W podróży Lwem - Gryfem. Beskid Wyspowy, gdzieś pomiędzy Mszaną Dolną a Makowem Podhalańskim. Po drodze mijaliśmy Beskid Niski, Sądecki, dalej wjechaliśmy w Mały by skończyć w okolicach Pilska. Po drodze góry, lasy bukowo - jodłowe, wsie z dziesiątkami przysiółków. O fantazyjnych nazwach.
Zabraliśmy się do akcji
Okolice Żywca to i lokalne piwo ;) Miły mikroregion. Trochę to Ślunsk a trochę Galicja. Więc duży wpływ żywiołu niemieckiego. Zarówno ten pozytywny ( choćby Habsburgowie Żywieccy ) jak i negatywny ( brutalne czystki etniczne w 1940 ) . Za miedzą, a raczej za głównym pasmem wododziałowym Słowacka Orawa czyli ziemia Janosika. Słowacja to też Górne Węgry a więc wpływy Uhorców. Niedaleko Czechy a więc i ich wpływ kulturowy. No i oczywiście Rumunii i Żydzi ;) Rumunii po to Karpaty więc pasterze Wołoscy. A Żydzi jak to w Galicji :)
Region bardzo górski - stykają się tu różne pasma a najwyższym szczytem w okolicy jest Babia Góra i Pilsko, które sięgają ponad 1500 metrów i są najwyższe w polskich Beskidach. Co ciekawe w ciągu roku zamknąłem całe Beskidy w uścisku po na początku stycznia byłem na Pokuciu czyli drugim ich krańcu. A w ciągu nieco ponad miesiąca polską cześć tego odłamu Karpat. Pod koniec września byłem na Tarnicy.
Kolacja górska
W razie napadu zbójników
Rano przywitał nas śnieg. Może nie było go tyle co w Kazbegi, ale pobielone. Bywa w Karpatach o tej porze roku.
O i prawie gotowe.
Popołudniu komendante ( jak już było całkiem gotowe ) dał sygnał do odwrotu.
A tu powrót - widok miasta Krakóff z Zakopianki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz