niedziela, 29 października 2017

Niezawiniona Apokalipsa ?

Przeminęło z wiatrem


  Pisałem ostatnio o tragedii "Kresów Dalszych".  Niedługo zacznie się  listopad, "chłopski miesiąc buntu". 7 listopada minie sto lat od bolszewickiego przewrotu. Na ten listopad polecam "Pożogę" Zofii Kossak - Szczuckiej. Wspomnienia z wschodniego Wołynia ( czyli mniej więcej dzisiejsza północna część  obwodu  chmielnickiego)  z lat 1917-1919.  To była moja pierwsza "dorosła lektura". "Pożoga" to lektura ciężka.  Pisana z perspektywy  ziemianki , ograbionej i wygnanej z dworu. Kobiety której nieustannie grozi gwałt, tortury i śmierć. Pisarka nie rozumie skąd w ogóle ta nienawiść, skąd się wzięli bolszewicy i "petlurcy". Jej świat, świat bogatych plantatorów, ginie w ogniu rebelii i wojny. Przypomina to wszystko "Przeminęło z wiatrem". Tak jak wojna secesyjna zakończyła dzieje "Starego Południa", tak wojny z lat 1914-1921  zakończyły dzieje "Dawnych Kresów".


                                       

                                             Wschodni Wołyń - to tu rozgrywa się akcja "Pożogi"


Bez sielanki


  Wspomnienia te są bardzo interesujące jednak czytając pamiętajcie,  ze prawda ziemianki jest inna niż prawda chłopów. A jaka jest prawda chłopów ? "Pany" nie chciały się dzielić ziemia.  Kossak-Szczucka pisze dość pogardliwie o "spłachetkach źle uprawianej ziemi" - a niby skąd chłop miał tą ziemię brać ? Rzecz jasna plantator buraków i pszenicy, właściciel lasów i stawów rybnych cieszył się swoim majątkiem jak każdy człowiek. Niejeden miał pewne zacięcie społeczne fundując np. ochronki, biblioteki. Nie mniej te działania były zbyt małe by rozładować "głód ziemi". A po ogromnym boomie demograficznym w II pol. XIX w.  chłopskie "spłachetki ziemi" były coraz mniejsze i mniejsze. Ziemianie jako klasa  zachowywali się skrajnie egoistyczne nawet wobec własnych współbraci - drobnej szlachty. Mało kto w Polsce słyszał, ze bogaci polscy latyfundyści, po powstaniu styczniowym, zrównali z ziemią kilkadziesiąt zaścianków na Ukrainie. Z pomocą rosyjskiego wojska. By wydrzeć drobnym szlachetkom  ziemię...
   Idylliczny mit kresowy jest po części prawdziwy. Po części jest tylko mitem. Okłamywaniem samych siebie dla poprawienia sobie samopoczucia. Czy mogę polecić "Pożogę" ? Jak najbardziej ! Wspaniała literatura. Jednak takie książki trzeba zawsze czytać z dystansem. Prawda ma wiele wymiarów. I tylko pełna prawda jest prawdą.

Polski stan posiadania


  Oczywiście polskie dziedzictwo na Ukrainie i Białorusi to nie tylko bat ekonoma. To też to wszystko co sprawia, ze Kijów to jeszcze Europa, a Moskwa to już w 3/4 Azja. Nie mogę się jednak zgodzić z pielęgnowaniem  przez naszą prawicę mitologii kresowej idylli. Jest też druga strona medalu. Ziemian w tej mentalności "trzymania ziemi" utwierdzała i tradycja rodzinna i wychowanie. Wyzwalanie chłopów z pańszczyzny ( polskich ,ukraińskich, białoruskich ) , a potem "rozdawnictwo ziemi" było nie zawsze "mile widziane".  Latyfundia utożsamiono w końcu z polskością, stąd sławny termin "polski stan posiadania na Wschodzie". Niemałą rolę odegrał ... Kościół. Zachodziło tu swoiste sprzężenie zwrotne. Pan fundował kościoły, kler umacniał go w przekonaniu, że jest dobrym chrześcijaninem. Ziemianie niekoniecznie byli złymi ludźmi. Miewali jednak mocno ograniczone horyzonty. Także rząd carski dbał o to, żeby nie doszło do zbratania ziemian z szlachtą zaściankową czy "Ludem Ruskim". Ta przepaść stała się niestety pożywką dla nacjonalizmów i bolszewizmu. 



                                             

sobota, 28 października 2017

A może stronka ?




 Tak się zastanawiam - może zrobić stronę internetową z najlepszymi wpisami ? Poredagowane i poprawione. Było by kilka działów tematycznych. Jak widać na załączonym obrazku.


                              




   Obecnie blog ma charakter  "silva  rerum". Jest to taki ni to dziennik, ni to zbiór gawed i anegdot. Takie "sylwy" tworzyła często nasza dawna szlachta. Jednak "las rzeczy" ( bo tak się tłumaczy) od dawna jest już zbyt gęsty. Teskty dobre są pomieszane ze słabszymi. Redagowanie z tymi pisanymi spontanicznie. Pasuje zrobić porządek. Strona internetowa powiązana z blogiem wydaje mi się nadodpowiedniejsza formą.   Jeśli znacie jakichś dobrych rzemieślników zajmujących się tym  fachem możecie mi dac znać.

   Na pewno pojawi się więcej recenzji. Moja lista lektur zaległych jest długa:  "Przesmyk Suwalski", "Pozdrowienia z Noworosji", "Afgańcy", "Pacyfik i Eurazja", "Trójkąt ukraiński 1793-1914", "Kryształowy fortepian", "Wojny kozackie", "Biała Gwardia", dalsze tomy "Cichego Donu",  2 i 3 tom "Dziejów Polski" prof. Nowaka, "Spod zamarzniętych powiek", "Mój pionowy świat", "Lata wojny", "Asan", "Zabić smoka", "Polska jako Jason Bourne", "Psy wojny".


W listopadzie pojawia się moje reportaże czy może bardziej eseje o Kijowie, Ukrainie i Kresach. Tu macie poprzednie z tego cyklu :




Na blogu napiszę wam coś o sławnych partyzantach polskich z lat 1917 - 1921. Potem się zobaczy bo mam różne pomysły i różne prawie gotowe teksty. Na drugim obrazku, pochwalę się, byłem współautorem tekstu w New Estern Europe. Wesoło popatrzeć na swój opis jako "blogera i freelansera".







Tutaj  z kolei słoneczny kot - żebyście nie marzli.


czwartek, 26 października 2017

środa, 25 października 2017

Ryga 1921 - klęska "Kresów Dalszych"


Wygnańcy 


  Pokój w  Rydze podpisany w marcu 1921 r. był  klęską dla setek tysięcy Polaków - ziemian, drobnych urzedników, pracowników majatków, mieszczan, zagrodowych szlachciców. Wielu "repatriowało się" do II RP. Na przykład Florian Czarnyszewicz, szlachcic znad Berezyny i wywiadowca Wojska Polskiego. Po "Rydze" wyjechał na "Kresy Wewnętrzne" i po krótkiej pracy w policji, emigrował do Argentyny. Tam pracował w rzeźni, a po za tym napisał "Nadberezyńców". To jest na poły autobiograficzną powieść o losach szlachty zagrodowej z nad Berezyny w latach ok. 1900 - 1920. Książka literackiego samouka była porównywana z "Cichym Donem" , "Trylogią" i "Panem Tadeuszem". Zachwycali się nią tak różni ludzie jak Czesław Miłosz, Józef Czapski, Jędrzej Giertych czy Jerzy Stempowski. Ja też ją Wam gorąco polecam. Ciekawe były też losy jego krewnych np.  jego brat  był dziadkiem niejakiego Stevena Tylera - amerykańskiego rockmena.
    Ogromne straty finasowe i moralne  poniosło ziemiaństwo - o ile przeżyli rewolucję. Na przykład  Józefowi  Mikołajowi  Potockiemu z ok. 63 000 hektarów ( sic ! )  zostało ok. 3500 ha w okolicach Rymanowa i Komańczy.   Majątki traciła też drobna szlachta. Na przykład major jazdy  Feliks Jaworski, jeden z najlepszych partyzantów wojny polsko-bolszewickiej, utracił ukochany dwór w Cyganówce k. Kamieńca Podolskiego. Jego ruiny leżały niecałe 20 km od wschodniej granicy II RP. Sławny zagończyk zaczął srogo pić, a podobno sięgał też po narkotyki ( wśród weteranów popularna była wtedy kokaina i morfina ). Podczas pijackiej awantury z kelnerem w lwowskiej restauracji przypadkowo postrzelił śmiertelnie swoją matkę. To wydarzenie było  detonatorem obłędu - resztę  życia spędził w szpitalu psychiatrycznym.




 VI 1920 - maksymaln zasięg "polskiego imperializmu" na wschodzie . Źródło:  https://commons.wikimedia.org/wiki/File:PBW_June_1920.png



Po sowieckiej stronie granicy 


     Setki tysięcy Polaków zostało jednak na Ukrainie i Białorusi, czy w okolicach Smoleńska, po sowieckiej stronie granicy. Dotknęła ich kolektywizacja, deportacje a na końcu regularne ludobójstwo zwane "operacją polską NKWD". Mimo to, w okolicach Mińska, Winnicy, Kamieńca Podolskiego czy Chmielnickiego do dziś mieszka wielu Polaków i osób polskiego pochodzenia. Czasem Polacy z Kresów Dalszych robili  zaskakujące kariery w Związku Radzieckim. Na przykład kijowianin Wacław Dworzecki. W młodości członek antykomunistycznego ruchu oporu i agent polskiego wywiadu, który odsiedział kilkanaście lat w łagrach. Poza rąbaniem tajgi i kopaniem kanałów, zajmował się w życiu także  aktorstwem teatralnym.  W 1968 debiutował jako aktor filmowy w filmie "Tarcza i miecz". Film opowiada o bohaterskim sowieckim szpiegu działającym w stolicy III Rzeszy. Dworzecki zagrał w nim generała Abwehry. Film okazał się fenomenalnym sukcesem - sprzedano ok. 200 000 000 biletów. Miał też ogromny wpływ na wybory życiowe niejakiego Władymira Putina. Obecny władca Moskovii oglądnął go jako nastolatek i pod jego wpływem postanowił zostać agentem KGB. Innym przykładem zawrotnej kariery, już w niepodległej Ukrainie jest nie kto inny jak   Wiktor Janukowycz. Przodkowie eksprezydenta Ukrainy pochodzili z zaścianka pod Homlem. Polskie pochodzenie ma też Stanislau Szuszkiewicz - pierwszy prezydent Białorusi i sygnatariusz porozumienia podpisanego w daczy w Puszczy Białowieskiej, które kończyło żywot Związku Sowieckiego.
    Obecnie jednak następuje kolejna fala depolonizacji. Przycyzną jest .... Karta Polaka, która ułatwia emigrację do Polski. Ma to swoje plusy, ale też niestety  minusy.


Klęska patriotów Rzeczpospolitej


     "Ryga" była klęską dla zwolenników odnowienia  dawnej Rzeczpospolitej takich jak kijowianin Henryk Józewski. Był z pasji malarzem i miłośnikiem kobiet. Z zawodu m.in bliskim współpracownikiem Piłsudskiego, ministrem w rządzie atamana Petlury, szefem polskiego wywiadu na Ukrainę i południe Rosji w czasie rewolucji i wojny domowej w Imperium. Po fiasku koncepcji federacyjnej i stworzeniu "Małej Polski" przez pewien czas sprawował funkcję wojewody wołyńskiego. Starał się dążyć to rozwoju województwa i zgody pomiędzy narodami w tym regionie. Co skutkowało wyrokami śmierci zarówno ze strony sowieckiego wywiadu jak i ukraińskich nacjonalistów. Podczas wojny działał w AK, przeżył też zamach, którego autorami prawdopodobnie byli Sowieci. Po wojnie  działał  w WiN ukrywając  się do 1953 r. Dożył powstania "Solidarności".
      Podobnie jak Józewski  na wygnanie z "Kresów Utraconych" musiał się udać po 1921  Roman Skirmunt - polski ziemianin, poseł do rosyjskiej Dumy,  i premier Białoruskiej Republiki Ludowej. Po klęsce federalnych koncepcji Piłsudskiego był m.in senatorem w II RP. Został zamordowany jesienią 1939 r.  przez podburzonych przez bolszewików białoruskich chłopów. Jego współpracownik Michał Romer, legionista Piłsudskiego wybrał narodowość nowolitewską. W międzywojennej Litwie był dyplomatą i profesorem prawa. Zmarł w 1945. Inny duchowy obywatel Wielkiego Księstwa gen. Bułak - Bałachowicz  po klęsce antykomunistycznego powstania na Białorusi i pokoju z Rosją Sowiecką  zamieszkał ze swymi kozakami w okolicach Puszczy Białowieskiej. Udało mu się umknąć kulom sowieckich agentów, przeżył też walki w obronie Warszawy w 1939. Zginął od kul gestapo w 1940. Trójkantonalne ( część polska, litewska i białoruska ) , odrodozne Wielkie Księstwo Litewskie nie powstało. Nie powstała też Ukraina sfederowana z Polską, ani nawet ukraińska autonomia w II RP. Z Łotwą i Estonią, Finlandią, Węgrami Rumunią, Jugosławią czy Bułgarią  współpracowano w międzywojniu, utrzymywano kontakty, ale to wszystko  bardzo luźno. Czechosłwacja była nam wroga. Niestety wykorzystał to Hitler i Stalin.


Klęska ludzi kompromisu


   W końcu Ryga była klęską tych mieszkańców Kresów, narodowości niepolskiej, którzy nie byli fanatykami spod znaku skrajnych nacjonalizmów. Choćby atamana Symona  Petlury, metropolity  Andrieja Szeptyckiego, Wiaczesława ( Wacława ) Łypyńskiego czy biskupa Hryhorija Chomyszyna. Klęska koncepcji federacyjnych była zwycięstwem fanatyków w rodzaju Stepana Bandery, Romana Suchewycza i im podobnych.  


Nie deprecjonując zwycięstwa 1920 roku


     O wojnie polsko-bolszewickiej nie można oczywiście mówić jako o klęsce Polski. Uratowaliśmy swoją niepodległość na 20 lat. Uratowaliśmy się od stalinowskich czystek i kolektywizacji. Jednak nie udało się trwale zabezpieczyć od kleszczy niemiecko-sowieckich. To w pokoju Ryskim, który musieliśmy podpisać, była ukryta groźba "polskiego września". 

  
   






wtorek, 24 października 2017

Ku zimie












































Kresy dalsze, kresy bliższe

    

Czy Przemyśl to Kresy ?



    Terminy geograficzno - historyczne sa bardzo względne i nakladajace się na siebie. Ot Przemyśl - dziś część Podkarpacia. To Kresy, jeśli dawną  Galicje Wschodnia uznać za Kresy.  Ten termin jest plynny. W dawnej Rzeczpospolitej za miasta wschodnie  uznawano Kijów, Smoleńsk, Kamieniec Podolski, Polock, Witebsk itp.  ale nie Przemyśl, Wilno czy Lwów. "Kresy" , "ziemie ukrainne"  to jak sama nazwa  wskazuje "pogranicze". Konkretnie, przede wszystkim  pogranicze z Dzikimi Polami. Lwow byl stolica wojewodztwa ruskiego, ktore rozciagalo sie od Wisloka po  Zbrucz. Zwano te ziemie Rusia Czerwona, ale nie Kresami czy Ukraina. Ukraina ówczesna to Kijów, Czerkasy, Połtawa, Łubnie, Sicz Zaporoska. Za ziemie "ukrainne" obok województwa kijowskiego  uznawano też województwa podolskiego i brasławskiego. Ziemie Księstwa Ruskiego, które miało powstać w wyniku Unii w Hadziaczu. "Ukraina" ma tą samą etymologię co np. Krajina w Chorwacji. Tam władze Austriackie osiedlały uchodźców z Imperium Osmańskiego, głównie Serbów. Tworzono tam zmilitaryzowane społeczności podobne do Kozaków. Sam termin "Ukrainiec"  to pomysł samych Ukraińców by odciąć się zarówno od polskiego "Rusin" jak i nade wszystko rosyjskiego "Małorosjanin". Choć oczywiście Ruś Kijowska i Ruś Halicko-Włodzimierska uznaje się w ukraińskiej świadomości za "dawną Ukrainę". Inne "kresowe samookreślenie" -   "Litwin"  jest wieloznaczne.  Może oznaczać zarówno dziejszego Litwina, Białorusina jak i Polaka z dawnego Wielkiego Księstwa.  Tak samo "Polak" kiedyś i dziś oznaczało co innego. 





                                

                                     Jesień w Przemyślu



Kresy jako Ziemie Wschodnie



    Termin "Kresy Wschodnie"  w znaczeniu "Ziemie Wschodnie" wprowadził Wincenty Pol w poł. XIX w. Później pojawiło się też określenie "Kresy Zachodnie" czyli Kaszuby, Śląsk itp. Jednak nie przyjęło się specjalnie. W  II RP rozrozniano Kresy "Dalsze" ( albo "Utracone" )  od tych "Wewnętrznych" lezacych w granicach Polski. "Kresy Dalsze" to ziemie dawnej Rzeczpospolitej, które po pokoju w Rydze w 1921 przypadły Sowietom. Można spekulować jak by je nazywano, gdyby w ten czy inny sposób powiodly się federacyjne plany Piłsudskiego.  Natomiast po 1945 utarło się, żeby Kresami nazywać ziemie anektowane przez ZSRR. Przed 1945 oczywiście nie istniały żadne specjalne różnice między Grodnem a Bialymstokiem, czy pomiędzy Sanokiem a Drohobyczem. "Kresy" funkcjonują  wiec  dzis w tym samym znaczeniu co "Ziemie Zabrane" w XIX w.  Ziemie Zabrane czyli tereny zaboru rosyjskiego, które po 1815 nie weszły w skład Królestwa Kongresowego. 


Galicja Wschodnia


     "Galicja Wschodnia" zaś  ma jednocześnie płynne i trwałe granice. Sam termin ostatecznie utrwalił się w II poł XIX w. Był to wtedy po prostu podział okregów sądowych. Sanok, Przemyśl podlegały pod wyroki sądu apelacyjnego we Lwowie, a Krosno czy Brzozów w Krakowie. W sensie etnograficzno-kulturowym granica ta biegnie mniej więcej wzdłuż Sanu. Przy czym np. Łemkowie zamieszkiwali w Karpatach ziemie, aż po Krynicę i Nowy Sącz. W międzywojniu pojawił się też termin "Małopolska Wschodnia" na określenie trzech południowo - wschodnich województw II RP. Zaś sama nazwa "Galicja i Lodomieria" to  dzieło propagandy austriackiej. Po rozbiorach musieli jakoś uzasadnić "prawa" do aneksji. Jako, że cesarz austriacki był królem Węgier to rościł sobie prawo do Rusi Halicko-Włodzimierskiej, która kiedyś Węgrom podlegała. To, że Kraków czy Tarnów nigdy do Rusi nie należały było już mniej istotne. 



P.S. 


     Zupełnie inna perspektywe mają narody mieszkające pomiędzy Polska a Moskovia.  Jeszcze innaczej patrzą Rosjanie.  W końcu polskie spojrzenie na "Kresy" jest bardzo różnorodne. To jednak temat na inne  wpisy. Jakoś w listopadzie i grudniu ;) 




niedziela, 22 października 2017

Plan rozbicia



Tęsknota za aferalną swobodą


 Grzegorz S. , hetman PO w swoim przemówieniu na konwencji tej pseudopartii postulował poszerzenie władzy samorządów. Teoretycznie im więcej samorządu tym lepiej. Teoretycznie szeroka autonomia regionów służy wolności i rozwojowi. W praktyce, w naszych uwarunkowaniach i w naszej kulturze politycznej, będzie służyć takim kreaturom jak "Bufetowa" i  cwaniaczkom typu "Budyń" czy "Majcher". Województwa bez wojewodów w Polsce skończą się tworzeniem ''udzielnych księstw''. Polska już przerabiała tak proces "wzmocnienia roli samorządu". W XII i XVIII wieku. Tradycja sejmików, różnych autonomii  dawnej Rzeczpospolitej jest wspaniała. System ten działał sprawnie do połowy XVII w. , ale później  zdegenerował się, gdy demokracja szlachecka zmieniła się w oligarchię magnacką. Nie jest tajemnicą , że powrót "swobody" jest  bardzo ważną sprawą dla różnych grup interesu, które po wyborach w 2015 straciły,  . I tego właśnie chce PO pod przykrywką troski o "wolność" Polaków.


Utwardzanie żelaznego elektoratu 



   Na razie tzw. opozycja umacnia histerię w swoim żelaznym elektoracie. Efektem tego była próba samosplanienia w Warszawie. "Polityka" za osławionym OKO.Press pisze o nieszczęśniku , który podpalił się w proteście przeciwko "dyktaturze" :

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1724680,1,rodzina-mezczyzny-ktory-sie-podpalil-opowiada-okopress-o-mezu-i-ojcu.read

Wcale nie niepoczytalny wariat , po prostu nadwrażliwy facet, któremu media w rodzaju "Polityki" zwichrowały w głowie. Był przekonany o pełnej słuszności swych działań jak przeciętny fanatyk antpisowski. Tylko swój fanatyzm zrealizował konsekwentnie, aż do męczeństwa.  Oczywiście może się pojawić w wyniku tych działań nowy Cyba, który w walce z "PiSlamem" śięgnie po terroryzm. Może się też pojawić jego przeciwieństwo, fanatyk PiS-u nakręcony przez różne "niezależne media". Zabijać za Ojczyznę to przecież bohaterstwo. Na szczeście ogromna większość  "wściekłych" zwolenników PO i PiS to ludzie w wieku przedemerytalnym i emerytalnym. Gdyby 20 latkowie cierpieli na taką gorączkę polityczną jak 60 latkowie mieli byśmy krawą przemoc na ulicach na codzień. Dobrze, że tak nie jest.


P.S.


Moje gawędy o ukraińskim nacjonalizmie to oczywiście luźne refleksje, a  nie głębsza analiza. Pominąłem różne aspekty jak neonazim, "turbosłowiaństwo", międzynardowych ochotnków czy kryzys Prawego Sektora. Nawet te babuszki ze zdjęcia, okazuje się, były najprawdopodobniej niezwiązane zupełnie z obecnym mini-majdanem.  Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej polecam np. publikacje Ośrodka Studiów Wschodnich, albo reportaże Pawła Pieniążka. Niezłe są też portale Wschodnik.pl i Kresy24.pl. Kresy.pl też, ale z poprawką na to, że redaktorzy zwyczajnie uważają Ukraińców za gorszych rasowo. Smutne , ale nienawiść wyziera z co drugiej publikacji na tym portalu. Oczywiście wszystko należy czytać z dystansem. 



sobota, 21 października 2017

Skazani na anarchię ?


 
Kontynuując  wątek z porannego wpisu  - w Kijowie jak pewnie słyszeliście odbywa się mini - majdan pod budynkiem parlamentu. Mini bo ludność Ukrainy  ma serdecznie dość majdanowania. Raczej myśli jak tu wyjechać.  Zresztą widzicie to i słyszycie na uulicach polskich miast. Postulaty ? Ważniejsze chyba kto protesty organizuje.



Kordon policji i Gwardii Narodowej. 





I załoga "Siczy"



Watażkowie ?



   A więc mamy tu Ruch Nowych Sił Saakasziwliego. "Misza" jest oficjalnie bezpaństwowcem, który nilegalnie i siłowo wrócił niedawno na teren Ukrainy. Władze jego kraju ścigają go listem gończym. W Polsce jego postać jest mocno zmitologizowana. W praktyce to postać wieloznaczna. 
  Mamy "Swobodę" partię nacjonalistyczną, destruktywną i skorupowaną. Do tego programowo antypolską, o profilu destrukcyjnego dla Ukrainy nacjonalizmu etniczno-językowego i w końcu mającą niejasną przeszłość z KGB w tle. 
  Mamy też Korpus Narodowy. Przedłużenie polityczne pułku Azow. Cokolwiek by o nich powiedzieć to w cywilzowanych państwach nie ma miejsca na partie polityczne z własnym pułkiem szturmowym ( a właściwie co najmniej brygadą ). Sam Andrij "Biały wódz" Biłecki  ataman ( trudno w tym przypadku nazwać go innaczej ) tej partii ma stopień pułkownika specnazu Gwardii Narodowej.  KN/Azow to właściwie państwo w państwie jak dawna Sicz. Poniżej trochę szerzej o nich :  

http://chutornik.blogspot.com/2016/11/jak-to-jest-z-tymi-banderowcami.html

a tu oficjalny kanał pułku na Youtube :

https://www.youtube.com/channel/UCewl92lzIMDO8QiAYOQ2d8w


  Jest też Samopomoc Andrija Sadowego. Sam Sadowy jest merem Lwowa. Mimo głośnych antykorupcyjnych deklaracji jest nazywany "małym carem". Wbrew mitom o "europejskości" zachodnia Ukraina jest tak samo skorumpowana jak całą reszta kraju. "Samopomoc" jest powiązana z batalionem "Donbas". Miałą swój duży udział w zimowej "blokadzie krwawego węgla", która de facto służyła Rosji. O blokadzie szezej tutaj :

http://chutornik.blogspot.com/2017/02/dobre-i-ze-wiesci-dla-ukrainy.html


Pojawił się też Mustafa Najem. Afgańczyk mieszkający na Ukrainie, człowiek który był detonatorem rewolucji w listopadzie 2013 r. Postać równie podjerzana jak cała "Rewolucja Godności". Szerzej o tym tutaj : 

http://chutornik.blogspot.com/2017/06/tajna-wojna-z-miedzymorzem.html

http://chutornik.blogspot.com/2017/02/wildstein-zbyt-adnie-pisa.html



Próba nerwów ?



    Wśród samych majdanowców ( stałej załogi ) przeważają umundurowani członkowie/weterani batalionów ochotniczych w wieku mniej więcej 20 - 60 lat. Nie widać było żadnych studentów czy hipsterów. Buźki Kozaków są wąsate i ogorzołe. Wyglądają jak postacie z obrazu Riepina  "Zaporożcy  piszący  list do sułtana tureckiego". Trzeba przy tym wiedzieć, że polscy nardowcy w dziedzinie militarnej to całkowici amatorzy w porównaniu z tutejszymi. "Azow", "Dnipro -1" , "Donbas", "Ajdar" czy "Ukraiński Korpus Ochotniczy"  to tysiące zaprawionych w bojach weteranów. Partie nacjonalistyczne na Ukrainie może nie uzsykują zbyt dużo głosów w wyborach, ale mają potężne paramilitarne struktury. Oficjalnie wchodzące w skład  sił MON i MSW. Faktycznie jednak potencjalnie są zdolne przejąć władzę archaiczną metodą. Czyli drogą zbrojną.
       Poroszenko najwidoczniej  się boi , że skończy jak hetman Skoropadski 99 lat temu, albo jak nieszczęsny Janukowycz przed trzema laty. Dlatego może kilkuset demonstrantów pilnuje co najmniej batalion Gwardii Narodowej i mnóstwo policjantów. Sami demonstranci mają słuszne intuicje i pragnienia. Zapewne większa część uczestników wierzy w konieczność protestu. Prawda jest jednak smutna - z taka starszyzną Kozacy wiele nie wskurają. Nie ma wykształconych elit, a młodzi masowo wyjeżdżają do Polski, Niemiec czy innych krajów. Tysiące najlepszych patriotów zginęło, zostało okaleczonych lub zdziczało podczas walk na wschodzie. Kraj się wyludnia. I najgorliwsze wiecowanie tego nie zmieni.



Putin morduje, Poroszenko grabi a Merkel to wszystko "kryszuje" czyli daje mafiną zgodę i opiekę - plakacik na jednym z namiotów.



P.S.


Szaloną popularność zdobyło zdjęcie niejakiego Archera , który powiewa polską flagą nad zdobytą Ar-Rakką, stolicą tzw. Państwa Islamskiego. Można się jednak zastanowić czy w ogóle ten partyzancki oddział istnieje ? Wpisy na fejsbuku i fotografie to żaden dowód. Może istnieje, a może  Archer jest mitomanem, który w dodatku zarabia na swoich gawędach. Po drugie oddział ochotniczy pod polską flagą walczy bez zgody parlamentu, MON, rządu i prezydenta. To nie ważne czy walka słuszna czy nie. Ważne , że zgody nie było. Takie działania pod polską flagą są więc nielegalne.  Chyba, że istnieje przyzwolenie nieoficjalne. Być może tak właśnie było. Tego nie wiemy. W każdym razie lepiej być ostrożnym w gloryfikowaniu Archera i jego oddziału. Jeśli w ogóle istnieje.



Zwykle życie Kijowa

Ukraiński nacjonalizm dziś



"Z nami Bóg"


                  



  Na zdjęciu widzimy babcie modlące się przed prawosławnym krzyżem. To pierwszy wyznacznik - podobnie jak polscy narodowcy, ukrainsccy formalnie są bardzo pobożni. Oczywiście krew nie woda u kozaka jak i u  husarza. Dziewczynki, wódka czy jaranie - męska rzecz. Ważne , ze w sercu  " chłopak dziewczyna normalna rodzina" :)

Przy czym problem tzw. "uchodźców" jest Ukrainie daleki, a Tatarzy Krymscy to bracia z okupowanego Krymu. Mentalny wróg nr 1 to Putin a nie muzułmanie.


Prawicowy anarchizm


Przy namiocie ukraińska flaga i czarna flaga z anarchistycznym  atamanem Nestorem  Machno. Współczesny ukraiński nacjonalizm wydaje się nacjonalistyczny w formie, a anarchistyczny w treści. Oczywiście jest to specyficzny anarchizm. Nazwijmy to "kozacko - kibolski" , prawicowy i  tradycjonalistyczny. Co nie oznacza , że nie jest destrukcyjny. Doskonałe opisuje ta "siczowa" mentalność Paweł Pieniążek w swojej książce "Wojna która nas zmieniła". Ci sami ludzie , ktorzy brali udzial w ciezkich walkach i protestach przeciw korupcji potrafią czerpać zyski z przemytu. Z czegoś trzeba utrzymać rodzinę. Sprzyja temu stan ni wojny ni pokoju na południowym wschodzie kraju. I o to chodzi władzom Moskowi. 


Nowa koncepcja narodu



In plus , ze i Prawy Sektor i Korpus Narodowy / Azow preferują nacjonalizm obywatelski , państwowy a nie etniczny. W Donbasie za Ukrainę walczyło mnóstwo ukraińskich Rosjan i przedstawicieli innych mniejszości. Za to zachodnia część kraju pierwsza zbojkotowala pobór już zimą 2014/2015.


Banderland


W Galicji  Wschodniej stosunkowo silna jest antypolska  "Swoboda" , partia o KGB- owskich korzeniach. Nie mniej zachodnia Ukraina jest "banderowska" w formie. Ubiera wyszywanki i koszulki z UPA a potem jedzie do Krakowa czy Wrocławia na zarobek. Wrocław jest często dużo bliższy niż Donieck. Nawet język w Halyczynie jest pełen polonizmow. Jak to wszystko będzie ewoluowac nie wiadomo. W każdym razie zachód Ukrainy to kilka krain zupełnie różnych od reszty kraju. O mentalności pełnej sprzeczności. Przy czym np. Zakarpacie i Bukowina jest zupełnie inna niż Galicja Wschodnia i Wołyń.


P.S.



"Za nami Bóg" to od prawosławnej pieśni bożonarodzeniowo - wojennej, a nie od napisu na klamrach pasów Wermachtu.


C.D.N.

piątek, 20 października 2017

czwartek, 19 października 2017

#metoo


     Hollywood zatrząsł się świętym oburzeniem. Całe dekady wszyscy wiedzieli co robi Mr. Wieprzek , ale dopiero teraz na wyścigi aktorki przynają się do tego, że byly molestowane. Tak mi się zdaje, że nie on jeden tak robił :) Przywolenie było, a teraz chłopa wykańcza konkurencja, a dla reszty "postępowego" Hollywodu stał się kozłem ofiarnym. Pytanie ile młodych , poczatkujacych aktorek uprawiało z Weinsteinem sex lub "inne czynności" z musu, a ile kręciło, że robią to z "wielkim panem". Niektóre kobiety podniecają faceci dalecy od atrakcyjności fizycznej  za to bogaci i wplywowi. Te z kolei, które robiły to "bo musiały" , wcale nie musiały. Nie każdy musi być aktorkem/aktorką. Robienie kariery przez łóżko ( w tej czy innej dziedzinie ) jest godne pożałowania zarówno ze strony "biorącej" jak i "dajacej". Fabryka Snów jest gniazdem seksocholików wszelkiej orientacji. Łacznie z dewiacyjnymi typu pedofilia. Hollywood jest chore na seks i przecież wszyscy to wiedzą. Hollywood  Weinstein był wieprzkiem, ale nie sądzę , że specjalnie różnił się od większości "hollywodzkiej artystokracji". Po prostu kozioł ofiarny. 

P.S.


Me too - na pograniczu podstawówki i gimnazjum praktykowałem tzw. końskie zaloty. Pewnego dnia dostałem z liścia przed publiką. Zaprzestałem takich praktyk. Bicie z liścia jest najlepszą odpowiedzią na tego typu zachowania :)

środa, 18 października 2017

Takie jakby sprostowanie

1) curiosalny materiał o strajkujących przygotował jeden dziennikarz

2) władze telewizji przeprosily a autora zawiesily

3) warto jednak zauważyć , ze zawieszony "dziennikarz"  musiał czuć , ze może taki "material" przygotować i przełożeni będą z tego zadowoleni.

4)  ktoś ten "materiał" wyemitowal

poniedziałek, 16 października 2017

Pod akwarele





























Raskoł czyli rosyjska gorączka

   Czytam po fragmentach "Rosyjską Ideę"  Mikołaja Bierdiajewa. Pisze o rosyjskiej duszy. Zanotowałem sobie jego zauważenie, że obok tendencji zamordystycznych jest w Moskovi także skłonność do buntu i anarchii. Źródłem tej strony duszy Moskali jest wg. niego Roskoł. Raskolnicy to inaczej staroobrzędowcy. Gdy moskiewski  patryarcha prawosławny Nikon zarządził by upodobnić liturgię i inne elementy religijnego życia prawosławnych  do wzorów greckich wybuchł wielki  bunt. Wielu uważało, że to w Chanacie Moskiewskim przetrwała "prawidłowa" liturgia. Jak wykazały badania historyków intuicja ta była słuszna. W zapadłej dziurze jaką było rosyjskie państwo w tamtych czasach faktycznie liturgia przetrwała w starej, archaicznej formie. Car i patryarcha jednak postawili na swoim a przeciwników reformy wyklęła cerkiew a "gosudarstwo" uznało ich za wrogów.  Reformę przeprowadzono w latach 1654 - 57. Co znaczące Staroobrzędowców wyklęto na soborze prawosławnych biskupów Moskovi , który  odbył się w 1666 roku. Dla raskolników - staroobrzędowców był to znak nadciągającej Apokalipsy.





Ikona raskolników przedstawiająca zdobycie klasztoru na Wyspach Sołowieckich. Klasztor bronił się ( dosłownie ) przed reformą przez osiem lat. 


 Część uciekała na wschód i północ. Zaszywali się w puszczach i na bagnach lub przyłączali się do kozaków na stepach. Szczególnie tych znad rzek Terek i Jaik/ Ural.  Inni uciekali za granicę m.in do Rzeczypospolitej. Jeszcze inni ogarnięci maniakalną wizją nadejścia Antychrysta popełniali zbiorowe samobójstwa przez samospalenie. W jednym z takich aktów spłonęło 2700 raskolników.




Uralscy ( Jaiccy )  Kozacy 



   Dla Bierdiajewa rosyjska inteligencja końcowego okresu istnienia Rosji  Carskiej była bardzo podobna do raskolników. Podobnie jak oni odrzucali państwo uznając je za złe. Uciekali nie tyle w tajgi i stepy co w idee. Socyalizm, anarchizm, komunizm itp. Idee te świeckie to jednak podobne do religii. Ich źródłem było stworzenie idealnego świata, swego rodzaju świeckiego Królestwa Bożego. To smutne, że Nowa Rosja jaka wyłoniła się z rewolucji na którą czekali była państwem bliższym Moskovi za Iwana Groźnego niż Rosji Mikołaja II. O ile inteligent - zesłaniec z czasów ostatniego cara łowił ryby, polował, czytał książki to zesłaniec - inteligent  z epoki Lenina i Stalina zdychał z wycieńczenia w łagrach. Często razem z Staroobrzędowcami. Po czasach mniejszej i większej tolerancji z XVIII i XIX wieku, po równouprawnieniu z 1905 r. w czasach władzy bolszewików raskolników czekały masakry i łagry. Znów uciekali w stepy i tajgi, znów mówiono o Antychryście. Ostatnie osiedla buntowników KGB wytropiło dopiero w latach 60-tych. 

Poniżej historia rodziny Łykowów, która ukrywała się do 1978 r. :

Jem śniadanie i patrzę na kurwy


  Z TVP INFO kurwy , to co odprawiają wokół strajku lekarzy to kurestwo w najgorszym stylu michnikowym. Tylko w drugą stronę. Przeglądałem sobie co piszą publicyści dalecy od platformy - Klub Jagielloński , Do Rzeczy , Mąka z Lodem , Marcin Rey. Wszyscy piszą co ja powyżej tylko w bardziej stonowanej formie :) Telewizja Kurskiego może umacnia żelazny elektorat PiS-u , ale obrzydza PiS centrum. Tylko dlatego, że PO/N to otwarci zdrajcy i banda złodziei partia rządząca ma większość. Warto jednak pamiętać , że PiS  w 2015 wygrał dzięki Dudzie a nie Sakiewiczowi. 

   Szczególnie drażniąca jest w tej propagandzie ten kult przaśności w stylu czasów Gomułki. To, że parę razy byłem w teatrze i przeczytałem parę książek robi ze mnie "kosmopolitę" ?


P.S.


A czy strajkujący mają rację czy nie to już osobna kwestia 

niedziela, 15 października 2017

Czy o to nam chodzi ?


Studenty wolą fejsbuka 


  Rozmawiałem z kolegą ostatnio. Kieruje ekipą remontowo - budowlaną w Krakowie. Nie może znaleźć ludzi. Nie, że speców , w ogóle chętnych. Ratuje się emigrantami z Ukrainy. Pytam go czy nie ma studentów chętnych. Nie ma ... Wolą siedzieć na fejsbuku, łowić szparki albo robić w call center. Dla mnie to jakaś aberracja. Chłop  daje umowę o pracę, daje naprawdę dobrą kasę ( na pewno dla studenta dobrą ) , koledzy przyuczą do roboty. I nie chcą studenty. A co ma student dajmy na to   filmoznawstwa do roboty między początkiem października a Wigilią ? Oj tam ma ... zaliczać długonogie "kolokwia" , pochłaniać "wiedzę" nosem i spijać "atmosferę"  Krakowa.  Nie chcą iść do pracy za takie pieniądze za które bym po rękach całował parę lat temu.  Czyli mamy już w Polsce dobrobyt. 


Prawdziwe wyznaczniki


  Tylko czy o to nam chodzi ? Dobrobyt degeneruje. To , że młodzież woli koszulki z wilkami wyklętymi czy innymi husarzami to dobrze. To jest jednak słaby wyznacznik siły społeczeństwa. Siłę społeczeństwa mierzy się tak. Ilość aborcji i rozwodów , odsetek singli , statystyka zdrad szacunkowa , ilość klubów swingersów itp. Dalej -  ilość ochotników do OT / OSP / Strzelca / NSR  , ilość wolontariuszy i działaczy społecznych ( autentycznych ) ,  etyka pracy ( jaka by nie była nie lecieć w przysłowiowego  chuja )  Dalej - ilość praktykujących zarówno regularnie jak nie regularnie tradycyjne religie / tradycje , znajomość historii i legend , umiejętność zbiorowego śpiewu z pamięci , znajomość sztuki i kultury. Średnie wyniki w skoku wzwyż , w dal , biegu na 5 km. itd.
     Jasne , że młodych będzie ciągnęło do seksów i używek. To było zawsze. Dawniej jednak nie było fejsbuka .z dziewczynami "trzeba było chodzić" a życie było ciężkie. I tu jest ta niewielka różnica.


Jesteśmy silni ?



     Co mnie najbardziej drażni w obecnym ( najlepszym od 1992 ! ) rządzie to własnie to kadzenie Polakom. Nie, nie jesteśmy dużo lepsi od Zachodniej Europy. Żeby nie chcieć "migrantów" i uważać transgenderyzm za dziwactwo to jest po prostu zwykły odruch zdrowego człowieka. Daleko nam do wielkiego społeczeństwa. Choć są perełki, do których sam się zresztą nie zaliczam. 
      Mówimy , że jesteśmy silnym narodem. Austro - Węgry, kraj tak obśmiewany , wytrzymały zimą 1914/1915 uderzenie "walca parowego" jak nazywano armię Mikołaja II. Tej zimy w Bieszczadzkich dolinach było ponad 2 metry śniegu, a temperatury spadały do - 35 stopni. Teraz proszę sobie wyobrazić 40 letniego faceta, takiego przeciętnego gościa, który wdrapuje się w takim śniegu na bieszczadzkie grzbiety. Wdrapuje się by bagnetem strącić w dół syberyjskich strzelców. A potem utrzymać pozycję. W norze w ziemi , pod ogniem moździerzy , bez ciepłych posiłków. Czy jesteśmy dziś zdolni do takich rzeczy ? To nie żeby jakieś kompleksy wpędzać czytelnika, tylko tak ku refleksji. Ogólnie nie jest źle, ale dobrze też nie.  PiS robi u nas państwo dobrobytu. To ma dobre strony jeśli porywa się naród, obywateli do wielkich zadań. Tu jednak jest nadal pielęgnowanie Polaczka. Chłopa pańszczyźnianego. Tylko pan dużo bardziej ludzki. Zaczęła mnie nużyć ta cała polityka. Tyle dobrego, że świat stworzony w 1968 jest już żywym trupem w bardzo zaawansowanym stanie rozkładu. 


P.S.


Ah żebym to gdy byłem 20-latkiem wiedział co wiem teraz  o ile teraz życie było łatwiejsze :) Co było to było a co będzie to będzie.


sobota, 14 października 2017

Październik


A macie jeszcze parę obrazków :)



W trakcie wycinki 






Kolorowo





Jaszczembie







W drodze na wesele 






Puszcza na Królewskiej Górze






Nad Wisłokiem





Lecą liście




W głębi gór






Ulubione zajęcie





W dawnej pracy 







Spacer wieczorny