sobota, 31 grudnia 2016

Felieton na koniec ciężkiego roku

   Czytam o Adolfie Bochenskim. Aż chce się go porównać z jego kolega z "Buntu Młodych" Jerzym Giedroyciem. Może kiedyś. W sumie może kiedyś. Czasem jestem zły na Siłę Sprawczą. Na cholerę mi taki talent ? Dużo lepsza była by smykałka do drewna. Byłbym stolarzem. A może jestem ukrytym stolarzem, a jeszcze o tym nie wiem ? Może powinienem 15 lat temu iść do zawodówki stolarskiej zamiast do liceum. Nie, chyba jednak nie... Nie każdy powinien iść do zawodówki. "Hmmmm o to chłopiec do matematyki. Jemu Mickiewicz nie potrzebny". A właśnie, ze potrzebny. I wiedziano o tym od dawna tyle, ze z "ogólnego wykształcenia" wychodzą specjaliści od "ewaluacji",  "zrównoważonego rozwoju" , "asertywnosci" itp.  O i koło się zamyka. Nie każdy powinien iść do liceum. Każdy za to powinien umieć coś robić rękoma i wiedzieć, kto to Mickiewicz.
 Ostatnio czytałem też ciekawy artykuł w Tygodniku Lisickiego. Autor pisze w nim, ze autonomiczne pojazdy to przyszłość. I, ze gdybyśmy maksymalnie zliberalizowali przepisy w tej dziedzinie to Polska była by Mekka firm zajmujących się ta technologia. Autor pisze jednak, ze na pewno zaraz zawodowi kierowcy spacyfikowali by ta incjatywę. Autor pisze   - ich akcja to to samo co ruch czartystow, którzy na początku 19 wieku niszczyli "odbierające robotę" machiny parowe. I niby ma rację. Pewnie za 50 lat nie będzie zawodowych kierowców, ani zawodowych sklepowych. Właściwie większość ludzi w Europie ( o ile wszystko się nie posypie ) będzie na niezłym socjalu. Korporacje będą im płacić żeby się nie buntowali. Żeby nie było zamieszek. Wszędzie będą innowacyjne roboty. Jako, ze większość Europejczyków będzie wtedy muzułmanami Europa nadal będzie kontynentem szczęścia. Prezesi będą zadowoleni i muzułmanie będą zadowoleni. Resztki białych ( nie będąca Prezesami ) będzie się zajmować ( bo mają jakiś dziwny pęd ku robocie ) jakimiś absurdalnym pracom typu "dzwonię do Pana z mega oferta. Pompka to powiększania penisa 8 generacji. Z pewnością Pan bardzo potrzebuje tej jebanej pompki. Błagam niech Pan kupi ta pompkę bo muszę zrealizować plan sprzedażowy". O i tak skończy się "postęp". Stolarka to ciekawa nisza. Lżejsza robota niż tenty. Erytrejczycy jej sie nie chyca, roboty jeszcze długo tu nie zastąpią człowieka. 

 

Jechałem ostatnio z Andriejem. Andrieja spotkałem w przedziale. Jest kierowcą TIR-a. Był swoim TIR-e, i w Kazachstanie i w Prowansji. Gdy cudowna innowacja sprawi, że zawodowi kierowcy przestaną musieli się męczyć to Andrij pójdzie na emeryturę. Za stary żeby uczyć się sprzedawać pompki do powiekszania penisa czy cudowne kuracje kręgosłupa dźwiękami mongolskich dzwonków. Ciekawe - jechaliśmy w wagonie o konstrukcji niewiele zmienionej od XIX wieku. Było miło, pogadaliśmy, miał setkę dobrej wódki. Potem piliśmy herbatę i oglądaliśmy film o rekinie - psychopacie. A jak jest w nowoczesnych pociągach ? Innowacyjnie i nowocześnie. Wszyscy modnie wbijają wzrok w swoje smartfony. Wszyscy mliczą i zahipnotyzowani patrzą w ekran.  I mesendżerują do swoich friendów ze swoich gett. Nowoczesność to miliony małych gett. Jak będziemy używać techniki tak jak używamy to ona nas pożre. Naszą cywilizację nie zabije bomba atomowa tylko smartfon. Taka inwazja zoombie ;)

piątek, 30 grudnia 2016

Sprostowanie



Trochę się zagolopowałem wczoraj z tym wpisem o generałach. Gdzieś coś usłyszało się na internetach i do wpisu. Przepraszam. Tak się nie robi bo wychodzi potem, że "Trump miał babcię ze Lwowa i napadniemy razem Ukrainę" ;) Nie wiem do końca jak było z tymi dymisjami.  Także po miłym wpisie trzeba zrobić kolejny tym razem prostujący. 

Gry wojenne cz. 6



Polskie patenty zbrojeniowe


Dziś taki mały rys polskiej myśli technicznej, która może być przydatna w razie W. Technika ma dobre i złe strony. Internet może zniszczyć mózg lub pomóc w jego rozwoju. Tak samo broń - owoc myśli technicznej może służyć agresji, ale i obronie. Oto i sprzęt, którymi będziemy się w razie czego bronić. Broń, z której każdy patriota może być dumny.



Armaty z Stalowej Woli 



Armatohaubica Krab. Jej kaliber to 152 mm. Rozpędza się do 60 km/h na drodze i do 30 km/h w terenie. Może razić cele odległe o 40 kilometrów. Powstał na początku XXI wieku, ale dopiero teraz na serio rozpoczyna się jego produkcja. Poniżej zaś możecie podziwiać moździerz automatyczny Rak. W 2016 wszedł do produkcji. Ma 120 mm i może być montowany na różnych podwoziach. Może go obsłużyć 2 ludzi, także zdalnie.


Inżynierowie z Podkarpacia pracują też nad Homarem - polską odpowiedzią na moskiewskie "katiusze nowej generacji". Poniżej o tym projekcie :


Tylko czemu nasze nowe armaty nazywa się mianem skorupiaków ? ;) Nie wiem, ale ważne, że trwają intensywne prace nad rozwojem artylerii. Wojna w Syrii a jeszcze bardziej wojna w Donbasie pokazały "come back boga wojny". Szacuje się, że ponad 4/5 ukraińskich strat zostało zadanych przez artylerię różnych typów. 




Karabiny snajperskie  z Tarnowa



Powyżej Karabin Wyborowy Bor ( Alex ) o kalibrze 7, 62 mm. Dostępny także w wersji myśliwsko - sportowej. Poniżej karabin Tor ( Wilk ) o kalibrze 12,7 mm. Oba powstały w Tarnowskich Zakładach Mechanicznych w pierwszych latach XXI wieku. Kierownikiem zespołu konstrukcyjnego był Aleksander Leżucha. Oba były używane przez żołnierzy Wojska Polskiego podczas walk w Iraku i Afganistanie.


I granatnik z Tarnowa



A to 6 strzałowy "rewolwer na granaty" czyli kieszonkowa artyleria oddziałów szturmowych. Także dzieło inżynierów z Tarnowa we współpracy z WAT. Może być też ładowany np. granatami z hukowymi i pociskami z gazem łzawiącym. Czyli to broń i dla wojska i dla policji.


Karabin szturmowy z Radomia



A to Beryl z radomskiego "Łucznika". Choć niektórzy znajomi wojacy są zdania, że "nie ma jak kałach" to jednak ta modyfikacja wynalazku Michaiła Kałasznikowa znajduje uznanie na świecie. Zakupiły go m.in wojska Litwy i walczącej z dzyahdystami Nigerii. Także niektóre jednostki specjalne afgańskich wojsk rządowych używają Beryli. Karabinek powstał w 1996, ale od tego czasu powstało szereg modyfikacji.


Ręczne Przeciwlotnicze Zestawy Rakietowe ze Skarżyska 



A to Grom - kieszonkowa artyleria przeciwlotnicza. Używany w różnych wersjach przez armie Polski, Litwy, Gruzji i Indonezji.  Jest owocem działań inżynierów z zakładów "Mesko" jak i naukowców z WAT-u i Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia. W WP wszedł do służby w 1995. Razi cele latające z dystansu od 400 do 5500 metrów i latające na pułapach od 10 do 3500 m. Podczas wojny Moskwy z Gruzją  w 2008 obrońcy odpalili 12 rakiet z czego 9 strąciło rosyjskie śmigłowce lub samoloty. Obecnie trwają intensywne prace nad Piorunem - następcą Gromu. Dostaną go zarówno wojacy zawodowi jak i "terytorialni". 


Drony z Ożarowa Mazowieckiego


  Firma WB Electronics zajmuje się produkcją różnego rodzaju robotów. Jej dron "latające oko" przeszedł chrzest bojowy w Afganistanie. JS Nil  ( należąca do Wojsk Specjalnych ) używała ich do tropienia talibów. Także Straż Graniczna patroluje granicę na Bugu z pomocą tych samolocików. Jednak prawdziwym testem "samolociku" była wojna w Donbasie. Przemytnicy z Wojesławic mogą się przed dronem co najwyżej ukryć, talibowie zestrzelić z karabinu maszynowego. Jednak najgroźniejsza bronią przeciw bezzałogowcom są zakłócenia emitowane przez wroga. Zdarza się, że wróg nawet przejmuje maszynę. Moskale w Donbasie mają odpowiedni sprzęt. O ile amerykańskie "Kruki" okazały się podczas walk na wschodzie Ukrainy  przestarzałe to bezzałogowce z Ożarowa okazały się odporne na ataki eletroniczne. Ukraińcy są zadowoleni z zakupu. Zakupem zainteresowany jest też Kazachstan.  Latające Oko ma ok. 4 metrów rozpiętości. Waży ok 11 kg. Startuje z ręki żołnierza. Maksymalny pułap to 6000 metrów a prędkość 170 km/h.
  WB pracuje też nad większymi dronami. Jeden z nich to Łoś. Kształtem przypomina dumę naszego przedwojennego  przemysłu lotniczego - lekki bombowiec Łoś. Łoś XXI wieku waży 85 kg i ma ok. 6,5 metra rozpiętości. Jego zasięg to 180 km. Posiada dwa silniki, a więc po odstrzeleniu jednego  ( np.  kulą z karabinu maszynowego czy pociskiem z działka )  doleci korzystając z drugiego. Startuje z wyrzutni. Może zabierać ze sobą 55 kg ładunku. Skraca to zasięg i czas lotu. Może jednak być przydatne np. gdy natknie się na sztab rosyjskiej armii idącej na Olsztyn ...
  Wojny 2 dekady XXI wieku pokazują, że posiadanie licznych i dobrych bezzałogowców jest niezbędne do prowadzenia skutecznych działań bojowych. Więcej - posiadając liczne drony różnych typów można używać nawet armat "starej daty". Naprowadzanie ognia nigdy nie było tak proste. Dlatego trzymajmy kciuki za WB Electronics. Tym bardziej, że to firma prywatna. Rozwój prywatnych firm zbrojeniowych z polskim kapitałem do dobra sprawa. 

I jak wam się podoba ? A mówią, że polska wojna to "Szable w dłoń ! Szarżaaaa !" ;) Swoją drogą polska szabla husarska to najbardziej ergonomiczna broń sieczna w historii.



czwartek, 29 grudnia 2016

Czystki w armii ?

   Gazety nurtu opozycyjno-totalnego krzyczą o czystkach w armii. "Odchodzą kolejni generałowie" ostrzegają dziennikarze. Pokraczna "Angora" atakuje na czołówce hasłem "kto nas będzie bronił ?".

  A jaka jest prawda o dymisjach generałów ? Nie chcieli by jednostki wojskowe były przenoszone z zachodu na wschód. Jaka motywacja takiego uporu ? Nie wiem. Na logikę, na chłopski rozum, Układ Warszawski nie istnieje już prawie 30 lat. Od prawie 30 lat Wojsko Polskie nie jest szkolone do inwazji na północne Niemcy i Danie. I od prawie 30 lat Moskwa jest głównym, potencjalnym przeciwnikiem.  Garnizonu powinny być raczej w okolicach Olsztyna i Siedlec, a nie Zagania. Nie wiem co to za motywacja, ale z pewnością powinno się owych generałów zwolnić do cywila jeśli tego pragną. Będą mogli się zaangażować w wojskowe skrzydło ciamajdanu. Tyle, ze będę mogli słuchać rozkazów hetmana Mazguly. Nie lepiej słuchać Macierewicza ?

środa, 28 grudnia 2016

Biały Grudzień


Rok temu grudzień był mniej więcej taki :

http://chutornik.blogspot.co.uk/2015/12/zielony-grudzien-httpswww.html

http://chutornik.blogspot.co.uk/2015/12/swieta-ciepo-jak-poczatkiem-kwietnia.html

W tym roku było trochę jak za dawnych lat :


Kry na Wisłoku


Nad rzeką





Bobrze jezioro agejn. Co ciekawe ostatnio zauważyłem w okolicy stado kormoranów. Posilały się w drodze na Deltę Dunaju ? Widziałem tu różne "nieczęste" ptaki - czaple, zimorodki, wilgi, kwiczoły, bieliki ( rybołowy ? ) , gile itd. ale kormoranów nigdy.


Na szczycie Malinowej


Widok z Malinowej





W Beskidzie Niskim


Ulubione zajęcie


Odwilż


I buran - orkan


Zdecydowanie to był  pierwszy zimowy grudzień od 2013 i pierwsze białe Święta od 2010. Ciekawe jaka będzie reszta zimy ?
Poniżej trochę fotografii dawnych grudni :


wtorek, 27 grudnia 2016

Przez Pustynię


Jan Kasjan 


Antoni Wielki


Makary


Pachmoniusz


Szymon Słupnik Starszy


Antoni Wielki i Paweł z Teb


Maria Egipcjanka


Szymon Słupnik Młodszy


Onufry


Pustynia. Każdy na jakąś pustynię kiedyś trafia. Może tak trzeba ?



W Moskwie niebezpiecznie latać


  W Rosji zawsze katastrofy lotnicze budzą podejrzenia. W czasach panowania Putina doszło do serii dziwnych katastrof. Na przykład we wrześniu 2008 roku rozbił się koło Permu na Uralu samolot z gen. Gienadijem Troszewem. Oficjalna wersja MAK jest taka, że był to wypadek. Nieoficjalnie Troszew zginął w wyniku cichych czystek, których ofiarą padły dziesiątki niewygodnych generałów.
  O Airbusie z rosyjskimi turystami strąconym jesienią 2015 nad Synajem  przez bombę też niektórzy mówią, że spadł  co najmniej za "wiedzą i przyzwoleniem" moskiewskich służb specjalnych. Choć w tą wersję nie wierzę mocno to jednak jest możliwa. Interwencja wojsk moskiewskich w Syrii rozwijała się w tym czasie. Trzeba tu pamiętać, że jesienią 1999 służby rosyjskie wysadziły  szereg budynków w Moskwie, Bujańsku i Wołgodońsku. Zginęło wtedy więcej ludzi niż we wszystkich islamistycznych zamachach na terenie Zachodniej Europy w latach 2015-2016. Ta rzeź rozpoczęła "na dobre" II wojnę czeczeńską, zaś "II czeczeńska" utorowała drogę do władzy ekipie Putina. I wszyscy już od lat wiedzą, że zamachy były robotą GRU/FSB.  Być może podobny scenariusz  było realizowany jesienią 2015. Wódz Chanatu Moskiewskiego pozwolił zabić 224 ludzi, głównie swoich obywateli. Z pewnością jeśli była to robota wyłącznie dżihadystów z Państwa Islamskiego trzeba przyznać, że była to najbardziej ich  "profesjonalna robota". Co innego zamachy dokonywane w miejscach niemal zupełnie nie chronionych dokonywanych za pomocą ciężarówek, siekier, maczet i rożen do kebaba, a co innego przeniknięcie na lotnisko i podłożenie bomby w samolocie. 
  Jeszcze dziwniejsza była katastrofa prywatnego odrzutowca należącego do Cristophera de Margerie. Był on prezesem koncernu Total i dobrym znajomkiem samego chana Moskovi. Zginął, gdy o podwozie jego startującego samolotu ... zahaczył pług śnieżny. Samolot już nie wystartował. Był październik 2014  roku, śniegu nie było ( choć była MGŁA ) , a kierowca był podobno pijany choć choruje na serce i jest abstynentem :)  Tutaj prawdopodobnie doszło do wewnętrznych porachunków wewnątrz różnych frakcji. Być może to robota GRU, któremu nie podobała się dominacja służb cywilnych faworyzowanych przez Putina. 




Przynajmniej śledztwo wyglądało w miarę normalnie ... Śledczy zachodni w Donbasie przy szczątkach MH 17.



   O zestrzeleniu Malaysia Airlines 17 nad Donbasem w lipcu 2014 też różnie opowiadają. Raczej nie ma wątpliwości, że samolot padł ofiarą rosyjskiej rakiety. Jednak istnieją teorie, że nie był to wypadek tylko znów sabotaż GRU, chcącego osłabić pozycję Putina. Inne teorie mówią coś dokładnie odwrotnego. Putin kazał zestrzelić boeninga by pokazać swoją siłę i bezkarność. I owszem patrząc jak Holendrzy glosowali w referendum ws. stowarzyszenia Ukrainy z UE chciało by się powiedzieć "chcesz skutecznie egzekwować posłuszeństwo zachodnich Europejczyków ? Zestrzel im co jakiś czas samolot". Inna rzecz, że wrak samolotu wrócił już dawno tam, gdzie powinien być. Tymczasem Putin mówił na ostatniej dorocznej  "wielkiej konferencji prasowej" , że wraku polskiego Tupolewa nie odda. Bo po pierwsze wszystko wiadomo, po drugie "śledztwo trwa".
   Co do Smoleńska to cóż... pisałem o tym wiele razy. W każdym razie czy zamach był czy nie z dwóch powodów nie powinno być miejsca dla PO w polskiej polityce. Z powodu czterech słów powinni zniknąć. AMBER GOLD - ŚLEDZTWO  SMOLEŃSKIE.

 Czy tym razem był to zwykły wypadek ? Prawdopodobnie tak. Jednak w Moskovi  nigdy nic nie wiadomo z samolotami. Może, ktoś znów chciał ukłuć Putina ? W końcu zginął niemal cały legendarny muzyczny  zespół wojskowy. To podgryza prestiżowo ( było nie było ogromnego )   propagandowy wydźwięk zwycięstwa pod Aleppo. To taki głos "no, no miasta zdobywają, a nie potrafią przewieść orkiestry wojskowej bezpiecznie z punktu A do punktu B". Może też na pokładzie leciał , ktoś kto miał zginąć ? Lub przewożono skrycie na pokładzie coś, co wg. mocodawców sabotażu nie miało prawa dotrzeć na Bliski Wschód ? A może to był zwykły wypadek. Nie wiadomo. Rosji jak  mówią "rozumem nie obejmiesz". I to jest konkluzja tego wpisu.


A powyżej ś.p. Aleksandrowyczycy podczas występów. Wielcy artyści co by nie myśleć o politycznym przesłaniu. Szkoda choć Moskale. 
    

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Truchanów zimą cz. 2








  Masa wody. Tuż przed miastem wpada do Dniepru Desna. Rzeka ta jest o 83 km dłuższa od Wisły. Wypływa jeszcze na terenie Chanatu Moskiewskiego. 
 Nieco wyżej wpada z prawej strony ( od zachodu ) Prypeć o długości 775 km. Prypeć wpada do Dniepru na terenie tzw. Zony Czarnobylskiej. Oprócz znanej historii awarii elektrowni  atomowej Czarnobyl  był w 1920 miejscem zwycięskiej bitwy morskiej polskiej flotylli rzecznej. Flotylla wpłynęła później na Dniepr. Także w 1941 i 1943 na Dnieprze toczyły się starcia.  
   Wcześniej oczywiście na Dnieprze też pływały wojskowe okręty. O ile "wikingowie" z Danii i Norwegii ruszali na zachód ku Londynowi, Paryżowi, Exeter to ci ze Szwecji ruszyli na wschód. To jednak historia na odrębną opowieść.
   Jeszcze na Białorusi prawym dopływem rzeki jest długa na 613 km Berezyna. Jest znana głównie z bitwy jaką w 1812 stoczył nad jej brzegami Napoleon. To tam, nad Berezyną Aleksander Fredro o mało nie został zepchnięty przez tłumy maruderów w lodowate nurty rzeki. 
    Między ujściem Desny a ujściem Prypeci powstało tzw. Kijowskie Morze. Zbiornik zaporowy o powierzchni 922 km 2. Dla porównania największe polskie jezioro naturalne Śniardwy  ma 113 km 2 a największe sztuczne, Włocławskie nieco ponad 70 km 2. Niestety system zaporowych jezior jakie wybudowano na Dnieprze przyniósł więcej szkód niż pożytku. Co w sumie nie dziwi bowiem były to inwestycje sowieckie ;) Jednak mimo wszystko rzeka żyje, a woda w samym Kijowie jest zdatna do pływania, wędkowania, nurkowania itp.


Tu o bitwie morskiej na rzece Prypeć. Mała uwaga - autor pisze, że Polesie zostało niemal całkowicie zniszczone przez meliorację. Jest to popularny mit. Znaczne obszary przetrwały. Jednak faktycznie część "nieużytków" została zniszczona. Poniżej mój wpis o "nieużytkach" :




Droga przez las.


Port policji wodnej.



Jedno z jezior na wyspie.





Lasy na wyspie to głównie łęgi i bory sosnowe. Miejscami rosną też olszynki. Kiedyś z tych nadbrzeżnych  drzew budowano langskipy Waregów ( Wikingów ) i kozackie czajki.


;)


Na horyzoncie Sobór Michała Archanioła. Wybudowany w XII wieku , zburzony w 1937 w ramach "ateistycznej pięciolatki". Odbudowany po 1991.



Rzeczne zatoki. Na lodzie wędkarze z psem.



I po wycieczce.


Tymczasem rzeka uwolniła się chwilowo od  lodowej pokrywy. Cieplej.





Co do cen - wynajęcie biegówek na pół dnia kosztowało mnie 150 hryweń tj. ok 23 pln. 

Poniżej Truchanów ( uwaga - Truchanów, nie Turchanów, literówkę zrobiłem ;)  ) jesienią :







niedziela, 25 grudnia 2016

Apokalipsa nie jest zła ?

  Pola Flegrejskie, gigantyczny wulkan pod Neapolem gotuje się coraz bardziej. Bac sie ? A może nie bać.Co ma być to będzie. I nawet jak będzie tak czy inaczej to będzie ostatecznie dobrze.  Ostatecznie pojawi się, spod popiolowych mgiel,  światło ?

Białe Święta - ostatnie takie.... 2010



W 2011 zima była ostra, ale krótka. I przyszła w 2 dekadzie stycznia roku następnego. 
W 2012 zima była wczesna i bardzo długa. Jednak tuż przed świętami wiatry od Węgierskiej Puszty przyniosły gwałtowną odwilż i kolejny śnieg spadł na Nowy Rok.
W 2013 w grudniu była jakaś ćwierć zima. I cała była raczej kiepska.
W 2014 zima przyszła ... tuż po świętach. Trwała do ok. połowy lutego. 
Rok temu za zimowy można uznać było tylko styczeń.


I dopiero w tym roku biało. Ciekawe co to za znak ?

sobota, 24 grudnia 2016

Błogosławionych Świąt !




Roztropności, Sprawiedliwości, Umiarkowania i Męstwa. Po za tym Wiary, Nadziei, Miłości. Zgody i Dobra. Przebaczenia Innym i Sobie. Na Święta i na Nowy, 2017 rok.



piątek, 23 grudnia 2016

Dniepr Waregów



Dniepr-Sławutycz   - rzeka Waregów





  Waregowie ruszali na wyprawy wojenne i kupieckie z bazy w Kanugardzie - Kijowie. w czerwcu, gdy stan wód był najwyższy. W określonym dniu flota gromadziła się pod grodem Wiraczew położonym nieco w dół rzeki. Za Kijowem Dniepr zaczyna płynąć krainą lasostepu, a później stepu. Między miastami Dnipro ( do niedawno Dniepropietrowsk ) a Zaporożem do lat 30 - tych XX wieku, na odcinku ok. 70 km szumiały sławne wodospady - porohy. Waregowie zwali je : Essupi - Pijak, Gelandri - Ryczący, Aeifor - Wściekły i Leanti - Śmieszek. Towary wyładowywano przed porohami i transportowano lądem. "Długie łodzie" zaś spuszczano w dół rzeki. W niektórych miejscach musiały być toczone lądem. Często podczas tej operacji byli atakowani przez koczowniczych Pieczyngów. Był to lud pochodzenia tureckiego, który zamieszkiwał wtedy nadczarnomorskie stepy. Podczas takiej zasadzki zginął w 972 wojowniczy władca Rusi Światosław. Z jego czaszki chan Pieczyngów przyrządził sobie puchar. 
 Po minięciu porohów Waregowie  na wyspie nazywanej przez Bizantyjczyków Wyspą Świętego Gregoriosa ucztowali i składali bogom ofiary pod ogromnym dębem. Później nazwana została Chortycą i została najsłynniejszą siedzibą Kozaków Zaporoskich. Wpływali w krainę, gdzie Dniepr płynął wieloma odnogami. Te ogromne bagna znikły, gdy w latach 50-tych XX wieku zbudowano  Zbiornik Kachowski o szerokości do 25 km i długości 230 km. Potem przez lejkowate ujście opuszczali rzekę i  ruszali na Morze Czarne. Obok bojowych drakkarów i handlowych knar używali też mniejszych, dłubanych w pniach łodzi podobnych do czajek Kozaków Zaporoskich.     
  Waregowie podpisywali umowy handlowe z Bizancjum. Czasem jednak zamiast kupieckich knar na stolicę Bizancjum płynęły floty wojennych drakkarów - smoczych łodzi. Pierwszą wyprawę  na Konstantynopol - Milkagard ( Wielki Gród ) zorganizowali w czerwcu 860 jarlowie Askold i Dir na 200 - 360 łodziach. Według jednych relacji najeźdźcy splądrowali przedmieścia wg. innych rozporszył ich sztorm, który uderzył, gdy patryarcha Focjusz zanurzył w morzu relikwię sukni Matki Bożej.


Langskip - drakkar Waregów. 

Na Kaukaz i Bałkany


  Waregowie przenikali też na wody Wołgi i dokonywali wypraw na Morze Kaspijskie plądrując tereny dziejszego Azerbejdżanu i północnego Iranu. Wpływali też na wody rzeki Kury. Tej, która płynie przez Tbilisi. Po Zachodniej stronie Morza Czarnego ich flotylle wpływały na wody Dunaju. W tych wyprawach brało czasem udział kilkaset łodzi i dziesiątki tysięcy wojowników. Zarówno Skandynawów, Słowian jak i Ugrofinów. Czasem sprzymierzali się z poruszającymi się konno Pieczyngami. Wojowali i handlowali także z Chazarami i Bułgarami Nadwołżańskimi.
 Wielu Szwedów ( bo z tąd głównie rekrutowali się "wschodni" Wikingowie ) służyło też jako najemnicy. Kilka tysięcy tworzyło elitarną Gwardię Wareską cesarza Bizancjum. Wiadomo, że służyli też w drużynie Mieszka I i Bolesława Chrobrego. W wyprawach kupieckich docierali, aż do największego i najnowocześniejszego miasta ówczesnego świata - Bagdadu. W tym samym czasie wikingowie z Danii i Norwegi wyprawiali się na Anglię i Francję, penetrowali Morze Śródziemne, kolonizowali Islandię i Grenlandię, a nawet dotarli do Ameryki Północnej.



Waregowie używali tarcz, toporów, włóczni, długich noży. Bogatsi posiadali też miecze. Z broni miotanych preferowali łuk i oszczep. Walczyli jako piechota i piechota morska, ale z czasem coraz lepiej radzili sobie walcząc z konia.


Roztopienie się wśród Słowian


   Z czasem Skandynawowie coraz bardziej wtapiali się w Słowian. Obie religie mieszały się. Coraz więcej Waregów wyznawało też chrześcijaństwo. Ostatecznie syn Światosława  Włodzimierz Wielki ochrzcił Ruś w 988 roku. Za "ostatniego Warega" w starym stylu można chyba uznać Ingvara Obieżyświata, który na zlecenie kniazia Jarosława Mądrego ruszył na badawczą wyprawę na wschód. Wareska dynastia Rurykowiczów rządziła Moskwą do końca XVI wieku. Rurykowicze mieli też wpływ na życie Wielkiego Księstwa Litewskiego a potem Rzeczpospolitej. Dość powiedzieć, że wywodzący się od Rurykowiczów książęta Czetwertyńscy żyją w Polsce do dziś.