Jeden czytelnik namówił mnie na udział w konferencji pt ... "Biblia o finansach". Byłem nieco sceptyczny. Choć konferencja miała imprimatur biskupa obawiałem się , że może być to coś w stylu ewangelizacyjnych show baptystów z Alabamy. To jest coś w stylu " Dżizas Cię kocha ! Kocha twoja rodzinę ! Kocha twój biznes !". Byłem mile zaskoczony. Streszczę konferencję za pomocą rysunków jakie powstały przy słuchaniu prelekcji.
Zaczęto pobożnie , od Mszy Św, W końcu to konferencja chrześcijańska ! Wstęp też był mocno religijny. Najprościej streszczając - Bóg zdaniem prelegenta jest właścicielem wszystkiego. Jeśli tak będziemy podchodzić do świata to będziemy mieć trochę pokory. A to przecież przydatne np. nie podejmuje się zbyt ryzykownych inwestycji pod wpływem zbytniej pewności siebie itd. Iść przez życie żeby służyć, być ogrodnikiem dbającym o ogród. Całkowicie się zgadzam. Kryzys finansowy z 2008 który wstrząsnął światem był powodowany właśnie szalonym konsumowaniem, niemoralnością i skrajnym indywidualizmem. Nie trzeba być ekonomistą żeby to widzieć. Prelegent bynajmniej nie był kapucynem czy innym trapistą tylko biznesmenem. Dalej mówił, że pieniądze są moralnie neutralne. Sposoby ich wykorzystania są złe.
Było trochę o wychowaniu dzieci. Najkrócej mówiąc - dzieci uczyć od małego, że piniądze z nieba nie spadają. Nie żeby w wieku 10 lat orały pole zamiast konia, ale praca uczy odpowiedzialności i oszczędności.
Sporo było o długach. Tu prelegentem był księgowy z wielkiej firmy. Mówił o tym, że Polacy zadłużają się skokowo. I często są to kredyty bezsensowne, na zasadzie "kupujemy rzeczy których nie potrzebujemy, za pieniądze których nie mamy by zdenerwować ludzi których nie lubimy". Tłumaczył, że kredyt sam w sobie nie jest zły o ile jest to kredyt inwestycyjny czy na mieszkanie ( ale na mieszkanie nie "zamek ksienrzniczki" ) . Natomiast nabrać chwilówek i miniratek na zbytki to grzech. Zbytki kupuje się z oszczędności. Za główną przyczynę masowego zadłużenia uważał huraoptymizm, brak dokładnej analizy, ignorancje ekonomiczną, rozrzutność , czasem okoliczności. Huraoptymizm wynika z pychy. Prlegent mówił , że tak naprawdę realnie możemy planować życie najwyżej na rok z góry. I to racja. Oczywiście nie znam chyba osoby która mogła by w ciagu roku spłacić hipotekę. Nie chodzi o to żeby nie kupować mieszkania, chodzi o to żeby wiedzieć, że fortuna jest przewrotna. A z 500 000 pln kredytu w razie np ciężkiej choroby ... sami wiecie , że banki nie są po to żeby mieć litość. Potem mówił o braku analizy i ignorancji. Pytał kiedyś kobiete , która wpadła w pułapkę kredytową ile wydaje na rachunki. odpowiedz brzmiała "mniej więcej ....". No własnie mniej więcej. To jak u mnie :) Na szczęście chyba nigdy nie będę miał zdolności kredytowej :D
Na przypadki kiedy wydarzy się coś złego dobrze mieć "poduszkę finansową". Czyli skarbonkę. Dobre to też, gdy chcemy zmienić pracę. Jak mówił prelegent szacuje się , że 80 % Polaków i polek pracuje w pracy , którą niespecjalnie lubi. Pracę zawsze można zmienić, robić cos co człowiekowi pasuje. Jednak wiadomo trzeba mieć na taką sytuacje zapas gotówki. Są trzy możliwości - totolotek , bandytka i trzeci skarbonka.
Prelegenci mówili też o znaczeniu dobroczynności. Na co nam ona ? Nawet odcinając kwestie religijne , to zwyczajnie oddawanie 10 % miesięcznych dochodów uczymy się dyscypliny budżetowej. Prelegent namawiał do stosowania zasady 70 - 20 - 10. 70 % na życie , 20 % oszczędzać a 10 % dawać.
Przy czym te 10 % nie należy dawać od niechcenia, na pokaz. Sami powinniśmy się zastanowić ile w życiu dostaliśmy darmo.
Mówili też o tym by konsultować decyzje z krewnymi i przyjaciółmi. Mówili o meżczyznach , którzy podejmowali skrycie ważne decyzje, albo wstydzili się zwierzyć z kłopotów. Nie żeby kobiety były lepsze :) Kobietom dostało się za rozrzutność. A chłopom dla równowagi za kupowanie " 10 wiertarki co ma taki uchwycik". Wiemy jak jest :)
Generalnie wnioski podobne jak u Augustyna - jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na swoim miejscu. Pieniądze nie są złe. Zła jest pycha , chciwość i głupota.
Choć nie było na tej konferencji w sumie nic bardzo odkrywczego, to jednak przecież często nie uświadamy sobie podstawowych rzeczy. Ja już 4 rok zakładam zeszyt z paragonami. Jeszcze mi się nie udało. Lubie głupie wydatki. Ostatnio kupiłem kawę na cepeenie. Na cholerę mi ona była wtedy ? Ale była w promocji itd. itd.
Było jednak parę rzeczy, zupełnie odkrywczych. Jeśli jesteście zaciekawieni tu link :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz