Deszcz i mgła. I słońca mało. Bez końca mgła, zachmurzenie, siąpi, pada. Chłodny Kraj I chyba nie ciepły będzie maj. Czarne i szare jakieś to wszystko. Jak w krainie smętnych snów, gdzieś nad brzegami Styksu. Taka pogoda nastraja jakoś splinowo. Zresztą czy epoka nie jest podobna do tamtej , sprzed stu i dziesięciu lat ? Zegar odmierza sekundy, minuty i godziny powoli tykając. A potem znowu słony wiatr i krzyk mew. Wyspa, właściwie na końcu świata. Dalej już tylko Irisze i bezmiar szarego Oceanu. A tymczasem ... zegar odmierza sekundę za sekundą. minutę za minutą, godzinę za godziną. Czas kapie jak krople deszczu z brzegu parpetu, a potem okazuje się zawsze, zawsze, że poleciał gwałtownie jak woda w rynnie podczas ulewy. Czasem się zastanawiam nad definicją radości. Może radość to oznaka głupoty, mówi się przecież "śmieje się jak głupi do sera", "co się głupio śmiejesz, masz jakiś problem ?" itp. Szczęście jest może przereklamowane. Właściwie życie dziś ma polegać na nieustannej pogoni za satysfakcją. Oczywiście każda satysfakcja to dobry biznes. Tylko co dalej ? A przyszłość jakimś amorficznym potworem. Nijak nie widzę kształtu tej bestii. Jakieś watahy wywijające maczetami w takt bębnów. Jakieś kolumny pancerne, na jakiejś drodze, na tle wierzb i odległych kolumn dymu. Jakieś ogromne domy towarowe z sex-robotami do wyboru do koloru. I dalej już mgła i ciemno, zimno i noc. Czy pesymizm jest zdrowym realizmem czy oznaką melancholijnej natury ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz