czwartek, 18 stycznia 2018

Ofensywa Tet




Walki na ulicach Sajgonu


  30 stycznia 1968r. rozpoczęła się ofensywa armii Północnego Wietnamu i Vietcongu na główne miasta Wietnamu Południowego. Na poziomie strategicznym skończyła się rzezią Vietcongu i poważnymi stratami armii Północnego Wietnamu. Straty Amerykanów, Południowych Wietnamczyków i ich sojuszników też były duże (ok.20 000 zabitych, rannych itd.), ale oczekiwane masowe powstanie Południowych Wietnamczyków nie wybuchło. Co więcej wielu młodych chłopaków z południowowietnamskich miast przestało po tej ofensywie  bojkotować pobór. Zobaczyli bowiem, że komuniści mogą autentycznie przejąć władzę.  Ofensywa była też impulsem do reformy rolnej i rozwoju chłopskiej samoobrony. Reforma rolna sprawiała, że chłopi którzy do tej pory często  popierali Vietcong zaczynali popierać rząd w Sajgonie. Samoobrony zaś skutecznie chroniły mieszkańców wsi przed wymuszaniem posłuszeństwa przez partyzantów.  Brutalna, ale skuteczna operacja Fenix - czyli polowanie na komunistycznych konspiratorów też zaczynała przynosić efekty. Z wojskowego punktu widzenia komuniści zaczęli przegrywać tę wojnę. 



                                          Najdłużej komuniści utrzymywali miasto Hue - do 3 marca



   A jednak to komuniści w 1975 wkroczyli tryumfalnie do zdobytego Sajgonu. Ofensywa Tet zachwiała wiarą zwykłych Amerykanów w to, że wojnę można wygrać. Widzieli w telewizji walki w samym centrum Sajgonu, obronę ambasady USA. Wcześniej w telewizji generałowie mówili, że Vietcong jest w  odwrocie, że jest wykrwawiony.  Zwykli Amerykanie przestali wierzyć generałom.  Atak na Sajgon wzmocnił (infiltrowany przez KGB/GRU)  ruch antywojenny domagający się zakończenia wojny z "ludem Wietnamu". Wiele doniesień o zbrodniach sił antykomunistycznych okazało się później "fake newsami". Nieprawdziwe informacje zawsze były bronią. Dziś są bronią tym groźniejszą, ponieważ ludzie mają zwyczaj wierzyć we wszystko co przeczytają w internecie. Szczególnie, gdy źródło określa się jako "niezależne" czy "antysystemowe". Dlatego nigdy do końca nie ufajcie żadnemu dziennikarzowi a tym bardziej takim blogerom jak ja. Tzn. nie żebym Was kłamał, ale  skąd macie pewność czy zawsze piszę prawdę? Ograniczone zaufanie to podstawa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz