Z daleka od Trybunału Konstytucyjnego itp. firma Ursus ( 123 lat tradycji - nazwa od bohatera z "Quo Vadis") kontynuuje swoją ekspansję na Czarnym Lądzie. Ursus współpracuje m.in z Unią Afrykańską oraz rządami państw wschodniej Afryki - Ugandą, Tanzanią i Etiopią. Sprzedajemy tam m.in ciągniki i przyczepy. Polskie traktory są tańsze niż zachodnioeuropejskie. Do tego mają prostszą konstrukcję. Na plantacji ananasów czy trzciny cukrowej , gdzieś w buszu lepiej mieć prostszy traktor. Tak żeby naprawić go samemu w razie awarii. Prostsze konstrukcje są także bardziej niezawodne w trudnych warunkach. Mudzin - farmer ma pod górkę. To nie jest łagodny klimat Europy i ucywilizowana wieś. I tutaj owocuje prostota naszych ursusów. Proste i niezawodne jak kałasz. Traktory zwiększają wydajność afrykańskiego rolnictwa. A to oznacza mniej głodu i mniej ludzi na łódkach dażących do "Euroraju". W Etiopii powstała też montownia podzespołów przysyłanych z Polski. Doszło do tego , że na etiopskiej wsi nazwa ludowa traktora to .... ursus. Jak na Podkarpaciu mojego dzieciństwa ;)
Zarząd firmy robi dobre interesy nie tylko z chłopami z Afryki. Planuje ekspansję na kierunku perskim i środkowoazjatyckim ( postradzieckie "Stany" ) . Nie znaczy to, że nie eksportujemy Naszych ciągników do krajów bogatych. Ursusy kupują farmerzy m.in z Belgi i Holandii. Marka jest ceniona też przez bauerów z terenów dawnego NRD. Trwa tam walka między naszą firmą a urzędnikami niemieckimi. Ursusy np. rejestruje się jako używane i sprzedaje wtedy. A mówili, że kapitał nie ma narodowości... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz