W "Polityce" czytałem ostatnio artykuł o tym jak to nowoczesne Polki nie chcą mieć mężów i dzieci. Taka prawda, ze młodym chlopom też ciężko w tym względzie.
Duża część dziewczyn ( mimo, ze dobiega 3 kreski ) jest niedojrzala do związków bardziej poważnych niż korpokonkubinat. Część jest psychicznie zależna od swoich mam. Inne to tatincorki. Tatowa córka to taki maminsynek a rebours.
Wiele młodych kobiet jest zwyczajnie chciwa. Kieruję się zasada "jeśli facet nie zarabia przynajmniej 4 koła to nie jest facet". Ta zachlannosc łączy się często z całkowitą nieodpowiedzialnoscia. "Wysoki standard" ma przychodzić szybko. Trzeba nabrać kredytów i chwilowej była tylko poczuć się jak "ksienszniczka z ksienciem".
Wiele panicznie boi się dzieci bo cały okres dojrzewania wmawiano im, ze ciąża to coś gorszego niż syfilis z tryprem. Wiele ma sprzeczne wizje "idealnego faceta" . Dla takich facet w dzień ma być lysiejacym pediatra, czułym ojcem i mężem. W nocy zaś dlugowlosym chuliganem na motocyklu. Barowym wojownikiem. I namietnym ogierem. Takie dziewczyny chcą "wszystkiego" a w konsekwencji dostają nic.
Dużo dziewczyn naogladalo się komedi romantycznych i myśli, ze życie to jest bajka. Jest też sporo takich dla których jakąkolwiek wierność seksualna to przeżytek :) Sporo tez takich, ktore nie doceniają, ze ich facet haruje jak wol na budowie w Norwegi, albo pracuje po 12 h dziennie.
I tak dalej i tak dalej.
Z Polkami z pokolenia tzw. Milenalsow wcale nie jest lepiej jak z ich rówieśnikami drugiej płci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz