wtorek, 30 stycznia 2018

Skąd się wzięły polskie obozy ?


  W kwietniu 1945   Generał Reinhard Gehlen, szef Wydziału Obce Armie Wschód - jednej z agend wywiadowczych Wermachtu, dostaje się do niewoli. Nie jest zbrodniarzem ani nazistowskim fanatykiem, ale na wszelki wypadek ma przygotowana kartę przetargową. Zabezpieczone  w metalowych  beczkach  i dobrze ukryte w opuszczonej kopalni  archiwum swojej organizacji. Amerykanie po pojmaniu  Gehlena i przesłuchaniu go od razu decydują się na skryte przewiezienie go do wojskowej bazy pod Waszyngtonem.Ponieważ powoli szykowała się nowa konfrontacja - rywalizacja pomiędzy USA a ZSRR, już latem 1945 pozwolono generałowi na organizację zalążków nowego niemieckiego wywiadu. Z tzw. Organizacji Gehlena w 1956 r. powstał BND - wywiad cywilny RFN. Gehlen rekrutował do swojej służby doświadczonych oficerów. Zarówno byłych członków Abwehry i innych wojskowych siatek wywiadowczych jak i byłych oficerów SS, Gestapo itd. Jako zimnokrwisty pragmatyk cenił ich za doświadczenie i przymykał oko na ich przeszłość. W sumie byli przecież towarzyszami broni w latach 1939-1945. Nadzorcy BND z ramienia CIA, też przymykali oczy - byli fachowcami i to było najważniejsze.





Gen. Gehlen  w pięknym stroju od Hugo Bossa- źródło Wiki



  W połowie lat 50-tych RFN rozwijało się w niezłym tempie. Postępowała odbudowa i rozbudowa gospodarki. Jednak wiele osób w Europie pamiętając niedawne wyczyny Niemców stosowało konsumencki bojkot produktów made in Germany. Niemcy pragnęli być kojarzeni z piłką nożną i dobrymi samochodami, a byli kojarzeni z gestapowcami i czołgami. Trzeba było coś wymyślić. I wymyślono. Alfred Benzinger, szef Agencji 114 (agencja wywiadu współpracująca z BND, a potem do niej włączona) i były oficer Abwehry wymyślił termin "polskie obozy", postanowiono też promować termin "naziści" zamiast "Niemcy". Gehlen  (swoją drogą znany z ogromnego szacunku dla swoich wrogów z AK) plan zaakceptował i tak się zaczęła historia tego terminu. 

Rzecz jasna nie- kolaborowanie Polaków z III Rzeszą to trochę mit. Gestapo miało w samym Generalnym Gubernatorstwie kilkadziesiąt tysięcy agentów. Do tego należy doliczyć jednorazowych  donosicieli, którzy za 30 srebrników sprzedawali "sianownemó panu giestapo" swoich sąsiadów. Było  i wydawanie Żydów katom. Z różnych przyczyn - z chciwości, z antysemityzmu, z okrucieństwa i ze strachu. Trzeba jednak zauważyć, że polskie podziemie bezlitośnie karało szmalcowników i agentów gestapo. Komanda egzekucyjne zabijały ich bez litości. Rozwinięto też sieć pomocy Żydom pod kryptonimem Żegota. Co ciekawe jedna z motorów powstania tej organizacji, pisarka Zofia Kossak-Szczucka była znana z niechętnego stosunku do synów Izraela. Nie mniej  m.in za pomoc Żydom zapłaciła pobytem w obozie w Auszwicu. 



P.S.


A w lutym m.in o cieniach i blaskach nowelizacji ustawy o IPN, nowych szaleństwach Wołodymyra Wjatrowycza, historii zdobywania Nanga Parbat i cośik tam jeszcze wymyślę.

Troszkę biały Styczeń 2018 (II połowa)



























I jeszcze fotki z I połowy miesiąca:








Ogólnie kiepska ta zima, już po "ataku" - duje wicher,  a to z południa, a to z zachodu. Trzęsie konarami. Może w lutym coś poprószy. Ta zima będzie należała jednak do najłagodniejszych jakich doświadczyłem.






poniedziałek, 29 stycznia 2018

Wpis o Nandze




Nanga Parbat - fotka z Wiki


Przerosić to dobrze



     Cała Polska rozprawia o wyprawie ratunkowej na Nanga Parbat. Wszędzie słychać głosy chwalące odwagę i hart zespołu ratunkowego. I słusznie. Cała czteroosobowa ekipa (i pakistański pilot) zasłużyła na Medal za Ofiarność i Odwagę oraz Legię Honorową.  W moim wpisie  nie będzie jednak o odwadze, będzie o głupocie! Czy czasem nie jest tak, że wielu "internautów", którzy dziś wychwalają Adama Bieleckiego jako "naszego bohatera", kilka lat temu pisali o nim na tych samych forach nieco inaczej...?  Na przykład  per "bezlitosny cyborg", który "idzie na szczyt po trupach"  i zarzekali się , że "oni  by tak nigdy nie zrobili"? No dobra, trolle i "internauty" nigdy nie przepraszają ;) Czy jednak Polski Związek Alpinizmu (czy kto tam przygotował) osławiony raport na Broad Peak nie powinien zastanowić się nad jego rewizją? Głosy krytyczne ws. raportu mieli m.in tak uznani wspinacze himalajscy  jak Aleksander Lwow,   Jerzy Natański czy Leszek Cichy.  


"Sensacja! Tylko u Nas!"



Idąc dalej tropem głupoty... jak zachowują media. Na przykład popularny portal Onet.pl  publikuje podczas akcji ratunkowej sprzeczne, niepotwierdzone informacje z źródeł co najmniej wątpliwych:


To, że te informacje czytają też krewni i przyjaciele Mackiewicza redaktorów nie rusza. Ważne są kliknięcia. Nie wiem czy to cynizm czy skrajna nieodpowiedzialność. Może redakcja nie zdawała sobie sprawy z tego co czyni.  W dobie zalewu informacji wszystko jest show, akcja ratunkowa w Karakorum tym bardziej. Tyle, że własnie nie był to show tylko akcja ratunkowa.


Strażnicy polskiego budżetu



Ludzka głupota nie zna granic, ale czasem przybiera szaty dbania o dobro publiczne. Podniósł się wrzask na internetach - "a niech se ratujo za własne !". Tutaj link w którym autor dosadnie tłumaczy czemu te jęki "dbających o budżet Ojczyzny" są durne:


Streszczając - większość wyobrażeń przeciętnego "nizinnego człowieka" mija się z rzeczywistością jak Donald Tusk z prawdą. Karakorum to nie są Bieszczady, Karkonosze, Tatry ani nawet Alpy. Oczywiście nie każdy musi mieć o tym pojęcie, ale jak nie ma to niech się nie wypowiada głupio.


"Czemu nie ratowali dalej ?!"



Pojawił się i taki zarzut. Owszem pięły się do góry tzw. liny poręczowe, ale pogoda zaczynała się psuć. Szanse, że znajdą "Czapkinsa" żywego były zaś mniej niż minimalne. Urubko i Bielecki mają żony i dzieci. Nie należy wymagać od ludzi samobójczej brawury. Tyle.



"Wariot Mackiewicz"



   Jazgoczą też na Mackiewicza.  Zostawił czwórkę dzieci... Wiem, to jest bardzo dwuznaczny sport. Niektórym może wydawać się chory. Tylko - czy lepszy byłby żywy tata, ale martwy za życia ? Ilu jest  takich mężczyzn w całej Polsce, wykastrowanych przez własne żony, wbitych w fotel przed telewizorem, znużonych wszystkim ?  Po drugie, gdzieś w Polsce czyta o tej wyprawie ratunkowej jakiś 6 letni Andrzejek czy inny Antek. Oooo !  Robi wielkie oczy. I ta historia zmieni jego życie. Nie, nie będzie alpinistą. Będzie chodził po górach, jeździł na nartach, pływał na kajaku itp.. Może dzięki swojej sprawności fizycznej uratuje komuś życie. Na pewno, jeśli się ożeni, umili żonie życie!  




Miałem 6 lat, a mój kuzyn 8, gdy jako "Wojciech Kurtyka" i "Krzysztof Wielicki" zdobywaliśmy Połoninę Wetlińską. Nawet liną się związaliśmy liną zabraną z dziadkowej stajni ;) Wspinanie inspiruje.




     Ktoś powie - "a nie było by alpinizmu, to by go zainspirował Lewandowski". No nie, futbol to co prawda dar Boga dla ludzkości, ale niektórych w ogóle nie pociąga. Mnie jako chłopaka w wieku szkolnym futbol obchodził tyle ile musiał. Wiadomo znak "JKS" (Jasielski Klub Sportowy) trzeba było rysować z szubienicą, a "KKS" (Karpaty!) z koroną. Wiadomo, że trzeba było szanować Gorlice, a nie lubić Sanoka. Wiedziałem, że Marek Citko to "przech..." i, że trzeba szanować Widzew etc. Tyle, że poza obowiązkami wynikającymi z tego gdzie mieszkałem piłka nożna nie obchodziła mnie ani trochę. Za to wyprawy Marka Kamińskiego na bieguny śledziłem z wypiekami na twarzy. Ot, i tu macie odpowiedź na pytanie po co takie "dziwne sporty". Jeśli kiedyś rzucę paskudne szlugi i wrócę do sportu na serio to będzie to zasługa nie Kamila Stocha, ani Roberta Lewandowskiego (których poważam jako polskich bohaterów) tylko Tomasza Mackiewicza. I wcale nie jestem w tym odosobniony.  A ty Czytelniku/Czytelniczko pamiętaj: Mackiewicz zdobył tą Nangę za siódmym razem: http://www.przegladsportowy.pl/sporty-zimowe,adam-bielecki-elisabeth-revol-i-tomasz-mackiewicz-zdobyli-nanga-parbat,artykul,844838,1,285.html  Może Ty próbujesz  właśnie siódmy raz rzucić palenie, albo schudnąć, albo rozwiązać jakiś życiowy problem. Może w końcu się uda!



Kwiatki z internetu



 Niektóre komentarze mnie urzekły  np. "on tam poszedł bez należytych uprawnień!". Wiadomo himalaiści muszą przechodzić badania okresowe jak kierowcy. Jest komisja złożona z lekarzy z Wojsk Specjalnych. Himalaista musi wbiec 4 razy na Kasprowego, wykąpać się w przerębli i 200 razy podciągnąć na drążku. Były też komentarze "patriotyczne" np. "A pieprzeni multikulti, czarna pseudofrancuskę (sic!) sprowadzili a Polaka mieli w dupie". Jeszcze bardziej mnie urzekł taki komentarz: "Co tam było, że polazł ? Złoto Amber Gold ?". Przypomniało mi się jak mój kolega z podstawówki zadał mi kiedyś, podczas wracania ze szkoły, osobliwe pytanie. 

"Ej skoczył byś na główkę z Prządek?" 
-"no nie bo bym się zabił"
-"a gdyby twojej rodzinie dali milion dolarów?"
-"też chyba nie"
-"a ja bym skoczył, nikt z mojej rodziny nie musiał by już NIGDY pracować". 

Ot i właśnie, gdyby Mackiewicz  zsunął w dół worki ze złotem (skarbem talibów np.)  wielu z uznaniem pokiwało by głowami "zginął, ale jego rodzina nie będzie musiała już NIGDY pracować".  I tym smutno-wesołym akcentem kończę.


P.S.


O aferze wokół "obozowej" ustawy jeszcze napiszę. Muszę więcej poczytać. Co do "wafelkowych nazistów" nie rozumiem czemu premier i szef MSWiA muszą się tłumaczyć przed całym światem z tego, że jacyś ludzie walą w lesie piwo i hajlują. Neonaziści w Polsce to margines, marginesu w przeciwieństwie do RFN, gdzie ta tradycja jest mocna. I będzie jeszcze mocniejsza. Tak apropos - pierwszym zdobywcą Nanga Parbat był fenomenalny austriacki wspinacz Hermann Buhl-weteran bitwy o Monte Cassino ;)

piątek, 26 stycznia 2018

Mitologia Podkarpacia - fragment dla smaku


A spisałem com słyszał i widział w dzieciństwie, w czasach, gdy w niemal każdym domu trzymano krowinę, a z kolei komputery były rzadkością. Ukaże się, tylko jeszcze nie wiem gdzie. Oto i fragment:

"(...) Interesującą postacią jest też płanetnik albo chmarnik1. Termin ten ma dwa znaczenia. W pierwszym oznacza diabła, który jest jakby woźnicą czy jeźdźcem który prowadzi burzowe chmury nad wioski i pola. Podobny do jakiegoś tatarskiego wojownika pędzi z zamiłowaniem po niebie. Z zadowoleniem patrzy, gdy grad zniszczy zboża, a wezbrane wody porywają mosty. W drugim słowo płanetnik oznacza coś zupełnie przeciwnego. W tym przypadku jest to ni to czarownik ni to święty, który potrafi za pomocą modlitwy i odpowiednich zaklęć odpędzić burze. Spotkałem się i z opowieściami o tym, że płanetnik wpadał w rodzaj transu kataleptycznego2 podczas którego jego dusza leciała w burzowe chmury by toczyć walkę z diabłem, który chmurę prowadził3. Podobno tacy płanetnicy – czarownicy bywali jeszcze na Podkarpaciu w latach 60-tych XX wieku.(...)"
1 Postać z wierzeń Słowian Wschodnich.
2 Fenomen opisywany przez religioznawców i antropologów badających szamanizm. Polega on na zesztywnieniu ciała w jednej pozycji. W tym czasie dusza „wychodzi z ciała”.

3 Był to tzw. lot szamański,  inny fenomen opisywany przez antropologów.

czwartek, 25 stycznia 2018

Pochwała narciarskiej prostoty



Takie postscriptum do postscriptum. Jechałem ostatnio na jednym krzesełku z uroczą licealistką. Opowieści o dawnym narciarstwie słuchała jak baśni o Żelaznym Wilku i Królu Ćwieczku. O wyłażeniu na górkę za pomocą "choinki", udeptywaniu trasy, budowaniu skoczni, prostych nartach i dawnych śniegach. O jeździe na worku i brzuchu. To wcale nie było złe. Miało swój niewypowiedziany urok. Pewnie za ileś lat będą takie symulatory narciarstwa, że bez ruszania się z domu będzie można szusować w Szwajcarii. Tyle, że to będzie symulacja właśnie. Tak samo powstają już wiersze pisanie przez komputer. Technicznie to są wiersze, ale wierszami nie są. 





Dlatego tak lubię biegówki. Cisza, spokój, tylko skrzypiący śnieg, szum wiatru, szmer rzeki, odgłosy polującego myszołowa, słoneczne refleksy na śniegu i drzewach. Daleko od internetu. Internet jest dobry... o ile Nas nie pożera. 

Różności



Poniżej - ciekawe zdjęcia z walk w Karpatach zimą 1914/1915:

https://www.youtube.com/watch?v=wD_8uab7_30

A tu bitwa o Przełęcz Dukielską (jesień 1944) na filmie:

https://www.youtube.com/watch?v=A23QmtPjx4o

https://www.youtube.com/watch?v=73LxrXmy-Ew

https://www.youtube.com/watch?v=HwY75Eag-LQ

A teraz coś o tym czym straszyłem w piątek. Wojna przyszłości:

https://www.youtube.com/watch?v=8lq0oZJ0n28

I sposoby na zestrzelenie/przejęcie drona:

https://www.youtube.com/watch?v=ZyS9IgL4nFY

Tu dokument o gangsterach z Los Angeles. Czarna komedia pierwszej klasy tyle, że to film dokumentalny:

https://www.youtube.com/watch?v=Ys41g6lc47U

Tu film, który oglądam po kawałku - też o przyszłości:

https://www.cda.pl/video/620852dc


I na koniec dawne zimy:

1986/1987

https://www.youtube.com/watch?v=sBuycClu_Jc

1978/1979

https://www.youtube.com/watch?v=N5KA3o6v9Js

A tutaj Holandia - zima 1962/1963

https://www.youtube.com/watch?v=EENspjsme8o








środa, 24 stycznia 2018

Postscriptum do tekstu z 19 stycznia


Czy robot zatańczy tango ?


Nad placem przy dworcu duł zimny wiatr, podmuchy porwały kawałki gazety i uniosły je w dal. Żywego ducha nie było poza kotem, który kontynuował swoje nocne wędrówki i postawnego blondyna w skórzanej kurtce i spodniach typu "kantki". Nie wyglądał na żulika, ale ewidentnie miał za sobą ciężki dzień naznaczony morderczym kacem. Na oko jakieś 55 lat, ale chłop się trzymał niezgorzej jak na swój wiek.

- Ej kolego masz może złotówkę?
- A mam, a skąd pan wraca?
- A z drogiego hotelu hehehe 
- Wytrzeźwiałka jak  rozumiem 
- Tak
- A czym się zajmujesz w życiu?
- A ocieplenia robię, fajna robota, na powietrzu. Na czarno u szwagra.
- A po robocie?
- Kocham dancingi i kobiety - popatrzył wzrokiem pełnym wigoru.
- I gdzie się bawisz?
- Moderówka, Iwonicz, Rymanów, tam się bawię. I to jak hehe.
- I masz pan  jakiś ulubiony taniec ?
- Tango! Taniec namiętności! - zarzucił swoją bujną blondgrzywą

Spożyliśmy w pobliskiej bramie po piwie marki "Mocne". Za kobiety i za taniec i za szczęście. Odszedł w ciemną noc. Może już za parę dni będzie znów królem parkietu, gdzieś na jakimś dancingu?


Ano właśnie czy robot może tańczyć tango? Może jak mu tam dadzą algorytm odpowiedni to i zatańczy. Jednak jakiejkolwiek namiętności nie odczuje podczas tego tańca. Na to algorytmów jeszcze nie wynaleźli.  Oczywiście z punktu widzenia logiki robota namiętność przy tańczeniu tanga bez sensu. Do niczego nie jest potrzebna. Tylko czy tango będzie tangiem bez namiętności ? Mój szpec od technologi pytany czy sztuczna inteligencja może dorównać ludzkiej odpowiedział - "A widzisz grałem przed chwilą na akordeonie, to działanie niby bezsensowne, grałem dla przyjemności, ale to jest niewymierne. I tym się różni człowiek od najlepszej sztucznej inteligencji. Robi rzeczy pozornie bezsensowne". Co jednak się stanie, gdyby... jednak jakieś tam neuronowe sieci, superkomputer czy coś w tym rodzaju, obok czystej inteligencji uzyskają  jakąś osobowość? Jaka będzie ta osobowość? Czuję, wydaje mi  się , że lodowata i żądna władzy. Mam jakieś skojarzenia z diabłem - taka osobowość pozbawiona ciepła. Coś co jednocześnie jest żywe i martwe. Pozbawione litości. A może się mylę?



Technologiczny postęp płynie jak rzeka. 



Wtyczka zostaje wyłączona


    Inna rzecz, że nawet jeśli roboty pozostaną tylko narzędziami to i tak robotyzacja wywoła epidemię patologii. Oto historyjka wymyślona, ale prawdziwa: Stefan jest operatorem koparki. Kocha swoją koparkę. Wie o niej wszystko. Lubi swoją robotę. Oczywiście lubi sobie ponarzekać gdy duje zimny wiatr,  gdy  zamarznięta ziemia,  gdy słotna pogoda. Ogólnie jednak lubi tą robotę. Pewnego dnia Stefan zostaje zastąpiony przez nową zautomatyzowaną koparkę. Wysłany zostaje więc na zasiłek. Zasiłek ok, starcza na wszystko. Nawet na wakacje w Chorwacji. Na zakupy, na remont garażu. Finansowo nie jest źle. Tylko jak tu wytrzymać z żoną 24 h na dobę? Stefan odnaleźć się nie umie. Chodzi na ryby 4 razy w tygodniu. Żona zmienia do niego podejście. Z zaradnego Stefana staje się Stefanem, który nie umie się odnaleźć w nowych czasach. Drze się coraz częściej. Stefana zaczyna wszystko drażnić. Coraz częściej popija na tych rybach. W końcu widząc, że grawituje ku alkoholizmowi kupuje małą koparkę. I obok 4 dni na rybach spędza dwa dni na kopaniu i zasypywaniu dołów na swojej działce. Ot i przyszłość ludzkości.
    A dzieci Stefana?  Ostatecznie skończyły naukę na szkole podstawowej. Za nic nie chciały uczyć się dalej, bo i po co? Za to pogrążyli się w nieustannej imprezie. Finalnie skończyło się to wszystko źle. W ogóle edukacja  w erze, gdy roboty przejęły połowę ludzkich zajęć, upadła na dno.  Większość ludzi  wcale nie poświęcała  wolnego czasu, który dostali dzięki robotyzacji, na studiowanie dzieł filozofów  czy szydełkowanie. Rozkwitła za to  branża alkoholowa, narkotykowa i ta związana z rozkoszami seksualnymi.   Pewnego pięknego dnia na słońcu pojawiły się wielkie plamy. Kilkanaście godzin później światło zgasło...






Kruchość lodu.  Świat XXI wieku jest bardzo kruchy. Wystarczy, że wybuchnie jakiś wulkan, a eksplozja sięgnie rozmiarów wybuchu Tambory w 1816. Wystarczy epidemia taka jak "hiszpanka". I .... totalny chaos. Człowiek nigdy nie był tak silny jak teraz, ale nigdy nie był też tak słaby. 




sobota, 20 stycznia 2018

Folwark zwierzęcy


"(...) Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł połapać się  kto jest kim (...)"

To tak apropo głosowania ws. uchylenia immunitetu dla senatora Koguta. Co tu rzec - czemu głosowanie było tajne senatorowie? Bo Kogut wasz kolega? Kiedyś i tak umrze i tam mu kościelne nagrody i biesiady z biskupami nie pomogą :P Czego się boi? Czemu nie chce się oddać prokuraturze ?  Eh jak Kaczyński pomrze, albo dostanie demencji to będzie jak z sanacją po 1935. Na szczęście nie miałem zbytnich złudzeń ws. PiS gdy na nich głosowałem w 2015 :) Są obiektywnie lepsi od PO o kilka długości. Co nie znaczy, że mają jakieś wspaniałe kadry. Co nie oznacza, że się nie zdegenerują. Kwestia czasu, bo w "kulturze załatwiania i kombinowania" prędzej czy później "załatwia się"  ziomkom coraz więcej i "kombinuje" coraz bardziej.

A tak się tłumaczą :

https://wpolityce.pl/polityka/377424-senator-marek-pek-nie-ma-mowy-o-obronie-swoich-w-przypadku-senatora-koguta-bo-zrzekl-sie-on-immunitetu-prokuratura-na-wiele-mozliwosci


P.S.


Historyczna ciekawostka :) 

piątek, 19 stycznia 2018

Tekst ponury


Czasem warto poczytać "Krytykę Polityczną". Choćby dla takich artykułów (to właściwie przedruk z czeskiego czasopisma)  jak ten:



A tutaj macie streszczenie (może czytajcie w lepszą pogodę):


  • Robotyzacja i rozwój sztucznej inteligencji spowoduje zrealizowanie się scenariusza "Matrixa" w realnej rzeczywistości.
  • Wersja nieco bardziej optymistyczna. Jeśli czytelniku wykładasz towar na półki, jesteś operatorem koparki, pracujesz na tartaku, jesteś chirurgiem etc. etc. - roboty prędzej czy później cię zastąpią. 
  • Żeby właściciele robotów mieli popyt na swoje produkty dostaniesz Bezwarunkowy Dochód Podstawowy czyli wysoki zasiłek. Jeśli największe szczęście w twoim życiu to możliwość nic nie robienia i kupowania sobie nowych rzeczy to będziesz szczęśliwy. A jeśli do szczęścia trzeba ci jeszcze np. satysfakcji z pracy  ? To będziesz ofiarą postępu. 

  I niestety nie ma od tego odwrotu. Żadna firma i żaden kraj nie może się wycofać z technologicznego wyścigu. Jeśli się zatrzyma zostanie pożarty. W końcu start-upy, aplikacje, "big daty" i sieci neuronowe pożrą ludzkość. Jest w tej technologicznej rewolucji coś nieludzkiego. O ile nawet kula dum dum czy iperyt miały w sobie jakiś ludzki pierwiastek to roboty przejmujące władzę nie mają ani 1%. Kulą dum-dum strzelał mimo wszystko człowiek i odczuwał przy tym jakieś ludzkie emocje. Różne - nienawiść do wroga, smutek z powodu zabicia człowieka, strach przed tym, że za chwilę to on dostanie. 

    Czasy to ciekawe. Tylko jak to wszystko się skończy? Mam wrażenie, że uczeni od inżynierii wsiadają na dzikiego konia. Zapraszają do przejażdżkę uczonych-humanistów. Wszyscy radośnie galopują - tylko gdzie? A to już mało kogo interesuje. Uczeni obecnie kojarzą mi się (już zdaje się to pisałem) z uczniami czarnoksiężnika. Uczeń czarnoksiężnika umie uwolnić potężne siły. Kontrolować ich jednak już nie daje rady. Ja jakoś nie widzę tych  pociągów jadących z prędkością dźwięku, kilkukilometrowych wieżowców, powszechnej szczęśliwości. Widzę raczej ciemność. Nie taką "zewnętrzną" - głód, zarazę, wojnę. Raczej tą ciemność, która zjada od wewnątrz. 

   A czemu piszę kolejny raz o tym samym? Proste - to mój największy lęk. Putin, dżihadyści to zagrożenia ludzkie. Roboty - nieludzkie. To taki strach jaki ludzie dawniej odczuwali, gdy ich miejscowość nawiedziła zaraza. Zagrożenie, którego nie rozumieli.

P.S.

Tekst został napisany na laptopie, a nie za pomocą kałamarza i pióra kaczki czy gęsi :) 





czwartek, 18 stycznia 2018

Komandosi OT ?


Brzmi absurdalnie? No pewnie tak. OT zasadniczo ma pełnić głównie role pomocnicze. Pilnować dworców i mostów, szukać grup dywersyjnych, pomagać w ewakuacji, budować linie umocnień, czasem walczyć razem z wojskami frontowymi. Chodzi w moim pomyśle nie  o oddziały OT na szczeblu brygady, ale raczej kompanii. To takie rozwinięcie pomysłu z tego wpisu: http://chutornik.blogspot.co.uk/2017/03/gra-wojenna-cz-14_21.html 





Długie tradycje partyzantki



Obok rezerwowych jednostek wojsk specjalnych mogły by też powstać kompanie dywersyjno-rozpoznawcze przy brygadach OT. Oczywiście w tych województwach, które teoretycznie są najbardziej zagrożone na okupacje przez Rosjan. Średni sens tworzyć takie oddziały np. w lubuskiem. Natomiast sensownie na Podkarpaciu, a bardzo sensownie w Warmińsko-Mazurskim. Takich komandosów nie potrzeba uczyć skoków na spadochronie z wysokości 10 000 metrów. Za to uczyli by się jak przejmować zrzuty zaopatrzenia, czy zbudować leśne lotnisko dla śmigłowców. Nie muszą wiedzieć jak odbijać zakładników z samolotu. Muszą za to wiedzieć jak sporządzić minę z "cywilnych"  substancji i materiałów i jak potem takiej miny używać. Muszą się uczyć takich działań jak to:  http://chutornik.blogspot.co.uk/2017/05/gra-w-cz-19-partyzanci-w-krainie.html 




Polska to nie Afganistan, ale w Bieszczadach jest gdzie się ukryć. Źródło foto-wiki.



Znać zasady survivalu na Saharze, w Afganistanie czy na Borneo nie muszą. Muszą za to znać swoje województwo i okolice na pamięć. Mieć GPS w głowie, znać topografie okolicznych powiatów. Wiedzieć jak przetrwać na bagnach i w okupowanym mieście. 



O na przykład w tych lasach




No wszystko OK tylko czy będą chętni ? Będą, będą tylko trzeba użyć mieszaniny bodźców i niższych (żołd, dziewczyny, bycie wojownikiem) i wyższych (Ojczyzna i takie tam).

P.S.


https://www.youtube.com/watch?v=t2MMSmijQlY   - ballada o dobrym niemieckim generale, mistrzu wojny partyzanckiej i jego dzielnej armii, która składała się głównie z Mudżynów. Brzmi jak baśń? No bo to baśń tylko prawdziwa.

P.P. S.


Dalszą część opowieści o tym dlaczego Rosja przegrywa swoją historię opublikuję w lutym. Nie mam za dużo czasu na pisanie, a nie chce pisać dla Was byle jak. Temat jest zbyt złożony.

A tu macie bardzo dobrą audycję o walkach na froncie wschodnim w 1941 r.  https://www.youtube.com/watch?v=gcr0_35Bdls





Ofensywa Tet




Walki na ulicach Sajgonu


  30 stycznia 1968r. rozpoczęła się ofensywa armii Północnego Wietnamu i Vietcongu na główne miasta Wietnamu Południowego. Na poziomie strategicznym skończyła się rzezią Vietcongu i poważnymi stratami armii Północnego Wietnamu. Straty Amerykanów, Południowych Wietnamczyków i ich sojuszników też były duże (ok.20 000 zabitych, rannych itd.), ale oczekiwane masowe powstanie Południowych Wietnamczyków nie wybuchło. Co więcej wielu młodych chłopaków z południowowietnamskich miast przestało po tej ofensywie  bojkotować pobór. Zobaczyli bowiem, że komuniści mogą autentycznie przejąć władzę.  Ofensywa była też impulsem do reformy rolnej i rozwoju chłopskiej samoobrony. Reforma rolna sprawiała, że chłopi którzy do tej pory często  popierali Vietcong zaczynali popierać rząd w Sajgonie. Samoobrony zaś skutecznie chroniły mieszkańców wsi przed wymuszaniem posłuszeństwa przez partyzantów.  Brutalna, ale skuteczna operacja Fenix - czyli polowanie na komunistycznych konspiratorów też zaczynała przynosić efekty. Z wojskowego punktu widzenia komuniści zaczęli przegrywać tę wojnę. 



                                          Najdłużej komuniści utrzymywali miasto Hue - do 3 marca



   A jednak to komuniści w 1975 wkroczyli tryumfalnie do zdobytego Sajgonu. Ofensywa Tet zachwiała wiarą zwykłych Amerykanów w to, że wojnę można wygrać. Widzieli w telewizji walki w samym centrum Sajgonu, obronę ambasady USA. Wcześniej w telewizji generałowie mówili, że Vietcong jest w  odwrocie, że jest wykrwawiony.  Zwykli Amerykanie przestali wierzyć generałom.  Atak na Sajgon wzmocnił (infiltrowany przez KGB/GRU)  ruch antywojenny domagający się zakończenia wojny z "ludem Wietnamu". Wiele doniesień o zbrodniach sił antykomunistycznych okazało się później "fake newsami". Nieprawdziwe informacje zawsze były bronią. Dziś są bronią tym groźniejszą, ponieważ ludzie mają zwyczaj wierzyć we wszystko co przeczytają w internecie. Szczególnie, gdy źródło określa się jako "niezależne" czy "antysystemowe". Dlatego nigdy do końca nie ufajcie żadnemu dziennikarzowi a tym bardziej takim blogerom jak ja. Tzn. nie żebym Was kłamał, ale  skąd macie pewność czy zawsze piszę prawdę? Ograniczone zaufanie to podstawa!

wtorek, 16 stycznia 2018

Himalaizm po polsku





Noszak - foto z Wikipedii 



45 lat temu, 13 lutego 197 r. Andrzej Zawada i Tadeusz Piotrowski stanęli na szycie Noszaka. Jest to najwyższy szczyt Afganistanu i mierzy 7492 metry nad poziomem morza. Wyprawa wystartowała 21 stycznia. Dzięki ciężkiej zespołowej pracy, pomocy tzw. tragarzy wysokościowych udało się przeprowadzić udany szturm. Mimo temperatur sięgających - 48 stopni i huraganowych wiatrów. Tak narodził się polski styl himalaizmu - wspinanie się w najwyższych górach świata zimą. 

poniedziałek, 15 stycznia 2018

Bury styczeń 2018 ( I połowa )






Szybka wycieczka - widok na Węglówkę ze szczytu Królewskiej Góry.







Tygrys na Pogórzu



Widok na Węglówkę - nr 2






Czarnorzeki. No trochę z perspektywą u mnie kiepsko, ale jestem samoukiem i amatorem :) Lubie rysować bo wtedy wpadają dobre pomysły do pisania.







Podróże w busie









W  Bajkowym Lesie:







Dwie sowy





Do "Podkarpackiej Mitologii"





Wspomnienie dzieciństwa





Słońce, las i stado kormoranów




Poranek - 10 stopni. Jakby zima. 





A takie były stycznie w ostatnich latach:



2016

Był chyba jednym zimowym miesiącem, zimy 2016/2017. Było mroźno, potem posypało śniegiem. I jakoś początkiem lutego zima zamieniła się w "zimę-niezimę". 






2017

Z kolei styczeń 2017 był pierwszym taki styczniem z "dawną zimą" od stycznia 2013 r.  
















niedziela, 14 stycznia 2018

A tych nie szkoda

W radiu spiker mówi: "Kiboli ekscesy na Jasnej Górze". Co się okazuje - zwyzywali "Białe Róże". Spalili im transparentny. A "Obywatele SB"...  tych to nie szkoda :)

sobota, 13 stycznia 2018

"Kolaboranci"


Zamiast o Rosji (bo za dużo pisania i będzie później), krótka, ale ciekawa historia z czasów II wojny światowej.

Ramię w ramię ze specnazem





Schemat bitwy o Przebraże


      Przebraże Wołyniu. 30 VIII 1943 r. Pod bazę polskiej Samoobrony podeszły siły OUN-UPA , siłą i zachętą zmobilizowani "siekiernicy" i różne watahy rządne kobiet i łupów.  Łącznie 18 tysięcy wojowników, z czego 6 tysięcy uzbrojonych w broń palną. Mieli moździerze, karabiny maszynowe i lekkie działa. W bazie tj. wiosce-twierdzy chroniło się ok. 10 000 - 12 000 cywilów. Broniło ich ok. 1200 partyzantów. Przebraże było solą w oku banderowców. Nie dość, że tylu Polaków, których można wymordować pozostawało przy życiu to jeszcze partyzanci dokonywali wypadów.  Pod ich osłoną znienawidzone Lachy zdołały skosić zboże na swoich własnych polach. Ich oddziały wypadowe atakowały bazy UPA. I tak dalej. Przebraże musiało upaść jeśli antypolska akcja na Wołyniu miała być uznana za w 100% zrealizowaną. Inna rzecz, że cała rzeź wołyńska świadczy tylko o tym, że jej organizator :Kłym Sawur" był, albo agentem NKWD, albo wariatem. A całe kierownictwo OUN na Wołyniu to nie dośc , że mordercy to jeszcze debile. 
       Debile nie debile, agenci nie agenci, ale ataki na Polaków były dobrze zorganizowane. Także ten z 30 VIII 1943 r.   Plan UPA był prosty. Przełamać polskie umocnienia złożone z okopów, wilczych dołów, zasieków z drutu kolczastego i palisad. Odeprzeć kontrataki i zgnieść "gniazdo Lachów".  Banderowcy liczą też, że "im skończą się naboje, a nam nie skończą się ludzie". Życie zmobilizowanych chłopów uzbrojonych w rolnicze narzędzia nie jest dla nich wiele warte. Ważne jest rozgromienie Polaków. Potem, po przełamaniu obrony  miało nastąpić "hulanie" to jest totalna rzeź, systematyczny rabunek. Potem wesołe dzielnie łupów i podpalanie chałup.  Cześć młodych kobiet zapewne została by uprowadzona jako seksualne niewolnice. Na samym końcu kapelani banderowskiego "korpusu" mieli odprawić dziękczynne rytuały dla plemiennych bóstw tj. Jezusa Chrystusa i reszty panteonu. No dobra to miała być prawosławna Msza Św. , ale temu banderowskiemu Jezusowi chyba bliżej do Peruna niż Jezusa z Ewangelii.
      Plan by się nawet powiódł, gdyby nie gwałtowny kontratak na tyły UPA przeprowadzony przez połączone siły partyzantów AK i sowieckiego oddziału rajdowego NKWD płk Prokopiuka. Nawiasem mówiąc etnicznego Ukraińca.  Było to razem ok. 260 piechoty i 60 jazdy. Wsparł ich 120 osobowy konny oddział Samoobrony, który przeniknął, pod osłoną bagien, przez linie UPA i połączył siły z oddziałami odsieczy. Kontratak na tyły "korpusu" UPA okazał się bardzo skuteczny, bandy wpadły w panikę. Kontratakowali też obrońcy. Od kul, bagnetów,  granatów, szabel i siekier  padło ok. 400 banderowców. Wzięto dziesiątki jeńców. Przebraże zostało ocalone m.in dzięki specnazowcom z NKWD. Nie gloryfikuje tutaj płk. Prokopiuka. Był postacią tyleż barwną co bezwzględną. Litościwi i mięccy ludzie nie zostają pułkownikami specnazu. Ale parę razy w życiu zrobił coś dobrego. Na przykład pomógł uratować Polaków, 30 VIII 1943.



Współpracować z każdym 


    Współpraca z Sowietami nie przeszkadzała w dogadywaniu się z Niemcami i Węgrami. Niemiecka władza okupacyjna była chętna do brania w łapę. Po za tym wiosną 1943 banderowcy zaczęli powstanie przeciwko hitlerowcom. Nie atakowali np. linii kolejowych żeby nie wspierać Armii Czerwonej. Nie pozwalali jednak eksploatować ukraińskich chłopów. Do tego akcja wyrzynania Polaków zasiała chaos. Polacy zamiast oddawać zboże, mleko, buraki dla Niemców zajęci byli walką o przeżycie. Rzeź Polaków w tym momencie niosła dla Niemców dobre (zasada -"dziel i rządź") , ale też i negatywne skutki. Węgierskie wojsko prowadziło zaś politykę, którą można streścić tak "nic do Ukraińców nie mamy, ale Polakom, naszym bratankom chętnie granaty i amunicję tanio sprzedamy". Wyglądał ten handel tak, że Węgrzy pozorowali walkę z sowiecką partyzantką. Na przykład strzelali pół nocy w las. Później raportowali Niemcom, że "silna banda sowiecka usiłowała wysadzić most". Ile wystrzelali amunicji w czasie walki "nie są w stanie stwierdzić". Cywilna komenda Samoobrony dogadała się też z ukraińską wsią Jezioro. 





Polscy partyzanci na Wołyniu



  
     W latach 1943-1947 polscy partyzanci zawierali też taktyczne sojusze z siłami. Między innymi: sowiecką partyzantką, Armią Czerwoną, Wermachtem, UPA, litewskimi "Leśnymi Braćmi", partyzantami słowackimi, wojskiem węgierskim. I dobrze, że tak robili. Gdyby np. obrońcy Przebraża nie współpracowali z Niemcami i Sowietami twierdza by padła. Co najmniej 10 tysięcy polskich cywilów poszło by pod nóż 



I po co im to było ?


 Ostateczny kres Przebraża przyniosła Armia Czerwona. Najpierw współpracowała z AK. Później zaczęły się aresztowania. Polaków wysiedlono na Ziemie Odzyskane.  Jednak przeżyli. UPA walczyła  w okolicznych lasach jeszcze kilka lat. NKWD spacyfikowało zachodnią część Ukrainy potężnymi siłami i stosując bezwzględne metody. Około 10 % ludności zginęło bądź trafiło na Syberię. Rzezią Polaków Ukraińcy nie uzyskali kompletnie nic. Pomogli tylko Stalinowi w "czyszczeniu". Gdyby wkroczyły na Wołyń wojska brytyjskie i amerykańskie to pomogły by Polakom w pacyfikacji UPA. Wściekły nacjonalizm jest chorobą umysłu.




P.S. 


Trzy  ciekawostki: 

Komendantem Wojskowym Przebraża był Henryk Cybulski ps. Harry. Przed wojną był leśnikiem, a hobbystycznie zajmował się biegami przełajowymi. W lutym 1940 trafił do łagru. Gdzieś między Finlandią a Uralem. Jednak już we wrześniu znów przebywał na Wołyniu. Amnestia ? Nie, po rpostu w lipcu uciekł. I zaczął bieg do domu. Bieganie to nie jest taki głupi sport :)



 Samoobrona z Przebraża pomogła też sławnemu Nikołajowi Iwanowiczowi Kuzniecowowi - jednemu z pierwowzorów Hansa Klossa i Stirlitza. 

Oddział Prokopiuka walczył też na terenach Podkarpacia. Najpierw w wielkiej bitwie partyzanckiej w Lasach Janowskich i Puszczy Solskiej w czerwcu 1944. Później ruszył w góry. Zwalczał Niemców w Bieszczadach Zachodnich. Później wkroczył na Słowację by wspomóc tamtejsze powstanie antyniemieckie. Na końcu zajął przełęcz Ruski Put w Bieszczadach Wschodnich. Pozycje tą obronił, aż do nadejścia oddziałów frontowych. Za te wyczyny dostaje "Bohatera Związku Radzieckiego". W grudniu 1944 trafia do Chin - jako doradca sił Mao Tse Tunga. Walczy tam do 1946 r. 






piątek, 12 stycznia 2018

Zamiast Rosji (prawie)

Jakoś dużo tego pisania o Rosji, miało być na poniedziałek - będzie na za tydzień. Za dużo roboty przy tym, a robię to społecznie. A coraz mniejszą motywację mam do tego rodzaju pracy ;) Zamiast tego mały przegląd na weekend.


Ryczek w ATO



Ostatnio wrzucałem link do  vloga gościa, który ciekawie opowiadał o wojnie na Bałkanach w latach 90-tych. Pan Ryczek był też niedawno (2014) w Donbasie. I całkiem sensownie opowiada o tamtych wydarzeniach:


Warto posłuchać. Tacy dziennikarze jak Pieniążek czy Ryczek pokazują w miarę realny obraz. Natomiast reportaże Moniki Andrusiewicz czy Dawida Wildsteina polecam Wam tylko jako ładną prozę. O realiach się nie dowiecie zbyt dużo :) Nie znaczy, że ci autorzy kłamią. Po prostu mają romantyczne spojrzenie na tę wojnę. Takie spojrzenie mąci prawdziwy obraz.





                           Luty 2015 - punkt zbiórki datków dla Batalionu Specnazu GN "Donbas". Flaga "Donbasu" jest graficznie świetna. Szkoda tylko, że tylu jego żołnierzy zginęło w różnych średnio sensownych walkach.




Tak się robi filmy



https://www.cda.pl/video/6236249

Jako, że ostatnio zainteresowałem się tematem Jugosławii, oglądnąłem ten film. Oczywiście jest to czysta propaganda. Czetnicy są w nim pokazani jako totalni kolaboranci. Przy tym kreśli się ich obraz jako malowniczej hordy. Skrzyżowanie Indian, Kozaków, złych rewolwerowców i Mongołów.  Partyzanci Tity są za to ukazani jako żołnierze prawi, honorowi i przestrzegający reguł wojny. Najbardziej zabawna scena w filmie to ta , w której jeden z partyzantów zaczyna w gniewie strzelać do pojmanych czetników. Dowódca powstrzymuje go i informuje, że stanie przed sądem wojennym. W rzeczywistości partyzancki kontrwywiad  rozwalał "kolaborantów i kontrrewolucjonistów"  dużo i chętnie. Po "sądzie" lub bez sądu.  Choć osobiście w tym kotle rzezi etniczno-religijnych to i tak (chyba) była najbardziej ludzka strona. Przynajmniej nie wyrzynali za urodzenie tylko za bardziej konkretne "winy".


     
                                     Chorągiew Czetników - "Za Króla i Ojczyznę. Wolność, albo śmierć". 


Warto zwrócić uwagę na kwestie techniczne. Film był zrealizowany z ogromnym rozmachem. Gdy na filmie wylatują w powietrze mosty to naprawdę saperzy budują most, a potem go wysadzają w powietrze. Gdy nadlatują niemieckie bombowce to naprawdę w powietrzu latają samoloty. Tysiące statystów, dziesiątki pojazdów w tym czołgi. Ścieżka dźwiękowa - bardzo dobra. Aktorstwo - pierwsza klasa. Grają tutaj i wybitni aktorzy sowieccy (Siergiej Bondarczuk) i europejscy ( Hardy Kruger, Curd Jurgens,  Franco Nero, Anthony Dawson) i .... amerykańscy. W filmie zagrali min. Orson Welles, Yul Brynner.

A czy Polska w 2018 jest państwem niezdolnym do wyprodukowania filmu, który będzie światową superprodukcją ? Oczywiście, że jest. Tematów, które mogły by zainteresować producentów z Holliłudu jest wiele:

http://chutornik.blogspot.com/2017/03/koty-wojny-i-inne-filmy.html

Można też zrobić serial we współpracy z HBO, Netflixem itp. Można tylko trzeba mieć wolę. Bo akurat pieniądze na takie cele za rządów PiS powinny się znaleźć.

Aha......Powstał też ciąg dalszy "Bitwy nad Neretwą" - "Piata ofensywa". Zobaczcie kogo Tito zatrudnił żeby odegrał rolę Tito :) To tak jakby nasz Wódz zatrudnił Hopkinsa by odegrał rolę jego (i jego ś.p. brata).

https://www.cda.pl/video/114568089




Prawda zawsze jest najciekawsza. Jugosławia 1941-1945 we wspomnieniach Polaka z Bośni: http://biblioteka.jelenia-gora.pl/9687/galicjanie-i-serbowie-czesc-3-wojna-i-wyjazd-do-polski-jan-bujak/



Rekonstrukcja



Co myślę o rekonstrukcji ? Jak pisałem w MON zamieniono tygrysa na psa. Psy bywają groźne, tygrysami nie są. Na ocenę Antoniego nie powinno wpływać to co myśli o nim zwolennik Kijowskiego i Petru, ale to jak układała mu się współpraca z amerykańskim odpowiednikiem MON. Co do Szyszki - chyba dobrze, raczej. Waszczykowski być może słusznie odszedł, nie radził sobie na tyle dobrze by dalej być szefem MSZ. O nowym ministrze nic nie powiem bo widzę go pierwszy raz.  Gadowski straszy, że to koleżka Sienkiewicza i Klicha. Nie wiem, może nie będzie tak źle.   Brudziński jako szef MSW-A to dobrze, solidny administrator. Minister ds. przedsiębiorczości i technologii - jeśli jej intelekt dorównuje urodzie to dobrze dla Polski. O reszcie się nie wypowiem bo się nie znam.



Wyobrażacie sobie sytuację. Na Warszawę i inne miasta spadają rakiety i drony-kamikadze. Rosyjskie czołgi przerywają front w rejonie Olsztyna. Kogo sobie bardziej wyobrażacie w bunkrze MON - Błaszczaka czy Macierewicza ? Ilustracja - moja radosna twórczość.




Pozostaje kwestia pisowskich czubków, dla których Duda jest agentem, a nawet Kaczyński zaczyna być podejrzany  o koszachty z WSI. Cóż w otoczeniu  faktycznie  jest wielu dziwnych ludzi z Solochem na czele. Jednak bez Dudy, żadnej Dobrej Zmiany by nie było. Fanatyczny pisowski beton mógłby dalej trwać w "podziemiu" i toczyć "walkę". No właściwie nadal toczą. Tym razem przeciwko "kretom" i zbyt mało gorliwym.

Generałowie i amatorzy



Wielu krytyków Antka zwraca uwagę, że wielu generałów WP było mu przeciwnych. Jednak jeśli chodzi o wiele zawodów, w tym zawód wodza, niejednokrotnie amatorzy są genialni, a "profesjonaliści" są partaczami. Marszałek Tito zanim sam się mianował marszałkiem był starszym sierżantem armii Franciszka Józefa. Marszałek Piłsudski poszedł na I wojnę światową jako eksterrorysta i dowódca oddziałów paramilitarnych. Ataman Machno czy Ataman Petlura też nie mieli żadnego wojskowego wykształcenia. Budionny był podoficerem zanim zaczął dowodzić 1 Armią Konną. Generał Giap nie był wojskowym, gdy zaczął swoją karierę partyzanckiego dowódcy wietnamskich komunistów. Ahmed Szach Masud zanim został "Lwem Pandższiru" był studentem politechniki. Natomiast profesjonaliści .... Na przykład w 1914 francuscy generałowie wysłali swoich żołnierzy do boju w czerwonych portkach i czapkach. W 2003 profesjonalni amerykańscy generałowie przewidzieli, że wojna w Iraku skończy się w kilka tygodni. Trwa do dziś. I tak dalej, i tak dalej. To tak apropos "generałów, którzy ostrzegają , że amator niszczy wojsko". 


Irak - co dalej ?



W Iraku ogłoszono niedawno koniec wojny z Państwem Islamskim. Zdobyto ostatnie enklawy rebelii. Nie zmienia to faktu, że do zamachów dochodzi i będzie dochodzić. Partyzancko-terrorystyczna wojna będzie trwać. Nie doszło też do wojny domowej pomiędzy siłami rządowymi i milicjami szyickim z jednej a Kurdami z drugiej. Ani do wojny domowej pomiędzy Kurdami. Nie jest więc źle, ale dobrze też nie jest.


Sankcje i list Tuska



Sankcji na razie nie ma i nie będzie. Tylko "opozycja" przylepiła sobie łatę pt. "zdrajcy". Tusk stara się straszyć Rosją. To znaczy kolejny raz sugeruje, że Kaczyński jest kolegą Putina. Jak jest naprawdę pisałem już wiele razy wcześniej np. tutaj:

http://chutornik.blogspot.co.uk/2016/03/czy-tusk-by-endekiem.html

Ktoś powie - przecież wiosną 2014 r. PO stanęła przeciw Rosji ... No tak, stanęli ponieważ Niemcy potrzebowali pieska do ujadania na Putina. Polska nadawała się do tego idealnie. Pomiędzy "rusofobią" PiS, a "walką z Putinem" PO jest ogromna różnica. Pierwsza jest stałym sprzeciwem wobec imperializmu Putina. Druga jest efektem rozkazów z centrali. Zauważcie też, że Putin od 2014 gra rolę diabła w propagandzie lewicowo-liberalnej. Ten potężny czarownik wygrał wybory w USA osadzając tam swoją marionetkę Trumpa. Za pomoca czarów i hakerów zrobił Brexit i dobry wynik Frontu Narodowego we Francji. Jego agenci są wszędzie - Kaczyński, Orban, każdy kto się sprzeciwia "kwotom imigrantów". Jako ktoś chce to będzie wierzył w te głupoty.

Warto też zwrócić uwagę na nowe ustalenia ws. Smoleńska :
https://dorzeczy.pl/kraj/52698/Brytyjski-ekspert-o-Smolensku-Nie-mam-watpliwosci-ze-tam-byla-eksplozja.html 
Oczywiście to nic nie znaczy, bo  "jeden pilot powiedział, że ...."




Nieważne co Tusk mówi. Ważne jest co jego szefowie z Berlina myślą o kolejnym gazociągu na dnie Bałtyku. Źródło obrazka - wikipedia


Biedny pisarz



Curiosum z opozycyjnej prasy:



W ogóle "opozycja" ostatnio daje takie strzały, że już dawno jest najlepszym kabaretem w Polsce. Zresztą najbardziej skompromitowali się za czasów swoich rządów:

Na Krakoskim Kazimierzu



Spotkałem ostatnio w barze na Kazimierzu tego pana :


I żyje i nikt go nie bije. Co więcej podejrzewam, że im więcej islamu w np. Francji tym więcej Żydów pojawi się w Polsce. I dobrze to mądry i zaradny naród :)


Ciekawostka militarno-technologiczna



 5 stycznia rebelianci w Syrii uderzyli za pomocą  roja dronów na rosyjską bazę:


Rój dronów to będzie rewolucja na skalę wprowadzenie na pola bite karabinu maszynowego. Będzie używany i do nalotów na miasta, i w przełamywaniu frontu i w akcjach partyzanckich. Terrorystycznych zresztą też. Ja się tego boję, ale trzeba będzie się z rozwojem technologi zmierzyć.

Niżej wpis m.in o polskich dronach wojskowych :

http://chutornik.blogspot.com/2016/12/gry-wojenne-cz-6.html


Stronka 




Coś tam działam ze stronką internetową. Na koniec tego roku może będzie :)






P.S.


Gdybyście czasem mieli jakąś firmę, albo mieli jakiegoś szwagra Mirka czy kuzyna Matiego, który firmę posiada to szukam pracy. 8h x 5 x 4. Jestem punktualny i rzetelny. Potrafię się nauczyć wielu umiejętności. A funt dość słabo stoi. Niby cieszyć się, że polska gospodarka silna, ale prywatnie tęsknię za kursem  1 funt = 6 PLN. Po za tym znużyły mnie wyjazdy do UK. Choć kiedyś pojechał bym tam jeszcze na "pracowity urlop". Jakby co: wiktor.bochun@gmail.com





Fotka do CV XD - żartuje, teraz wyglądam poważnie.