wtorek, 10 listopada 2015

                      Specnazraportta cześć 4

   Trochę ironizowałaś co do mitologizacji "cyborgów". Jednak to na donieckim lotnisku pierwszy raz siły Ukraińskie zrobiły kadyrowcom i innym zielonym ludzikom krwawą jatkę. Był to koniec maja. Nie dało się zareagować wcześniej ? Może gdyby na zielone ludziki zareagowano zbrojnie jeszcze na Krymie do wojny by nie doszło ? To byli przecież terroryści z punktu widzenia prawa międzynarodowego ?

Jaka cena była cena tej jatki ? Lotnisko nie istnieje, większość obrońców poległo - czy to słuszna cena ? Obrona lotniska nie miała sensu strategicznego.  Samoloty atakowały by i tak z Rosji a nie z lotniska tuż pod Donieckiem. Tuż pod nosem armii ukraińskiej. Owszem mamy bohaterów "cyborgów". Jednak może lepiej żeby ci młodzi ludzi zostali żywi i pracowali dla kraju, cieszyli się życiem.
   Owszem jeśli chodzi o Krym to mówi się , że na początku, gdy był opanowany tylko krymski parlament można było zareagować. Onieśmielono by zielone ludziki. Ale z drugiej stron trudno mówić co by było bo i tak wojska rosyjskie stacjonowały na Krymie w Sewastopolu. Ważne by pamiętać , że Sewastopol i Krym to były dwa odrębne byty. Owszem jakby nie było, ówcześni przywódcy - Turczynow i Jaceniuk powinni jednak odpowiedzieć za decyzje  i powody niereagowania w tamtym czasie.

Jednak wiosną 2014 lotnisko nie było chyba w zasięgu artylerii  ukraińskiej ? Więc teoretycznie separatyści tzw. mogli by użyć "zdobycznych" samolotów ? No i sama bitwa o lotnisko, jego długotrwała obrona była jednak symbolem niezgody Ukrainy na rosyjska agresje. Tak często pisano w Polsce. Zresztą cyborgi cieszyły się sympatią bo dobrze biły i naszego wroga.

Nie zapominajmy, że rozmawiajmy jednak o żywych ludziach, którzy zapłacili swoim życiem by zostać tym symbolem. Pytanie czy nie można było lepiej dowalić wrogowi. Co mamy w wyniku tych walk ? Mamy mnóstwo zabitych, rannych, okaleczonych, psychicznie zniszczonych przeważnie młodych ludzi. Kompletnie zniszczone lotnisko, które i tak by się nie przydało do celów strategicznych. A konflikt na zmianę "rozmowami" nadal się toczy.

A kim w ogóle są separatyści ? Czy tak jak pisali miejscowi zwolennicy Ługandonu to niemal wyłącznie, albo element kryminalny, albo postsowieccy fanatycy ? Czy jednak po części są to zwykli mieszkańcy Donbasu, których coś popchnęło do walki przeciwko reszcie kraju ? A jeśli tak to co pchnęło ?

U moich przyjaciół z Doniecka słyszałam o zwykłych obywatelach, którzy poddali się idei Donieckiej Republiki Ludowej. Jednak nie słyszałam żeby popchnęło ich do dołączenia do bojówek prorosyjskich. Natomiast słyszałam od jednego studenta, który uciekł z Doniecka w lipcu zeszłego roku o łapankach. Schwytanych wcielano do oddziałów Ługandońskich. Jeden z księży greko-katolickich, który przeżył niewolę za pomoc wojskom ukraińskim relacjonował,  rozmowy z uzbrojonymi separatystami spotkanymi np w sklepie. Dobrze, że kupowali a nie rabowali w tym momencie. Pytał jak to oceniają. Odpowiadali przecież to jest fajnie chodzić po ulicach z bronią w ręku i czuć respekt mieszkańców. Wreszcie wybili się w ludzi. Wcześniej z piwem i skrętem nie budzili respektu. 
    
Czy zniesienie sławnej "ustawy językowej" było dobrym pretekstem ?

 Oczywiście było to bodźcem do straszenia Donbasu, że teraz Kijów ich będzie na siłę Ukrainizował. Jednak nieprawdą jest, ze Donbas jest całkowicie rosyjskojęzyczny. Poznałam tylko jednego mieszkańca regionu, który nie znał ukraińskiego, ale go rozumiał. Wioski były po części ukraino-języczne. Zresztą ludzie wykształceni z Doniecka świetnie mówili po ukraińsku. 
   Manipulacja stereotypami, najlepiej było przeczytać przynajmniej tą ustawę. Jeśli brać uwagę jak w Ukrainie wykonywane są ustawy to chyba można było w ogóle nie czytać. Ukraina nie zamierzała przez 23 lata ukrainizować czemu miała by robić to po majdanie ? Jednak zniesienie jej było jedną z metod straszenia  ludności . Było wiele przypadków, bania się "banderowców" lub każdego świra, którego zobaczyli przypadkiem podczas podróży uważali zwolennika "pomarańczowych" i dopiero w rozmowie   dowiadywali się , że rzeczywistość jest zupełnie inna. Stereotypy zostawał odrzucane po rozmowie. 
   Ludzi pod ostrzałem, w niebezpieczeństwie rozbicia domu a nawet, śmierci nie zastanawiają się kto ma rację separatyści czy władza ukraińska tylko chcą pokoju i zaczynają nienawidzić obu stron.

 Cześć separatystów podobna ma też dość gościnnych występów kozaków dońskich, "Indian znad Bajkału", wojowniczych  Buriatów i zacnych Kadyrowców razem z świrami euroazjatyckimi. Jak to jest ?

Babcia mojej znajomej mieszkająca w centrum Doniecka, miała możliwość obserwacji na bieżąco  rotacji wojowników. Ona często przechodząc obok administracji regionalnej zwracała się do nich "Czemu robicie tyle syfu w swojej ludowej republice. Może byś tak posprzątali za sobą?". "Później będzie świetnie". Dla separatystów wojna jest fajną okazją prywatyzować różne przedsiębiorstwa. Później produkują chleb z trocinami i sprzedają za krocie głodnym mieszkańcom.

Czytałem też, że wielu byłych berkutowców walczy zarówno po jednej jak i po drugiej stronie ? W ogóle czy możliwe, że Berkut nie wykonywał wcale w czasie majdanu rozkazów Janukowycza ?

Jak była jednostka rozwiązana to wielu znalazło sobie nowe zajęcie. A, że nic innego nie umieli robić to wcale im się nie dziwię. 
   Oczywiście , że nie Janukowycza. Janukowycza mógł zlikwidować majdan już na samym początku. Natomiast podsycanie majdanu nie miało najmniejszego sensu. Po co to człowiekowi tuż przed wyborami. 

Czyli może być tak, że Putin wcale nie chciał całej Ukrainy w "Tajożnym Sojuzie" ? Że może chciał jej owszem, ale bez np. antyrosyjskiej Galicji Wschodniej ?

Po pierwsze Putin chciał Ukrainę w swoim projekcie. W ogóle dla Rosjan nie istnieje takie coś jak granica między nią a Ukrainą. Byli głęboko obrażeni ogłoszeniem niepodległości w 1991. Język ukraiński to dla nich jakiś tam dialekt rosyjskiego. Przy czym oczywiście często jak muszą coś zrozumieć to doznają takiej konsternacji, że nic nie rozumieją. 
   Odnośnie Lwowa największą grupą turystów we Lwowie stanowili Rosjanie, głównie z Moskwy oraz mieszkańcy wschodniej Ukrainy. Wcale nie Polacy. To był główny dochód. Wiele Galicjan pracowało w Moskwie. Co więcej we Lwowie częściej można było usłyszeć rosyjski niż w Iwano-Frankowsku, gdzie zabrzmiał teraz dzięki przesiedleńcom. Warto wspomnieć, że 26 autobusów z obwodu Iwano-Frankiwskiego wyjechało zima do Rosji uciekając od mobilizacji.

Czyli werbalnie to niemal Północny Kaukaz a w praktyce jednak dawne Austro-Węgry konkretnie Czechy ?

Coś w tym jest.

A co się dzieje ze sławnym Wadimem Tituszką ?

Cholera wie. Chyba udał się do zony ATO.

Czyli taki Kmicico - Bohun ;) A czemu w ogóle jakaś Antyterrorystyczna Operacja a nie po prostu wojna ?

Bo wojna oficjalna uniemożliwia branie pomocy finansowej, zaburza jeszcze bardziej funkcjonowanie kraju.

W czasie II wojny światowej ok 100 000 ludzi walczyło w UPA, natomiast 6 milionów obywateli Ukrainy Sowieckiej wcielono do Armii Czerwonej. Miliony służyły w armii carskiej. Z Kijowem blisko związany jest przecież Bułhakow. Gogol pisał, że nie wie czy jest bardziej Małorosjaninem czy Wielkorusem. Szewczenko pisał także po rosyjsku. Chyba jednak nie da się odciąć całkiem od kultury rosyjskiej bez kompletnej dewastacji kulturalnej ? Jak Ukraina ma więc zbudować nową tożsamość bez skrajności i fanatyzmu a'la dekomunizacja  po wiatrowyczowemu ?

 Przecież teraz się podkreśla rolę Ukraińców w zwycięstwie nad Hitlerem. Nawet w Polsce jeden z waszych polityków o tym mówił. 
  Bułhakow - oczywiście gorące głowy, na kształt Wiatrowycza np. oszalała Zabużko rzucili się raptem na Michaiła Bułhakowa, a szczególnie na jego dzieło "Biała Gwardia". Nie uznawał istnienia nacji ukraińskiej. Chcą więc, żeby go wyrugować z pamięci Kijowa. Nie można oceniać pisarza, który w tym dziele świetnie oceniał sytuację w Kijowie, która zresztą w pewnym sensie powtórzyła się ostatnio. Po drugie Bułhakow wyrósł w klimacie magicznego Kijowa. Oceniajmy pisarza za jego twórczość, a nie poglądy jak to zresztą robiono w Związku Radzieckim. I to będzie ta prawdziwa dekomunizacja.
      Gogol jest przykładem tego, że nawet w przypadku okupacji, mogą być pozytywne zjawiska. Nie ma świata czarno - białego. Szewczenko owszem pisał po rosyjsku. Żył w Rosji, studia, zesłania. Każdy kto żyje w jakimś kraju dłużej używa oficjalnego języka. Rosyjski nie jest też przecież językiem demonicznym.  Zresztą cała Ameryka Łacińska mówi po hiszpańsku czyli w języku kolonizatorów.
    Żeby budować tożsamość należy podejmować twórcze działania anie zakazywać. Przecież zniszczyć, spalić , zakazać to najłatwiej. Nie wymaga większego rozumu.

Jaceniuk, gdy podpisywaliście w końcu to stowarzyszenie z "Jewropą" mówił, że to koniec Unii w Perejesławiu z 1654. Jak więc ocenia się dziedzictwo Rzeczpospolitej Obojga Narodów ? Czy to tylko polskie pany tłumiące kozacko - chłopskie powstania ?

Dyskusji nie ma, albo jest bardzo niszowa. Warto było by Królik alias Kula w Łeb alias Jaceniuk alias premier podpisując stowarzyszenie z Europą zaczął budować relacji dobrosąsiedzkich z bezpośrednimi sąsiadami. Po pierwsze z Polską, po drugie z Rumunią ( zresztą pochodzi z Czerniowiec ). Przecież Europa to ktoś za oknem a nie Bruksela czy Lizbona.

Podobno dość lubiany w Polsce, kaukaski dżygit Saakaszwili  ma być premierem ?

Niech Allah broni nas od tego. W Ukrainie jest ogromny mit Gruzińskich reform. Jest taki kawał - Królik zwraca się do posłów w Radzie "dzień dobry państwu !" -  Gamardżoba,  genacwale !" - odpowiadają z sali. Saakaszwili po ciosach losu wreszcie otrzymał możliwość osiąść w Odessie, na morskim szlaku by poprawić swoje finanse, a również trzymać rękę na tej żyle złota pracując dla kumpla Cukiernika alias Poroszenki. Zresztą też ma słodko mając u boku młode, czarujące, słowiańskie współpracownice, które wspierają zacnego dżygita w jego walecznej walce z hydrą korupcji.

Czyli na Gruzję patrzy się trochę jak u nas prawica na Węgry ?

Dokładnie.

Wracając do zony ATO. Jak wynika z relacji prasowych w oddziałach ochotniczych walczy mieszanina patriotycznych inteligentów, kiboli, kryminalistów, poszukiwaczy przygód, ludzi luźnych, Gruzinów, antykadyrowskich  Czeczenów, radykalnych białoruskich opozycjonistów, różnej maści świrów i idealistów jak np. jeden Szwed, który w Azowie wojuje z "Azją". Co ci  wszyscy ludzie będą robić gdy wojna się skończy ?

Kiedy wojna się skończy, jeśli Ukraina przywróci kontrolę, ludzie ci będą urzędnikami itd. Zresztą innych tam nie ma by wybrać. A każdy przysłany spoza Zony będzie odebrany jako narzucony. Po wojnie w Niemczech wielu działających w systemie Hitlera zostało powołane nowe funkcje, ponieważ jak mówiono "nie wylewa się brudnej wody, gdy nie ma żadnej". 

Właśnie apropo czytałem, że np. w pułku azowskim obok różnych narodowo- socjalistycznych fanatyków czy pogańskich wojów walczy wielu zwykłych patriotów, dlatego, że w Azowie dają po prostu dobre wyposażenie.

Oczywiście, że jest tam wielu patriotów, romantyków. Trzeba kiedyś zacząć myśleć, godło tego pułku to przecież pokarm dla putinowskiej  propagandy. Nie mówiąc, że sponsorujący pułk oligarchowie używają go w rozgrywkach z prezydentem. Co jeszcze bardziej szkodzi państwu ukriańskiemu niż ta wojna. I taka jest cena gorących głów.

Na koniec. Tak mi się zdaje, że Bin Laden walczył tak jak Szuchewycz i Bandera z Sowietami. Mój idol z dzieciństwa Basajew tak jak Szuchewycz i Bandera walczył z Rosją. Jednak Osama nie jest wcale przez to fajnym gościem, a Basajew chyba jest chcący - niechcący torującym drogę Kadyrowowi.  Czy na Ukrainie będzie kiedyś możliwa racjonalna debata o dziedzictwie OUN ? Bez mitologizacji ?

Dużo wody w Dnieprze jeszcze upłynie nim Ukraińcy  wytrzeźwieją z zachwytu, mifu Bandery - oświeciciela. I zaczną patrzyć na historię nie w świetle blasku koktejli tylko rzetelnej historii i pragmatycznego postrzegania rzeczywistości. 

Dziekuję za rozmowę ;)



 

 




  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz