piątek, 3 listopada 2017

Lektury na jesień cz. 2


No i jak się zabrałem do czytania to i skończyłem. Dosłownie ją "pożarłem", co mi się zdarza bardzo rzadko.  A więc obiecana recenzja książki "Spod zamarzniętych powiek" :


     Książka wciągnie cię czytelniku jeśli lubisz książki o Wielkiej Przygodzie. Przypomina mi trochę "Dersu Uzałę" Arsjeniewa tj. porywa nie tyle stylem co opowiedzianą historią. Jest to książka trochę o walce i o doświadczaniu piękna gór. . Oczywiście poruszony jest temat tragedii na  Broad  Peak. Bielecki opowiada swoją wersję wydarzeń. Czy jest prawdziwa ? Moje górskie doświadczenie kończy się na 2925 m.n.p.m. więc nie mogę być obiektywny.  Wydaje się jednak, że mają rację w ocenie tych wydarzeń tacy ludzie jak Aleksander Lwow czy Denis Urubko. Sam poznałem osobiście Bieleckiego, bywaliśmy na tych samych domówkach. Mogę zaświadczyć, że krążące o nim opinie, iż jest jakimś naładowanym testosteronem bucem są nieprawdziwe. Myślę, też , że robienie z Tomka Kowalskiego jakiegoś bidoka - ofiarę jest wobec niego niesprawiedliwe. Kowalski był lodowym wojownikiem, wybitnym polskim sportowcem. Wyniósł polską flagę na ośmiotysięcznik i to zimą. Na ochotnika. On i Maciej Berbeka zginęli śmiercią alpinisty. Szkoda, bo mogli jeszcze pożyć. Jednak tacy ludzie inspirują ludzi do uprawiania sportu, zdrowego trybu życia. To nie była śmierć na marne. Czy wspinanie w górach najwyższych ma jakiś głębszy sens ? Nie wiem, mi wydaje się, że tak. Znam na przykład gościa, który między innymi pod wpływem zainteresowania himalaizmem znacznie ograniczył spożywanie "substancji". Silnych wrażeń zaczął szukać w muzyce i sportach walki. Inny znajomy rzucił szlugi, schudł, zaczął biegać po górach. Ja sam zainteresowałem się górami, nartami pod wpływem m.in  opowieści o "złotej erze" polskiego wspinania. Pamiętam jak gdzieś około 1992 przeczytaliśmy z kuzynem relację z wyprawy Wojtka Kurtyki ( z jakimś partnerem, którego nazwiska nie pamiętam ) na Trango Tower w Karakorum. To był chyba początek naszego  zainteresowania górami I trochę tych gór później schodziliśmy. To było fajne. Później na tyntach w Wielkiej Brytanii nieraz, gdy pogoda była paskudna, a dzień roboczy wlókł się, wyobrażałem sobie, że jestem na jakiejś wyprawie. Pomagało !
     Książka ma ładną szatę graficzną, fajny papier. Fajnie, że sam himalaista nie ukrywa , że korzystał z pomocy zawodowego pisacza.  Przydały by się jednak jakieś mapy. Może też słowniczek terminów alpinistycznych. Wydawnictwo "Agora" - cóż wiosną czytałem reporterską książkę  Pawła Pieniążka wydany przez "Krytykę Polityczną". Dobra książka to zawsze dobra książka. 


                          

A to kolejne lektury. Jedna poważna analiza geopolityczno - strategiczna. Książka  Tadeusza Kisielewskiego "Przesmyk Suwalski. Rosja kontra NATO". Druga to zestaw "Tygrysów". Do czytania w poczekalniach i busach. Szkoda, że nie są wydawane po dzień dzisiejszy. "Tygrysy" były zakłamane historycznie, ale sam pomysł książeczki popularnonaukowej w tym formacie jest genialny. Wolał bym czytać w pociągu "Tygrysa" niż ślepać w ekran smartfona. 


Polecam też kolejny reportażyk z mojego "kijowskiego cyklu", który ukazał się w "Animatorze Kultury" : 



P. S. 


Niedługo napiszę wam o zabójstwie osławionej "Amazonki" Aminy Okujewej. Oraz innych zamachach do jakich doszło w 2016 w Kijowie i okolicach. Muszę zebrać trochę materiału. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz