niedziela, 29 października 2017

Niezawiniona Apokalipsa ?

Przeminęło z wiatrem


  Pisałem ostatnio o tragedii "Kresów Dalszych".  Niedługo zacznie się  listopad, "chłopski miesiąc buntu". 7 listopada minie sto lat od bolszewickiego przewrotu. Na ten listopad polecam "Pożogę" Zofii Kossak - Szczuckiej. Wspomnienia z wschodniego Wołynia ( czyli mniej więcej dzisiejsza północna część  obwodu  chmielnickiego)  z lat 1917-1919.  To była moja pierwsza "dorosła lektura". "Pożoga" to lektura ciężka.  Pisana z perspektywy  ziemianki , ograbionej i wygnanej z dworu. Kobiety której nieustannie grozi gwałt, tortury i śmierć. Pisarka nie rozumie skąd w ogóle ta nienawiść, skąd się wzięli bolszewicy i "petlurcy". Jej świat, świat bogatych plantatorów, ginie w ogniu rebelii i wojny. Przypomina to wszystko "Przeminęło z wiatrem". Tak jak wojna secesyjna zakończyła dzieje "Starego Południa", tak wojny z lat 1914-1921  zakończyły dzieje "Dawnych Kresów".


                                       

                                             Wschodni Wołyń - to tu rozgrywa się akcja "Pożogi"


Bez sielanki


  Wspomnienia te są bardzo interesujące jednak czytając pamiętajcie,  ze prawda ziemianki jest inna niż prawda chłopów. A jaka jest prawda chłopów ? "Pany" nie chciały się dzielić ziemia.  Kossak-Szczucka pisze dość pogardliwie o "spłachetkach źle uprawianej ziemi" - a niby skąd chłop miał tą ziemię brać ? Rzecz jasna plantator buraków i pszenicy, właściciel lasów i stawów rybnych cieszył się swoim majątkiem jak każdy człowiek. Niejeden miał pewne zacięcie społeczne fundując np. ochronki, biblioteki. Nie mniej te działania były zbyt małe by rozładować "głód ziemi". A po ogromnym boomie demograficznym w II pol. XIX w.  chłopskie "spłachetki ziemi" były coraz mniejsze i mniejsze. Ziemianie jako klasa  zachowywali się skrajnie egoistyczne nawet wobec własnych współbraci - drobnej szlachty. Mało kto w Polsce słyszał, ze bogaci polscy latyfundyści, po powstaniu styczniowym, zrównali z ziemią kilkadziesiąt zaścianków na Ukrainie. Z pomocą rosyjskiego wojska. By wydrzeć drobnym szlachetkom  ziemię...
   Idylliczny mit kresowy jest po części prawdziwy. Po części jest tylko mitem. Okłamywaniem samych siebie dla poprawienia sobie samopoczucia. Czy mogę polecić "Pożogę" ? Jak najbardziej ! Wspaniała literatura. Jednak takie książki trzeba zawsze czytać z dystansem. Prawda ma wiele wymiarów. I tylko pełna prawda jest prawdą.

Polski stan posiadania


  Oczywiście polskie dziedzictwo na Ukrainie i Białorusi to nie tylko bat ekonoma. To też to wszystko co sprawia, ze Kijów to jeszcze Europa, a Moskwa to już w 3/4 Azja. Nie mogę się jednak zgodzić z pielęgnowaniem  przez naszą prawicę mitologii kresowej idylli. Jest też druga strona medalu. Ziemian w tej mentalności "trzymania ziemi" utwierdzała i tradycja rodzinna i wychowanie. Wyzwalanie chłopów z pańszczyzny ( polskich ,ukraińskich, białoruskich ) , a potem "rozdawnictwo ziemi" było nie zawsze "mile widziane".  Latyfundia utożsamiono w końcu z polskością, stąd sławny termin "polski stan posiadania na Wschodzie". Niemałą rolę odegrał ... Kościół. Zachodziło tu swoiste sprzężenie zwrotne. Pan fundował kościoły, kler umacniał go w przekonaniu, że jest dobrym chrześcijaninem. Ziemianie niekoniecznie byli złymi ludźmi. Miewali jednak mocno ograniczone horyzonty. Także rząd carski dbał o to, żeby nie doszło do zbratania ziemian z szlachtą zaściankową czy "Ludem Ruskim". Ta przepaść stała się niestety pożywką dla nacjonalizmów i bolszewizmu. 



                                             

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz