środa, 8 lutego 2017

Mangfald, moten , mojiligheter


 To dewiza miasta Malmo w Szwecji.  Oznacza "różnorodność, spotkania , możliwości". Sympatyczne ok. 300 tysięczne, portowe miasto nad Bałtykiem,a właściwie nad Oresundem. 27 km do Kopenhagi, ponad 600 km do Sztokholmu, prom do Świnoujścia płynie ok. 9 h.  Domki, ogródki, doki, morenowe wzgórza, mewy. Miasto faktycznie jest bardzo różnorodne etnicznie. Szczególnie od 2015 kiedy przyjęło masy imigrantów i uchodźców. Potworzyli oni sobie gangi. Strzelaniny, walki na maczety wybuchy granatów stały się normą.  Goście biją się miedzy sobą szyici na sunnitów, walki klanowe etc. Wszyscy solidarnie leją gejów. Jednak wszak wprowadziło to różnorodność do  ( nie ukrywajmy ) nieco nudnego miasta. Szwedzi i inne białasy mają okazję na spotkania z innymi kulturami. Szczególnie blondynki. Podczas nocy sylwestrowej imigranci strzelali do tubylców z fajerwerków pokrzykując "dżihad !". Jednak jest to przecież wyraz wojennych traum , które imigranci muszą odreagować. Jest jeszcze inny powód. Burmistrz miasta sprzeciwia się propozycjom przysłania wojska na ulice Malmo. Jego zdaniem winne jest wszystkiemu zbyt mała ilość kobiet wśród emigrantów. Ergo mieszczki powinny oddać trochę swoich cór - dziewic. Tak jak drzewiej dawano dziewice na ofiarę smokom.  Bo w gruncie rzeczy to takie współczesne smoki. Tylko jak znaleźć  dziewicę wśród młodych Szwedek ? 

Z naszej perspektywy to może i dobrze. Szwedzi będą się przenosić na Warmię, Pomorze, Mazury. Tworzyć firmy, budować domy, zakładać rodziny. Wrócą też Polacy ze Szwecji. 500 000 pracowitych i cichych nowych obywateli RP to zawsze in plus.

Nawet wyobrażam sobie dialog małżeństwa Szwedzkiego

- Larss mówi, że znówu Ali., Mahmud  i Mustafa wszystkich pobili. A nauczycielkę   nazwali dziwką    i straszyli zwgałceniem przez starszych braci.

- To co mamy robić Erik ? - Astrid popatrzyła mężowi głęboko w oczy

- Trzeba wyjechać. Szwecji już nie ma. Wiesz co ci zboczeńcy pokazywali Larssowi na sex-lekcji ?

- Co ? - Wzrok Astrid zrobił się zmieszany

- Ostatnio ? Kreskówkę o waleniu konia. Staremu Bjornowi mahmudy spaliły samochód. Gustawowi    okradli trzeci raz garaż. A wiesz co zrobili Olafowi i Brigit ?

- Co ? - Wzrok Astrid był już przerażony

- Dopadli ich w ciemnej ulicy, z dala od kamer. Wsadzali Brigit łapy do majtek i pod bluzkę. A jak      Olaf próbował ją bronić to pobili go we trzech. Olaf ma złamaną żuchwę i wybite zęby.

- I gdzie pojedziemy ? Dania ? Niemcy ?

- Ocipaiałaś kobieto ?! Przecież tam też są mahmudy. Trzeba jak najdalej od nich. Tam gdzie ich nie    ma. Gdzie jest ich jak najmniej.

- Do Polski ?

- Tak upatrzyłem już działkę. Koło miasta Giz-ick. To Mazury. Dużo lasów, dużo jezior, blisko        Bałtyku.  Działka nad jeziorem, przy lesie. Stara chałupa, ale w dobrym stanie. Mały remont ...

- A firma ?

- Sprzedam, jestem gotów sprzedać nawet za pół ceny swoje udziały. Byle dalej od mahmudów,    zboczeńców  i    feminsitek.

- Starczy ?

- Starczy ? Wiesz, że mam kontakt z tym Andrju , który pracował kiedyś na naszej ulicy ?

- Ten budowlaniec ?

- Tak , potem robił na tartakach gdzieś za Sudnswall. Teraz ma swój własny tartak, własnie tam        mieszka. Ma mały tartak. Chce go rozwinąć, ale potrzebuje  kapitału.

- A ty znasz się na drzewie ? - Astrid zapytała z niedowierzaniem

- Znam, jestem Wikingiem - Erik zaśmiał się głośno.


20 lat później ....


Firma Andrzeja i Erika rozwijała się bardzo dobrze. Zatrudniali kilkadziesiąt osób na stałe. Kilkadziesiąt innych sezonowo do ścinki i sadzonek. Polaków, Ukraińców, Bałtów, Szwedów. Andrzej wnosił do firmy polską energię, pomysłowość, umiejętność improwizacji. Erik dawał spokój, solidność i punktualność, Oraz dbałość o pracownika i przyrodę. Dostali nawet kilkukrotnie  nagrodę od wójta dla najlepszych pracodawców w gminie.

Tymczasem w Malmo ....


:) 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz