Z Tatarami pierwszy raz zetknąłem się , gdy babcia nam czytała legendę o krakowskim hejnaliście. Ach jaka grozaaa !!!! Świstają cięciwy łuków, błyskają szable i groty dzid.
Później Tatko opowiadał, że doły żwirowni chłopskich, nad Wisłokiem to dawne wilcze doły na Tatarów. W tej "legendzie" było ziarno prawdy - na Podkarpacie spadały najazdy tatarskie zarówno w wieku XIII , XIV jak i na przełomie XV i XVI stulecia. Ostatnie wielkie napady , które dotarły, aż tutaj 1624 i 1672.
Koło 1994, mroczny grudniowy poranek, w szkolnej świetlicy wpadł w rękę podręcznik do 5 klasy. Opisana tam była wyprawa Batu Chana na Węgry i Polskę w 1241 roku. Wracając zobaczyłem stado gawronów, wron i kawek krążących nad burymi polami okraszonymi płatami mokrego śniegu. wyobraziłem sobie pobojowisko średniowieczne. I tak się zaczęła moja fascynacja "Euroazją" ;)
Zastanawialiście się skąd się wzięło określenie "ćma", w sensie groźnej masy ludzkiej ? To zniekształcona nazwa podstawowej jednostki taktycznej armii Czyngis Chana - Tumenu.
Tumen to korpus/ dywizja, liczył 10 000 wojowników. Dzielił się na mniejsze jednostki. Mingany czyli pułki liczące po 1000 wojowników. Mingan zaś dzielił się stuosobowe dżauny, a te z kolei na dziesięcioosobowe barbany.
Niekiedy tworzono grupy armijne liczące kilka i więcej Tumenów. Taka właśnie grupa armijna uderzyła w 1236 na Ruś , a później w 1241 na Węgry.
Rodzaje wojsk
Armia mongolska nie była jednorodna. Dzieliła się na różne rodzaje wojsk. Dowódców uczono umiejętnego współdziałania. Była to armia "zmechanizowana" - jej mobilność przewyższała ówczesne armie. Ba i dzisiaj w epoce silnika spalinowego, tempo marszów mongolskich budzi podziw.
Siłę przełamującą, uderzeniową stanowiła ciężka jazda. Nieco podobna do europejskiego rycerstwa. Lecz lżejsza, przeto bardziej mobilna i zwrotna.
Drugą ważna grupę stanowili konni łucznicy. To oni "zmiękczali" wroga poprzez zmasowany ostrzał z łuków refleksyjnych. Jazda lekka dokonywała też zwiadu i rajdów dywersyjnych i terrorystycznych. Osłaniała tyły i boki , głównych sił. Szła w awangardzie . No i oczywiście ścigała niedobitki rozbitego wroga. Do skutku.....
Ważną rolę odgrywała służba kwatermistrzowska, przygotowująca wszystko co armii potrzebne w pochodzie. Wbrew pozorom armia mongolska ciągnęła za sobą liczne tabory. Kwatermistrzostwo dbało o wyszukanie brodów, zapewnienie pastwisk dla koni i innych zwierząt. Gnano ze sobą stada bydła ,owiec i kóz jako żywe zapasy żywności. Gnano też tabuny koni jako "części zamienne".
W wojsku mongolskim służyli też saperzy. Budowali mosty i przeprawy, ryli podkopy i sypali szańce. Czasami sypano także tamy, by woda z rzeki zalała obrońców jakieś pozycji, albo podmyła mury. Saperzy znali proch strzelniczy, z którego produkowano już wtedy różnego rodzaju prymitywne bomby, race i świece dymne. Używano niekiedy broni chemicznej, lecz ciężko coś pewnego na ten temat powiedzieć. Bardzo możliwe, że użycie silnego gazu łzawiącego przesądziło o zwycięstwie mongolskim pod Legnicą.
No właśnie skąd Chińczycy ? Mongołowie włączali do armii kolejne ludy. Prośbą lub groźbą. Podbici mieli wystawiać swoje kontyngenty. Tą tradycje kontynuowano później vide Ludowe Wojsko Polskie, które podczas "ostatecznej wyprawy na Zachód" miało brać udział w podboju Europy. W czasach podboju przez Mongołów Europy Wschodniej możemy mówić już bardziej o najeździe "tatarskim" gdyż większość wojowników wywodziła się z ludów tureckich a nie mongolskich. Obie grupy są ze sobą spokrewnione i wywodzą się podług mitów od stepowego wilka....
https://www.youtube.com/watch?v=mMZW0eqts4E
"Wilcza" muzyczka ;)
Do armii Batu Chana wcielano też kontyngenty m.in ugrofińskie, ruskie i chińskie.
Sajn i Mau
Dzielili miasta i grody na dobre - sajn i mau - złe. Jako, że podług ich wierzeń cały świat należał do Czyngiz Chana i jego potomków. Było tak z woli najwyższego boga Tengriego. Więc miasta "sajn" były tymi, które poddały się bez walki. "Mau" zaś tymi, które postanowiły opierać się woli Niebios. Zasługiwały tym samym na eksterminację i zagładę, lub przynajmniej solidną rzeź.
Starano się podejść pod miasto tak by zaskoczyć obrońców. Następnie, szczelnie je otaczano, niekiedy nawet stawiano palisadę - ogrodzenie. Tak uczyniono przy zdobywaniu m.in Ostrzyhomia nad Dunajem i Włodzimierza nad Klaźmą. Był to sygnał psychologiczny dla mieszkańców - jeśli się nie poddacie, żywa noga się nie wymknie...
Chętnie pokazywano mieszkańcom ich przeznaczenie np. wbijając na pale jenców na przedpolu wałów, albo na przykład wystrzeliwując z katapult setki ściętych głów. Legnickim mieszczanom pokazano zaś uciętą głowę Henryka Pobożnego. Co ciekawe mamy obecnie renesans swoisty używania ściętych głów jako broni psychologicznej.... Zmiękczano też psychikę obrońców poprzez dzikie pieśni i wycia. Takie zawodzenia łamią nawet największych twardzieli. Nocą palono tysiące dodatkowych ognisk by sprawić wrażenie ogromu niepojętego nadciągających ord.
Jeśli gród się nie ukorzył, przystępowano do walki. Przy czym unikano długotrwałego "brania głodem". Armia tatarska była armią blitzkriegu. Najpierw wrogie miasta zasypywano głazami z machin. Stosowano też ogromne
bełty, belki, prymitywne bomby jak i coś w rodzaju koktejla mołotowa.
Nad dobywany gród spadała tez ulewa strzał zapalających. Jak widać
zamiłowanie do huraganowego ostrzału została ich duchowym potomkom do
dziś:
https://www.youtube.com/watch?v=U7xyJOQ0pac
( ostrzał moskiewskich "gradów" w Donbasie )
Kopano podkopy, by mury/ wały osunęły się tworząc wyłomy. W razie potrzeby przekierowywano wody rzek, by osunąć wały czy podmyć baszty. Robiono to budując tamy i ryjąc kanały. Pracą zajmowali się zarówno wojownicy jak i wzięci w jasyr cywile. wszystko pod kierunkiem chińskich oficerów - inżynierów.
"Ciekawą" taktykę stosowano przy forsowaniu fos. Pędzono przed armią tłumy pochwyconych cywilów z wiązkami chrustu/wikliny. Obrońcy musieli z rozpaczą masakrować swoich krajan ogniem z kusz i łuków. Jednak kolejne fale napływały i po jakimś czasie powstały wygodne mosty z wiązek wikliny i ciał.
Mury i wały dobywano tak po drabinach jak i z wież oblężniczych. Taranami rozbijano bramy i robiono wyłomy.
Szturm kończył się walkami ulicznymi, połączonymi z dziką masakrą, gwałtami, grabieżą i niszczycielstwem. Niekiedy tworzono także swoją architekturę np. piramidy z obciętych głów.
Dla przykładu, gdy w grudniu 1240, Batu Chan i jego prawa ręka generał Subadej zdobyli Kijów, z czterdziestu tysięcy mieszkańców zostawili przy życiu około dwóch tysięcy. Była to kara za bycie "mau".
W pochodzie
Potrafi pojawić się "znikąd" pokonując "nieprzebyte" przeszkody terenowe. Np. wielkim zaskoczeniem było sforsowanie pustyni Kara Kum ( dzisiejszy Turkmenistan ) podczas podboju Chorezmu czy ogromnych lasów wokół grodu w Razianiu. Jednak np. ogromne bagna uratowały Nowogród Wielki.
Starano się zaskoczyć przeciwnika na różne sposoby. Łączono i rozdzielano siły cały czas zachowując poprzez sieć kurierów łączność ze sobą jak i sztabem generalnym. Pozorowano przeprawy, natarcia i odwroty. Teren operacji badano zawczasu intensywnie poprzez działanie szpiegów zbierających informacje wszelkiego rodzaju.
https://www.youtube.com/watch?v=R8fci-hrkxw
Dombra - taki "ogólnoturański" przebój patriotyczny.
Łączność utrzymywano także poprzez "telegraf" - znaki dawane buńczukami i chorągwiami, dymem i ogniem,dęciem w rogi i waleniem w bębny. Oczywiście w umówiony wcześniej sposób. Cały czas poprzez sztafetę konnych kurierów utrzymywano łączność ze stolicą imperium w Karakorum. Może wydać się to niemożliwe, ale ponad siedemset lat temu mongolski sztab generalny prowadził narady jednocześnie nad kampaniami w Azji Południowo- Wschodniej i Europie Wschodniej....
Wszędzie wysyłano ubezpieczenia - to oni wyznaczali czas i miejsce walki. Nigdy na odwrót. To była podstawowa zasada.
Przed strażą przednia wysyłano bardzo szybkie oddziały "specnazu". Poruszali się "komunikiem" czyli bez taboru, z zapasowymi końmi. Mieli za zadanie dokonywać zwiadu, łapać "języka". Dodatkowym zadaniem było dokonywanie masakr. Mieli nic nie grabić i nie palić bo to by ich opóźniało. Mieli tylko zasiać grozę, pojawiając się znikąd, siekąc i kłując a później znikając w lasach/stepach.
Rzeki forsowano najczęściej wpław- po prostu łapano się końskiego
ogona. Ubrania zaś często chowano do czegoś w rodzaju nieprzemakalnego
worka ze skóry. Jednak chińscy oficerowie - inżynierzy potrafili
budować też różnego rodzaju tratwy, groble, mosty zwykłe i pontonowe.
Gdy król Węgier rozkazał zagrodzić przełęcze karpackie zasiekami czyli
wielokilometrową barykadą ze ściętych drzew. Trakt został teoretycznie
zabarykadowany. Jednak Batu Chan wnuk czyngizowy wiódł ze sobą tysiące
jeńców z siekierami i piłami. Blokada została sforsowana dużo szybciej
niż Węgrzy sądzili...
XIII wieczne GRU
Szpiedzy zresztą nie tylko zbierali info o rzekach, górach, pastwiskach, miastach, szlakach handlowych, złożach, ale też o sytuacji politycznej. Na kogo może napadany król liczyć w razie W ? Czy jakiś sąsiad może mu przyjść z odsieczą ? Czy jest jakaś wewnętrzna opozycja skłonna do zdrady, albo choć sabotowania działań monarchy ?
Interesowała ich religia, zwyczaje, system społeczny. Wszystko co mogło ułatwić podbój jak i późniejszą okupację.
To prawdopodobnie szpiedzy donieśli o sytuacji w rozbitej na dzielnice Polsce. Batu Chan wysłał więc oddziały mniejsze by skutecznie związały ręce książętom polskim, a sam z głównymi siłami spadł jak jastrząb na Królestwo Węgier. Proszę sobie spojrzeć na koordynację - bitwa pod Legnicą 9 IV 1241. Bitwa na równinie Mohi ( dzisiejsze okolice Miszkolca mniej więcej ), w której zmasakrowano wojsko węgierskie - dwa dni później.
C.D.N.