wtorek, 30 stycznia 2018

Skąd się wzięły polskie obozy ?


  W kwietniu 1945   Generał Reinhard Gehlen, szef Wydziału Obce Armie Wschód - jednej z agend wywiadowczych Wermachtu, dostaje się do niewoli. Nie jest zbrodniarzem ani nazistowskim fanatykiem, ale na wszelki wypadek ma przygotowana kartę przetargową. Zabezpieczone  w metalowych  beczkach  i dobrze ukryte w opuszczonej kopalni  archiwum swojej organizacji. Amerykanie po pojmaniu  Gehlena i przesłuchaniu go od razu decydują się na skryte przewiezienie go do wojskowej bazy pod Waszyngtonem.Ponieważ powoli szykowała się nowa konfrontacja - rywalizacja pomiędzy USA a ZSRR, już latem 1945 pozwolono generałowi na organizację zalążków nowego niemieckiego wywiadu. Z tzw. Organizacji Gehlena w 1956 r. powstał BND - wywiad cywilny RFN. Gehlen rekrutował do swojej służby doświadczonych oficerów. Zarówno byłych członków Abwehry i innych wojskowych siatek wywiadowczych jak i byłych oficerów SS, Gestapo itd. Jako zimnokrwisty pragmatyk cenił ich za doświadczenie i przymykał oko na ich przeszłość. W sumie byli przecież towarzyszami broni w latach 1939-1945. Nadzorcy BND z ramienia CIA, też przymykali oczy - byli fachowcami i to było najważniejsze.





Gen. Gehlen  w pięknym stroju od Hugo Bossa- źródło Wiki



  W połowie lat 50-tych RFN rozwijało się w niezłym tempie. Postępowała odbudowa i rozbudowa gospodarki. Jednak wiele osób w Europie pamiętając niedawne wyczyny Niemców stosowało konsumencki bojkot produktów made in Germany. Niemcy pragnęli być kojarzeni z piłką nożną i dobrymi samochodami, a byli kojarzeni z gestapowcami i czołgami. Trzeba było coś wymyślić. I wymyślono. Alfred Benzinger, szef Agencji 114 (agencja wywiadu współpracująca z BND, a potem do niej włączona) i były oficer Abwehry wymyślił termin "polskie obozy", postanowiono też promować termin "naziści" zamiast "Niemcy". Gehlen  (swoją drogą znany z ogromnego szacunku dla swoich wrogów z AK) plan zaakceptował i tak się zaczęła historia tego terminu. 

Rzecz jasna nie- kolaborowanie Polaków z III Rzeszą to trochę mit. Gestapo miało w samym Generalnym Gubernatorstwie kilkadziesiąt tysięcy agentów. Do tego należy doliczyć jednorazowych  donosicieli, którzy za 30 srebrników sprzedawali "sianownemó panu giestapo" swoich sąsiadów. Było  i wydawanie Żydów katom. Z różnych przyczyn - z chciwości, z antysemityzmu, z okrucieństwa i ze strachu. Trzeba jednak zauważyć, że polskie podziemie bezlitośnie karało szmalcowników i agentów gestapo. Komanda egzekucyjne zabijały ich bez litości. Rozwinięto też sieć pomocy Żydom pod kryptonimem Żegota. Co ciekawe jedna z motorów powstania tej organizacji, pisarka Zofia Kossak-Szczucka była znana z niechętnego stosunku do synów Izraela. Nie mniej  m.in za pomoc Żydom zapłaciła pobytem w obozie w Auszwicu. 



P.S.


A w lutym m.in o cieniach i blaskach nowelizacji ustawy o IPN, nowych szaleństwach Wołodymyra Wjatrowycza, historii zdobywania Nanga Parbat i cośik tam jeszcze wymyślę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz