poniedziałek, 13 listopada 2017

Basajew i Putin cz. 1



Najazd na Dagestan 


      W sierpniu i wrześniu 1999 r. oddziały pod dowództwem Szamila Basajewa i jego "brata" arabskiego wojownika dżihadu Al-Chattaba dwukrotnie najeżdżały Dagestan. Najazdy te miały zapoczątkować islamską rebelię w tej republice autonomicznej Federacji Rosyjskiej. Dużą część oddziałów Basajewa stanowili międzynarodowi dżihadyści, a nie tylko Czeczenii. Cała wyprawa odbywała się z błogosławieństwem Al-Kaidy. Atak nie miał z kolei poparcia prezydenta Czeczenii gen. Asłana Maschadowa, który nie miał jednak realnej  władzy. Teoretycznie mógł z pomocą zwykłych mieszkańców Czeczenii rozbić w pył siły ekstremistów islamskich, warlordów i band. Jednak musiał by uzyskać zielone światło i wsparcie od Moskwy. Takiego wsparcia nie miał, istniała za to groźba interwencji rosyjskiej. Do której zresztą Rosja od dłuższego czasu się przygotowywała. Prezydent Czeczenii nie mógł zatrzymać sił watażki. Ostrzegł jednak Moskwę przed możliwym atakiem. Bojownicy Basajewa jednak zdołali wkroczyć do Dagestanu. Rosjanie, albo zlekceważyli ostrzeżenie, albo chcieli tej inwazji.
     Dżihadyści weszli na teren sąsiedniej republiki na początku sierpnia w rejonie górskiego miasteczka Botlich.  Zostali pokonani po ciężkich walkach i 4 września wyparci. Bojowników było prawdopodobnie kilka tysięcy. Byli doświadczeni i dobrze uzbrojeni. Posiadali m.in ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze.  Doskonale radzili sobie podczas walk w górach. A Dagestan to "Kraj gór".  Teren zajęty przez nich był łatwy do obrony. Rosjanie musieli zaangażować w walkę 17 000 korpus wojsk podległych MON i MSW. W tym elitarne oddziały Specnazu,  spadochroniarzy i piechotę morską.  Akcję wspierały samoloty szturmowe i helikoptery oraz artyleria. W Dagestanie swój chrzest bojowy miał czołg T-90. Raz wyparci dżihadyści wrócili powtórnie już 5 września, atakując tym razem w "niższym" Dagestanie w okolicach Chasaw-jurtu.  Znów musieli być wypierani walki trwały do połowy miesiąca. Jednocześnie rosyjskie lotnictwo rozpoczęło ataki na cele w samej Czeczenii. Tylko we wrześniu wykonano ok. 1300 uderzeń. Wojna dagestańska trwała niecałe dwa miesiące.  Tylko oficjalna liczba poległych i zaginionych po stronie rosyjskiej  obejmuje prawie trzysta nazwisk. Było to preludium do inwazji rosyjskich sił lądowych na zbuntowaną republikę. W październiku rozpoczęła się II wojna czeczeńska.




Godło Dagestanu




Lepsza Moskwa niż  wahabizm


    Wyprawa, której celem było wywołanie rebelii spaliła na panewce. Górale dagestańscy nie tylko nie poparli dzihadystów, ale i wspierali oddziały rosyjskie. Dzieli się jedzeniem, gościli wskazywali dobre przejścia przez góry i informowali o ruchach partyzantów. Formowali nawet oddziały samoobrony współpracujące z siłami rządowymi w walce z rebelią. Co więcej ta spontaniczna "Obrona Terytorialna", uzbrojona w prywatne kałasznikowy i broń myśliwską, stawiła oddziałom dzihadystów pierwszy odpór. Dało to czas czas siłom rządowym na przygotowanie  kontrofensywy. 
   Mieszkańcy Dagestanu mieli tradycje oporu przeciw Moskovi  długie i bogate. Dagestan i Czeczenia były także twierdzami Górali na "wschodnim froncie" wojny kaukaskiej (1817-1864). Imam Szamil, najwybitniejszy wódz tej wojny, był z pochodzenia dagestańskim Awarem. W czasie poprzedniej wojny czeczeńskiej  (1994-1996) wspierali  bojowników. Udzielali schronienia uchodźcom. Po dagestańskiej stronie granicy bojownicy odpoczywali i przegrupowywali się. Ponad tysiąc mieszkańców republiki walczyło ochotniczo po stronie bojowników.   Tym razem jednak Dagestańczycy  gromadnie odmówili poparcia w walce z Rosją. Nie chcieli zostać "zarabizowani", nie podobała im się wersja islamu rodem z Półwyspu Arabskiego. Szczególnie poczucie wyższości Arabów, których islam miał "być lepszy" od ich wiary. Po za tym widzieli jak wygląda "niepodległość" Czeczenii-Iczkerii. Niepodległość, w której wolni są jedynie bandyci, a działalność przestępcza główną gałęzią gospodarki. W planach Basajewa Dagestan miał być anektowany jako część Czeczenii.  To też nie zyskało poparcia dagestańskich górali.  Za Basajewem poszła tylko mała część, głównie młodych ludzi. Dla nich ruch dżihadystów był ruchem rewolucyjnym. Miał wyzwolić zarówno od władzy Rosjan jak i od władzy tradycji góralskiej.  Między dżihadystami a komunistami istnieje wbrew pozorom wiele podobieństw. Tak samo jak pomiędzy komunistami a nazistami.
      Czy czeczeński watażka przeszacował szanse na ludowe powstanie ?   Podobnie przeszacowali je wietnamscy komuniści podczas ofensywy Tet w 1968 r. Ofensywa Vietkongu i armii DRW na najważniejsze miasta Wietnamu Południowego miała wywołać masowe antyamerykańskie i antyrządowe powstanie. Wbrew nadziejom komunistów ludność nie witała ich jak wyzwolicieli, a wojska południowowietnamskie nie zbuntowały się.   Być może Basajew popełnił podobny błąd strategiczny. Wahabici - radykalni muzułmanie mieli już od jakiegoś czasu pod kontrolą opanowane przez siebie enklawy w górach. Od dłuższego czasu dochodziło do zamachów, aktów sabotażu i dywersji. Władze republiki autonomicznej były skorumpowane, a kraj biedny.  Czeczeński komendant mógł  wierzyć, że porwie Awarów, Lezginów, Dargijczyków  i inne ludy Dagestanu do walki. 
    A może...  Niektórzy publicyści jak np. Anna Politkowska (później zamordowana przez ludzi Kadyrowa)  twierdzili, że wycofujące się  oddziały dżihadystów były "eskortowane" przez rosyjskie śmigłowce. Basajew miał się też spotkać z przedstawicielami najwyższych czynników państwowych Rosji w lipcu 1999 r. we Francji.  Spotkanie zaaranżował jego znajomy z czasów wojny w Abchazji pułkownik GRU Anton Surikow.


Co robił Basajew przed i po wojnie dagestańskiej. Jak wyglądać miało spotkanie Basajewa z Rosjanami w lipcu 1999 r.  Co łączy najazd Basajewa na Dagestan z falą zamachów, która przetoczyła się przez Rosję we wrześniu 1999 r.  Jaki to ma związek z Putinem. I jak to się wszystko skończyło opowiem w kolejnym odcinku.



P.S. 


Muzyczny komentarz do osławionego stwierdzenia rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej:


Tak owszem MW ( a przynajmniej chłopcy z tej organizacji myślący podobnie jak ten rzecznik)  to żadna endecja tylko skinheadzi. Niedawno zmarł mój sąsiad. Jako dziecko przeżył masakrę dokonaną przez UPA. Mimo to jako stary człowiek śpiewał czasem ukraińskie pieśni. Znał na pamięć ukraińską poezję. Prosty kierowca znał na pamięć różne wiersze. Nie umiał nienawidzić "en block". To jest właśnie Polska. A MW to są skiny. "Yyyyy przyjebać ci ?" - to mniej więcej ich poziom. Bliżej im do Ustaszy czy UPA niż Dmowskiego. Smutne to.


P.S. 2 


Warto pamiętać, że wojna kaukaska, o której pisałem wyżej była jedną z najtragiczniejszych w historii Polski. Na Północnym Kaukazie poległo i zmarło grubo ponad sto tysięcy Polaków wcielonych do carskiej armii. Jeśli chcecie się dowiedzieć jak wyglądało życie Polaków na Kaukazie w tym czasie polecam tę książkę: 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz