piątek, 28 kwietnia 2017

Ciepły Bieszczad - reportaż



  Tutaj coś o reportażu z Maroka, który ukazał się już jakiś czas temu. Do Maroka ( Madziary, Romy, Kokoty czyli ch...je , taka złośliwa nazwa wschodniej Słowacji  ukuta w Bratysławie ) pojechaliśmy w maju. Celem było przybliżenie czytelnikom "Tygodnia" pogranicza Obwodu Zakarpackiego, "tamtej strony" granicy słynącej z intensywnej kontrabandy.


A tutaj co obszerniejsze fragmenty po polsku :


 " (... ) Humenne jest miastem, na którym wypisane są trzy epoki w historii kraju. Na stacji kolejowej wita pomnik Szwejka. Jest to jeden z punktów międzynarodowego szlaku turystycznego „Śladami dobrego  wojaka Szwejka”, który przebiega przez Austrię, Węgry, Czechy, Polskę i Ukrainę.
 Czy jest stricte słowacki bohater? Przy jednej z serpentyn w środku lasu na drodze z Kałuży do Humennego stoi komunistyczny pomnik I czechosłowackiego oddziału partyzanckiego, który w 1942 roku zaczął działalność partyzancką w tych lasach. Na tym pomniku oddział jest nazwany Janosikową drużyną, co wiąże się z legendarną postacią Janosika, słowackiego odpowiednika Oleksy Dubosza. (...)"  - W Humennem nie byłem od niemal dwudziestu lat. Tak blisko a tak daleko....





Odwiedziliśmy też Michalovce  miasto już na panońskich równinach. Największe miasto południowo - wschodniego rogu Słowacji. Tutaj bukowe wzgórza Wyhorlatu spadają w toń zalewu Sirava i niekończące się pola kukurydzy i słoneczników. Okolica jest w stanie sennego zawieszenia pomiędzy epokami. Niczym w prozie magicznej kodera z Wołowca ;) :

"(...) Deptak nosi nazwę Oswobodzicieli, zapewne z Armii Czerwonej, liczne pomniki której można spotkać w kraju. Główna ulica jest zadbana, dużo jest kawiarni i sklepów, ale wyjątkowo mało ludzi. Jeden ze sklepów kusił nazwą „Second hand exlusive”, a nad nim znajdowało się biuro firmy łatwych pożyczek „Provident”, co symbolizuje wschodnią część Unii – kraju używanego zachodniego luksusu. Na wjeździe do miasta jest też szereg wielkich sklepów, wśród których jest Merkury Market – firma polska z Podkarpacia, która ma ekspansję na Słowacji. (...)" 



Ten region Słowacji to historyczny Zemplin - kraina "wina królów i króla win"

"(...)Słowacja jest winnym krajem. Bowiem ta najbardziej na wschód wysunięta część Słowacji należy do historycznego regionu Zemplin – ojczyzny win tokajskich. Winorośl polubiła tutejsze wulkaniczne i czarnozieme gleby oraz ciepły klimat już od czasów rzymskich. Francuski król Ludwik XIV zwykł mawiać, że wino Tokaj – Aszu jest „winem królów i królem win”. Nie gardzili tutejszymi winami także tureccy okupanci, którzy przedkładali walory smakowe tutejszych win nad nakazy Proroka. Obecnie zgodnie z zasadami patentowymi Unii Europejskiej wina tokajskie można wyrabiać tylko w regionie Zemplin. Przy czym słowackie wina z etykietą „tokajskie” podlegają kontroli jakości węgierskich ekspertów. Jednak pamiętajmy, że Słowacją jest też ojczyzną wielu rodzajów piwa. Ważenie piwa ma tu długą tradycję.(...)"




Wschodnia Słowacja to także oczywiście Karpaty. Między innymi ta najrzadziej odwiedzana, najbardziej tajemnicza część Bieszczad: 


"(...)Z Ub’li udaliśmy się do wsi Nova Sedlica, żeby dojechać do niej trzeba było cofnać się z powrotem do głownej drogi i stąd wjechać na krętą górską drogę. Wieś jest położona na końcu drogi asfaltowej w parku narodowym Połoniny, chroniącym przyrodę słowackich Bieszczad. Ten park narodowy razem z parkami narodowymi w Polsce i na Ukrainie tworzy międzynarodowy rezerwat biosfery. Nad wsią wznosi się góra Krzemieniec 1221 m. – najwyższy szczyt Bieszczad słowackich. Co ciekawe w Polsce popularna jest węgierska nazwa szczytu Kremenaros.
Osobliwością tej miejscowości jest połączenie granic słowackiej, polskiej i ukraińskiej. Tam, gdzie kończy się droga alfaltowa nad potokiem wśród kwitnących drew stoi drewniana rzeźba pogańskiego idola i tablica z napisem: Dydo Beskyd – władza tych gór życzy spokojnego i niczym nie naruszonego odpoczynku w tutejszych górach. We wsi Ulicske Krive po drodze do Nove Sedlice jest również informacja o szlaku rowerowym Nova Sedlica – Inovce o długości 105 km drewnianymi cerkwiami obrządku wschodniego pogranicznych regionów Sniny i Sobrance.(...) Wieś Osadne leży około 20 km od Sniny wysoko górach tuż przy granicy z Polską. Droga wspina się coraz wyżej wśród malowniczych wzgórz do wsi Osadne, nad którą góruje pasmo graniczne Bieszczadów zachodnich. Po drugiej stronie jest bardzo popularna w sezonie turystycznym polska wieś Cisna, a obok jest jeszcze malutka miejscowość nazwie Majdan. Tutaj turystów jest zdecydowanie mniej.(...)"



Lokalną atrakcją ( jeśli można to tak określić ) jest krypta czaszek w wiosce Osadne. Czaszki pochodzą najczęściej z karków żołnierzy cara Mikołaja II. A pieczę nad tą pamiątką po Wielkiej Wojnie trzyma nie kto inny jak ... Siergiej Ławrow...

"(...)Wieś Osadne w 1926 roku XX w. przeszła na prawosławie z powodu konfliktów z miejscowym proboszczem. Tablica w czterech językach, między innymi po rosyjsku nazywa ten moment „powrotem do prawdzwej wiary z przymusowej unii z Rzymem w 1726 roku”. Krypta ta była wyremontowana na koszt Ambasady Federacji Rosyjskiej w 2003 roku i w 2005 poświęcona, o czym świadczy list podziękowania oraz list ministra spraw zagranicznych FR Sergieja Ławrowa od 29 kwietnia 2005 roku, jak zaznaczono „w rocznicę 60-lecia Zwycięstwa”, dziękujący mieszkańcom i księdzu za opiekę nad kośćmi poległych żołnierzy rosyjskich. Jest również list podziękowania na druku organizacji społecznej Tawrickiego Centrum Historii Militarnej z Krymu, wystawiony w Symferopolu 9 sierpnia 2010 roku.
Jednak Osadne zyskało sławę dzięki podróży sołtysza, prawosławnego proboszcza wsi oraz Fedora Vico, grafika i działacza społecznego narodowości rusińskiej do Brukseli – współczesnego „euroRzymu” w celu zdobycia pomocy dla swojej wioski. Oni są bohaterami humorystycznego filmu dokumentalnego słowacko-czeskiego z 2009 roku, nagrodzonego między innymi na festiwalu w Karlovych Varach.
Jak widać wieś Osadne może być z pewnością metaforą tych krajów naddunajskich, które grają między Trzecim Rzymem Moskwą a czwartym – Brukselą. Bardzo to przypomina słynny obraz rosyjskiego malarza Sierowa z 1950 r. „Chodoki do Lenina”, przedstawiającego na płotnie wizytę rolników do przywódcy rewolucji październikowej.(...)"



W tej sennej krainie swe korzenie ma rodzina twórcy Pop-arty, jednego z najsłynniejszych artystów epoki hippiesów :

 "(...)Miasto powiatowe Medzilaborec znajduje się w górach blisko granicy z Polską. Tutaj poza marketem Tesco, stacją kolejową i cerkwami – jedną grekokatolicka a drugą prawosławną – jest jedyne w Europie muzeum Andego Warhola z jedną z największych kolekcją jego prac na świecie. Przed muzeum jest umieszczona tablica z informacja o szlaku turystycznym „Artyści Pogranicza” – muzeami w Medzilaborce, Komańcza, Zagórz, Lesko, Sobień i Sanok.
Artysta pochodził z rodziny Rusinów zakarpackich, którzy wyemigrowali do USA. Nigdy nie wypierał się swojego pochodzenia i choć może wydawać się to dziwne, ale w jego twórczości są nawiązania do sztuki cerkiewnej. Warhol mimo, że był dzieckiem epoki hippisów do końca życia został praktykującym greko-katolikiem. W zbiorze muzeum jest legitymacja honorowego obywatela Rusi Podkarpackiej wydana pośmiertnie 24 stycznia 2008 roku przez Sejm Rusinów Podkarpackich, jak zaznaczono – „rdzennego narodu Podkarpacia”. Na Ukrainie zaś niektórzy uważają go za Ukraińca. Jest to kolejny przykład poszukiwaniu tożsamości tego ludu karpackiego, zamieszkującego różne kraje.(...)"




Jak wschodnia Słowacja to oczywiście trzeba napisać o  czołgach  :) :

"(..) Miasto Svidnik zamieszkuje mniejszość ukraińska, jest skansen kultury ukraińskiej oraz odbywa się festiwal kultury ukraińskiej i rusińskiej. Jest tu też pomnik generała Ludvika Svobody i muzeum walk o przełęcz Dukielską. Tym czasem więcej jest widocznych śladów rosyjskich. Główna ulica miasta nazywa się Radzieckich bohaterów. Na tablice ogłoszeń miejsckich wisi anons koncertu pieśni rosyjskiej, a tuż obok plakat radykalnie nacjonalistycznego Słowackiego Ruchu Odrodzenia: My Słowacy, nie jesteśmy ani prawicą, ani lewicą.
Największą atrakcją jest położona za miastem tzw. Dolina śmierci koło wsi Kapisova. Na pamiątkę bitwy pancernej w czasach komunistycznej Czechosłowacji ustawiono cały rząd czołgów T 34 w miejsce wraków, które jeszcze długo po wojnie tam stały. Wejście do doliny zdobi pomnik, na którym radziecki czołg taranuje czołg niemiecki. Byliśmy tam akurat 8 maja i na pamiątkę zwycięstwa nad faszystami na czołgu radzieckich przyczepiono wstążkę georgiewską. Zauwazyliśmy ją dzięki baloruskim dzieciom, które bardzo się emocjonowały na jej widok. Jest również tablica innych miejscowości na Słowacji „Mikroregionu Dolin śmierci”, również związanych z tymi walkami. Przy czołgach w Kapiszowej bawiły się z wielkich entuzjazmem dzieci, wykopano też okopy. Ekspozycja jest zadbana, w miejsce spalonych wraków czołgów są ustawione nowe, z których z daleka świecą świeżo odmalowane czerwone gwiazdy. (...)"



 Bardziej na zachód od Zemplinu leży Sarysz. Odwiedziliśmy jego stolicę - Bardejów

 "(..) jest dużym miastem zabytkowym tuż przy granicy z Polską w odległości zaledwie 30 km., należącym jak i Svidnik do historycznego regionu Sarysz. W mieście jest słynne muzeum ikon Szariskiego kraju. W średniowieczu Bardejów był jednym z najbogatszych miast górnych Węgier, dorabiając się na handlu międzynarodowym. Szczególnie ważny w ekonomii miasta był udział w handlu węgierskim winem, na który był spory popyt wśród polskiej szlachty.
W XVIII i XIX w. zapaść gospodarcza miasta paradoksalnie zadziałała na korzyść miastu tworząc nowe źródło dochodu – turystykę. Zachowały średniowieczne mury miejskie z stojacymi po dziś dzień 12 basztami, rozebrać które zabrakło wówczas kosztów. (...) W administracyjnych granicach Bardejowa leży uzdrowisko Kąpiele Bardejowskie. Tutejsze żródła mineralne znane były już od XVI w. Powstało uzdrowisko, w którym między innymi odpoczywał i leczył się car Aleksander I i sławna cesarzowa Elżbieta Sisi, której stoi pomnik. Zabudowa stylem wskazuje na epokę Austro-Węgier i komunistycznej Czechosłowacji. Tego dnia było deszczowo, sennie i pusto, były otwarte tylko nieliczne kioski i restauracje. Zwiedzające dziś też są inni: w ciągu kilku godzin tu przyjechała tylko wycieczka turystów na dwóch autokarach na rejestracji białoruskiej napić się wody ze źródła.  (..) "



Ogólnie wyprawę reporterską uznaję za bardzo udaną. Jedna nitka z milionów w tkaniu kobierca zwanego Międzymorzem. Może kiedyś ów kobierzec powstanie






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz