sobota, 24 września 2016

Byłem we mgle - recenzja smoleńska





   Nie wyszło arcydzieło. Niezły chwilami  film i owszem. Niezgorszy, bez rewelacji. Za dużo paradokumentu ( nieco łopatologicznego w dodatku ) za mało gry. Główna bohaterka - warszawska dziennikarka grała nieco za sztywno. Bardzo dobrze odegrano generałową Błasikową - jedną z najtragiczniejszych postaci w współczesnej historii Polski. Zelnik bezbłędnie pokazał nowego - starego "człowieka z cienia" , podobnie  porządnie zagrał Red (is)bad Klijnstra.  Jednak to trochę jak z "Historią Roja" - partyzancki film. I tu jego wartość. 
    Było  parę scen będących błyskiem talentu Krauzego ( "Czarny Czwartek" ! ) na przykład  scena na Kabatach czy scena z matką rosyjskiego  żołnierza.  Wyśmiewana scena spotkania ofiar Smoleńska z oficerami z Katynia była naprawdę poruszająca. A skąd Ci wszyscy ludzie co "filmu nie widzieli i widzieć nie chcą" wiedzą co się stało z duszami ofiar tej katastrofy / zamachu po śmierci ? No wiadomo są racjonalni, rozsądni, logiczni. W tej swojej logice przeszli gładko od "pojednania z Rosją" do panicznego strachu przed Moskwą. Nie pamiętają sami co pisano w ich ulubionej gazecie o Putinie na przestrzeni lat. Bo  po co przyznawać się , że może się myliło ? To się nazywa dysonans poznawczy. Nic przyjemnego. Są jeszcze tacy , którzy zapalają się na sam widok "kurdupla". Przeważnie młodość mają już dawno za sobą. Jednak dalej chcą być młodzi i krzyżować pluszowe misie. Ponieważ percepcja w ich wieku jest nieco spowolniona. Nie zauważyli , że są raczej zabawnymi staruszkami z KOD-u a nie dziarskimi chłopcami pijącymi zimnego lecha.
        Było kilka scen naprawdę dobrych. Było jednak takie jak ta, gdy tajemniczy gość przekazuje na konspiracyjnym spotkaniu listę ofiar "seryjnego samobójcy". Tą dostępną w inernetach. Scena w sumie dobrze nakręcona. Tylko po co włożona do filmu ? Wszyscy ( ci co chcieli słyszeć ) już lata temu słyszeli o "seryjnym samobójcy". Wystarczyło pokazać scenę odnalezienia ciała generała Petelickiego i scenę odnalezienia ciała chorążego Musia. 



    Ja też nie wiem co tam się stało. Sceny eksplozji ( niezgorsze wbrew kpiarzom ) to wizja scenarzystów i reżysera. Ekranizacja hipotezy. Jednak śledztwo i wszystko co się działo po 10.04.2010 to akurat bardzo solidny dokument. No może trochę za dużo informacji na raz. Fakt za dużo faktów. Szczególnie na głowy ludzi , którzy czytają "Wyborczą" regularnie , ale linię redakcyjną pamiętają tylko rok wstecz. Dysonans poznawczy. Albo i nie. Zwierzęcy strach - najpierwotniejsze z uczuć. A też w 2010 panicznie się bałem. Dlatego musiałem cierpliwie tłumaczyć Rumunom, Ukraińcom i Bułgarom , że to wypadek był, WYPADEK  !!! No przecież jestem dzieckiem epoki nieodrodnym. A przecież to była epoka rozpoczęta "Matrixem". Później wiara w to, że jest fajne erodowała, a może ja po prostu przestałem być dzieckiem. Oczywiście film Anity Gargas czy książka Jurgena Rotha miały wielki wpływ na to jak postrzegam wydarzenia z 10.04.2010. Przełom nastąpił jednak  wcześniej. Wystarczyło zacząć myśleć i zacząć widzieć. I otrzeźwieć z postmodernistycznego zaczadzenia co nastąpiło w mroźny styczeń roku pańskiego 2012. 
       Oczywiście NIE WIEM co tam się zdarzyło, w tej mgle. Być może Putin trzyma wrak by jątrzyć Polaków na siebie. Cóż Polacy i tak gryzą się. I bez Putina vide ostatnia III wojna aborcyjna. Być może jednak to tylko wykorzystywanie katastrofy, która dosłownie spadła z nieba  chanowi Moskwy.       Jednak wiem, że Moskale są najgenialniejszymi psychologami wojennymi świata. Mieli powód - zemsta i destrukcja tyleż PiS co państwa Polską zwanego. Oczywiście nie całkowitego. Cios w parę bardzo ważnych obszarów. Mieli pretekst do zwabienia w pułapkę - rozdzielone wizyty. Mieli możliwość - nienadzorowany remont. Mieli zielone światło - i od Tuska i od Obamy- Clinton i od Merkel. To nie znaczy, że tam się gdzieś umówili. To nie tak , ze CIA, Abwehra i ABW  pozwoliły Rosjanom dokonać rzezi polskich generałów, polityków i wysokich urzędników. Po prostu Rosjanie  wiedzieli, że MOGĄ  to zrobić. Bez konsekwencji. A jak  przekonano Polaków ? Najwidoczniej psychologowie z Czelabińska użyli swoich metod :




   Nie wiadomo, nie wiadomo, nie wiadomo. Nie wiadomo jak naprawdę zginął Marek Karp, Andrzej Lepper, generał Petelicki, prokuratorzy do afery FOZZ, generał Papała. Nie wiadomo czym była naprawdę  katastrofa lotnicza w Mirosławcu w 2008 roku i co było prawdziwym powodem  wybuchu gazu w Gdańsku w 1995.  Wiadomo na pewno, że prawdziwą polską mafią było WSI a nie chłopcy z kastetami od Pershinga i Dziada. Wiadomo na pewno , że Putin nie dokonał przmeiany duchowej an nowego Hitlera po rewolucji w Kijowie. Wiadomo na pewno , że jesli 10.04.2010 był zamachem to NIKT z mocarstw nie chce powiedzieć prawdy na ten temat. Przynajmniej na razie.


    "Smoleńsk" to nie jest może kluczowy film w historii polskiego kina, ale na pewno 10.04.2010 to najważniejsze wydarzenie od czasu Nocy Teczek. I ma ogromne znaczenie w tym jak powinniśmy postrzegać Chanat Moskiewski. Ale to już w tekście o tekście Tomasza Kwaśnickiego pt. "Dopóki jesteśmy w drodze". 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz