piątek, 10 marca 2017

O i jeszcze jeden z 6 III


Pory  roku


Pędzą burze majowe
od lewa do  prawa,
z zachodu na wschód.
Biegają płanetniki,
warczą groźnie pioruny
Bzem pachnie maj,
burzowym powietrzem

A lato, a lato
upałem czerwcowym,
sianem świeżo ściętym,
zachodem nad stawem
po ostatniej lekcji

Potem zaś zimna Hanka
mleko rozlewa nad łąką,
krów sylwetki migocą
w rozgrzanym powietrzu
I granat chmur,
czerwień piorunów
maluje pszeniczną plandekę
Śpiewa rzek po kamieniach,
ciepły księżyc nad jabłonią wisi

Sejmikują bociany,
sznur żurawi po niebie żegluje
We mgle wrześniowej
idą duchy żołnierzy
Czerwienią się jabłka w sadach,
a buki jeszcze zielone
I słońce świeci jasno,
ostatnie szarże ciepła
W niciach pajęczych
błyska srebro przymrozków
Wieczory ogniste i złote,
a noce ...
gwiaździste i chłodne

Snuje się dym po ścierniskach
i wicher wygina jesiony
Burza kolorów się kończy,
konary czarne w sadach
do nieba ręce wznoszą
Jeszcze ostatnie nici ciepła,
jeszcze parę ciepłych podmuchów
A potem słoty
i pierwsze płatki śniegów









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz