środa, 4 października 2017

Polacy mają w domach siekiery, noże i samochody


 Nie jestem jakimś "rewolwerowcem - prawicowcem". Nie posiadam nawet karabinu czarnoprochowego. A jednak krzyki o tym , że " jak zliberalizujemy dostęp do broni to będzie jak w Las Vegas" mnie irytują.

   Warto przypomnieć, że w Szwajcarii i Finlandii na 100 mieszkańców przypada ok. 45 sztuk broni. W "idealnej" Szwecji, RFN i Francji ok. 30 szt. W Czechach ok. 16 szt. W Polsce ok.   1.3 szt.   1 i 3/10 nie 13. Jest to pokłosie m.in "walki z reakcyjnym podziemiem".  Po drugie warto pamiętać, że latem 2016 roku pewien człowiek rozjechał w Marsylii ponad 80 osób. Nie oddał ani jednego strzału. Używał tylko ciężarówki. W 1995 w Oklahoma City bomba domowej roboty zabiła 168 osób. Zamachowcy nie oddali ani jednego strzału.

  Strasznie irytują mnie lewicowcy, którzy na jednym wydechu mówią różne rzeczy. Mówią "statystycznie w wypadkach ginie w Europie znacznie więcej ludzi niż w zamachach dżihadystów". Zaraz potem głoszą mniemania, że jak tylko Polaczkom poluzuje się z dostępem do broni to zacznie się uliczna rzeź. Nie powinno się traktować każdego muzułmanina jako potencjalnego terrorysty. Nie powinno się też traktować każdego Polaka jako potencjalnego bandytę.  Zresztą bandyci w Polsce zawsze mieli "klamki" , "gnaty" , "kałasze". Pamiętacie potyczkę policji z banda w Magdalence ? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz