Listopadowe 1
Kaplica św. Trójcy w Lublinie
*
A tłucze, szeleści
porywa i miota
do góry i w dół
przez bezkres smolny
przez niebo czarne
do góry i w dół
na bok, na wznak
szarpie, wstrząsa
bez miary
bez końca
**
Migocą świece pomarańczą
dym czarny powoli
pnie się ścian ornatem
w górę - ku Archaniołom
i patrzą Archanioły
Jan Chrzciciel, Madonna
spogląda Onufry, Pachmoniusz
orszak Apostoły
zastępy doktorów i mnichów
męczennicy, wyznawcy i król
bez czasu, bez końca
ślizga się dym czarny
granatem nocy jesiennej
przed świtem
***
I bije kroplami
po murach, po szybach
ciężki, jesienny, niezmienny
włóczy śnieżne chmury
jeziora ołowiu
mokre gąbki listopada
****
A świece migocą
czerwone, żółte niezmienne
i dym ich pełznie
po murów granacie
tam w rogu ona
skromna królowa pustyni
wichrów znajoma
*****
I sroży się, duje
wyje i trzeszczy
młynkuje i wierci
przekręca, przewraca
bez ładu, bez składu
nad dachy liście pogania
liści otrząsa resztki
z brzozy i osiki
bieli muśnięciami
Karpat wierzchołki
*** ***
A wiej, a rycz
trzęś krokwiami jedlnymi
tnij deszczem twarze
ciągnij fale szarugi
tu dym powoli
liże granat nocy
bez geografii
i bez kalendarza
wszędzie i nigdzie
zawsze i teraz
patrzy smutno
na mnie
skromna królowa pustyni
wichrów znajoma
*** * ***
A sypnał byś puchem
bielą szat wzgórza
czysto i pusto
jak w sercu pustynii
pusto i cisza
ogień prosty do góry
o nigdy nie gaśnie
dym po ścianach biegnie
czerni granat ścian
bez czasu, bez miejsca
wszędzie i zawsze
od pustyń Egiptu
po śniegi Północy
ku ciszy, ku pustce
bez czasu, bez miejsca
i wszędzie i zawsze
od Alfy brzegów
po brzegi Omegi
listopad 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz