wtorek, 21 lipca 2015

Afrykański model rozwoju





    Oto lato tegoroczne na Malinowej. Niestety nie mogę sobie tego zobaczyć na żywo. Główną przyczyną jest model "rozwoju", który mamy w Polandii. Jest to typ rozwoju charakterystyczny dla krajów Afryki. Prowinicja się wyludnia. Mudżinowie porzucają  nie przynoszące dobrych plonów poletka i udają się do różnych Mombas i Lagosów. Tam często zasilają społeczności slumsów. Cześć udaje się prosto do krajów I Świata przedzierając się przez dżungle, pustynie, łańcuchy górskie i morza. U nas także, w tej Afryce Europy  ludzie opuszczają swoje wioski i udają się na studia do Krakowów i Lublynów. Podobnie jak w Afryce czy Ameryce Południowej trafiają często  do "slumsów". Zostają często, gęsto  tzw. prekariatem. Prace na  umowę  zlecenie czy inne dziesięcioletnie staże. Część udaje się zaś prosto za granicę. Na Zachód by  podejmować się ciężkich prac, których Niemcy, Norwegowie  czy Angielczycy nie chcą wykonywać. Taki to model rozwoju zaproponowali nam "ojcowie założyciele" III RP - czyli gen. Kiszczak, red. Michnik i spółka.
    Oczywiście taki typ rozwoju jest w wielu krajach warunkowany przez geografię i klimat. Trudno , żeby interrior Brazyli był gęsto zaludniony. Nie ma niczego dziwnego w tym, że większość mieszkańców Chanatu Moskiewskiego mieszka przed Uralem, a większośc Chińczyków na żyznym wschodzie kraju a nie na pułpustynnych pustacich przy granicy z Mongolią i Kazachstanem. To naturalne, ze większość Kanadyjczyków mieszka nad Wielkimi Jeziorami a wiekszosć Szwedów nad Bałtykiem a nie w Laponii.Normalnym też jest, że młodzi  ludzie uciekają z górskich wiosek w Apeninach , Pirenejach, że wyludnia się Masyw Centralny we Francji. Opuszczanie przez młodzież wiosek gdzieś nad mokradłami Biebrzy czy w głebi Bieszczadów jest więc naturalne. Tyle, że w normalnym  EUROPEJSKIM  kraju udawali by się do Ostrołeki , albo Sanoka by tam ułozyc sobie życie. Wracali do swych domów na prowincji,  dla odwiedzenia rodziny, dla wypoczynku czy dla dokonania zbiorów. Cześć zaś zostawałaby i trudniła się czymś na miejscu. U nas zaś jest depopulacja. Jak za czasów tatarskich najazdów i szwedzkich potopów. I to jest chyba najpaskudniejsze w systemie pookragłostołowym. 
  A jak zatrzymac ludzi w powiatach ? Proste - wystarczy , 2200 zamiast 1200 i w ogóle mozliwość podjęcia pracy na warunkach cywilizowanych  tj z urlopem, premią  i przynajmniej 5-10 letnią pewnością zatrudnienia. Czemu na czas określony ? Bo nie jestem  ani korwinistą czy innym leseferystą - chcemy stablizacji ekonomiczno demograficznej - potrzeba dać ludziom pewność zatrudnienia choć na jakiś czas. Nie jestem  też związkowcem czy innym socyalistą i wierzę w potrzebę pewnej elastyczności zatrudnienia. Owszem trzeba pamiętać o tych , którzy są już zatrudnieni. Jednak trzeba myśleć też  o setkach tysięcy "ludzi zbędnych". Tych dla których nie ma miejsca w Ojczyźnie. Tych dla których nie ma miejsca w ich "haimatach", w ich Podlasiach  i Pogórzach. Nie czczę drobnych i średnich przedsiebiorców. Wielu to złoci ludzie, wielu to chciwe buce. Jednak trzeba o nich dbać a przynajmniej ich nie zwalczać. Nasze urzedy kontrolne zachowują się czesto nie jak urzędy kontrolne tylko jak komisje wysiedleńcze. Sanepidy i  Gminne Ośrodki Kultury nie zatrudnią wszystkich. No i kogo będzie kontrolował sanepid gdy wszyscy wyjadą z powiatu, komu będą dożynki wyprawiać w GOK-u jak gminę zarośnie las ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz