wtorek, 2 lutego 2016

155 lat temu - secesja Południa cześć 1

  
  

1846 - 70 - zapomniany przełom dziejów


  Ostatnia gawęda była poświęcona naszej wojnie z Chanatem Moskiewskim z lat 1863 - 65. Proponuję byśmy pozostali w tej samej epoce historycznej. Mocno zapomnianej.  A szkoda bo okres  ok. 1846- ok. 1870 był jednym z najbardziej przełomowych w dziejach świata. 

Rok 1848

   Zaczął się rewolucyjnym fermentem w Europie i wojną Meksyku z USA. Oba wydarzenia były szalenie ważne. Wiosna Ludów z 1848 przeorała Europę podobnie jak niedawno Arabska Wiosna Bliski Wschód i Północną Afrykę. Słońce dawnego świata zaczęło zachodzić, a słońce nowego wschodzić ( choć brzaskiem  był już okres 1789 - 1815 ). Zaczął powoli się rozpływać świat arystokratów i monarchów z łaski Pana Boga. Nadchodził świat innych systemów pojmowania świata - liberalizmów, socyalizmów, nacjonalizmów, technokratyzmów. Europa zaczęła się coraz bardziej zmieniać.

  Na zachodniej półkuli zwycięstwo USA nad Meksykiem było jednym z najważniejszych impulsów rozwoju amerykańskiej potęgi. Oczywiście z perspektywy europejskiej to były jakieś  drobne potyczki. Dla przykładu  np. w bitwie pod Lipskiem  ( w tej w której poległ bohatersko nasz ksiażę Pepi ) walczyło pół miliona wojaków. W decydującej bitwie wojny Amerykanów z Meksykanami  pod Buena Vista starło się ... dwadzieścia tysięcy żołnierzy.  A więc jakaś mała wojna na końcu świata.
  Ale lekceważenie USA wtedy było tym samym co lekceważenie Chin. Tylko Napoleon zdołał zauważyć, że "Chiny to uśpiony olbrzym". Chinami poniewierali Europejczycy. Do Amerykanów mieli stosunek taki jaki ludzie z wielkich miast mają zwykle  do kuzynów z głębokiej prowincji. Imponują aktywizmem i pracowitością, ale są uznawani za nieokrzesańców ;) 150 lat później Europa staje się kolonią Arabów, Berberów,  Pendżabdców, Pasztunów etc. etc. ;)


Missisipi -  komunikacyjny kręgosłup Ameryki sprzed wojny secesyjnej

Krym - pierwsza wojna nowoczesna


  Inne przełomowe wydarzenia to wojna krymska zwana też wojną wschodnią. Krymska bo toczyła się głównie na terytorium Krymu. Ale nie tylko - walczono na Kaukazie Południowym i we wschodniej Turcji, na Bałkanach, Bałtyku i Morzu Ochockim. Był to więc konflikt na skalę światową. Nie pierwszy zresztą.

  Ale nie zasięg walk był tu niezwykły. Była to zapowiedź wojny nowoczesnej. Nowoczesnej czyli wojny bez kolorowych mundurów i wspaniałych szarż. Wojny przemysłowej ogarniającej całe społeczeństwa. 
  Chanat Moskiewski przegrał konfrontację z koalicją Turcji i krajów europejskich z powodu zapóźnień technologicznych. Na Krym nie prowadziła żadna linia kolejowa. Zaopatrzenie wiozły przez stepy czumackie wozy zaprzężone w woły. Transport kulał, a transportowe okręty mimo bałaganu dostarczały zaopatrzenie siłom desantowym.     
   Karabin moskiewski był muszkietem gładokolufowym z czasów bitwy pod Borodino. Karabin francuski i angielski miał w lufie gwint.  Dlatego francuski żuaw czy szkocki strzelec mógł teoretycznie ściągnąć Moskala z 1200 metrów a praktycznie z 300- 400. A biedny rosyjski sołdat musiał wymyślić okop bo jego broń miała maksymalny zasięg 300 metrów a realny kilkadziesiąt.  Zaczęto też stosować pociski typu Minie. To był zupełnie nowy genialny i przerażający wynalazek. Gwintowane sztucery istniały już od dawna. Używali ich snajperzy i myśliwi. Gwintowana bron była celna, ale były problemy z ładowaniem. Było trudne i długotrwałe. Stąd do wojny krymskiej królowała broń bez gwintu w lufie.  Kapitan Minie, francuski oficer i weteran walk kolonialnych wpadł na pomysł by zrobić pocisk nowego typu. Działał mniej więcej tak, że miał średnicę mniejszą niż lufa. Więc włożyć do środka było łatwo, było szybko. Później pod wpływem ognistej reakcji prochu rozszerzał objętość i dolegał szczelnie do gwintu. Pociski te powodowały paskudne rany. Były duże i zdaje się dość wolne, a nie ma nic gorszego dla trafionego niż wolny pocisk. Taka kula zamiast wpaść, przelecieć przez ciało spowalnia i koziołkuje po organizmie nieszczęśnika.
  Pod Sewastopolem narodziła się nowoczesna służba medyczna. Pierwszy raz zaczęto stosować znieczulenie przy operacjach. Co ciekawe Rosjanie i Francuzi nie mieli z tym problemu, a Anglicy opierali, gdyż uznali znieczulanie przy amputacji za małomęskie ( sic ! ). 
   Pierwszy raz pojawili się na froncie korespondenci prasowi - jakby praojce dzisiejszych autorów filmików youtubowych z Syrii czy Donbasu.  Byli to zarówno reporterzy jak i pionierzy fotografii. Było to novum dla polityków i generałów. Opinia publiczna miała mieć coraz większy wpływ na prowadzone wojny.
  Oblężenie Sewastopola było zaś mroczną zapowiedzią walk okopowych z lat 1914 - 18. Ostateczny szturm miasta poprzedzał  trzydniowy ostrzał z prawie ośmiuset dział. Rzecz w dotychczasowych wojna niespotykana. Jak widzimy wraz nowa erą w historii przemysłu, nauki, społeczeństwa  zaczynała się nowa era

  Z polskiej perspektywy ta wojna też jest bardzo ważna. Po pierwsze tysiące Polaków wcielonych do armii carskiej poległo w tej wojnie. Po drugie Adam Mickiewicz podążający na Krym  by objąć funkcję jakby oficera politycznego,  zmarł w Stambule. Najprawdopodobniej na cholerę - jeszcze wtedy epidemie kosiły więcej wojaków niż kule wroga. Po trzecie tzw. "odwilż posewastopolska" rozbudziła nadzieje Polaków i Litwinów na autonomię. Gdy nowy car Aleksander II powiedział polskim arystokratom " żadnych marzeń panowie" droga do powstania styczniowego była otwarta.

  A jaki wpływ ma ta wojna dziś ? Sewastopol heroicznie broniony zarówno w czasie wojny krymskiej jak w czasie "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej" jest  ( co  nie dziwne )  bardzo mocnym patriotycznym symbolem dla Moskali. Putinowi łatwo było rozpętać nacjonalistyczną histerię wokół "kolejnej obrony Miasta -Bohatera". Po za tym zarówno wtedy tak i dziś Chanat Moskiewski gra kartą obrońcy chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Jak widać zmieniają się tylko dekoracje ;)


Krymska piosnka Iron Meiden - polecam z "teledyskiem" ;)


Brytole w okopach na Krymie. Jak widać po wydarzeniach ostatnich lat wojna bóg wojny lubi ten piękny region.


Europa na drodze do 1914


 Kolejne niezwykle ważne wydarzenie to zjednoczenie Niemiec i blitzkriegi przeciwko Francowi Jozefowi w 1866 i Francji w 1870. Po tych wojnach zjednoczone Niemcy stały się olbrzymem nie tylko obudzonym, ale i agresywnym ;) Austria stała się młodszym  bratem Prusaków, Francja miała na pieńku z Niemcami - pragnęła  rewanżu oraz odzyskania utraconych ziem. Chanat Moskiewski zaczął się Niemców bać. Równowaga europejska  została zachwiana. Oczywiście Paryż i Wiedeń mógł uderzyć na Prusaków i Moskali pomagając walczącej Polsce i Litwie. Nie zrobił tego jednak. A mogło teoretycznie powstać wtedy Międzymorze pod berłem Franza Josefa. Jako Galicjanin i Międzymorzanin widzę ten piękny kraj ;) 

Nowy świat, nowi bogowie


  Wojna roku 1870 to też Komuna Paryska - pierwsze państewko socyalistyczne. Komuna Paryska to temat na wpis osobny,  tutaj przypomnę tylko to co pisałem wyżej - ludzie zaczynali znajdować sobie nowych "bogów". Socyalizm, kapitalizm, liberalizm, nacjonalizm itd.  Nie tylko elity jak wcześniej, ale i masy. Dlaczego tak się działo ? Masy młodych ludzi napływały do "eksplodujących" miast. Tradycyjny świat zostawiali w swoich wsiach - w mieście musieli organizować swój światopogląd na nowo. Życie w przemysłowym mieście to było coś totalnie innego niż "wsi spokojna , wsi wesoła   ( o ile jest urodzaj )". A na wsi było coraz mniej miejsca. Szczepienia na ospę i uprawa ziemniaka powodowała galopujący wzrost zaludnienia. wybuchały jeszcze co prawda epidemie i klęski głodu, ale ogólny trend był  wzrostowy. I to gwałtownie. Na wsi pojawił się problem ukrytego bezrobocia. Jak człowiek miał 6 mórg i 7 synów to robotę w polu robili migem. A później trzeba było ich nakarmić. Chłopakom się wiec nudziło. Mieli do wyboru często siedzieć na wiosce i pić gorzałkę, albo ruszyć się. Można przenieść się do miasta i spróbować sił w przemyśle. Można było pojechac na sezonowe roboty do krajów bliskiej zagranicy. Lub na sezonowe roboty do regionu, gdzie było zapotrzebowanie np. z naszych Bieszczad na winobranie do Tokaju. Najodważniejsi wsiadali na statki i płynęli do Nowego Świata. A w Nowym Świecie zaczynała na początku lat 60-tych XIX wieku   okrutna wojna.... I o niej sobie opowiemy.

Wojna domowa czy wojna między stanami ?





  Żołnierze wojsk Północy w okopach. Piosenka - bojowa pieśń obu stron. Czasem przed bitwami obie strony toczyły starcia na przyśpiewki i hymny bojowe. Często kończyły się wspólnym odśpiewaniem tej pieśni.



Najważniejsze wydarzenie w dziejach USA 


 W Ameryce również  działy się w tym okresie kluczowe wydarzenia. Wojna secesyjna jest powszechnie uważana za najważniejsze wydarzenie w amerykańskiej historii. Jak napisał jeden z amerykańskich historyków "wszystko przed nią dążyło do niej, wszystko po niej jest jej konsekwencją".  Wojna ta przeorała Amerykańskie społeczeństwo. Po jej zakończeniu  znikło "Stare Południe". Wojna ostatecznie nakierowała USA ku roli przemysłowo - kupieckiej republiki dążącej do bycia mocarstwem na skalę światową,  a nie tylko regionalną.   I choć zaczynała się "napoleońsko"  to kończyła się jako pierwsza wojna przemysłowa, wojna totalnej mobilizacji. Ten złowrogi przykład zlekceważono w Europie.Wojnę ogólnoeuropejską wyobrażano sobie jako blitzkrieg w stylu Napoleona i von Moltkego ( dowódcy pruskiego w 1866 i 1870 ).  A jednak Wielka Wojna ostatecznie przybrała kształt taki jak wojna domowa w USA, nie jak wojna Francji z Niemcami w 1870.  Co ciekawe Amerykanie z obu stron wojny secesynej też rozumowali jak Europejczycy w 1914 - "wojna skończy się przed gwiazdką".

Rzeź i destrukcja


    Była też  najbardziej krwawą  wojną Amerykanów,  przerastającą wszystko czego doświadczyli wcześniej i później. Najprościej zobrazować  to za pomocą dwóch słupków:


      Według najnowszych szacunków liczba poległych była większa niż oficjalne 620 000 żołnierzy. Mogła sięgnąć ok. 850 000. Za najbardziej prawdopodobną liczbę uznaje się  ok. 750 000. Ówczesna Ameryka miała ok. 32-34 milionów mieszkańców, a więc gdyby wojna domowa "odbyła się dziś" było by to ok. 7,5 miliona poległych. Dla porównania  - drugi słupek to polegli american soldżer we wszystkich wojnach USA od 1917 do 2014.
     Straty materialne  też były ogromne - zniszczeniu uległ majątek warty 5 miliardów ówczesnych dolarów. Jako, że dolar miał inną wartość to przeliczając na dzisiejszy kurs wyniosły by ok 170 miliardów. Dodajmy, że dla Północy wojna była impulsem dla rozwoju przemysłu - płonęło głównie Południe. A ludność Skonfederowanych Stanów Ameryki był zbliżona do zaludnienia dzisiejszych Węgier. Gospodarka południowych stanów została spustoszona jak krainy po których przeszedł mongolsko-tatarski najazd, albo front sowiecko - niemiecki. 
    Skąd tak zaciekła wojna ? Skąd taka determinacja by z jednej strony utrzymać Unię,a z drugiej się od niej odseparować. Przecież teoretycznie mogli się rozstać w pokoju ? Czy niewolnictwo było przyczyną tej wojny ? Jakie procesy zaszły zanim wybuchła ?

Odmienność interpretacji 

  Wojnę tą określa się najczęściej jako "amerykańską wojnę domową" lub "wojnę secesyjną", stosuje się też inne określenia np. "II rewolucja amerykańska" , "wojna pomiędzy stanami", "wojna o niepodległosć Południa" . Widać rozmaitość interpretacji tej epopei.  W USA nazywa się ja różnie i wpływ pochodzenie stanowe i solidarność z przodkami. Także poglądy polityczne. Wojna budzi emocje do tej pory. Trudno się dziwić, że jej żołnierze z obu stron są czczeni. Jednak zasadniczo pokutuje pogląd, że "dobry lincoln chciał wyzwolić czarnych, a źli rasiści tego nie chcieli". Pokutuje też mit prawicowy - Południa jako dielanego państwa. To też mit czy raczej kontrmit.

Co to jest "wojna domowa" tak właściwie ?


  Zasadniczo termin "wojna domowa" to trochę słowo - wytrych. Klasyczna wojna domowa to  walka o władzę. Zobaczmy na przykładach. Ot choćby w Hiszpanii pomiędzy prawicą a lewicą w latach 30-tych. We Francji w czasie rewolucji między rewolucjonistami a zwolennikami starych porządków i obrońcami kościoła, między centralistami a federalistami. W Rzymie pomiędzy Oktawianem Augustem a Markiem Antoniuszem. Chodzi w niej, że dwie lub więcej sił walczą o to by opanować trwale miasto stołeczne i wprowadzić  swoje porządki.  Urządzić kraj po swojemu.

   Są też wojny secesyjne np Chorwaci i Słoweńcy oddzielili się w 1991 od Jugosławii. Wtedy zdominowana przez Serbów armia jugosławiańska usiłowała ich zagonić siła z powrotem do federacji. Nieco później   podnieśli sztandar rebelii  Serbowie z regionu Krajina wspierani przez pobratymców.  Wojna rozlała się na sąsiednią Bośnię i Hercegowinę, która też wyszła ze składu Jugosławii.  Inny przykład wojny w typie secesyjnej : Polacy i Litwini w 1831 i 1863 usiłowali wyzwolić się od Chanatu Moskiewskiego. Czeczenii w 1991 kolejny raz ogłosili separację od Chanatu Moskiewskiego za co w 1994 spadła na nich interwencja armii moskiewskiej. Prowincja Biafra nie chciał być częścią niepodległej Nigerii. To są właśnie wojny secesyjne.

    Są też wojny, gdzie trudna do wyśledzenia jest granica pomiędzy konfliktami międzypaństwowymi, a walkami wewnętrznymi vide obecna Syria czy Ukraina.  Wojna secesyjna byłą raczej wojną secesyjną. Konfederacja nie rościła sobie prawa przekształcania czegokolwiek poza swoim terytorium. Chcieli się po prostu oddzielić od Waszyngtonu i pójść swoją drogą.

Wojna państw członkowskich USA


  Nazwa "wojna pomiędzy stanami" wzięła  się stąd , że główna oś konfliktu była zupełnie inna niż się na ogół sądzi. Chodziło o to czy USA mają być:  the United States are  czy the United States is.  Stan to dosłownie państwo. Znamy przecież różne stany np. Kazachstan, Kadyrowstan, Londonistan, Hamburgistan, Molebekostan,  Afganistan ;) W tej wojnie chodziło o drogę jaką mają pójść Stany Zjednoczone  Ameryki. Czy mają być coraz bardziej centralizowane ?  Czy raczej  zachować dość  luźne związki z Waszyngtonem. Innaczej mówiąc czy Amerykanin ma być najpierw obywatelem Teksasu, Virginii czy Kentucky. Dopiero później USA.  Czy na odwrót - pierwej obywatelem USA, a później człowiekiem z Dakoty czy Alabamy.  Pewne analogie widzimy dzisiaj w Europie:



  Mówi się też o "II rewolucji amerykańskiej". To dość trafny termin, gdyż najważniejszy powód secesji Południa był taki sam jak powód  wybuchu powstania Amerykanów w XVIII wieku. Były to podatki. W skrócie - Północ - industrializacja, emigracja, urbanizacja . Południe było rolnicze - w przededniu wojny tylko ok 20% przemysłu było na Południu. Głównym produktem eksportowym USA była bawełna. Południe nie produkowało większości towarów nierolnych więc musiało je importować. Tymczasem Północ by ochronić rozwój swojego przemysłu wprowadziło cła protekcyjne. I było to skuteczne. Jednak na "korwinistycznym" Południu te cła wywoływały zrozumiała wściekłość. Ponieważ cła było głównym  źródłem dochodu rządu zaszła taka sytuacja, że Południe wyzyskiwało biednych mudżinów, a rząd wyzyskiwał biednych Południowców. Choć Południe liczyło koło 1/3 ludności kraju to finansowało budżet w 4/5. Tak, że tutaj był gwóźdź problemu. I gwóźdź do trumny Unii. Z niewolnictwem było dużo bardziej skomplikowana sprawa niż się na ogół sądzi...

"Szczególna instytucja"

  Tak eufemistycznie nazywano niewolnictwo. Instytucję niezbyt fajną, ale w przeciwieństwie  do chłopców noszących kobiece spodnie całkowicie naturalną. Czyż zresztą  człowiek pracujący na śmieciówce w mieście o 30% bezrobociu nie jest takim samym niewolnikiem jak ci z plantacji ?  Instytucja nie fajna, ale to nie było tak, że armia robotników, urzędników i farmerów stanęła naprzeciwko armii okrutnych plantatorów. Przede wszystkim z plantatorów i arystokratów nie dało by się wystawić milionowej armii. Te mity przypominają trochę propagandę bolszewików z wiosny 1920 kiedy to na sowiecką Ukrainę szła "armia grafów i paniczy".

83 %

   Realnie mudżini stanowili około 40 % ludności Południa. Pewna cześć została wyzwolona. Albo przez swojego pana za wierną służbę, albo ciułaniem i sprytem zdobyła sumę odpowiednią na wykup. Czasem mieli nawet swoje własne plantacje. Swoich mudzinów mieli też niektórzy Indianie.

  Tylko 7% ludności Konfederacji miało jakiegokolwiek niewolnika. Więc 83 % nie miało ani jednego czarnego. Wielkich plantacji zatrudniających więcej niż stu czarnych było niecałe 2,5 tysiąca. Większość właścicieli, około 200 000 miało pomiędzy 2 a 10 niewolników. 77 000 miało tylko jednego mudżina. Byli to farmerzy, drobni plantatorzy np. tytoniu, właściciele małych manufaktur. Dziś powiedzieli byśmy "mała przedsiębioczość". 
  Traktowano ich różnie, ale pewnie  raczej dobrze.  Głodzony i katowany pracownik jest cokolwiek mało wydajny. Często traktowano ich niemal jak członków rodziny. Zdarzało się , że mudżini jedli przy jednym stole z synami i zięciami farmera, a patryarcha rodu jadł oczywiście na miejscu honorowym ;) Oczywiście zdarzali się sadyści, zboczeńcy i okrutnicy. Trochę jak z panami pańszczyźnianymi. jeden był "ludzkim panem" drugi "złym panem". Było sporo takich, którzy katowali swoich czarnych pod byle pretekstem. Zapewne lali też swoje żony i dzieci.

Casus Brazylii


  Wartość wszystkich niewolników szacowano na około 3,5 miliarda ówczesnych dolarów. Sumę wtedy gigantyczną. Nic dziwnego, że abolicjonizm wywoływał żywiołowy opór. Czy jednak niewolnictwo by się utrzymało , gdyby Konfederaci obronili swoje państwo ? Wątpliwie - popatrzmy ostatni kraj "plantatorski" w Amerykach  jaki zniósł niewolnictwo to była  Brazylia. Zrobiono to mniej więcej dwadzieścia lat po wojnie w USA. Niewolnictwo upadło drogą ewolucyjną. Choć oczywiście dzisiaj gdzieś w brazylijskim interiorze na plantacjach pracuje mnóstwo niewolników to są to niewolnicy nielegalni. A istnienie takich plantacji to wynik słabości państwa Brazylijskiego i obiektywnych trudności. W Ameryce "szczególna instytucja"  też by uschła. Choćby z powodu narastającej mechanizacji rolnictwa. Upadło by samo w 1870 czy w 1890 roku. Wszelkie opowieści, że istniało by nadal  to lewicowe banialuki. Skoro wszędzie w obu Amerykach upadło z przyczyn ekonomicznych to czemu miało by się utrzymywać  w Ameryce ? Amerykanie nie umieją  liczyć dolarów ?

   Oczywiście prawica też snuje bałamutne wizje idyllicznego  Południa. Szczęśliwych mudżinów i zadowolonych  panów. Bywało różnie niestety, a sama instytucja niewolnictwa jest z naszej perspektywy  barbarzyńska. Jednak wtedy tak na to nie patrzono. Za sto lat mogą tak patrzeć na instytucję aborcji, a dziś zdania są podzielone.  Barbarzyńska czy nie, "szczególna instytucja"  chyliła się już  ku upadkowi. I czy wojny by nie było, czy wygrało  by Południe czy Północ to i tak właściwie nie miało racji bytu. Tyle, że upadek niewolnictwa nie łączył by się z katastrofą demograficzną i ekonomiczną regionów zamieszkanych przez większość czarnej ludności czyli Dixielandu - Południa.

Paradoks historii


   Co ciekawe, gdy Armia Północnej Wirginii kapitulowała wiosną 1865 to jej wódz gen. Lee nie miał żadnego niewolnika, a generał Grant - dowódca Unii miał kilku. Generał Lee na swojej plantacji wyzwolił mudzinów jeszcze przed wojną. Zatrudnił  ich natychmiast jako robotników rolnych. A Grant z kolei miał powiedzieć, ze gdyby wiedział, że to wojna o wyzwolenie czarnuchów to walczył by po stronie Południa ;)



generał Lee - Napoleon Nowego Świata.  Piosenka o nim poniżej:



"To oznacza wojnę !" - Wybuch powstania Dixielandu



Równia pochyła

 Już na  długo przed wojną rosło napięcie.Awanturowano się  m.in o cła i o to czy można wprowadzać niewolnictwo na nowo zasiedlonych ( no dobra nie kłamiemy tutaj - często  zrabowanych Indianom :P ) terenach. W Kongresie i senacie dochodziło do dzikich awantur a nawet  rękoczynów.
   Niekiedy dochodziło do zamieszek i  starć zbrojnych. Na przykład w 1854 w Kansas ( podówczas nie mającym jeszcze statusu stanu ) doszło do starć i morderstw między paramilitarnymi bandami  zwolenników i przeciwników "szczególnej instytucji". Odznaczyła się rodzinka  Johna Browna. Brown z synami byli typowymi fanatykami z gatunku takich co tak bardzo kochają ludzkość, że aż lubią zabijać ludzi. Maczetami i nożami. W końcu Brown z synami w 1859 spróbował wywołać powstanie mudzinów w Wirginii. Bo walce wraz z pozostałymi przy życiu bojownikami  został wyrokiem sądu powieszony.
   Proces był kontrowersyjny i być może słusznie uważany jest za typowy mord sądowy. Pisano o nim wiersze i poematy. Dla jednych Brown jest bohaterem słusznej walki dla innych protoplastą XX wiecznych terrorystów. W szkole kazali mi się uczyć wiersza Norwida o tym dzielnym zbóju ( lub też partyzancie ). Realnie ocena jego działalności jest trudna. Bo czy walka nawet słuszna usprawiedliwia środki ? Z drugiej strony mój idol Piłsudski też był z zawodu terrorystą. Jeszcze ważniejsze jest pytanie czy ta potyczka nie była czasem pierwszym starciem wojny domowej ? Czy ta wojna była potrzebna dla wyzwolenia mudzinów ? I czy czasem nie przedłużyła ich cierpień o kolejne sto lat ? Ale o tym w drugiej części. W każdym razie rajd Browna i jego ludzi spowodował skrajne napięcie pomiędzy stanami.


Ale piosenka o Brownie dobra. Podobnie jest z piosenkami o Che ;)

 Potwór, tyran i dyktator ? wyzwoliciel i bohater ?


  Lincoln to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii świata. Prawicowcy widzą w nim człowieka, który zniszczył wspaniałe państwo - Skonfederowane Stany Ameryki. Wolnorynkowcy i libertarianie prekursora socyalistycznego państwa - molocha. Lewicowca wyzwoliciela mudżinów. Zwolennicy silnego państwa człowieka, który  złamał reakcyjne Południe. Prawda jest cokolwiek bardziej skomplikowana.
   Niewątpliwie wybór Lincolna był detonatorem wojny. Wybrany na najważniejszy, qasimonarchiczny  urząd właściwie z zerowym poparciem Południowców. Był zwolennikiem radykalnego  podniesienia ceł. To jest jakoś zrozumiałe - chciał  zapewne przyspieszyć dynamiczny rozwój infrastruktury np. kolejowej. Do tego wywodził się z Partii Republikańskiej znienawidzonej na Południu. Paradoksem historii jest to, że teraz Południowcy masowo głosują właśnie na Republikanów bo można rzec Reagan  im bliższy niż Obama.
  Mimo pojednawczych gestów Lincolna było już za późno. Południowcy mieli dość. Zaczynała się wojna. Powoli państwo trzaskało w szwach. Tak zawsze zaczynają się wojny wewnętrzne. Od majdanów i kontrmajdanów, wieców, rezolucji, starć kibiców i bojówkarzy, bezładnych strzelanin i prowokacji. Ludzie chodzą na mitingi, później toczą uliczne bijatyki, a na końcu chwytają za karabiny.


  Poległy Konfederat. Północ dokonałą gigantycznego wysiłku by utrzymać Unię. Południe walczyło do końca. Szacuje się, że około 80% białych meżczyzn w wieku 17 - 50 lat włączono w szeregi powstańczych wojsk. Poniżej pieśń "jestem powstańczym żołnierzem".





Secesja Głębokiego Południa

  Pierwsza ogłosiła secesję Karolina Południowa, za co też została w 1864 doszczętnie spalona. 17 grudnia 1860 Karolińczycy ogłosili wystąpienie  z USA. Do tej pory toczą się spory czy mieli do tego konstytucyjne prawo. Czy byli rebeliantami ? Czy wręcz przeciwnie to Waszyngton usiłując zbrojnie spacyfikować Dixieland ( Południe ) postąpił wbrew duchowi i literze konstytucji.
   Za nim poszły w zimie 186061  inne stany tzw. Głębokiego Południa. Teksas, Floryda, Karolina Północna, Alabama, Missisipi, Tennessee,  Georgia, Luizjana. Były to stany najbardziej uzależnione od "króla bawełny". Bawełna była źródłem bogactwa Południa, ale i głównym powodem jego klęski. Dixie ( Południowcy ) wierzyli w 'króla bawełno" ślepo jak Moskale w ropę i gaz.

  Prezydentem został zasłużony były wojskowy, plantator i g Jefferson Davis. Z daleka nieco podobny do Lincolna :) Co ciekawe obaj w młodości walczyli z indiańskim wodzem Czarnym Jastrzębiem. 
Inna ciekawostkę,  ( którą dedykuje mojej krewnej miłośniczce wykładów ojca Szustaka ) Davies był wychowankiem dominikanów. Zastanawiał się nawet czy nie przejść na katolicyzm.
  Konfederaci powołali swoje własne instytucje niemal  bliźniaczo podobne do tych Unijnych. Tworzył się nowy naród amerykański wyrastający z tej samej deklaracji niepodległości. Czy ten drugi naród amerykański istnieje nadal ? A to już w kolejnych częściach.


 Kwestia Stanów Granicznych



  Partyzanci w oczekiwaniu na wroga. Poniżej piosnka o Jasse Jamessie. Był to jeden z najsłynniejszych konfederackich zagończyków w Missouri. Po wojnie ( jak to często bywa z eks-partyzantami ) został rozbójnikiem:




   Najważniejsza gra toczyła się o tzw. stany graniczne.  Były to stany, gdzie niewolnictwo było legalne, jednak wahały  się czy poprzeć Waszyngton czy Richmond. Wirginia opowiedziała się za Konfederacją. Stołeczne Richmond stało się też stolicą nowo proklamowanego państwa  Skonfederowanych Stanów Ameryki.  Po tej deklaracji oddzieliła się jej zachodnia cześć. Górale   od dawna nie dogadywali się  się z ludźmi z wybrzeża. Powstał  tak stan Wirginia Zachodnia, który pozostał przy Waszyngtonie. Jednak i wśród górali z Appalachów zdania były podzielone.  Oszacowano, że 25 tysięcy Zachodnich Wirginijczyków walczyło w wojskach  Unii i niemal  identyczna liczba po stronie rebeliantów.

  Missouri weszło ostatecznie do Konfederacji. Jednak zostało odbite w 1862. Do końca wojny działała tam silna prokonfederacka partyzantka walcząca z stanowymi wojskami rządowymi. Właśnie tam  dokonywano najwięcej zbrodni wojennych, gdyż wojna była tam dosłownie wojną domową. Sąsiad zabijał, brat brata, szwagier szwagra.

  Maryland przyznał rację Waszyngtonowi. Zwolenników rebelii aresztowano. Maryland był o tyle ważny, że Dystrykt Columbia czyli stołeczny Waszyngton jest otoczony przez Virginię i Maryland. Maryland w Konfederacji = konieczność  ewakuacji Białego Domu. W razie zwycięstwa Konfederacji mieli byśmy dwa White Housy. Jeden w Waszyngtonie, drugi pewnie w Nowym Jorku :) Mimo zostania w Unii i  tutaj stan był podzielony. Niemal  1/3 żołnierzy  z Marylandu walczyła po stronie buntowników. W 1864 lokalny Kongres zniósł niewolnictwo.
   Kentucky chciało zachować neutralność. Później opowiedziało się za Unią. Istniał  konfederacki rząd stanowy. Kentakijcy walczyli w wojskach Unii i w wojskach Konfederacji. Partyzanci konfederacki walczyli ze stanowymi wojskami  rządowymi.
      Deleware opowiedziało się za Unią. Nie miał jednak takiego znaczenia jak Maryland czy Kentucky. Najważniejsze było utrzymanie Marylandu. Bez niego Lincoln mógł przegrać.

  Indianie z Terytorium Indiańskiego w większości poszło walczyć pod sztandary "rasistowskiej" Konfederacji. W sumie logiczny wybór. Także dlatego, że ekspansywna , przemysłowa Unia była większym zagrożeniem dla Indian niż rolnicze Południe. Ostatnim generałem powstańczym jaki skapitulował był Stand Waite - wódz Czirokezów. Terytoria Nowego Meksyku i Arizony były wewnętrznie skonfliktowane na punkcie tego, którą stronę wybrać.

https://www.youtube.com/watch?v=3IYjvCv8g2E

   Patriotyczna  Jak to bywa ludzie w przeciwstawnych okopach  śpiewali  jedną pieśń z tym samym  wzruszeniem. A później szlachtowali się bagnetami. Tak to bywa w historii. A jak się zapomina , że jest coś takiego jak historia to.... Ok publicystyka na ostatnią cześć tej opowieści ;)



  Ostatecznie Skonfederowane Stany Ameryki miały ok. 2 mln km2 i ok. 9 mln mieszkańców. Czyli zaludnienie mniej więcej takie jak w gminie Lutowiska ;)  Jasna zieleń to obszary , które Konfederaci chcieli wyrwać Lincolnowi takie jak Missouri.


Jankesi czyli "twarda Uniia"


 Rdzeń Unii stanowiły  stany Nowej Anglii:  puszczański Maine, malutkie Rhode Island i Connecticut,  New Hampshire, Vermont, Massachusetts. Dalej stany "nowojorskie" - Nowy Jork, New Jersey i Pensylwania.
  Za Unią opowiedziały się stany położone nieopodal Wielkich Jezior: Indiana, Illinois,  Iowa, Ohio, Minnesota, Michigan i Wisconsin. Unię poparło też stepowe Kansas i Nebraska. Kansas zostało stanem tuż przed wojną, a Nebraska toż po.
   Akces na stronę Północy zgłosiło też Zachodnie Wybrzeże - Kalifornia, Oregon. Przy Unii zostały też  Nevada, - stan od 1864 i Kolorado - terytorium od 1861 . Reszta dzisiejszego  USA to był ziemie neutralne zamieszkane w ogromnej większości  przez "dzikich" Indian. I oni odegrają pewną rolę w wojnie.

Rozpoczynała się wojna. O jej przebiegu w kolejnym odcinku - już w czwartek  ;)  Fotki: Otwarta licencja- Wikipedyja.


 Dolina rzeki Shenandoah - miejsce błyskotliwej ofensywy konfederackiej w 1862.  Spichlerz armii gen. Lee.  Spacyfikowana w 1864. Jeden z symboli tej wojny.





     




  








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz