poniedziałek, 9 listopada 2015

                                  Raport specjalny - część 3 


Ok dalszy ciąg naszego wywiadu z gościem specjalnym. Mieszkasz w centrum Kijowa. W naszych mediach starcia na Majdanie wyglądały bardzo niszczycielsko. Noc z 18 na 19 lutego zarówno w TVN24 jak TV Republika wyglądała jak szturm Groznego. Jaka są twoje wspomnienia. Czy faktycznie było tak przerażająco ?

Dzień 18 lutego zaczął się dość dramatycznie. W tym dniu po sprawdzeniu informacji w internecie, zostałam zablokowana w domu. Pomiędzy siłami majdanu a rządowymi. W podwórku paliła się siedziba Partii Regionów. W sumie palenie to dużo powiedziane. Ktoś wrzucił koktejla, do otwartego okna przybudówki i ludzie, którzy odkryli, że można robić zdjęcia od podwórka namiętnie fotografowali. Nad budynkami unosił się siwy dym od rac i granatów dymnych. Koło południa już było kilka ofiar. W budynku oficerów otworzyli ambulatorium. Kilka moich znajomych znajdowało się na sąsiedniej ulicy i zdążyło wrzucić wpisy na fejsbuka. Koło godziny 2 zapytałam znajomego księdza-bojownika w którą stronę można wyjść. Odpowiedział, że już jest na obiedzie w klasztorze. Otworzyłam koło 3 balkon i zobaczyłam na ulicy, po lewej i po prawej biegające i krzyczące tłumy. A pod balkonem szykował się do akcji oddział Berkutu. Pobiegł z dzikimi okrzykami ruszyli w stronę Instytuckiej. Wróciła i otworzyłam sobie strima. W tym czasie zapaliło się tylko wnętrze apteki przy podejściu do Rady. Spalono ciężarówki, które blokowały podejście do Rady. Zadymiono jedną kamienicę na rogu Instytuckiej i Sadowej obok Rady Ministrów. Ucierpiał jeden samochód zaparkowany nieszczęśliwie na Instytuckiej. No na strimie zobaczyłam kilka osób poszkodowanych, które czekały na pogotowie. Wolontariusze służby medycznej majdanu pomagali zarówno majdanowcom jak i funkcjonariuszom wojsk wewnętrznych. Łącznie statystyka pokazywała siedem osób zabitych. Bitwa przesunęła się bliżej Majdanu, pod hotel Ukraina. I w mojej dzielnicy zapanowała cisza. 
    Wieczorem Wojska Wewnętrzne zaczęły budować betonowe barykady w dzielnicy, koło pomnika Filipa Orlyka. Późnym wieczorem szykowali się do akcji tituszki z armaturą. Przeszła  się ulicami. Brakowało kostki brukowej, ale nie było ani jednej kropli krwi. Wszystkich pracujących w dzielnicy zwolniono do domu przed 3, zanim było zamknięte metro. Nieco wystraszeni mieszkańcy wychodzili i pytali jeden drugiego, w którą stronę można wyjechać. Jednak wcale to wszystko tak strasznie nie wyglądało. Wojska rzadowe na Lipskiej siedziały przy beczce. Od czasu do czasu legitymowali  przechodniów. Zeszłam na plac Besarabski vis a vis postumentu Lenina zniszczonego w grudniu. W sklepie brakowało tylko mleka. Mleko wykupywano by chronić się przed gazem. W noc 18/19 cała akcja szturmu i starć była kontynuowana wyłącznie na Majdanie. Na Majdanie wyłączono światło, ale działał generator. Ze sceny przemawiała nawet zakonnica.
    20 lutego były informacje i śmierciach w okolicach hotelu Ukraina. Ale w dzielnicy było bezpiecznie. Kto chciał walczyć, a kto nie chciał siedział w domu bo i tak było wszystko zamknięte łacznie z metrem. Kilka metrów dalej od Majdanu toczyło się najzwyklejsze życie. 
  21 w piątek zwiał Januk. Wszyscy się bali, że on jedzie założyć Wschodnioukraińską Republikę w Charkowie. 22 był dzień euforii i pogrzebów. W dzielnicy spowitej mgłą przedwiośnia jeździły ciężarówki z goścmi w kominiarkach. Unosiła się atmosfera rewolucji. Ludzie przynosili kwiaty, wszędzie leżały stosy kwiatów. Otworzyli już metro, ale nie stację Chreszczatyk tylko Aresnalną. Zburzono pomnik Dymytro Manuilskiego, zresztą niesłusznie, ale o tym potem.  W Radzie deputowani otoczeni i wystraszeni , grzecznie głosowali ustawy. Z tych wszystkich zniszczeń realne były tylko podpalone wnętrze apteki, reklama na oknie marketu, zniszczona miejscami nawierzchnia chodników. Rozbite schody na Majdanie i spalony budynek związków zawodowych. Obrazy przypominały trochę stare filmy o rewolucji październikowej. Ulewy, który przyszły skutecznie zmyły sadzę z chodników, a budynek prospilok przykryto patriotycznym bilboardem.

A czemu pomnik tego Dymytro niesłusznie obalono ?

To właściwie skutki rewolucji, gdy tłumy wykorzystuje się do własnych interesów. Po pierwsze pomnik był z miedzi. Jeśli policzyć ile kosztuje jeden kilogram, z te pieniądze można kupić willę koło Kijowa. Na postumencie wypisano hasło nawiązujące do Wielkiego Głodu. Powracając do postaci Manuilskiego należy powiedzieć, że był to komisarz zagranicznych spraw USRR. Można zapytać skąd taki komisariat w ZSRR gdzie przecież Ukraina była rządzona z Moskwy. Wówczas Związek Radziecki chciał wepchać do ONZ jak najwięcej przedstawicieli. Manuilski  był człowiekiem starej klasy przedrewolucyjnej , świetnie znającej języki obce. I dlatego wyznaczono go na to stanowisko zamiast intryganta - pisarza Korniczuka, ponieważ w tych kwestiach dyplomatycznych lepiej mógł działać ten, który rozmawiał bez tłumacz. I rzeczywiście oprócz ZSRR członkiem ONZ zostaly sowiecka Ukraina i Białoruś ;) Zatem wobec tego należało by zmienić napis na pomniku by podkreślić fakt nawet w postaci republiki podległej złozyła swój podpis przy założeniu ONZ. Powiedzmy, że NRD ówczesny Ługandon, nie było uznawane przez nikogo poza państwami Bloku. 

A jak ludzie reagowali na anszlus Krymu ? W Polsce nagle zrobiło się zimno. Jedni panikowali, że będzie wojna i będą brać na front inni zaczynali dyskutować nad potrzebą paramilitarnych szkoleń bo nie wiadomo co jeszcze Putnowi wpadnie do główki.

Wtedy był wielki strach. Również na Krymie. Był odwołane pociągi. Które zresztą po 9 marca ruszyły. Jednocześnie pod komisariatami wojskowymi stały kolejki. Ludzie byli gotowi bronić państwa. 

Czyli Ukraińcy chcieli walczyć ? A teraz pobór się załamał. Widziałem porównanie w 2014 nie unikających  wezwania było dużo więcej niż teraz. Czemu ?

Bo Krym był niespodziewanym  ciosem, inwazją. Ludzie byli gotowi walczyć. Natomiast w Donbasie na początku było dużo dobrowolców, którzy wstępowali do batalionów ochotniczych, Gwardii Narodowej. Natomiast później zagmatwanie tej wojny, walka z mieszkańcami w Donasu w szeregach separatystów, kontrabanda, trudności z pomocą przesiedleńcom, brak opieki medycznej itd. zniechęciły do brania udziału w tej mętnej wojnie. Sieć zalały zdjęcia okaleczonych, pobitych, zniszczeń. Oprócz dogorywających radykalnych nastrojów, kłopoty z niektórymi przesiedleńcami - zwolennikami Ługandonu, oraz zmęczenie wojną spowodowało pragnienie pokoju. Powstało hasło "skoro Donbas nie chce być w Ukrainie, poodcinajmy tą ziemię i zajmijmy się reformą reszty Ukrainy". Zresztą po odcieciu Krymu i Donbasu pierwszy raz w historii do parlamentu nie weszła partia komunistyczna. A neobanderowcy mają tylko paru deputowanych. Taka prawda o radykalizacji i faszyzacji Ukrainy.

Znajomy Ukrainiec mówi, że nie chce walczyć bo widzi, jak do jego wsi przyjeżdzają okaleczeni kombatanci. Młode chłopaki, które przelewały krew za kraj. A urzędnicy traktują ich jak zbędny balast. Przypomina to jakiś głęboki stalinizm. Czy dużo jest takich przypadków ? Co się dzieje z weteranami ?

Tak, pomimo zmiany stara machina biurokratyczno - korupcyjna działa napędzana siłą inercji.  Dlatego tworzy się taka sytuacja. To pozostałości totalitarnego systemu, który ma za nic osobę ludzką. Natomiast warto podkreślić samoorganizację obywateli, które wykonują sprawnie i szybko to co powinny wykonywać instytucje państwowe.

Zdziwił mnie niechęć wschodnie Ukrainy do wspaniałej idei Ruskiego Miru. Za Putinem poszła tylko cześć Donbasu. A już ostrzył sobie zęby by zajumać zakłady Antonowa w Charkowie i zaproską "Sicz". Czyli jednak wschodnia Ukraina jest z Szewczenki ;) ?

  I Skoworody. Zresztą już i Donbas odwrócił się od Putina i chce odrębności i od Kijowa i od Moskwy. Dużo Rosjan na Ukrainie ( także tych, którzy wychowali się w Rosji ) ma wielką nienawiść do putinowskiej  Rosji. Dlatego podziały na rosyjskojęzyczny Wschód i proukraiński Zachód kraju.

A Tatarzy Krymscy ? Czy mogą się zradykalizować jak Czeczenii ? Czy w Górach Krymskich może wybuchnąć  dżyhad w sojuszu z szaleńcami od kaukaskiego kalifatu ?

Część Krymskich Tatarów wyjechała na ląd. A część została choć jest zaszokowana tym, że jeszcze niedawno wrócili z deportacji a znów spotyka ich terror. Jednak po nieszczesciach XX wieku zostało ich mało. I oni nie chcą stracić swojej ziemi. Więc wśród nich nastąpił podział. Radykalizują ci co wyjechali na czele z Refatem Czubarowem., który chyba stracił kontakt z rzeczywistością. Natomiast ci , którzy zostali na Krymie są oskarżeni przez Czubarowców o kolaborację z Rosjanami.Natomiast na samym Krymie przybyli Czeczenii - Kadyrowcy , którzy w nagrodę za lojalność dostali nową ziemię. I właśnie oni usiłują przejmować biznes i meczety. Właśnie między nimi a Tatarami jest największy konflikt. Krymskich Tatarów od razu zaczęto inwigilować szukając zakazanej literatury. W Rosji istnieje lista ksiażek zakazanych, na którą również trafiają niektóre pozycje religijne.

W Polsce popularna jest postać Mustafy Dżemilewa to też Czubarowiec ?

Też pomimo swego wielkiego autorytetu jako dysydent i lider narodowy, stracił kontakt z rzeczywistością. Ponieważ jak się okazuje w sytuacjach granicznych mało kto potrafi znaleźć słuszną strategię działania. 


C.D.N.

 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz