niedziela, 29 listopada 2015

                                   Listopadowy Śnieg

 

 


Bieszczadzkie połoniny już białe. Widać chyba też Beskid Skolski.

 

 

                        Jednak w niższych partiach jeszcze jesień. Widok na Góry Dzika z Podzamcza.

 

                               A na Malinowej jeszcze przedzimie.

 

                      

                        Bobry poszerzyły działalność na skalę z lat 2004 - 2007.

  

     Góry Dzika już białe. Krasna - wieś pomiędzy Krosnem a Lutczą.
 

                                 Przełęcz Szklarska we mgle.


                              Przełęcz Szklarska w słońcu. Widok w stronę Zawadki Rymanowskiej. Na pierwszym planie turyści obok kapliczki upamiętniającą miejsce bitwy z Moskwą podczas powstania  1768 - 72.


                                Kamień - Bieszczad 857m. Najwyższy szczyt powiatu.


Link i zdjęcie tworzą rebus kulturoznawczo - ministrancki.


Elwis na zapiecku




Ostra 687. Kawałek dalej natknąłem się na dwa rysie siedzące na drodze. Ustąpiły leniwie pierwszeństwa przejazdu. Ryś na żywo wygląda groźniej niż w telewizji czy na wiki.



 

Nie dam rady w terminie dokończyć obiecanej 3 części "Tatarsko - mongolskiej sztuki wojny". Więc pomyślałem, że coś ładnego umieszczę. Zapowiedziany artykulik napiszę jakoś niedługo. Tymczasem polecam zaglądać na fanpejdża na fejsbuce. Część nowych zdjęć już jest, część będzie niedługo.


 


sobota, 28 listopada 2015

                                      Spotkanie z Jagielskim

        Tak jak zapowiadałem relacjonuje spotkanie z Wojciechem Jagielskim, które odbyło się w minioną środę w głównej bibliotece Krosna. Relacja po krótce, bo znów kręci historia i dużo jest różnych rzeczy do napisania.

   Jagielski najpierw opowiadał o swojej drodze dziennikarsko - literackiej. O fascynacji Afryką i o tym jak zamiast do Afryki poleciał najpierw na Kaukaz. Z czasem stał się specjalistą od Kaukazu i azjatyckich "Stanów" od stepów Kazachstanu po Kaszmir.  Ze szczególnym uwzględnieniem Afganistanu. Z czasem odwiedzać zaczął i wymarzoną Afrykę. O książkach Jagielskiego a przede wszystkim ostatniej już pisałem. "Wojna Lary" to chyba jego najlepsze dzieło:


  Były też oczywiście pytania. Jak się można domyślić pierwsze dotyczyło fali uchodźców. To może zaskoczyć, ale pisarz poparł absolutnie działania Orbana. Przywódca Węgier  wg. niego obojętnie czy motywuje się ksenofobią czy nacjonalizmem próbował po prostu traktować uchodźców tak jak zawsze się traktowało. Poddawać ich procedurze  sprawdzającej co to za jedni do nas przyjechali ? Czy faktycznie grozi im śmierć i kalectwo ? Czy  nie są niebezpieczni ? Unię określił jako twór żyjący w stanie utopijnych wizji nie przystającej do niebezpiecznych czasów. A poprawność polityczną formą cenzury zaciemniającą obraz rzeczywistości.
   Jednak żeby nie mianować go "naszym" odniósł się do gwałtów. Mocno skrytykował wypowiedź ministra Ziobry o rzekomym wzroście liczby gwałtów w Szwecyji o kilkaset procent. Rzetelnie było by powiedzieć, że w Szwecji ( wiemy pod czyim wpływem :P dopisek mój ) zmieniono kwalifikację prawną "gwałtu". Czyli Zbynio nagina co najmniej rzeczywistość. A ja partyzant kniazia Kaczyńskiego nie mam zamiaru ukrywać tego. Jeśli tak jest w istocie  ( a Jagielski to jak pisałem kiedyś rzetelny dziennikarz ) to Ziobro mija się z prawdą czyli po prostu oszukuje. 
   I tu mamy całe clue  "kwestii migrantów" . Z jednej strony fanatyzm i/lub cynizm polityczny europy spod znaku tęczy z drugiej fanatyzm i/lub cynizm polityczny europejskiej prawicy ( bez względu na jej stosunek do Putina, chrześcijaństwa, gospodarki itd ).
   A więc wyłączmy emocje, czytajmy, rozmawiajmy a jeśli trzeba strzelajmy i kłujmy. Ale tylko gdy trzeba ;) 

P.S.

Uważajcie, gdy jedziecie karpackimi drogami nocą. Dziś w Wilczych Wrotach, na Spalonej czyli mniej więcej tam gdzie kończy się Daliowa i zaczyna kanion Jasiołki siedziały sobie na drodze dwa wielkie koty. Koty wielkości psa z frędzelkami na uszach :)


piątek, 27 listopada 2015

                                  Czy  nie tego pragnęli ?

   W sprawie Trybunału mam słowa prawników przeciw słowu prawników. Jak się zdaje jednak jest tak:


  Oczywiście grono panów znawców mówi, że bezprawie. Ale czyż nie pracowali oni wystarczająco długo by im nie ufać ? 
    Pod auspicjami Wyborczej, Lisweeka itp.  powstaje KOD. Jednak jakieś marny ten majdan ogłoszony przez Lisa i towarzyszy.  Czy nie tego właśnie pragnęli, z całego serca pragnęli,  by ich zwolennicy zostawili politykę elitom, a sami zajmowali się swoimi sprawami. A po załatwieniu oddawali grillowaniu  (lub o tej porze chodzeniu do lokali, swingowaniu itp )  ? Czy nie chcieli podziału na racjonalną, nie interesującą się polityką większość i nienawidzącą ich, skazaną na wymarcie mniejszość ?
    No to sobie wyhodowali, tylko, że skazana na wymarcie mniejszość  stała się większością. Do tego całkiem żywotną.  A oni stali się dinozaurami. Pracowali na to latami i nie wiem co musiał by zrobić mój kniaź żebym wymówił mu wierność. 
   Zresztą na razie robi dobrze. Nie ufam, nie ufam gadaniu o zachwianiu trójpodziału. Raz czy to wiosną PO nie zachwiało ? Dwa nie ma liberalnej demokracji u Nas. Jest demokracja aferalna.
   A moje życie dla Paradowskiej czy Lisa znaczyło tyle co życie psa. Gardzili mną rasowo-regionalnie, religijnie, politycznie. Jak słyszę, że trochę głów poleci z TVP to odczuwam tylko schadenfreude. "Dobrze im tak" - to jest moja myśl. I cieszy mnie miotający pianę Lis. I cieszy przerażona twarz Andrzeja Wajdy ( choć nawiasem mówiąc uwielbiam "Kanał" czy "Popioły" ).
     I bardzo mnie cieszy złość Chanatu Moskiewskiego i mediów niemieckich. To dobry znak. Znudziło mnie nie wymachiwanie szabelką.  Asertywną politykę nazwano awanturnictwem. Nawet nie czajono się z widzeniem roli Polski jako tej "co płynie w głównym nurcie".  To ja tym moim obrońcom podziękuje - nie chce ich demokracji spod znaku Sowy i jej przyjaciół.


czwartek, 26 listopada 2015

środa, 25 listopada 2015

          Ściana Wschodnia 1

 


PKP - kuleje po "rzondach" ludzi a'la Bieńkowska. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Przydało by się np. w miarę szybkie i tanie połączenie Sanoka i Krosna z Rzeszowem. Oczywiście prywatny inwestor tego nie zrobi bo z biletów to się zwróci za 50 lat. W takie inwestycje musi wkroczyć państwo. A straty państwa i gospodarki z powodu wyludniania prowincji są tak duże, że czasem warto "posocjalizować".  Mówienie, że przecie w USA prywaciarze wybudowali kolej jest ahistoryczne. USA w XIX wieku to nie Polska w XXI. 
 


   O i lasy północnego Podkarpacia. Pas lasów ciągnący się od Sandomierza po Lwów. Puszcza Sandomierska i Solska, Lasy Janowskie i zalesione wzgórza Roztocza. Są tutaj i wielkie drapieżniki - wilki i rysie , jelenie, sarny i dziki. Są i mniejsze ssaki , liczne ptactwo z bielikiem i cietrzewiem na czele. Są ciekawe  gadziny i płaziny. Rzeki z potężnym Sanem na czele oczyszczone i rybne.

Roztoczański Park Narodowy

A ja tutaj jadę przez:

 


Lasy te był też w latach 1942 - 47 ostoją różnych partyzantek. Zgrupowania AK , oddziały NSZ i BCh, sotnie UPA, sowieccy partyzanci wspierani przez specnazowców z NKWD i "minerów gwardii" GRU. Największe bitwy partyzanckie na ziemiach dzisiejszej Polski miały miejsce właśnie tutaj. W czerwcu 1944 Niemcy rzucili przeciw partyzantom polskim i sowieckim ukrywającym się w Lasach Janowskich i Puszczy Solskiej ogromne siły. Trzy dywizje piechoty, korpus kałmuckiej kawalerii i różne oddziały tyłowe i policyjne. 


Pomnik Podkarpackich "Wyklętych" w Bostonie



A tutaj o tej bitwie w 1944


I o jednym z najbardziej udanych  polskich powstań 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Kury%C5%82%C3%B3wk%C4%85

Największa bitwa z NKWD i UB stoczona została nad Sanem

I na koniec curiosum. Nie pokazujcie fanatykom Łysiaka bo dostaną zawału ;)

https://books.google.pl/books?id=MyeBdYTVxB0C&pg=PA244&lpg=PA244&dq=porozumienie+w+rudzie+r%C3%B3%C5%BCanieckiej&source=bl&ots=FHgIj5w6Ts&sig=ZpzP3eK3cHV8BNnfZ4fy_jmzWuE&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwj8hO6onKzJAhUDWywKHdwfCO8Q6AEIKDAB#v=onepage&q=porozumienie%20w%20rudzie%20r%C3%B3%C5%BCanieckiej&f=false
 


Stalowa Wola - w międzywojniu powstała nie tylko Gdynia ....


Jakub Wędrowycz i kibice Motoru witają .... ;)


O i Lublyn z lotu gołębia.

C.D.N. 

 

wtorek, 24 listopada 2015

                               Szaleństwa ciąg dalszy...

 


 Ja pierdole, pod samym Iłowajskiem poległo w dwa tygodnie więcej żołnierzy niż UK straciła na Falklandach , w Afganistanie i Iraku. Minimalna to jak dobrze pamiętam 300 zł na rynkę. Koło miliona uchodźców. Ogromne napięcia wewnętrzne. A co ma do zaoferowania Unija ? Kursy masturbacji analnej i 56 płci. Jak tym somalijskim gwałcicielom  z Danii, których za gwałt wysłano na kurs seksedukacji. Jak ich islam zaleje to mi nie będzie szkoda. No może poza Duhchiedockiem, ale tam będzie partyzantka krzyżowców ;) 


Najgłupsze dresy w Polsce to wiedziały. 


A Moskwa nie może się powstrzymać, przed okazywaniem siły. Nawet gdy montują koalicję a'la 
1941 - 45  to muszą, muszą poprowokować. Okazać siłę. Tym razem brawa dla sułtana ;)


No cosik wolno to idzie. A nową rewolucje to nie wiem kto poprze. O jeden majdan za dużo ;) I nie ma co tłumaczyć się wojną. Izrael żył w stanie ciągłej małej wojny i zagrożenia totalną inwazją 
( próby 1967 ) czy wielkim atakiem    ( 1973 ) od 1947 do końca lat 70-tych co najmniej. A mała wojna to do teraz - Zachodni Brzeg , Gaza, Liban etc. 


Ambiwalentnie. Jednak jeśli ludność tatarska i ukraińska nie odwraca się przez to od Kijowa to chyba jednak byłbym za. Oczywiście trzeba to było zrobić latem 2014. Jednak się okaże czy to awanturnictwo czy skuteczne działanie. Do którego zresztą mają prawo Ukraińcy. "Krymnasze" powinni ponieść konsekwencje swojej euforii z przedwiośnia 2014.


Świat Zachodu. Belgijski film dla dzieci....


I świat Islamu .... Moskwa przetrwa bo nie raz pokazywała, że wygrzebuje się z największej "Smuty".  W czasach Dymitriad szachinszach dziwił się , że nad Wołgą żyją jeszcze jacyś żywi ludzie. Przetrwa choćby jako chanat wasalny, w takiej funkcji jak dziś jest Kadyrowstan do Moskwy. Chanat do mokrej roboty. Ale o Belgię to bym się bał... A może to karma ?


Zapomniane ludobójstwo w Kongo w XIX wieku. Miliony ofiar  pod hasłami postępu, cywilizowania mudżinów i władzy białego.


I czym Tokwill, ojciec umiarkowanego liberalizmu, czy konser-liberalizmu różnił się od Hansa Franka ? 

A teraz ciekawostka:

http://wyborcza.pl/1,75477,19227345,bojownicy-isis-zazywaja-pigulki-z-amfetamina-w-syrii-trwa-masowa.html 

Choć znając historię sekty Assasynów i ogólnie historie wykorzystywania wojennego  substancji psychoaktywnych od muchomora   po amfetamine i pochodne jej, wcale mnie to nie dziwi ;)






Nowy rząd - recenzja na chłopski rozum cześć 1

poniedziałek, 23 listopada 2015

                  Tatarsko - mongolska sztuka wojny 2

   A teraz ciąg dalszy opowieści o sztuce wojny wg Czyngiza i jego następców. Kroci mnie by skomentować sprawy bieżące w Polsce, Europie Wschodniej czy sprawy dżyhadowe. Jednak za dużo ostatnio bieżących ;)

Wilki nauczycielami - taktyka walki w polu

  Jak pisałem armia mongolska była armią blitzkriegu. Przed bitwą w polu wodzowie tatarscy skutecznie dezorientowali wroga manewrując, rozłączając to łącząc wojska. Usypiali jego czujność, bądź wręcz przeciwnie budzili przerażenie paląc niezliczone ogniska czy budując liczne pozorujące kukły. 
   Atak zaczynaj często od rozpoznania bojem - wysyłając mniejsze siły, dla rozpoznania słabych i silnych punktów przeciwnika. Przeciwnika łamano zasypując falami strzał, niekiedy używając też polowych machin bojowych. 
   Po deszczu strzał w zależności od okoliczności uderzali odpowiednimi siłami. Czasem było to przełamujące uderzenie ciężkiej kawalerii w stylu "rycersko -husarskim".  Takie uderzenia stosowano np. na wroga przeprawiającego się przez rzekę, albo z podłamanym morale. Była to szyk zwany "dłutem".
   Innym razem rozwijano wojska w oskrzydlający półksiężyc - zwali tą formację  "jeziorem". Wciągano wroga w zasadzki pozorując odwrót. Na pewnych zwycięstwa wojowników przeciwnika spadały ciosy z flanki. Jednocześnie "uciekający" zawracali atakując z trzeciej strony. W czasie ucieczki stosowano często "strzał partyjski" czyli zaskakujące salwy strzał "do tyłu".  Takie manewrowanie to tak zwany "taniec tatarski". Odwody staranie ukrywano. Gdy mieli czas na przygotowanie ( a starali się zawsze sami wybrac czas i miejsce konfrontacji ) kopali wilcze doły, rozsypywali kolczatki  i zakładali  inne "pola minowe".
    Innym zaskakującym sposobem walki było związanie walką czoła wroga, gdy w tym czasie odwód uderzał na tyły, a flanki zaciskały pierścień okrążenia. Trochę jak w klasycznym manewrze Hannibala.
   Sztab z wodzem siedział na wzgórzu. W Europie w tym czasie królowie i wodzowie  sami brali udział w walkach. Co mądrzejsi brali udział w szarży odwodów. Co głupsi lecieli na czele pierwszego natarcia. I nie po to, żeby podprowadzić wojowników pod pozycje wroga dla podbudowania morale, ale wprost , żeby tłuc się i narażać głowę dla rycerskiej chwały. Kończyło się to często "urwaniem głowy" wojsku już na początku bitwy. Mongołowie inaczej, obserwowali walkę z góry cały czas mając pieczę nad tym co się dzieje. Łączność zapewniały znaki wydawane buńczukami, łącznicy. Zauważmy, pod Grundwaldem  nasz król, dowodził na sposób tatarski a wódz Krzyżaków ostatecznie wziął udział w walce i poległ.
   Wrogów deprymowano i łamano na różne sposoby. Czasem wielotysięczne siły walczyły na rozkaz chana w całkowitym, przerażającym milczeniu.  Innym razem przeraźliwie wyjąc i pogwizdując. Konie płoszono petardami, bombami dymnymi, strzałami świszczącymi. Pod Legnicą, jak już pisałem, użyli prawdopodobnie coś w rodzaju gazu łzawiącego, wywołując panikę. Chyba nie za bardzo rozumieli europejski podział na bronie "honorowe" i "niehonorowe". Broń miała dać zwycięstwo ;)

Szable, łuki, dzidy - broń ofensywna

Co do uzbrojenia, różniło się częściowo od standardów Europejskich. 
   Jako broń białą chętnie używali bardziej ergonomicznej szabli, choć miecz, długi nóż  i topór też był w użyciu. Stosowali też broń obuchową - maczugi, buzdygany i czekany. A czekan to taki kilofek na długim stylisku. Podobny do tego jaki stosują dziś alpiniści. Był bardzo skuteczny do przebijania zbroi i  hełmów. 
    Ważną bronią była włócznia,  często o barwionej na czerwono rękojeści. Z niej to wyrosła lanca, która przeżyła renesans w czasie wojen napoleońskich dzięki naszym ułanom. Ułan to słowo z tatarskiego ;) 
    Specyficzną bronią był arkan czyli lasso. Przydawał się np. gdy wojownik chciał pochwycić "języka". Niektórzy byli wprawieni w walce biczami i kiścieniami. Kiścień to takie nunchaku, tylko zamiast kołka zakończony jest np. kolczastą kulą.Jeszcze inni miotali oszczepy i dziryty.
     
   Bronią do walki na dystans był nade wszystko łuk refleksyjny. Oto jego opis:


  Każdy wojownik miał ze sobą trzy sztuki.  Strzały były różne. Jedne służyły do rażenia ludzi w kolczugach i zbrojach. Inne miały kaleczyć konie. Były strzały świszczące. Miały dwojaką funkcję - sygnalizacyjną  i "płoszącą". Strzały zapalające podpalały wrogie obozowiska i tabory. Strzały trujące budziły grozę . Do zatruwania grotów stosowano m.in wilczą jagodę, jad żmij chwytanych na wiosnę itp.
   Łuki trzymano w futerale - łubiu, a strzały w kołczanie. Kołczan zaś nie jest sakwą jaką nasi prawilniacy noszą przewieszone przez piersi tylko pojemnikiem na strzały. Konny łucznik stawał do bitwy z minimum trzema po trzydzieści strzał różnej długości i rodzaju. Robiony był zwykle ze skóry i kory brzozowej.
   Niekiedy używali także polowych balist i katapult miotając kamienie, belki, wielkie strzały - bełty czy "kotejle mołotowa" sporządzone np. z oliwy czy ropy.


Ciąg Dalszy w następny weekend :)


 


niedziela, 22 listopada 2015

Tatarsko - mongolska sztuka wojny cześć 1

  Z Tatarami pierwszy raz zetknąłem się , gdy babcia nam czytała legendę o krakowskim hejnaliście. Ach jaka  grozaaa !!!! Świstają cięciwy łuków, błyskają szable i groty dzid.
   Później Tatko opowiadał, że doły żwirowni chłopskich, nad Wisłokiem to dawne wilcze doły na Tatarów. W tej "legendzie" było ziarno prawdy - na Podkarpacie spadały najazdy tatarskie zarówno w wieku XIII , XIV jak i na przełomie XV i XVI stulecia. Ostatnie wielkie napady , które dotarły, aż tutaj  1624 i 1672. 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Miko%C5%82aj_Kamieniecki
Hetman Kamieniecki - pogromca ordy, właściciel zamku w Odrzykoniu.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyprawa_na_czambu%C5%82y
"Podkarpackie" zwycięstwo nad "dżyhadystami" ;)

  Później na ekranie telewizora zobaczyłem "tych dobrych" Tatarów razem z Kmicicem skutecznie wciągającym szwedzkich rajtarów pod ogień naszych dział.

https://www.youtube.com/watch?v=5b-Ohbwsq-U
Kmicic ;)
 
    Koło 1994,  mroczny grudniowy poranek, w szkolnej świetlicy wpadł w rękę podręcznik do 5 klasy. Opisana tam była wyprawa Batu Chana na Węgry i Polskę w 1241 roku. Wracając zobaczyłem stado gawronów, wron i kawek krążących nad burymi polami okraszonymi płatami mokrego śniegu. wyobraziłem sobie pobojowisko średniowieczne.  I tak się zaczęła moja fascynacja "Euroazją" ;)

Ćma tatarska

    Zastanawialiście się skąd się wzięło określenie "ćma", w sensie groźnej masy ludzkiej ?  To zniekształcona nazwa podstawowej jednostki taktycznej armii Czyngis Chana - Tumenu.
  Tumen to korpus/ dywizja, liczył  10 000 wojowników. Dzielił się na mniejsze jednostki. Mingany czyli pułki liczące po 1000 wojowników. Mingan zaś dzielił się stuosobowe dżauny, a te z kolei na dziesięcioosobowe barbany.
   Niekiedy tworzono grupy armijne liczące kilka i więcej Tumenów. Taka właśnie grupa armijna uderzyła w 1236 na Ruś , a później w 1241 na Węgry.

Rodzaje wojsk 

    Armia mongolska nie była jednorodna.  Dzieliła się na różne rodzaje wojsk. Dowódców uczono umiejętnego współdziałania. Była to armia "zmechanizowana" - jej mobilność przewyższała ówczesne armie. Ba i dzisiaj w epoce silnika spalinowego, tempo marszów mongolskich budzi podziw.
   Siłę przełamującą, uderzeniową stanowiła ciężka jazda. Nieco podobna do europejskiego rycerstwa. Lecz lżejsza, przeto bardziej mobilna i zwrotna.
   Drugą ważna grupę stanowili konni łucznicy. To oni "zmiękczali" wroga poprzez zmasowany ostrzał z łuków refleksyjnych. Jazda lekka dokonywała też zwiadu i rajdów dywersyjnych i  terrorystycznych. Osłaniała tyły i boki , głównych sił. Szła w awangardzie . No i oczywiście ścigała niedobitki rozbitego wroga. Do skutku.....

   Ważną rolę odgrywała służba kwatermistrzowska, przygotowująca wszystko co armii potrzebne w pochodzie. Wbrew pozorom armia mongolska ciągnęła za sobą liczne tabory. Kwatermistrzostwo dbało o wyszukanie brodów, zapewnienie pastwisk dla koni i innych zwierząt. Gnano ze sobą stada bydła ,owiec i kóz jako żywe zapasy żywności. Gnano też tabuny koni jako "części zamienne".
   W wojsku mongolskim służyli też saperzy. Budowali mosty i przeprawy, ryli podkopy i sypali szańce. Czasami sypano także tamy, by woda z rzeki zalała obrońców jakieś pozycji, albo podmyła mury. Saperzy znali proch strzelniczy, z którego produkowano już wtedy różnego rodzaju prymitywne bomby, race i świece dymne. Używano niekiedy broni chemicznej, lecz ciężko coś pewnego na ten temat powiedzieć. Bardzo możliwe, że użycie silnego gazu łzawiącego przesądziło o zwycięstwie mongolskim pod Legnicą.

  No właśnie skąd Chińczycy ? Mongołowie włączali do armii kolejne ludy. Prośbą lub groźbą. Podbici mieli wystawiać swoje kontyngenty. Tą tradycje kontynuowano później vide Ludowe Wojsko Polskie, które podczas "ostatecznej wyprawy na Zachód" miało brać udział w podboju Europy. W czasach podboju przez Mongołów Europy Wschodniej możemy mówić już bardziej o najeździe "tatarskim" gdyż większość wojowników  wywodziła się z ludów tureckich a nie mongolskich. Obie  grupy są ze sobą spokrewnione i wywodzą się podług mitów od stepowego wilka....

https://www.youtube.com/watch?v=mMZW0eqts4E
"Wilcza" muzyczka ;)

Do armii Batu Chana wcielano też kontyngenty m.in ugrofińskie,  ruskie i chińskie. 

Sajn i Mau

Dzielili miasta i grody na dobre - sajn i mau - złe. Jako, że podług ich wierzeń cały świat należał  do Czyngiz Chana i jego potomków. Było tak  z woli najwyższego boga Tengriego. Więc   miasta "sajn" były tymi, które poddały się bez walki. "Mau" zaś tymi, które postanowiły opierać się woli Niebios. Zasługiwały tym samym na eksterminację i zagładę, lub przynajmniej solidną rzeź.
    Starano się podejść pod miasto  tak by zaskoczyć obrońców. Następnie, szczelnie je otaczano, niekiedy nawet stawiano palisadę - ogrodzenie. Tak uczyniono przy zdobywaniu m.in Ostrzyhomia nad Dunajem i Włodzimierza nad Klaźmą. Był to sygnał psychologiczny dla mieszkańców - jeśli się nie poddacie, żywa noga się nie wymknie...
   Chętnie pokazywano mieszkańcom ich przeznaczenie np. wbijając na pale jenców na przedpolu wałów, albo na przykład wystrzeliwując z katapult setki ściętych głów. Legnickim mieszczanom pokazano zaś uciętą głowę Henryka Pobożnego. Co ciekawe mamy obecnie renesans swoisty używania ściętych głów jako broni psychologicznej.... Zmiękczano też psychikę obrońców poprzez dzikie pieśni i wycia. Takie zawodzenia łamią nawet największych twardzieli. Nocą palono tysiące dodatkowych ognisk by sprawić wrażenie ogromu niepojętego nadciągających ord.

   Jeśli gród się nie ukorzył, przystępowano do walki. Przy czym unikano długotrwałego "brania głodem". Armia tatarska była armią blitzkriegu.  Najpierw wrogie miasta zasypywano głazami z machin. Stosowano też ogromne bełty, belki, prymitywne bomby jak i coś w rodzaju koktejla mołotowa. Nad dobywany gród spadała tez ulewa strzał zapalających. Jak widać zamiłowanie do huraganowego ostrzału została ich duchowym potomkom do dziś:

https://www.youtube.com/watch?v=U7xyJOQ0pac
( ostrzał moskiewskich "gradów" w Donbasie )

 
   Kopano podkopy, by mury/ wały osunęły się tworząc wyłomy.   W razie potrzeby przekierowywano wody rzek, by osunąć wały czy podmyć baszty. Robiono to budując tamy i ryjąc kanały. Pracą zajmowali się zarówno wojownicy jak i wzięci w jasyr cywile. wszystko pod kierunkiem chińskich oficerów - inżynierów. 
   "Ciekawą" taktykę stosowano przy forsowaniu fos.  Pędzono przed armią tłumy pochwyconych cywilów z wiązkami chrustu/wikliny. Obrońcy musieli z rozpaczą masakrować swoich krajan ogniem z kusz i łuków. Jednak kolejne fale napływały i po jakimś czasie powstały wygodne mosty z wiązek wikliny  i ciał.    
   Mury i wały dobywano  tak po drabinach jak i z wież oblężniczych. Taranami rozbijano bramy i robiono wyłomy.
  Szturm kończył się walkami ulicznymi, połączonymi z dziką masakrą, gwałtami, grabieżą i niszczycielstwem. Niekiedy tworzono także swoją architekturę np. piramidy z obciętych głów.
Dla przykładu, gdy w grudniu 1240, Batu Chan i jego prawa ręka generał Subadej  zdobyli  Kijów, z czterdziestu tysięcy mieszkańców zostawili  przy życiu około dwóch tysięcy. Była to kara za bycie "mau".



W pochodzie



   Potrafi pojawić się "znikąd" pokonując "nieprzebyte" przeszkody terenowe. Np. wielkim zaskoczeniem było sforsowanie pustyni Kara Kum ( dzisiejszy  Turkmenistan ) podczas podboju Chorezmu czy ogromnych lasów wokół grodu w Razianiu. Jednak np. ogromne bagna uratowały Nowogród Wielki.
   Starano się zaskoczyć przeciwnika na różne sposoby. Łączono i rozdzielano siły cały czas  zachowując poprzez sieć kurierów łączność ze sobą jak i sztabem generalnym. Pozorowano przeprawy, natarcia i odwroty. Teren operacji  badano zawczasu  intensywnie poprzez działanie szpiegów zbierających informacje wszelkiego rodzaju.

https://www.youtube.com/watch?v=R8fci-hrkxw
Dombra - taki "ogólnoturański" przebój patriotyczny.

  Łączność utrzymywano także poprzez "telegraf" - znaki dawane buńczukami i chorągwiami, dymem i ogniem,dęciem w rogi i waleniem w bębny. Oczywiście w umówiony wcześniej sposób. Cały czas poprzez sztafetę konnych kurierów utrzymywano łączność ze stolicą imperium w Karakorum. Może wydać się to niemożliwe, ale ponad siedemset lat temu mongolski sztab generalny prowadził narady jednocześnie nad kampaniami w Azji Południowo- Wschodniej i Europie Wschodniej....
   Wszędzie wysyłano ubezpieczenia - to oni  wyznaczali czas i miejsce walki. Nigdy na odwrót. To była podstawowa zasada.
   Przed strażą przednia wysyłano bardzo szybkie oddziały "specnazu". Poruszali się "komunikiem" czyli bez taboru, z zapasowymi końmi.  Mieli za zadanie dokonywać zwiadu, łapać "języka". Dodatkowym zadaniem było dokonywanie masakr. Mieli nic nie grabić i nie palić bo to by ich opóźniało. Mieli tylko zasiać grozę, pojawiając się znikąd, siekąc i kłując a później znikając w lasach/stepach.
   Rzeki forsowano najczęściej wpław- po prostu łapano się końskiego ogona.  Ubrania zaś często chowano do czegoś w rodzaju nieprzemakalnego worka ze skóry.  Jednak  chińscy oficerowie - inżynierzy potrafili budować też różnego rodzaju tratwy, groble, mosty zwykłe i pontonowe.
   Gdy król Węgier rozkazał zagrodzić przełęcze karpackie zasiekami czyli wielokilometrową barykadą ze ściętych drzew. Trakt został teoretycznie zabarykadowany. Jednak Batu Chan wnuk czyngizowy wiódł ze sobą tysiące jeńców z siekierami i piłami. Blokada została sforsowana dużo szybciej niż Węgrzy sądzili...
 

XIII wieczne GRU


  Szpiedzy zresztą nie tylko zbierali info o rzekach, górach, pastwiskach, miastach, szlakach handlowych, złożach, ale też o sytuacji politycznej. Na kogo może napadany król liczyć w razie W ? Czy jakiś sąsiad może mu przyjść z odsieczą ? Czy jest jakaś wewnętrzna opozycja skłonna do zdrady, albo choć sabotowania działań monarchy ?
  Interesowała ich religia, zwyczaje, system społeczny. Wszystko co mogło ułatwić podbój jak i późniejszą okupację.
    To prawdopodobnie szpiedzy donieśli o sytuacji w rozbitej na dzielnice Polsce. Batu Chan wysłał więc oddziały mniejsze by skutecznie związały ręce książętom polskim, a sam z głównymi siłami spadł jak jastrząb na Królestwo Węgier. Proszę sobie spojrzeć na koordynację - bitwa pod Legnicą 9 IV 1241. Bitwa na równinie Mohi ( dzisiejsze okolice Miszkolca mniej więcej ), w której zmasakrowano wojsko węgierskie - dwa dni później.

C.D.N.


 


sobota, 21 listopada 2015

                               21 XI 2013 - 21 XI 2015


  No nie wiem jak się odnieść do tej rocznicy. Czy rewolucja na Ukrainie była faktycznie rewolucja czy bardziej specyficznym zamachem stanu ?  Może i jedno i drugie ? Czy bez majdanu Ukraina staczała by się nieuchronnie, prawem geopolityki do putinowskiego  barbarii ? Czy odwrócił nieszczęsną dla całej Europy Wschodniej Unię w Perejesławiu czy raczej było czynnikiem chaosu ? Kto zimą 2013/14 sterował tak naprawdę strukturami siłowymi na Ukrainie ? Czy Putin już wtedy grał na Noworosję ? Co robili generałowie GRU i FSB w Kijowie w lutym 2014 ? Kto strzelał tak naprawdę na Instytuckiej ? A może snajperzy byli bardzo różni ? Itd. Itd.
   Niestety marzenia zwykłych  majdanowców  o oczyszczeniu z jarzma postsowietyzmu spełniły się tylko w małej części. Europa jak olewała tak olewa Ukrainę. I coraz bardzie uśmiecha się znów do Kremla. Krym i pół Donbasu stracone. "Niebiańska Sotnia" przekształciła się w "Niebiańską Dywizję"...
      Jednak mimo wszystko wydaje się, że tak za sto lat napiszą o tych wydarzeniach jako początku cofania się ekspansji Chanatu Moskiewskiego z czasów panowania carza Putina.


"Płonęła opona" -  pieśń barykad.



piątek, 20 listopada 2015

                                Watażkowie wszystkich krajów łączcie się ;)


Nie oceniam - oceńcie sami. Brzmi sprawnie...

środa, 18 listopada 2015

Dżyhadowe linki


O fortecy islamizmu - dzielnicach muzułmańskich Brukseli ( czy Burkaseli ).


I statystyki....

No nie integrują się .... Tylko konia z rzędem temu kto ma pomysł co z nimi teraz zrobić. Pomysły takie jak pani Miriam Korwin - Karadźić kojarzą mi się nieodmiennie z tym:


Rzeź w Srebrenicy 


Nie ma możliwości ani technicznych, ani mentalnych ani moralnych. 

Coraz mniej rozsądku:


Kibice tureccy wybuczający minutę ciszy. Tęsknią za tym ?



Apropo Konstantynopola:


Tak to jest jak się na historii w szkole śpi za to lajkuje kolejne  "krucjatowe" fanpejdże na fejsbuku ;)

A tutaj o szaleństwach ISIS - kalifatu

   A więc podgryzać i oblegać. No to się wydaje realne. Zwiększyć skuteczność bombardowań, zniszczyć do gołej ziemi pola naftowe.  No z Moskalami trzeba koordynować, ale tylko tyle i trzeba. To ich wojna i ich zemsta. Pamiętajmy, że Asad to Kadyrow południa, najmocniej zamieszany w powstanie ISIS. To , że ISIS teraz zwróciło się przeciw niemu z cała siłą nie znaczy, że ten stalinowski watażka stał się fajny. Jednak można zawierać taktyczne sojusze zarówno z tym bandziorem jak jego chanem  zwierzchnim
   Wysłać oddziały elitarny międzynarodowy jako odwód dla sił kurdyjskich. Przymusić lub przekupić Erdogana by zamiast pastwić się nad Kurdami zaczął solidnie łupać ISIS. Nękać ich wypadami komandosów. Tępić  komendantów przy użyciu drona, trutki i snajpera. 
   Dokonywać co jakiś czas regularnych rajdów pancerno-spadochronowych dla pokazania , że w regularnym starciu  "wspomagany przez Ałłaha kalif"  zawsze dostaje baty. Nade wszystko wyprzeć ich ostatecznie z Iraku razem z wojskiem rządowym, Persami  i kurdyjskimi peszmergami. Odbić Mosul. Upadek Mosulu w zeszłym roku to największe zwycięstwo dżyhadystów od lat. Chyba można się pokusić, że największe od XVII wieku.
   Wysłać oddziały ochotnicze. Jak pisałem był by to wentyl bezpieczeństwa, ale też miało by ogromne znaczenie dla wzmocnienie morale Europy. 
   A w Europie odzyskać kontrolę nad "terenami szariackimi" i bezlitośnie likwidować fanatyków, podżegaczy, terrorystów.  Jeśli jakiś mułła głosi potrzebę zarzynania "pogan" powinien  zniknąć. Gdzie ? A ja wiem ? Gdzieś, gdzie nie będzie problemem - jak powiedział wielki Stalin "nie ma człowieka, nie ma problemu" ;)

Tymczasem Zachód wyciąga kolejny raz rękę ku Chanatowi Moskiewskiemu. Hmmm cos mi to przypomina .... No taktyczny sojusz w Syrii nie powinien zmieniać stosunku do tego co Putin robi na Ukrainie i w ogóle we Europie Wschodniej. Zapewne jednak będzie innaczej


W tym wszystkim najrozsądniejsze i pozytywne  wydają się zwierzęta:


P.S. 


Wkrótce relacja  ;)

 








 




 

                                         4 wyprawy - bardzo po polsku ;)

 






Wszystkim bezpieczeństwa, sukcesu i niech Bóg prowadzi. Szczególnie Mackiewiczowi kibicuje bo wyjątkowo sympatyczna postać. No i Bieleckiemu bo znajomkom kibicuje bardziej.