niedziela, 31 stycznia 2016

Refleksje wokół stycznia cz. 3 - "1863 bracia z lasu"

Leśni bracia roku 1863

  Zastanawiające jest podobieństwo wydarzeń w tej części świata w latach 1863 - 65 do tej z lat 1944 - 56.  Wtedy tak samo: obławy  w lasach pod Augustowem, Kielcami, Kownem, Kłajpedą. Rozbijanie większych oddziałów na mniejsze i jeszcze mniejsze. Później ostateczne polowania i wyłapywanie ostatnich grupek i pojedynczych powstańców kryjących się w kryjówkach leśnych i piwnicznych. Transporty na Sybir i szubienice. Łamanie konspiratorów i łowy na przywódców.
   Tylko pamięci o "Styczniowych" nie dało się tak zatruć jak tej o "Wyklętych". Głównie dlatego, że dla zatrucia potrzebny był kolaboracyjny aparat propagandowy. Sowieci byli sprytniejsi. Kierował nimi jednak  w dużej mierze ten sam wielkoruski szowinizm. Przekonanie, że "Kura nie ptica, Polsza nie zagranica" a jakaś tam niepodległa Łotwa to oksymoron. 
   


"Zaczistka" - czy to Podlasie w 1864 czy Donbas w 2016 w Rosji zmienia się niewiele :)



Ostatni bój Wielkiego Księstwa Litewskiego


 W 1944 znów walczy i Orzeł i Pogoń. Partyzantka litewska broniła się dzielnie.  Istnieli też "leśni bracia" na Białorusi. Walczyła też Łotwa i Estonia. Szacuje się, że przez formacje "Leśnych Braci" przewinęło się ponad 150 tysięcy bojowników. Walczyli zajadle, do ostatniego.  Ostatni partyzant w Estonii został schwytany w 1977 ! Tylko Finlandia zdołała umknąć straszliwemu losowi. Na miejsce deportowanych Litwinów, Łotyszy i Estończyków sprowadzano lojalnych wobec Kremla Rosjan. O ile na Litwie akcja udała się połowicznie, to na Łotwie i Estonii Rosjanie stanowią znaczny odsetek społeczeństwa. Chanat Moskiewski ciągle sugeruje, że może tam urządzić kolejne powstanie wspierane przez "Zielone Ludziki". Jeśli będziemy mieć wojnę za jakiś czas to zacznie się właśnie tam.

Czemu Ukraina czci tą UPA ?


  Walczyła też  zachodnia część Ukrainy - Rusi i Żytomierszczyzna. Lokalnie dowództwo UPA użyło nawet rozumu na poziomie wykraczającym poza "wszystko, albo nic, przeciw wszystkim bez zradzieckiego kompromisu z nikim".  W maju 1946 UPA i WiN wspólnie uderzyła na Hrubieszów. Tak, tak banderowcy walczyli ramię w ramię z naszymi partyzantami. Oczywiście, że się dało. Obie strony miały wspólnego wroga. Jednak między nami podobnie jak za czasów Unii Hadziackiej był już rów krwi i łez.
   I nasi partyzanci dokonywali okrucieństw wykraczających poza ramy koniecznego odwetu. Jednak zaczął to piekło Kłym Sawur - postać mroczna i piekielna. Albo okrutnik kierujący się dziwną logiką i diabelskimi podszeptami, albo agent Moskwy. Wyjątkowo skuteczny "cyngiel" NKWD/GRU. XX wieczny Żeleźniak.
No i liczba tego naszego odwetu jednak  znacznie niższa.  Wbrew mitom krążącym w Ukrainie.

  Oj kręcą Ukraińcy z ta historią. A wina Jaceniuków i Tymoszenek. Skoro współczesna klasa polityczna  w swej masie nędzna, skoro nie udźwiga  historycznych wyzwań  jakie przed nią stanęły to i  "nieszczęsny  lud Ruski " szuka czegoś ku pokrzepieniu serc. W czas wojny i biedy. Bez krytyki, bez czytania innych źródeł niż ukraińskie, bez rozdzielenia "to było dobre a to złe", "to było rozumne a to durne i szkodliwe".
 Ale tutaj błąd. Bo mieli herojów nie tylko dzielnych, ale i rozumnych. Cóż rozumnego było w nacjonalizmie integralnym ? Ale to już ich sprawa czy obok porywów serca użyją racjonalnej analizy swoich dziejów.

     Jesteśmy im potrzebni a oni nam. Międzymorze bez Ukrainy kulawe. Polska bez Międzymorza to Polandia Tuska, Kopacz i Swetru. Ukraina może szukać sojusznika w Niemczech, ale Niemcy co najwyżej chcą ją poeksploatować jak w 1918 i 1941. Mogą świetnie dogadywać się z Gruzją i Litwą. Ale, było nie było, oba te państwa to państwa malutkie. Polska to jednak kraj średniej wielkości. Rozumiał to Sahajdaczny, rozumiał Wychowski, rozumiał Petlura. Konowalec i jego następcy nie rozumieli. "Wszystko, albo nic" i "cel uświęca środki" jeszcze dziś, tyle lat temu służy Kremlowi...
    
   Nikt rozumny w Polsce nie ma pretensji o samą walkę o Wołyń i Ruś Czerwoną. Nikt nie ma pretensji do Ukraińców, że w 1918 podjęli z nami walkę. I My i Oni mieliśmy rację. Chodzi o strategię tej walki. Gdyby nie te rzezie to  o UPA pisano by w Polsce z sympatią jak o "Leśnych Braciach" w Krajach Bałtyckich.

   Bo opór antysowiecki UPA był w istocie imponujący. Heroiczny, zdeterminowany, rozpaczliwy. Pacyfikacja Zachodniej Ukrainy to 10% populacji zgładzonej lub deportowanej do łagrów.  Nawet w łagrach tworzyli konspirację i wzniecali bunty. Ostatni odział został rozbity w 1960.  Ostatni banderowiec opuścił kryjówkę w Karpatach w 1991. Dowiedział się, że Ukraina jest już niepodległa więc zgłosił się na posterunek milicji i zadowolony oddał swoją broń - "walka skończona zwycięstwem".
   Ale czy aby na pewno ? Od 2014 znów najazd moskiewski.  Tysiące poległych. Jednak tutaj czarne karty raczej incydentami niż regułą. Walka  w Donbasie zapisze się inną kartą niż ta z lat 40-tych.

    

"Pożegnanie Europy" obraz Aleksandra Sochaczewskiego alias Lejba Sondera. Ten student szkoły rabinów  i równolegle szkoły malarskiej tuż przed powstaniem został zesłany na katorgę. Wrócił z Syberii po 22 latach. Jednak nie mógł wrócić do Kongresówki i osiadł we Lwowie, Doczekał odzyskania Niepodległości. Jest autorem wielu obrazów dokumentujących "życie sybirskie".



Tylko My sami

  I powstańcy styczniowi i AK wierzyli w "Zachód". Także współcześnie popełnialiśmy ten sam błąd. Jedni wierzyli, że Polskę zbuduje nam "Europa" czyli Niemcy. Inni , że bezpieczeństwo zapewni "NATO" czyli Ameryka. To prawda i nieprawda. Na pewno NATO jest czynnikiem hamującym Putina. Pomogli by czy nie pomogli, ale jednak  Chanat napadł na Gruzję i Ukrainę a nie na Bałtów. Kraje będące w NATO atakuje tylko metodami sabotażowymi np "sadząc pancerne brzozy" czy dokonując ataków hakerskich. Niewątpliwie pomysły "wyjścia z eurokołchozu" to zgoda na stoczenie Polski gdzieś pomiędzy Mołdawię a Azerbejdżan. Jednak państwa nie odbudują nam Amerykanie, a tym bardziej Niemcy:


  Ten sam błąd popełniają inne narody w okolicy. Litwini konsekwentnie odwracają się od Polski ( no tak, tak o niczym innym nie myślimy jak ich spolonizować ;) ) szukając oparcia choćby w Szwecji. Jak wiadomo obecna Szwecja jest krajem zajętym walką o rozpowszechnienie analnego fistingu i poliamorii, a nie Szwecją Karola XII. Ale nic to byle nie z Polską, która "chce z pewnością Wilna" ;)

   Ukraińcy szli podczas powstania dwa lata temu z kijami na karabiny pod flagami "Jewropy". Ciekawe jaką minę mieli brukselscy eurokraci  widząc ciała ciała poległych na kijowskich ulicach leżące na unijnych sztandarach. Podejrzewam , że wpadli w największą konfuzję w życiu. Ukraińcy ginęli pod "unijnymi" sztandarami. Tej samej Unii, która najpierw sprzedała ich w Wilnie, a później w Mińsku.


Dialogowanie z Moskwą ;)

A tutaj, powyżej  opis zabaw moskiewskich na Litwie


  A jednak zwycięstwo ?

  Często przedstawia się powstanie roku 1863 jako idiotyzm, który przyniósł same straty. To błąd moim zdaniem. Po pierwsze był impulsem do pracy organicznej.  Gdy bolszewicy stali pod Warszawą nie było już problemu z udziałem chłopów w walce. Byli to chłopi - obywatele nie chłopi - raby. Co ciekawe w regionach gdzie feudalne obciążenia były lekkie np. wśród Kurpiów czy Żmudzinów chłopi wspierali powstanie styczniowe najmocniej.
    Tak samo jak grudzień 1970 był impulsem do tego by podjąć opór przeciw komunizmowi poprzez zorganizowaną działalność. Zamiast bezładnego wybuchu gniewu była zorganizowana akcja. Wydaje się jednak, że zbytni pacyfizm był jedną z przyczyn wciągnięcia opozycji w "transformację" na warunkach Andropowa.  Rację miał Kornel Morawiecki nie Jacek Kuroń i Adam Michnik.

   I tak samo dla Ukraińców wydarzenia ostatnich lat mogą być impulsem do pracy organicznej. Majdanu cichego a nieustającego. A czy będzie ? No zależy jaką rolę chcą widzieć. Czy rezerwuaru taniej siły roboczej czy normalnego państwa. Normalnego państwa nie da się jednak wywalczyć samym kałaszem  i pałką. Najpierw praca potem walka. Nigdy na odwrót.

 Jednak nie tylko zmiana mentalności polskich patriotów była sukcesem niezamierzonym  powstańców. Wrzucam tutaj ciekawy link - warto przeczytać i zastanowić się:

  Tym wpisem kończę ten mini cykl o powstaniu styczniowym. We wtorek pojawi się pierwszy odcinek cyklu o kolejnej arcyciekawej epopei  z tej przełomowej  epoki. Do pocztania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz