Najpierw motur potem wózek dziecięcy
Zauważyłem, że często pada pytanie czemu w różnych duszpasterstwach akademickich itp. tak mało chłopaków. Nie trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jakie atrakcje przedstawia takowe duszpasterstwo ? Zdaje się ( o ile dobrze pamiętam tamte klimaty ) uczyć się pilnie, potem pracować w jakimś biurze. W międzyczasie poznać żonę podczas spotkań duszpasterstwa. Ożenić się, mieć dzieciaki, chodzić na nabożeństwa, generalnie wieść życie "ciche i prawe".
Tymczasem co interesuje 20-letnich chłopaków ? Ot takie rzeczy jak np. co będzie gdy wejdziemy na ten słup ? Jak to jest rozpędzić golfa trójkę do 150 km / h ? Czy dam rady wypić ponad litr wódki jednego wieczoru ? Co będzie jak zjemy grzyby psylocybinowe ? Czy zdołamy w...olić tym ch... z sąsiedniej wioski ? Czy w...ce sąsiadkę z pokoju obok w akademiku ? Oczywiście później chłopaki się statkują, coraz więcej w ich życiu wózeczków, a coraz mniej motorów. Niewielu zostaje komandosami/ pilotami / kierowcami rajdowymi / żulami / gangsterami. Takie czy inne życie na krawędzi prowadzi niewielu. To nie czasy wikingów - średnia długość życia czy stan opieki dentystycznej poprawił się znacząco to i ludzie mniej chętni chwytać z pałkę i nóż :) Jednak to co naturalne dla 30-latków nie jest tym samym co naturalne dla 20-latków. 20-latka zawsze będzie bardziej ciągnęło do kozactwa niż do boksa w biurze. Są oczywiście i tacy chłopcy co mają już w tym wieku poukładane w głowie. Jedni są po prostu mądrzejsi inni zestarzali się, a po 40-tce będą szaleć. To jednak mniejszość.
Jak "kupić" 20 -latków ? Po prostu pokazać inną stronę chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo to nie tylko spokojne życie rodzinne, ale i sprawy o wiele bardziej godne "kaskadera z Holiłudu" niż włażenie po kablu od internetu na 2 piętro. Na przykład Apostoły Jezusa. Zdaje się na 12, aż 11 zostało zamordowanych. 12 umarł na zesłaniu. Chrześcijaństwo to światło poranka, ale i noc. Jedno bez drugiego ma średni sens. Piłat zapytał Chrystusa "cóż to jest prawda" i o prawdę tu chodzi, a szczęście to oczywiście pożądany dodatek. W końcu był Wielki dzień po Wielkiej Nocy.
Nie jest chrześcijaństwo religią li tylko "chichą i łagodną". Nie jest też religią pacyfistyczną. To, że Jezus jest Księciem Pokoju nie oznacza, że przynosi tylko gałązkę oliwną. Właściwe to zdaje się, mówi "przynoszę Światu miecz".
Nie jest też chrześcijaństwo religią "racjonalną" i pozbawioną bezpośredniej łączności z Transcendencją. Jak się wgłębi w to co ma do powiedzenia Jan od Krzyża, Grzegorz Palamas, Jan Kasjan, Szymon Słupnik czy Franciszek z Asyżu to wcale nie trzeba jechać do Katmandu po Oświecenie.
Na szczęście, a może i za sprawą Ducha Świętego wszystko to powoli się zmienia. Aktywny chrześcijanin męskiej płci to już nie koniecznie tylko gitarka i oazowe zawodzenia. Tak samo daje się zauważyć powolne zrzucanie oazowych burek i hidżabów. Młode chrześcijanki zaczynają się ubierać atrakcyjnie, a nie tak jakby były starowierkami z Syberii. Choć oczywiście dla niektórych spódnica do kostek i chustka stanowi bardzo silny fetysz seksualny, ale to raczej mniejszość. To dobrze, że się zmienia. Dziewczyna ubrana ładnie i elegancko, dbająca o urodę przyciągnie więcej chłopaków niż 20 dziewczyn , które się oszpecają oazowymi burkami :) I do tego powoduje konsternację wśród zainteresowanych nią kolegów. No bo przecież "ładne dziewczyny biorą do buzi najpóźniej na trzeciej randce, a nie dopiero po ślubie". Dysonans poznawczy zaś zawsze był motorem rozwoju chrześcijaństwa.
Dominacja kobiet w Kościele ( a przynajmniej rzymskokatolickim w Polsce ) jest też związana z tym , że baby miały, mają i będą mieć w tej działalności pole do samorealizacji poza małżeńskiej. I to dobrze, że Kościół dba o tę więź, ale dobrze też, że coraz więcej widzę zwraca uwagę na mężczyzn. Kościół nie jest "kobiecy" tylko "katolicki" czyli powszechny. W drugą stronę : "Matka Polka" w pierwotnym, tradycyjnym i niewypaczonym znaczeniu jest odwrotnością niemieckiej kobiety " 3 x K" tzn. kościół - kołyska - kuchnia. "Matka Polka" w znaczeniu pierwotnym to pierwsza podżegaczka polskich buntów, wychowawczyni obywateli.
Oczywiście nie można zapominać o przeciwnikach rzucających kłody pod nogi procesowi wychowywania chłopaków w chłopów. Są to wszyscy, którzy rugują z życia młodych chłopaków Cztery Filary. To taka moja koncepcja wychowawcza. Dość prostacka i faszystowska. Cztery to jest - pierwszy to młotek , drugi to karabin, trzeci to kompas , czwarty to rękawice do boksu.
W pierwszym chodzi o to, żeby już za nastolatka gonić do pracy fizycznej. I to nie jakieś tam sortowanie patyków tylko ciężka robota. Dobrze tez przyuczać od małego do jakiegoś rzemiosła i w ogóle uczyć, że pewne rzeczy można naprawić za pomocą młotka , gwoździa, szarej taśmy i WD-40 bez dzwonienia po serwis.
Drugi filar - karabin. Ah ! Broń palna ! Jak zauważam cześć matek na myśl, że ich 16 letnia "kruszyna" mogła by dotknąć BRONI, A SZCZEGÓLNIE PALNEJ wolała by "kruszynę" wykastrować. Pamiętam, że kiedyś w mojej szkole średniej była strzelnica. Abstrahując od legendarnej ( malowniczo czarna legenda ) postaci nauczyciela przysposobienia obronnego, co złego było w tej strzelnicy ? Potem strzelnica znikła. Zamiast niej był Klub Europejski. Uczyliśmy się tam jak robić prodżekty i jak fajnie będzie, gdy "wejdziemy do Europy". Orgasmus, euro, braterstwo, dopłaty, praca na "Zachodzie". Nie mówię, że samo w sobie było to złe. Tylko Klub Europejski powinien działać "obok" strzelnicy a nie "zamiast". Dziś na ulicy widziałem chłopaka w mundurze "Strzelca" z dumną naszywką szkoły średniej. Naprawdę nie trzeba robić poboru - wystarczy dać prochowi iskrę. Młodzież się zmienia, Ci co będą dobrze wychowani nie będą sikać na znicze, ani robić krzyża z puszek. Nawet jeśli będą ateistami !
Trzeci filar - kompas. To jest zanurzenie młodzieży w przyrodę. Oczywiście cześć ludzi kocha przyrodę bo jest vegetarianami, kocha pieski. Ani to złe, ani dobre. Ważne, że średnio skuteczne. Mnie osobiście do fascynacji przyrodą przuuczał Jack London i Alfred Szklarski, a oni o weganskich restauracjach nie pisali. Pisali o pieczeniu mięsiwa przy ogniu nad dziką rzeką. Ogólnie obcowanie z przyrodą ma wiele pozytywnych skutków. Niestety wszystko zostało postawione na głowie. Dzieci w lesie to przecież ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE ! KLESZCZE, ŻMIJE, PYTONGI SPADAJĄCE Z DĘBA, TYGRYSY, WILKI ! A po za tym nastolatka w górach może deszcz przemoczyć ! Biedną kruszynkę ! O i tak się dewastuje psychikę chłopców.
Czwarty filar - rękawice bokserskie. Kiedyś, w zamierzchłych czasach tłukliśmy się na "solówach za szkołą" nieustannie. Teraz jak się zdaje skutecznie spacyfikowano przemoc tego rodzaju. Są tego stanu rzeczy plusy, ale są minusy. Bo chłopcom trochę przemocy nie zaszkodzi w ucywilizowanej formie. Karate, boks, rugby to nic złego dla "kruszynek". Cokolwiek o tym pomyślą ich mamy czy ich sojuszniczki z organizacji feministycznych.
Ogólnie sport to dobra rzecz tylko sama idea uprawiania sportu została postawiona na głowie. Znam wiele osób, które uprawiają różne sporty. Niektórzy na stopie wyczynowej, lub ocierającą się o wyczynową inni amatorsko. Jakie są motywacje ? No dobrze wiemy wszyscy, że w nade wszystko chodzi o ciało. "Żeby trzymać formę", "żeby schudnąć" , "żeby mieć ładną dupę", "żeby się podobać" , "żeby dobrze wyglądać w lustrze", "żeby dłużej żyć". Czy to złe ? Nic złego. Skoro Bóg stworzył człowiekowi ciało to raczej po to żeby było ładne i zdrowe. Tylko obok ciała jest przecież jakiś duch. W tym całym fitnessowo-biegowym szale rzadko słyszę o "utwardzaniu", "kształtowaniu charakteru" . "duchu wojownika" itp. Nie, że wcale , ale rzadko.
Po za tym ten narcyzm, któremu sprzyja "kultura fitness" wcale nie jest równoważny z "utwardzeniem". Wielokrotnie się o tym przekonywałem podczas moich "rejsów" do Wielkiej Brytanii. Chłopcy brytyjscy z pięknie zaznaczonymi różnymi partiami mięśni, do tego ozdobionymi wojowniczymi tatuażami po paru dniach deszczów dezerterowali. Reasumując sport to zdrowie, ale zdrowie to nie tylko zdrowe ciało.
Oczywiście budowli trzeba też dachu. A więc krokwi. To są książki - by chłopaka, a potem chłopa nie parzyło słowo drukowane. To są i tablety i smartfony - ostatnio mówiłem, że boje się postępu technicznego. Chcemy czy nie on jest i nie można do tyłu zostawać. Zresztą bywa przydatny. bez internetu ten blog miał by formę gawęd przy wódce. Właściwie tak się właśnie zaczął. Dużo tych krokwi i długo by wymieniać.
Nie chodzi w tej mojej koncepcji o tworzenie jakiejś Hitlerjugend. Raczej o coś w klimatach baden powellowskich. Nie chodzi o kształtowanie jakiś naładowanych testosteronem brutali tylko rycerzy. Niekoniecznie nawet chrześcijańskich, ale rycerzy.
Bo mi siostra ględzi "czemu nie poszedłeś do duszpasterstwa na studiach ?!" . Ano właśnie spotykałem w kontakcie z różnymi organizacjami katolickimi i ludzi bardzo fajnych i nadętych dupków uważających się za niemal świętych. Jednak nigdy nie spotkałem jakiegoś księdza czy duszpasterza "z lwem w sercu" jak mawiali janczarzy. A Kraków otwierał nieograniczone możliwości tzw. szczeniackiej swobody. Antytezy tego czego pragną prawie wszyscy rodzice czyli żeby 20 - latek żył jak zrównoważony pan w garniturze i z aktówką. Właśnie dlatego interesowały mnie raczej udoskonalanie sztuki czarowania dziewczyn i sztuki picia wódki niż zbliżanie do Boga czy utwardzanie.
Piszę także dlatego bo czytają "Chutornika" i matki i ojcowie. A więc jest to tekst nade wszystko dla mam. Jak chcecie żeby syn wyrósł wam na mężczyznę a nie jego imitację, na mężczyznę prosto chodzącego a nie pokrzywionego, to wyślijcie go do wuja Janusza. Na pewno macie takiego "wuja Janusza". Wuj Janusz ma na przykład hurtownie piasku, wielgachny skład pisaku, klińca, żwiru. Niech weźmie waszą kruszynkę pod ogromną kupę piasku. Wuj Janusz powie wtedy "przerzuć ten piosek tu" - "całyyyyy wuju" - "no cały, pracujesz u mnie to masz słuchać" - "ale jak ..." - "Kurwa łopatą, a nie ręką !". Lub drogie panie oglądnijcie film "Gran Torino" - polecam. Nie ma lepszego instruktażu.
Piszę ten tekst, nie pierwszy tutaj tego rodzaju, bo swego czasu pracowałem jako nauczyciel ( notabene w swojej dawnej szkole średniej ) i te kwestie wydają mi się i ciekawe i ważne. W końcu "Czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał", "czym skorupka za młodu nasiąknie", "Takie rzeczpospolite jakie młodzieży chowanie". To ważniejsze niż wszystkie Misiewicze, Kijowskie itp. Miałem to szczęście, że niemal w jednym czasie i uczyłem młodych chłopaków i pracowałem z nimi na "rejsie tenterskim" , gdzie siłą rzeczy spędzałem z nimi niemal 24 h na dobę szereg miesięcy. Młodzież nie jest zła ! Młodzież jest dobra ! Trzeba tylko przegnać od niej czarty ! Różne czarty - diabła łatwego seksu, demona szowinizmu, złego ducha hedonizmu etc. etc.
I piszę bo jestem zły człowiek. Może nie całkiem zły, ale duże w mnie zła. Czasem można zrobić coś dobrego. I po to też ten tekst.
Na koniec - czerkieska akordeonistka jak już tekst o kobietach :)
https://www.youtube.com/watch?v=XaG56koI690
https://www.youtube.com/watch?v=d7Z4ZI0bGUM
Dżim Morrison na dołku po jednym z ekscesów pijacko - narkotyczno - chuligańskim
Jezus Wojownik, Jezus Król
Nie jest chrześcijaństwo religią li tylko "chichą i łagodną". Nie jest też religią pacyfistyczną. To, że Jezus jest Księciem Pokoju nie oznacza, że przynosi tylko gałązkę oliwną. Właściwe to zdaje się, mówi "przynoszę Światu miecz".
Nie jest też chrześcijaństwo religią "racjonalną" i pozbawioną bezpośredniej łączności z Transcendencją. Jak się wgłębi w to co ma do powiedzenia Jan od Krzyża, Grzegorz Palamas, Jan Kasjan, Szymon Słupnik czy Franciszek z Asyżu to wcale nie trzeba jechać do Katmandu po Oświecenie.
Joanna d'Arc - Dziewica Orleańska
Zdjąć oazowe burki
Matka Polka
"Żył na Żmudzi ród Billewiczów( ... ) " - Maria z Billewiczów Piłsudska, matka Józefa. Sam Marszałek miał 6 braci i 5 sióstr. To ona im pokazała, że są Litwinami i Polakami a nie Moskwicinami. To ona opowiadała o roku 1863.
Diabelska robota
Oczywiście nie można zapominać o przeciwnikach rzucających kłody pod nogi procesowi wychowywania chłopaków w chłopów. Są to wszyscy, którzy rugują z życia młodych chłopaków Cztery Filary. To taka moja koncepcja wychowawcza. Dość prostacka i faszystowska. Cztery to jest - pierwszy to młotek , drugi to karabin, trzeci to kompas , czwarty to rękawice do boksu.
W pierwszym chodzi o to, żeby już za nastolatka gonić do pracy fizycznej. I to nie jakieś tam sortowanie patyków tylko ciężka robota. Dobrze tez przyuczać od małego do jakiegoś rzemiosła i w ogóle uczyć, że pewne rzeczy można naprawić za pomocą młotka , gwoździa, szarej taśmy i WD-40 bez dzwonienia po serwis.
Drugi filar - karabin. Ah ! Broń palna ! Jak zauważam cześć matek na myśl, że ich 16 letnia "kruszyna" mogła by dotknąć BRONI, A SZCZEGÓLNIE PALNEJ wolała by "kruszynę" wykastrować. Pamiętam, że kiedyś w mojej szkole średniej była strzelnica. Abstrahując od legendarnej ( malowniczo czarna legenda ) postaci nauczyciela przysposobienia obronnego, co złego było w tej strzelnicy ? Potem strzelnica znikła. Zamiast niej był Klub Europejski. Uczyliśmy się tam jak robić prodżekty i jak fajnie będzie, gdy "wejdziemy do Europy". Orgasmus, euro, braterstwo, dopłaty, praca na "Zachodzie". Nie mówię, że samo w sobie było to złe. Tylko Klub Europejski powinien działać "obok" strzelnicy a nie "zamiast". Dziś na ulicy widziałem chłopaka w mundurze "Strzelca" z dumną naszywką szkoły średniej. Naprawdę nie trzeba robić poboru - wystarczy dać prochowi iskrę. Młodzież się zmienia, Ci co będą dobrze wychowani nie będą sikać na znicze, ani robić krzyża z puszek. Nawet jeśli będą ateistami !
Trzeci filar - kompas. To jest zanurzenie młodzieży w przyrodę. Oczywiście cześć ludzi kocha przyrodę bo jest vegetarianami, kocha pieski. Ani to złe, ani dobre. Ważne, że średnio skuteczne. Mnie osobiście do fascynacji przyrodą przuuczał Jack London i Alfred Szklarski, a oni o weganskich restauracjach nie pisali. Pisali o pieczeniu mięsiwa przy ogniu nad dziką rzeką. Ogólnie obcowanie z przyrodą ma wiele pozytywnych skutków. Niestety wszystko zostało postawione na głowie. Dzieci w lesie to przecież ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE ! KLESZCZE, ŻMIJE, PYTONGI SPADAJĄCE Z DĘBA, TYGRYSY, WILKI ! A po za tym nastolatka w górach może deszcz przemoczyć ! Biedną kruszynkę ! O i tak się dewastuje psychikę chłopców.
Czwarty filar - rękawice bokserskie. Kiedyś, w zamierzchłych czasach tłukliśmy się na "solówach za szkołą" nieustannie. Teraz jak się zdaje skutecznie spacyfikowano przemoc tego rodzaju. Są tego stanu rzeczy plusy, ale są minusy. Bo chłopcom trochę przemocy nie zaszkodzi w ucywilizowanej formie. Karate, boks, rugby to nic złego dla "kruszynek". Cokolwiek o tym pomyślą ich mamy czy ich sojuszniczki z organizacji feministycznych.
Ogólnie sport to dobra rzecz tylko sama idea uprawiania sportu została postawiona na głowie. Znam wiele osób, które uprawiają różne sporty. Niektórzy na stopie wyczynowej, lub ocierającą się o wyczynową inni amatorsko. Jakie są motywacje ? No dobrze wiemy wszyscy, że w nade wszystko chodzi o ciało. "Żeby trzymać formę", "żeby schudnąć" , "żeby mieć ładną dupę", "żeby się podobać" , "żeby dobrze wyglądać w lustrze", "żeby dłużej żyć". Czy to złe ? Nic złego. Skoro Bóg stworzył człowiekowi ciało to raczej po to żeby było ładne i zdrowe. Tylko obok ciała jest przecież jakiś duch. W tym całym fitnessowo-biegowym szale rzadko słyszę o "utwardzaniu", "kształtowaniu charakteru" . "duchu wojownika" itp. Nie, że wcale , ale rzadko.
Po za tym ten narcyzm, któremu sprzyja "kultura fitness" wcale nie jest równoważny z "utwardzeniem". Wielokrotnie się o tym przekonywałem podczas moich "rejsów" do Wielkiej Brytanii. Chłopcy brytyjscy z pięknie zaznaczonymi różnymi partiami mięśni, do tego ozdobionymi wojowniczymi tatuażami po paru dniach deszczów dezerterowali. Reasumując sport to zdrowie, ale zdrowie to nie tylko zdrowe ciało.
Oczywiście budowli trzeba też dachu. A więc krokwi. To są książki - by chłopaka, a potem chłopa nie parzyło słowo drukowane. To są i tablety i smartfony - ostatnio mówiłem, że boje się postępu technicznego. Chcemy czy nie on jest i nie można do tyłu zostawać. Zresztą bywa przydatny. bez internetu ten blog miał by formę gawęd przy wódce. Właściwie tak się właśnie zaczął. Dużo tych krokwi i długo by wymieniać.
Nie chodzi w tej mojej koncepcji o tworzenie jakiejś Hitlerjugend. Raczej o coś w klimatach baden powellowskich. Nie chodzi o kształtowanie jakiś naładowanych testosteronem brutali tylko rycerzy. Niekoniecznie nawet chrześcijańskich, ale rycerzy.
Po co to piszę ?
Bo mi siostra ględzi "czemu nie poszedłeś do duszpasterstwa na studiach ?!" . Ano właśnie spotykałem w kontakcie z różnymi organizacjami katolickimi i ludzi bardzo fajnych i nadętych dupków uważających się za niemal świętych. Jednak nigdy nie spotkałem jakiegoś księdza czy duszpasterza "z lwem w sercu" jak mawiali janczarzy. A Kraków otwierał nieograniczone możliwości tzw. szczeniackiej swobody. Antytezy tego czego pragną prawie wszyscy rodzice czyli żeby 20 - latek żył jak zrównoważony pan w garniturze i z aktówką. Właśnie dlatego interesowały mnie raczej udoskonalanie sztuki czarowania dziewczyn i sztuki picia wódki niż zbliżanie do Boga czy utwardzanie.
Piszę także dlatego bo czytają "Chutornika" i matki i ojcowie. A więc jest to tekst nade wszystko dla mam. Jak chcecie żeby syn wyrósł wam na mężczyznę a nie jego imitację, na mężczyznę prosto chodzącego a nie pokrzywionego, to wyślijcie go do wuja Janusza. Na pewno macie takiego "wuja Janusza". Wuj Janusz ma na przykład hurtownie piasku, wielgachny skład pisaku, klińca, żwiru. Niech weźmie waszą kruszynkę pod ogromną kupę piasku. Wuj Janusz powie wtedy "przerzuć ten piosek tu" - "całyyyyy wuju" - "no cały, pracujesz u mnie to masz słuchać" - "ale jak ..." - "Kurwa łopatą, a nie ręką !". Lub drogie panie oglądnijcie film "Gran Torino" - polecam. Nie ma lepszego instruktażu.
Piszę ten tekst, nie pierwszy tutaj tego rodzaju, bo swego czasu pracowałem jako nauczyciel ( notabene w swojej dawnej szkole średniej ) i te kwestie wydają mi się i ciekawe i ważne. W końcu "Czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał", "czym skorupka za młodu nasiąknie", "Takie rzeczpospolite jakie młodzieży chowanie". To ważniejsze niż wszystkie Misiewicze, Kijowskie itp. Miałem to szczęście, że niemal w jednym czasie i uczyłem młodych chłopaków i pracowałem z nimi na "rejsie tenterskim" , gdzie siłą rzeczy spędzałem z nimi niemal 24 h na dobę szereg miesięcy. Młodzież nie jest zła ! Młodzież jest dobra ! Trzeba tylko przegnać od niej czarty ! Różne czarty - diabła łatwego seksu, demona szowinizmu, złego ducha hedonizmu etc. etc.
I piszę bo jestem zły człowiek. Może nie całkiem zły, ale duże w mnie zła. Czasem można zrobić coś dobrego. I po to też ten tekst.
Na koniec - czerkieska akordeonistka jak już tekst o kobietach :)
https://www.youtube.com/watch?v=XaG56koI690
https://www.youtube.com/watch?v=d7Z4ZI0bGUM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz