środa, 10 stycznia 2018

Wilk z Bałkanów


   Ostatnio pisałem o Polaku, który został bohaterem partyzantki na Bałkanach. Warto w tym kontekście przypomnieć o człowieku z Bałkanów, który został bohaterem AK. Kapitan Dragan Sotirović był Serbem. W stopniu kapitana wziął udział w obronie Jugosławii w 1941 r. Później był partyzantem czetnickim. Pełnił służbę jako adiutant samego przywódcy Czetników gen. Dragoljuba Michajlovicia  Dostał się do niewoli niemieckiej. W 1942 trafił do niewoli. Nie wiem czemu nie został rozstrzelany, ani wysłany do obozu koncentracyjnego tylko został zwykłym jeńcem. Zapewne wpływ miało na to skomplikowane stosunki między Czetnikami a Niemcami. Jest to temat na tyle zawiły, że dygresja zajęła by dwie strony. A więc powiem tylko tyle, że trafił do zwykłego obozu jenieckiego w Stryju. Uciekł z niego w styczniu 1944. Udał się pod opiekę AK. Przyjął pseudonim "Draża". Tam szybko odkryto jego kompetencje. Został zastępcą dowódcy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Na początku oddział liczy tylko 32 osoby by po kilku miesiącach osiągnąć stan ponad 800. Do oddziału przychodzili ochotnicy z wiosek, zdekonspirowani AK-owcy z Lwowa oraz Polacy - dezerterzy z Wermachtu do którego zostali siłą wcieleni. Walczył zarówno z Niemcami i ich kolaborantami jak i UPA. Brał też udział w brutalnej akcji odwetowej na ukraińska  wieś Szołomyje w okolicach Lwowa. Co warte zauważenia, wieś została spalona, ale na wyraźny rozkaz Sotirovicia, który dowodził akcją oszczędzano życie cywilów. "Draża" uważał wyrzynanie cywilów za czyn niegodny żołnierza a po za tym ciężki grzech. Nie wszyscy dowódcy AK mieli takie podejście. Wieś jednak spalono, co skutecznie zahamowało zapał banderowców do palenia i wyrzynania wsi polskich w tej okolicy. 







     W lipcu 1944 walczy o Lwów za co dostaje od Polaków Virtuti Militari i pochwały (wg. niektórych źródeł order) od Sowietów. W czasie walki odnosi rany, mimo to kontynuował dowodzenie. Jak to bywało podczas Akcji Burza oficerów AK po zwycięskiej walce zaproszono na rozmowy. Rozmowy kończyły się zwykle aresztowaniem. "Draża" jednak zdołał zbiec. Dołączył do Zgrupowania Warta AK. Oddziały te, liczące 1600 nieźle uzbrojonych żołnierzy przekroczyły Linię Curzona. Rozlokowały się na obszarze pomiędzy Leżajskiem, Rzeszowem, Brzozowem a Sanem. Sam Sotirović dowodził kopamnią D-14 w Batalionie D. Kwaterował w Lalinie koło Sanoka. W marcu 1945 zostaje aresztowany. Kolejny raz próbuje uciec. Skacze z okna i łamie nogę. Nie traci zimniej krwi i zdołał wmówić Sowietom, że jest Francuzem, który wraca z obozu jenieckiego w Odessie. Trafia do szpitala w Rzeszowie skąd zostaje odbity. Od kwietnia znów dowodzi partyzantami. Współpracuje z oddziałami polskiej  Samoobrony i partyzantami mjr. Antoniego "Zucha" Żubryda. Oddział walczy zarówno z Sowietami i polskimi komunistami jak i z UPA.

   W tym czasie, na przełomie zimy i wiosny 1945 Polacy, zarówno siły rządowe jak i antykomunistyczna partyzantka przeprowadzają na terenie dzisiejszego województwa podkarpackiego ofensywę przeciwko Ukraińcom. W mojej ocenie należy uznać ją nie za akcje odwetową tylko za klasyczną czystkę etniczną. Zamordowano kilka tysięcy osób, spalono szereg wsi, tysiące ludzi zmuszono do ucieczki na wschód. Nie można szukać symetrii między antypolską akcją UPA, a maskarami urządzonymi przez Polaków. Nie mniej takie masakry były, a wielu polskich partyzantów degenerowało się i zamieniało w rizunów. UPA oczywiście nie pozostała dłużna i też mordowało polskich cywilów i paliła polskie wsie. W tej sytuacji "Draża" stwierdza, że to wszystko jest bez sensu. Zaczyna negocjacje z UPA. W ich efekcie obie strony podpisują w Siedliskach (okolice Brzozowa) porozumienie. Zdarzyło się to 29 maja 1945 r. Na Podkarpaciu nie było wspólnych akcji Żołnierzy Wyklętych i UPA przeciwko komunistom tak jak w okolicach Hrubieszowa. Nie mniej rozejm zahamował przemoc etniczną. Sotirović awansuje na majora. Końcem czerwca 1945 r. przeprowadza ostatnią akcję. Na drodze w okolicach Domaradza zaatakował konwój sowiecki. Odbił krowy zrabowane podkarpackim chłopom. Zwięrzeta wróciły do swoich właścicieli. Później oddział majora został rozwiązany a on sam wyjechał na Ziemie Odzyskane a następnie na Zachód. Po wojnie mieszkał w róznych krajach, zajmował się m.in działalnością antykomunistyczną. Ostatecznie zamieszkał  w Monako pod nazwiskiem Jacques Roman. Co roku pielgrzymował na Górę Athos, to najsłynniejszego sanktuarium prawosławia w Europie. Podczas jednej z pielgrzymek w 1987 roku zmarł.



Sztandar 14 Pułku Ułanów



Prywatnie był trzykrotnie żonaty. Pierwsza żona zmarła w czasie wojny, drugą żoną była Polka , weteranka Powstania Warszawskiego. Po kilku latach rozwiedli się. Trzecią żoną była Szwajcarka. Sotirović miał jedno dziecko, z pierwszą żoną. Syna Michała.


P.S.


O rekonstrukcji nie mam czasu pisać. Napiszę jakoś niedługo. Warto jednak zauważyć, że w MON tygrysa zamieniono na psa. Pies złe zwierze nie jest, ale to nie tygrys. Inna rzecz , że pisowscy fanatycy niedługo uznają samego Kaczyńskiego za kreta WSI. Są to świry takie same jak Obywatele RP i tak należy ich traktować. Szyszko wróci sobie do leśniczówki i chyba dobrze. Książę Radzwiłł - nie ocenię jego ministrowania bo się na temacie nie znam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz