niedziela, 6 marca 2016

Wypadki chodzą po ludziach czyli o BMW Dudy i filmach Wajdy

  Może ta pęknięta guma była wypadkiem. Może, ale bardzo dziwny to wypadek. Opony jeśli pękają tak zjawiskowo  to raczej 30 letnich BMW czy 20 letnich Oplach Calibrach, którymi Seby jadą na wiejskie disco. Dziwne, że by pękła w limuzynie prezydenckiej. Dziwne tym bardziej, że :

http://niezalezna.pl/77268-oficer-bor-ujawnia-dwa-dni-przed-zdarzeniem-auto-prezydenta-dokladnie-sprawdzono

http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/producenci/news-pancerne-bmw-7-czy-w-takim-samochodzie-moze-peknac-opona,nId,2157427

http://www.brd24.pl/spoleczenstwo/wypadku-udzialem-prezydenta-dudy-opony-limuzynie-byly-nowe-gwarancji/

  Może wypadek, ale bardzo dziwny, teoretycznie możliwy chyba  jak wygrania w amerykańskiej superloterii. Zapewne to jakieś ostrzeżenie. Na Lecha Kaczyńskiego też był "zamach" na pograniczu osetyjsko - gruzińskim. Niedługo później "prezydent gdzieś poleciał  i wszystko się zmieni". Oczywiście takie spekulacje wywołują już "bekę". Ale nie jest to już ta tryumfalistyczna beka z czasów Dominika Tarasa i  zabierania babci dowodu. Teraz jeśli, ktoś zabiera babci dowód to po to, żeby nie zagłosowała na Swetru. Popatrzmy jeszcze dokładniej. Wałesa był Bolkiem. Kaczyńscy mówili, że był a oficjalna linia była taka , że to bzdury. I kto miał rację ;) ?

https://www.youtube.com/watch?v=YVWLBL68_dQ&list=PL4I8Zjk4wWGJY3s0tBUvZQhwSEwrvdf97

 Powstał nawet film w stylu sowieckim o Bolku. Jednak prawda zawsze wychodzi na jaw ;)

  Oczywiście w sprawie 10.04.2010 powstało wiele absurdalnych teorii. Na przykład znajomy twierdzi, że to moja robota:


    Jednak pomiędzy różnymi absurdalnymi teoriami ( zapewne po części produkowanymi przez sprawców ) to na chłopski rozum wszystko wskazuje, że żadnego wypadku nie było. Żeby się nie powtarzać wrzucam linki do starych wpisów:




  No pewnie mogę się mylić. Jednak , że Lechu był Bolkeim wiedziałem już w latach 90-tych, a Andrzej Wajda ( sto lat mistrzu ) nie wie tego do  tej pory. 

Dziwne zgony

  Hmmm wymieńmy ten długi szereg: Prezes NIK Walerian Pańko i inspektor NIK Michał Falzmann. Pęknięta opona i zawał  w dziwnych okolicznościach związanych z aferą FOZZ - 1991. Plus dwóch policjantów, którzy dotarli na miejsce wypadku w pierwszej kolejności. Szybko jakoś utonęli na rybach :) 

 Później było podobnie: Marek Karp, Ireneusz Sekuła , Jeremisza "Baranina" Barański, generał Papała, generał Petelicki, ludzie zamieszani w porwanie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika, Andrzej Lepper, Grzegorz Michniewicz, profesor Stanisław Grocholewski, pułkownik Leszek Tobiasz, chorąży Remigiusz Muś, starszy choraży Stefan Zielonka. I tak dalej i tak dalej. Dziwne wypadki, dziwne zabójstwa, dziwne samobójstwa, dziwne sekcje. I dziwne zbiegi okoliczności.

W każdym razie jeśli wypadek to i tak:

http://ziemkiewicz.dorzeczy.pl/id,8223/Najgorszy-sort-dawniej-resort.html

A tutaj...

  Mała lista różnego rodzaju afer w Polandii:

http://www.bliskopolski.pl/iii-rp/afery/


 Dwa spojrzenia na 90-tkę  Andrju Wajdy


  Swoją drogą takie filmy jak "Miasto 44" czy "Historia Roja" to symboliczny koniec Szkoły Polskiej. I dobrze - inny czas, trzeba innych filmów.  Właśnie czytam bardzo fajny mini esej Krzysztofa Kłopotowskiego o  Andrzeju Wajdzie  w "Plusie i Minusie". Mam nieco podobne odczucia jak autor. Gdy Wajda był gimbusem był wrzesień 1939. Napatrzył się w wczesnej młodości na największy koszmar w naszych dziejach - jakby drugi Potop tylko bez Kmicica. Klęskę do dna.  Gdy wchodził w dorosłość Polska była cmentarzyskiem. Trudno się dziwić, że III RP traktuje inaczej niż nasze obecne gimbusy. Ma wdrukowaną ostrożność, albo też tchórzliwość. Zgadzam się , że rytualne palenie świeczek na grobach czerwonoarmistów były "przebłagalną ofiarą dla potwora ze Wschodu". Drugie podobne odczucie, to mam podobne wrażenie jak autor ws filmów Wajdy. Też myślę, że za sto lat "Wałesę człowieka z teczki" ... tzn "Z nadziei" będą pamiętać tylko historycy. i to raczej ci specjalizujący się w historii kultury. A "Kanał", "Ziemie Obiecaną" czy "Wesele" to kanon będzie.   Co nie znaczy, że nie należy zjechać do dna takie sowieckie z ducha  filmidła jak "Wałęsa".  Natomiast z "Lotną" czy "Popiołem i Diamentem" należy polemizować. Najlepiej porównywalnymi dziełami. I trzeba to robić złośliwie a inteligentnie. 
   Pod względem artystycznym, oceniając pod tym kontem nie jest istotne co myśli o Wajdzie gimbus. Istotne co sądzi Kuroswa czy Scorsese. Natomiast jeśli rozmawiamy o Polsce to ocena twórczości Wajdy przez gimbusa jest arcyważna. To jest barometr. Widać, że gimbusy odrzucają Wałęsę, wolą Maćka Chełmickiego. Bo to Chełmicki wygrał a Wałesa politycznie zginął na wyspisku Historii ...:)

    Nie zgadzam się zaś z Kłopotowskim, że "artyście należy wybaczyć więcej". Tak ma wielkie zasługi dla kultury polskiej. Tego zaprzeczyć nie można. Tak samo jak Bolek Wałęsa ma zasługi dla upadku komunizmu w Polsce.  I podobnie jak "Lechu" czy "Adaś" jest kłamczuszkiem i manipulantem. Dlatego takich twórców jak Wajda czy Zagajewski. A "Herberta" tak choć nawet nie wiedzą skąd te motywy pochodzą. Osobny fenomen to Kaczmarski. Podkpiwał z Sebixów i Januszy, bał się ich, ale to co bardziej ogarnięte kulturalnie Sebixy, takie jak autor niniejszego wpisu słuchają jego pieśni znacznie częściej niż współczesna "lewica laicka" i "młodzi wykształceni z wielkich ośrodków". Może dlatego, że czuć w nim szczerość...



A tutaj prawdziwa historia "Wałęsy polskiego kina" :)


https://www.youtube.com/watch?v=DPvbmmne-e8

  Mimo wszystko lubię "Popiół".  Tylko przewrotnie. To piękne jak Szczuka przegrywa. Jak wychodzi jego prawdziwe oblicze Szczuki. Prawdziwy Szczuka nazywał się Foremniak, a Chełmicki nazywał się Kosicki. Szczuka był politrukiem w brygadzie AL. Zaraz po wojnie miał być wojewodą kieleckim z ramienia PPR-u. Jednak odezwała się w nim bandycka żyłka z niedawnych czasów ( Armia Ludowa zajmowała się chętnie bandyterką ) i z kolegami napadł na "bogaczy" w Ostrowcu Świętokrzyskim. Napatoczył się na osiemnastoletniego  żołnierza Kedywu AK Kosickiego ps Czarny alias Bohun. I tenże "Bohun" go zwyczajnie utukł. Później Chełmickiego - Kosickiego schwytano i skazano na rozwałkę. Jednak partyzanci rozbili kieleckie wiezienie i uwolnili setki więźniów, między innym bohatera "Popiołu i diamentu". Ukrywał się później do 1954 kiedy został schwytany przez UB. Wyszedł  w wyniku amnestii w 1956. Jednak SB inwigilowało  go dręczyło go niszcząc mu życie zawodowe   ( nieustanne zwolnienia ) jak i prywatne ( rozwód, doprowadzenie do zerwania kontaktu z dziećmi ). Teraz proszę oglądnąć film Wajdy i porównać :) Heheheh. Aczkolwiek artystycznie genialny, tylko trzeba zinterpretować przewrotnie. Kosicki wygrał, Foremniak przegrał, przegrał i Wajda z Andrzejewskim. Choć nie popadajmy w tryumfalizm. KOD walczy, GRU walczy, FSB walczy, BnD walczy, finansjera walczy ;)

P.S.

  A Cybulski zapewne myślał, o swoim bohaterze ( zresztą rówieśniku ) z sympatią. Zapewne to był bardzo szczery człowiek. Tak działają wszystkie totalitaryzmy. Zamazują rzeczywistość, okłamują ludzi. Należy kręcić filmy o "Wyklętych". Prawdziwe, i nie muszą to być hagiografie. Oczywista należy też kręcić filmy, gdzie pojawiają się czarne karty. Bo nie da się ukryć, że takie wydarzenia jak wycięcie Piskorowiec czy Wierzchowin "nie były". Skoro były. Byle prawdziwe, a nie takie jak największe dzieło Wajdy. Trzeba też kręcić eoposy. I taka  podobno jest "Historia Roja". Dawno w kinie nie byłem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz