wtorek, 1 grudnia 2015

W górach Afganu


http://www.pch24.pl/dni-talibow-w-afganistanie-sa-juz-policzone--ich-role-przejmie-islamskie-panstwo-,38990,i.html

http://www.defence24.pl/265505,kunduz-w-rekach-talibow-przyklad-afganskiej-rzeczywistosci

Na początek dwa linki o największym taktycznym zwycięstwie talibów - niedawnym zdobyciu Kunduzu. I o narastającej rywalizacji między Daesz -"Kalifatem" a "starą Al- Kaidą".
  

    A jak to właściwie jest z tym Afganistanem ?  To opowiem bo miałem na to wenkę :)

Od królestwa po sowiecką okupację.


   Przed najazdem Chanatu Moskiewskiego  Królestwo Afgańskie umiejętnie balansowało pomiędzy Chanatem Moskiewskim ( wtedy nazywał się Związek Radziecki, ale to jeden fix Moskwa tylko zmienia kolory ;) )  a Amerykanami. Niespecjalnie lubili się za to z Pakistanem. Nie lubili, gdyż sztuczna granica, ustanowiona w XIX wieku przez Angoli, dzieli terytoria Pasztunów. Pasztuni zaś to "rządząca" w Afganistanie nacja. Żyło się biednie, ale szczęśliwie. Islam nie był za surowy skoro główny szlak hippiesów "do Katmandu" biegł przez ten kraj. Hippiesi byli zapewne zachwyceni afgańskim opium, marichuanina i haszem :) Duże wpływy miały bractwa sufickie. Co jakiś czas wybuchały jakieś lokalne wojenki między klanami, ale generalnie w kraju panował pokój.
   Jednak w 1973 kuzyn  króla zmienił ustrój na "republikański". W 1978 on z kolei został obalony i władzę przejęli komuniści. Tak rządzili, że już po kilku miesiącach wybuchło ludowe powstanie przeciwko "władzy ludowej". Do mudżahedinów ( czyli wojowników na ścieżce dżyhadu )  przyłączali się dezerterzy z wojsk rządowych, podobnie jak jest teraz w Syrii.

    W grudniu 1979 wkroczyły Sowiety.  Błyskawicznie opanowali główne miasta. W błyskotliwej operacji specnaz zabił komunistycznego dyktatora i zastąpił go wygodnym przywiezionym w czołgu. Z opanowaniem gór był jednak problem. Armia Czerwona była szkolona do zmasowanego natarcia na państwa NATO a nie uganiania się za partyzantami po górach.

Mudżahedini z doliny Pandsziru

    Podczas okrutnej dziesięcioletniej okupacji  zginęło milion, albo półtorej cywilów, a może i dwa miliony. Partyzantów poległo około stu tysięcy. A ze strony komunistycznej kilkadziesiąt tysięcy plus   nieoficjalnie  trzydzieści - czterdzieści żołnierzy sowieckich.  Amerykanie, Angole  i Saudowie ( a nawet Chińczycy )  wspierali mudżahedinów głównie za pośrednictwem Pakistanu, a konkretnie wszechwładnego lokalnego GRU - wojskowego wywiadu ISI. A ISI dawało chętnie tym komendantom, którzy byli im usłużni. Takim jak "Lew Pandsziru" Ahmed Szach Masud dawali prawie nic lub zgoła figę. Po nie byli pokorni.

     Najcięższe walki toczyły się właśnie tam w okolicach doliny Pandszir. Pandszir to rzeka wypływająca przy granicy z Chinami i Tadżykistanem ( ówcześnie w ZSRR ). Wylot doliny jest niedaleko stolicy - Kabulu. Z Pandsziru bojownicy atakowali  bazę w Bagram i tunel na przełęczy Salang. Tunel położony jest na wysokości kilometr wyższej niż nasza Świnica w Tatrach. Biegnie przez niego strategiczna droga  od granicy po Kabul i dalej do Pakistanu. Droga tak ważna, że  Ruscy nazywali ją "Droga Życia". Armia Radziecka kilka razy próbowała zdobyć Pandszir, ale nigdy się nie udało.
    Innym miejscem zaciekłych walk ( także podczas interwencji NATO ) było pogranicze afgańsko - pakistańskie. Sowieci usiłowali przerwać szlaki zaopatrzeniowe. Szła tamtędy broń, szły pieniądze, szli ludzie np John Rambo i Osama  bin Laden ;) Tak na wojnę zjechało się wielu młodych muslimów  chcących bronić pobratymców. Później wojna i ideolodzy skrajnego islamu poryło im beret. Popatrzcie jak podobnie jest w Syrii teraz. Wielu z tych co tam  jedzie po prostu bronić pobratymców przed Asadem. A wraca już z wypranym przez dżyhadystów mózgiem. Tak to właśnie działa. Gdy wojna się skończyła chłopaki nie mieli nic do roboty, a często nic innego nie umieli robić. Część rozjechała się więc po różnych dżyhadach - Bośnia, Czeczenia, Algieria itd. A cześć założyła sobie Al-Kaidę.

Na foto sowiecki konwój w górach Afgana
Pieśń sentymentalna weteranów interwencji 79 -89

    
   Chanat Moskiewski walczy bardzo okrutnie. Wioski są równane z ziemią przez bombowce i helikoptery. Używa się przeciw cywilom fosoru, napalmu, bomb kasetowych, beczkowych, próżniowych. Na masową skalę zrzuca z śmigłowców miny - urywaczki stóp. Zrzuca się nawet miny maskowane jako lalki i misie. Chodzi o to, że dzieci podnoszą takie "zabawki" chętnie i urywa im rączki.  Kiszałki ( wioska po afgańsku ) rozwal się też z  czołgów, moździerzy, haubic i wyrzutni rakietowych "Grad" i "Huragan" ( kojarzycie z obecnej wojny na Ukrainie - taka "katiusza" ). Miliony ludzi ucieka do Iranu i Pakistanu osłabiając zaplecze partyzantki
    W końcu Regan decyduje się dostarczyć mudżahedinom najnowsze  amerykańskie ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze "Stinger" na dużą skalę.  Pierwsza dostawa odbyła się w miesiącu mojego narodzenia. Władzę w Kabulu obejmuje zaś inteligentny i bezwzględny szef komunistycznej bezpieki. Głosi pojednanie narodowe i powrót do islamu, ale jest już za późno. W lutym 1989 ostatni żołnierze radzieccy przekraczają most na granicznej rzece. W 1991 upada sam Związek Radziecki.

Od upadku komunistów po interwencję USA

 
    Rząd komunistyczny pozbawiony pomocy Chanatu Moskiewskiego, ( który zamienił się z potężnego związku Radzieckiego w pogrążoną w ekonomicznym  chaosie Federację Rosyjską )   broni się do wiosny 1992.  Nadżibullah,  komunistyczny dyktator, ostrzega Amerykę, że jak upadnie to Afganistan będzie centrum terroryzmu i produkcji heroiny. Miał rację.Po jego obaleniu szybko wybucha wojna domowa między nacjami afgańskimi. Mudżahedini podobnie jak teraz w Syrii strzelali już do siebie podczas walk z Moskwą. No i po ich wypędzeniu zabrano się solidnie za wojnę domową.
   A podstawowe nacje są takie -Tadżycy - około 1/4. Mieszkają na północy przy granicy z Tadżykistanem  i mówią w farsi czyli po persku. Są bowiem spokrewnieni z Irańczykami. Wyznają jednak islam sunnicki jak większość Afgańczyków.Uzbecy - mieszkają na północy przy granicy z Uzbekistanem. Są spokrewnieni z Kazachami, Tatarami, Turkmenami  i Turkami. Są skośnoocy i znają się na koniach. Jest ich około 8 %. , Pasztunów najwięcej - 42 % i rządzą. Hazarzy mają zaś pochodzenie mongolskie. To potomkowie wojowników Czyngis Chana. Wyznają zaś islam szyicki. Byli i są więc wspierani przez Iran. I czasem się odwdzięczają np. w 2013 na prośbę Iranu ruszyli wesprzeć Asada w decydujących bitwach wojny w Syrii. Jest ich 8%.  To są podstawowe grupy.



Buzkaszi - narodowy sport Afgańczyków. Takie połączenie gry w polo z MMA. Bardzo brutalny :P

     Kraj podzielił się w latach 1992 - 94  na enklawy rządzone przez lokalnych fuhrerów  i mafiosów.  W toku tych walk kraj rozsypuje się, a Kabul stolica zostaje zrównany z ziemią po długotrwałym oblężeniu. Ludzie mają dość mudżahedinów i chcą tylko pokoju. I pojawia się nagle , ktoś kto przynosi ład...
    W 1994 w Kandaharze, na południu kraju pojawiają się Talibowie i rozprawiają się szybko z bandami Warlordów. Oczywiście nie biorą się tak sobie. Byli  trochę podobni do  "zielonych ludzików" Pakistanu jak i rodzącej się Al-Kaidy, która potrzebuje  bezpiecznej nomen omen bazy.Talibowie idą do ofensywy i w 1996 zdobywają Kabul. Ostatnim punktem oporu przeciw dżyhadystom   jest północna cześć  kraju. W górach Hindkusz ( ponad 7000 metrów ), gdzie bronią się Tadżycy z doliny Pandsziru pod wodzą Masuda i  "Mały Uzbekistan" gdzie walczą skośnoocy Uzbecy generała Dostuma. Dziwny trochę sojusz - najskuteczniejszy generał powstańczy z wojny 1979 - 92 w sojuszu z najlepszy generałem wojsk rządowych tamtej wojny.  Masud bez skrepowania bierze broń od Chanatu Moskiewskiego - teraz wrogiem jest w Islamabadzie a nie w Moskwie. Teraz najeźdźcą był Pakistan.  A Moskwa jako jedyna udzieliła realnej pomocy bo dżyhadyści rozpełzli się już po Azji Środkowej, którą uważała za swoją strefę wpływów.

    We wrześniu 2001 Al-Kaida rusza do swojej ofensywy decydującej. Pierwej dwóch zamachowców udających dziennikarzy wysadza się podczas "wywiadu" z generałem Masudem. Chodzi o sparaliżowanie Sojuszu Północnego dwa dni przed uderzeniem na Waszyngton i Nowy Jork. Jednak Sojusz się nie złamał i ofensywa  wspierana przez amerykańskie lotnictwo i siły specjalne w kilka miesięcy rozbija państwo Talibów. Co ciekawe jest to ostatnia znana mi kampania, w której sporą rolę odegrała ... jazda.  Tak kawaleria jak sto lat temu :) Ach ten Afganistan ;)

     Pakistan się uspokoił bo Amerykanie dali mu ultimatum. Zresztą sam zaczął mieć kłopoty z Talibami i Al-Kaidą u siebie. Jednak z czasem wróciło do dawnego ISI wspiera Talibów. Talibowie wrócili bo Amerykanie i Brytole byli zajęci wojną w Iraku, która okazała się nie taką mała wojenką. Zamiast blitzkriegu i spijania politycznych ( przyjazny rząd , nawrócenie Arabów na demokrację ) i gospodarczych ( ropa i gaz ) korzyści dostali długotrwałą wojnę partyzancką. Nowy Wietnam nad  Tygrysem i Eufratem.

   Talibowie się przegrupowali i około 2006 wrócili na dobre. Kto nie walczył w Afganistanie ! Sowiecki specnaz i sławne "WDW" , Sealsi i Zielone Berety, Delta i Rengersi, jankescy i brytolscy marinsi, SAS i SBS, Legia Cudzoziemska i francuscy spadochroniarze, Niemcy, Norwedzy, Holendrzy, Hiszpanie, Rumuni etc. etc. Walczyło też Wojsko Polskie - GROM, Formoza, komandosi, kawaleria powietrzna, Czerwone Berety, saperzy i artylerzyści, piechota zmotoryzowana i nasi podkarpaccy Podhalańczycy. Wszyscy nie dawali sobie rady z paskudną geografią Afganu i mistrzostwem w prowadzeniu wojny podjazdowej jaką wykazują mieszkańcy tego kraju. A obcych oni nie lubią. Ugościć owszem, ale nie słuchać. Cóż dla Afganistanu może i lepiej i dla rządu i dla ludzi. To obdartusy i pastuchy, ale swój honor cenić umieją. Suwerenność jest dla nich najważniejsza. Dlatego Pakistan działając niejawnie więcej mógł  ugrać. Ani Talibowie nie dali się jednak  kontrolować całkiem przez ISI czy Al-Kaidę , ani rząd Afgański przez USA-  NATO. Tutaj w Afganie talibowie  walczą trochę dla Pakistanu, ale wspierają w tym samym czasie  Talibów bijących się z  rządem w Islamabadzie.
     Ostatecznie wojska NATO wycofały się w 2014.


Amerykańska piechota morska w walce z partyzantami. 


    W Afganistanie zostali tylko komandosi i lotnictwo. Rząd w Kabulu wcale nie jest marionetką Waszyngtonu. To są mity, że Kabul i Bagdad to jakieś satelity USA. Kabul wrócił do polityki lawirowania - Moskwa ( uznanie aneksji Krymu ) , Waszyngton, Pekin, New  Dheli, Teheran. Jest gdzie lawirować. Toczą wojnę z Talibami. Jednocześnie trwają stałe  negocjacje. ISI wspiera partyzantkę. Afganistan to zysk z narkotyków - podstawą rolnictwa jest mak, ważną rolę odgrywają też konopie indyjskie. Ale też niedawno odkryte złoża cennych metali. A także podobnie (jak Syria - Irak  czy nasz region ) geopolityczny węzeł szlaków handlowych, tras rurociągów, gazociągów, dróg czy kolei (których jeszcze w Afganistanie nie ma, ale zawsze mogą być ). Talibowie  wojują, a Pakistan usiłuje ich kontrolować.  I tak to jest z tym Afganistanem.

     Ale cieszy wewnętrzna wojna miedzy dżyhadystami. Zjednoczenie Daeszu i Al-Kaidy to najgorszy koszmar. Myślę jednak, że swoim górskim mateczniku Al-Kaida będzie się trzymać twardo.

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1525721,1,rozmowa-z-wojciechem-jagielskim-kiedys-reporterem-dzis-pisarzem.read

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17281148,Jagielski__Na_granicy_Afganistanu_i_Pakistanu_tworzy.html

Nieoceniony Jagielski o genrale Masudzie i mentalności Afgańczyków. Oraz o Daesz - ISIS w Afganie.

http://www.nowiny24.pl/wiadomosci/podkarpacie/art/5798015,15-tys-strzelcow-podhalanskich-sluzylo-w-afganistanie-trzech-zginelo,id,t.html

  O naszych podkarpackich Podhalańczykach w Afganie. Nasuwają się dwie refleksje. Pierwsza - nadużywanie słowa terroryści. Co by o Talibach nie powiedzieć to te opisane  akcje,  to typowa partyzantka. Strzelanie do wojskowych.

   Druga - Virtuti dla tych co zasłużyli. Amerykanie przyznają  swoim żołnierzom za bohaterskie wyczyny  Medal Honoru, Srebrne Gwiazdy itd. Brytole Krzyż Wiktorii itd. Chanat Moskiewski   za Gruzję i Czeczenię "Gieroja Rosiji"  i "Św Jerzego", ale za Donbas już nie.  Bo oficjalnie  "żadnej wojny nie ma". I my zachowujemy się tak samo. Dajemy jakieś Krzyże za Odwagę jak strażakom  i policjantom. Z całym szacunkiem dla policji i straży, ale zdobywcom  Um Kasr, obrońcom ratusza w Karbalii,    zwiadowcom i snajperom z ulic Falludży czy bijącym się w górach Afganu, należą się Virtuti Militari i Krzyże Walecznych.
   No chyba, że oficjalnie przyznamy, że interwencja w Iraku była durna. Tzn. my płaciliśmy za udział w NATO, ale na cholerę Amerykanie tam szli. Największy wpływ miało zapewne lobby proizraelskie e u neokonserwatystów.
    I dobrze tak Izraelowi, że się teraz dogaduje Waszyngton z Teheranem. Ten cały jankesko - perski konflikt był równie absurdalny jak wyprawa nad Tygrys i Eufrat. Iran nie wadzi USA, za to Izrael przymyka oko na dżyhadystów bo głównym wrogiem jest szyicki Iran - Persja. Saddam byłby obalony razem z Kadafim i Asadem przez rewolucyjną  falę Arabskiej Wiosny, wspartą przez witane jak wyzwoliciele wojska Zachodu. A tak generałowie Saddama rządzą 1/3 Iraku i polową Syrii. Asad siedzi sobie zadowolony w Damaszku. A choć Kadaffi zginął marnie   przez rozerwanie odbytu rurą  ( zgwałcił w swoim życiu setki kobiet i mężczyzn - jakie życie taki zgon )   to Libia jest jeszcze gorszym krajem niż była a w dodatku teraz groźnym i dla Nas. Dżihad ma najbliżej stamtąd do Europy. I tą ponurą refleksją kończę ten artykuł.

P.S.

A o tatarskich wojownikach z XIII wieku obiecuje już solennie - następny wtorek będzie na sto :)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz