Bandera ? :)

       Niestety nie pojawiły się   żadne wątpliwości co do rewolucji z 2014 r. Majdan to w filmie mityczny zryw, tylko jak to mawiał rosyjski premier Czernomyrdin "chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle". Ja wychodzę z założenia, że uznanie bohaterstwa szeregowych powstańców ginących na kijowskich barykadach w styczniu i lutym 2014 nie zmienia faktu, że sama "rewolucja" była mętnym wydarzeniem. To się nazywa "zarządzanie chaosem". A kto zarządzał ?  Moim zdaniem I Zastępca Szefa GRU, który przebywał podówczas w Kijowie. Plus mętne postaci związane z panem Sorosem takie jak osławiony Bartosz Kramek. Ukraińcy powinni odnieść się do majdanu tak jak do UPA. Uznawać jasne strony, z których mogą być dumni, ale zauważać też te ciemne.

   Ciemne sprawy... W filmie nie zobaczymy maruderów szabrujących opuszczone wsie, bezładnych ostrzałów, które niewiele szkodziły "separatystom" za to bardzo cywilnej ludności. Nie zobaczymy też kontrabandy - a przemyt pomiędzy ziemiami okupowanymi a terenami kontrolowanymi przez stronę ukraińską to teraz jeden z największych biznesów w tym kraju. Czy to oznacza, że film jest nieprawdziwy ? Nie, po pierwsze to nie dokument a dzieło sztuki. Epos heroiczny, bardzo Ukraińcom potrzebny. Po drugie  legenda Cyborgów to legenda "czysta". Po prostu trwali niezłomnie na pozycji, odpierając szturmy, czasem walcząc wręcz. 

   Czy jednak sama bitwa miała sens ? Z militarnego punktu widzenia, dobrze dla strony ukraińskiej, że wiosną 2014 r. "zielone ludziki" nie zdobyły lotniska. Później jednak jedyny sens utrzymywania tej pozycji byłby gdyby strona ukraińska planowała użyć go jako przyczółka do odbicia Doniecka. Jak wiadomo takiej ofensywy nie planowano. Z drugiej strony Westerplatte broniło się, aż siedem dni. Militarnie nie miało to sensu, ale wpływ na morale Polaków był ogromny. A morale to najważniejsza broń. Obywatele Ukrainy cierpią widząc jak w sąsiednich krajach patrzy się na ich kraj jak na państwo "wesołe". A jednak z Cyborgów mogą być dumni. 242 dni obrony, kilka generalnych szturmów - wszystkie prócz ostatniego odparte. 242 nieustannego ostrzału. Nie sądzę, że np.  armia Holandii przetrwała by na tej pozycji, w tych warunkach dłużej niż tydzień. Naprawdę Ukraina może być dumna z tych ludzi.  Można popatrzeć jednak z zupełnie innej perspektywy. Moskovia specjalnie nie spieszyła się ze zdobyciem lotniska. Przedłużające się walki sprzyjały emigracji młodych ludzi do m.in Polski. Ukraińcy wściekają się , gdy nazywa się ich emigrację w Polsce "uchodźcami". Trochę i racja. Jednak, jakby nie było, w polskich miastach pracuje wielu mieszkańców Donbasu, którzy najpierw uciekli z regionu w głąb Ukrainy a potem wyjechali do Polski. Także wielu młodych chłopaków uciekło do Polski przed... ukraińskim WKU. Kiedy i dlaczego załamał się pobór na Ukrainie jeszcze kiedyś wam napiszę, a jak chcecie wiedzieć więcej poczytajcie tą książkę: http://chutornik.blogspot.co.uk/2017/05/genialny-reportaz-z-ato.html . W każdym razie dzięki przedłużeniu wojny Putin pozbył się z Ukrainy setek tysięcy młodych mężczyzn. Masowa emigracja młodych ludzi, z kraju o niskim przyroście naturalnym to skarb dla jego wrogów.

Reasumując - film dobry, warty obejrzenia choćby dlatego, że technicznie na wysokim poziomie. Gdyby ukraińska klasa polityczna interesowała się czymś więcej  niż walkami o władze i pieniądze schowała by bałwana Wiatrowycza, a propagowała takie dzieła jak to. Amerykanin po obejrzeniu tego filmu, pod sam koniec, będzie pragnął by Trump interweniował w Donbasie i na Krymie, albo choć wysłał do Polski i Krajów Bałtyckich więcej wojsk. Czekam jednak na film z nurtu tzw. rozliczeniowego. Ot blok-post na donbaskiej drodze. Wódka, palenie lolków, łapówki, poczucie zesłania. Taki film tez był by prawdziwy. 





P.S.

Piszę rzadko na blogu.  Za to przygotowuję kolejny artykuł dla "Animatora". Tym razem z Kijowa przenoszę się do kraju w którym rząd rozdaje obywatelom broń automatyczną i amunicję. 80 % powierzchni tego państwa to puszcze, bagna, moczary i jeziora. Nie... to nie Azja ani Afryka. Ten kraj należy do NATO i UE. Ma też bardzo dobre relacje z Polską. Dość powiedzieć, że prezydent Duda udał się do stolicy tego kraju ze swoją pierwszą wizytą. Wpadł mi też do głowy pomysł na dwa komiksy, albo powieści graficzne. Jedna "O tygrysie, który latał samolotem" i druga "Bogini Wojny". Tylko jak to narysować ? :D O expose, karze dla TVN 24 i  13 XII napiszę jakoś w weekend.



wtorek, 12 grudnia 2017

Biegówki - sport dla każdego



O i po zimie. Na razie. Gdy wróci zachęcam do biegania na biegówkach. Lub raczej do aktywności fizycznej z użyciem nart biegowych. Biegówki są bowiem uniwersalne. Jeśli ktoś ma ochotę na forsowny 50 kilometrowy marsz przez lasy - może zimą użyć biegówek. Ktoś inny zechce iść w ślady Justyny Kowalczyk i uprawiać biegi - też może. Biegówki mogą też posłużyć do tego by podczas spaceru z psem nie zapadać się w śniegu. Można ten sport uprawiać w górach i na terenie zupełnie płaskim.Trzeba tylko śniegu. Jest to sport stosunkowo tani. Przede wszystkim nie płacisz za karnet. Nie trzeba też nigdzie daleko jeździć. Wystarczą podmiejskie pola, najbliższy las czy nawet miejski park. Choć oczywiście profesjonalne trasy są najwygodniejsze. Czasem jednak wystarczy leśna droga po , której przejechał parę razy traktor. Nie potrzeba ratraka. Do wędrówek i spacerów dobrze użyć tzw. śladówek. Są to biegówki o szerszej desce. Dzięki temu lepiej "płyną" po śniegu. Wyższą szkołą jazdy sa narty ski-tourowe czyli połączenie nart zjazdowych z biegowymi. Zimą w lesie można też użyć rakiet śnieżnych - zakupionych lub samodzielnie wykonanych. Biegówki są jednak szybsze. 




                                                        15 minut jazdy samochodem i zaczynamy zabawę ... I 2017



Jak zacząć ? Po prostu kupić w sklepie sportowym/ internecie obuwie i kijki. Narty można zakupić w komisie. Używane nie oznacza złe. Można tez zakupić profesjonalny wosk do nart, ale zwykła świeczka w zupełności wystarczy. Co do ubioru, starczy zwykły dres, ochraniacze przeciwśniegowe na buty, rękawice,  kurtka i czapka/kominiarka. Warto też zainwestować w krem do twarzy i gogle narciarskie lub solidne, sportowe okulary przeciwsłoneczne. Termos i kanapki to też dobry pomysł. 








                                   W Górach Izerskich - II 2011




Czy trzeba trenera do nauki tego sportu ? Jeśli chcecie być naprawdę profesjonalni, albo widzicie, że wasz dzieciak ma zadatki na mistrza biathlonu to jak najbardziej. Jeśli chcecie używać biegówek rekreacyjnie - nauka jazdy jest prostsza niż nauka jazdy rowerem.




Na biegówkach na dnieprzańskiej wyspie - XII 2016


Zima jest piękna, ale bywa niebezpieczna. Zawsze trzeba pamiętać o dobrym ubiorze. Najlepiej ubrać się "na cebulę". Najgorszym pomysłem jest ubrać się w zbyt grubą kurtkę pod którą jest cienki sweterek. Przegrzanie sprzyja przeziębieniom, w sytuacjach ekstremalnych może paradoksalnie przyspieszyć odmrożenie czy zamarznięcie. Jeśli chodzi o alkohol, nie trzeba go demonizować. Piwko czy piersiówka milo rozgrzewa, tak samo jak kiełbasy pieczone na leśnym ognisku. Jednak być na fazie, samemu nocą w zimowym lesie przeważnie kończy się co najmniej amputacją kilku palców. Zmierzch zimą zapada szybko - zawsze warto brać to pod uwagę. Biegać samemu jest fajnie, można wsłuchać się w przyrodę. Trzeba jednak informować kogoś, gdzie się idzie i kiedy ma się zamiar wrócić. Nogę skręcić można przy każdym sporcie, a czołganie się zimową nocą przez las... No - BHP zawsze pierwsze ! 




Droga na Polany Surowiczne - I 2016



Na końcu co jeszcze  warto zabrać na wycieczkę narciarską. Aparat ! Po za tym  mapa/ dobry GPS - jeśli jest to dłuższa wycieczka w terenie słabo znanym. Oczywiście jeśli umiemy posługiwać się kompasem to i kompas. Latarka, najlepiej "czołówka",  na wszelki wypadek. Mini-apteczka, naładowana komórka i nóż/scyzoryk oraz zapałki i rozpałkę do grilla - to też można. Z komórkami trzeba jednak uważać. Nie jest fajnie próbować się dodzwonić do GOPR-u w lesie w którym nie ma zasięgu GSM. Oczywiście takich przygotowań nie trzeba robić, gdy idziemy pobiegać na nartach w miejskim parku czy na polach koło swojego domu.




Wycieczka do Ustrobnej - I 2012



A póki co - obserwuję prognozy pogody :)




sobota, 9 grudnia 2017

Rewolucja na Ukrainie 2013/2014 cz. 3


Kolejna część historii rewolucji na Ukrainie:


18 lutego rewolucja weszła w swoją fazę finalną. „Majdanowcy” ruszyli rankiem pod Radę Najwyższą by wywrzeć „pokojową” presję na deputowanych mających głosować w sprawie zmian w Ustawie Zasadniczej. Posiedzenie nie odbyło się ponieważ jak oznajmił przewodniczący Rady Najwyższej Wołydymyr Rybak nie zostały zarejestrowane odpowiednie dokumenty. Nie jestem w stanie stwierdzić czy był to wybieg władzy czy faktycznie przyczyny formalne uniemożliwiły głosowanie. Zablokowanie głosowania było powodem blokowania mównicy parlamentarnej przez deputowanych opozycji i wybuchu masowych zamieszek na ulicach przyległych do Rady Najwyższej w pobliskim parku Maryińskim. Demonstranci byli też ostrzeliwani z broni gładkolufowej przez „berkutowców” siedzących na dachach okolicznych budynków. Do godziny siedemnastej padło pięciu zabitych po stronie rewolucjonistów i jeden po stronie MSW. Było też kilkaset rannych[1].
O godzinie 20.00 rozpoczął się generalny szturm na obóz demonstrantów. Operacja MSW miała kryptonim „Fala” a działania SBU „Bumerang”[2]. Pojawiły się przecieki mówiące o tym, że rosyjscy generałowie uważali operację za krwawe szaleństwo[3]. Siły szturmujące składały się z tysięcy żołnierzy wojsk wewnętrznych i funkcjonariuszy „Berkutu”. Te oddziały były wspierane przez specnazowców z oddziałów „Alfa”, „Omega” i „Sokół” oraz formacje „tituszków” uzbrojonych w kije bejsbolowe, stalowe rurki itp. oręż. Odziały MSW przedarły się przez barykady i zapory z płonących opon po czym w walkach wręcz zajęły znaczną część Majdanu Niezależności. Podczas walk rewolucjoniści zdołali zniszczyć rządowy transporter opancerzony. Rankiem informowano o 16 zabitych rewolucjonistach i 10 zabitych po stronie rządowej. Po obu stronach były setki rannych. Przy czym informowano o dużej liczbie ran postrzałowych[4]. Ze strony rewolucyjnej padały nie tylko butelki z benzyną i strzały z broni pneumatycznej, ale i prawdziwe kule[5]. Dodać należy, że samej broni palnej było w tym czasie w Kijowie jak się szacuje ok. 400 tys. sztuk. W mieście zapanował chaos, nie działało metro, na kilka godzin przestał działać 5 Kanał telewizji należący do Poroszenki[6]. Podczas walk został także podpalony budynek Związków Zawodowych na majdanie Niezależności. Pojawiły się informacje o kilkudziesięciu ofiarach pożaru[7]. Majdan jednak przetrwał. Władze ogłosiły wprowadzenie na terenie całego państwa stanu Operacji Antyterrorystycznej. W Dnipropietrowsku manifestanci zablokowali kolejowe eszelony z spadochroniarzami jadącymi do Kijowa[8]. Wieczorem 19 lutego ogłoszono kolejne zawieszenie broni. Do Kijowa przybyła też delegacja międzynarodowa składająca się z szefów MSZ Polski, Francji i Niemiec[9].
20 lutego jednak rozejm został zerwany. Na przyległej do Majdanu Niezależności ulicy Instytuckiej doszło do rzezi. Kilkudziesięciu rewolucjonistów zostało wciągniętych w zasadzkę i zmasakrowanych strzałami z broni automatycznej i karabinów snajperskich. Masakra przeprowadzona „na zimno” na oczach kamer światowych telewizji wywołała szok na Ukrainie i za granicami. Walki uliczne trwały do popołudnia. W całym kraju wzrosło jeszcze rewolucyjne wrzenie. We Lwowie i innych miastach na zachodzie kraju zbuntowany tłum zdobył koszary „Berkutu” i przejął arsenały[10]. Do stolicy zaczęli przybywać zbuntowani funkcjonariusze milicji i ochotnicy celem ochrony ośrodka rewolucji[11].
21 lutego podpisano (pod egidą delegacji międzynarodowej) porozumienie pomiędzy przedstawicielami partii opozycyjnych a prezydentem. Porozumienie zakładało powstanie Rządu Jedności Narodowej, przedterminowe wybory prezydenckie i powrót Konstytucji do stanu z 2004. Porozumienie zostało jednak odrzucone przez demonstrantów i bojowników rewolucji[12]. Doprowadziło to do ucieczki Janukowycza i innych wysokich przedstawicieli jego ekipy do Federacji Rosyjskiej[13].
Przez cały kraj przetoczył się tzw. „Leninopad” czyli masowe zrzucanie z cokołów pomników wodza Rewolucji Październikowej tam gdzie się jeszcze zachowały[14]. Wieczorem 22 lutego rewolucja zakończyła się impeachmentem Janukowycza. Stosunek głosów wynosił 328 głosów „za”. Nie spełniało to konstytucyjnych warunków przeprowadzenia impeachmentu. Wywołało to krytykę i oskarżenia o zamach stanu. Jednak po obaleniu prezydenta, w Kijowie zapanował euforyczny nastrój. Tłumy ludzi podążały do rezydencji Janukowycza w pod kijowskim Międzygórzu by na własne oczy ujrzeć luksusy w jakich żył prezydent – zbieg[15]. Na wiecu na Majdanie wystąpiła uwolniona Julia Tymoszenko. Została, ku jej zaskoczeniu, chłodno przyjęta[16]. 23 lutego Pełniącym obowiązki prezydenta został Ołeksandr Turczynow, a 26 lutego powstał Rząd Tymczasowy z Arsenijem Jaceniukiem na czele. W skład rządu weszli zarówno politycy partii opozycyjnych jak i działacze rewolucyjni. Skład rządu został skonsultowany z uczestnikami wiecu na Majdanie. Wydawało się, że politycy ukraińscy zaczną się liczyć z swoimi obywatelami. Historia Ukrainy potoczyła się w dużo mniej pozytywnym kierunku. 

C.D.N.




[3]           Tamże.
[6]           W. Mucha, Krew i Ziemia. O ukraińskiej rewolucji, dz. cyt., s. 123-124.
[7]           Tamże, s. 124.
[12]          W. Mucha, Krew i Ziemia. O ukraińskiej rewolucji, dz. cyt., s. 138.
[13]          http://kresy24.pl/jednego-juz/ [dostęp: 9.05.2017].
[14]          http://leninstatues.ru/leninopad [dostęp: 9.05.2017].
[15]          M. Wyrwał, ...I zejdzie na ich głowy nasz gniew, dz. cyt., s. 136-150.
[16]          W. Mucha, Krew i Ziemia. O ukraińskiej rewolucji, dz. cyt., s. 148.