Svena ogarniał bojowy szał. Kochał ten moment, gdy całą kompanią szedł do bezpośredniej konfrontacji z buntownikami. Testosteron i amfetamina sprawiały, że energia go rozrywała. Nie czuł nienawiści do ludzi , którzy stali na barykadzie naprzeciwko niego. Nie czuł nawet gniewu, a raczej podniecenie zbliżającą się walką. Pot spływał mu po twarzy na jego brodę ozdobioną warkoczami. Szedł wśród kolegów, szli w zwartym szyku osłaniając się tarczami ze wszystkich stron. Za nimi sunęła armatka wodna i wojskowy transporter. Armatka miała wspomoc szturm barykady. Plan był prosty najpierw zgromadzoonych wokół barykady bojowników uderzy strumień wody bod dużym ciśnieniem i gumowe kule. Zostaną ogłuszeni i oślepieni granatami hukowo - błyskowymi. Potem dwie kompanie komandosów zepchną ich, walcząc wręcz, z barykady. Potem transporter uzbrojony w lemiesz rozbije barykadę. Jeśli pług nie da rady wyrwę zrobią saperzy szturmowi. Gdyby bojownicy zdecydowali się puścić serię z kałasznikowa w szyk policjantów lub wrzućić w niego granaty, działka transportera i pluton spadochroniarzy otworzą ogień ze wszystkich luf. Snajperzy policyjni mieli za zadanie zwalczać snajperów wroga, jeśli ci pojawili by się na dachach lub wyższych piętrach okolicznych budynków. Sven ucałował krzyżyk, który wisiał mu an szyi. Wojownicy z Bośni, Kosowa, Afganistanu, Pakistanu, Nigru, Czadu, Somali, Erytrei, Mali, Syri, Iraku, Czeczeni, Libanu, Libii i innych tego typu krajów stali dumnie na barykadzie. Śpiewali swoje dzikie wojenne pieśni. Wymachiwali maczugami, kijami bejsbolowymi, maczetami, toporkami, prętami i drągami. Ich tarczownicy formowali szyki. Pojawili się też miotacze koktejli mołotowa i procarze. W końcu zaczeli rytmicznie skandować "Allahu Aaaakbaaar !!!!". A Sven ni jego koledzy zaczeli rytmicznie uderzać w tarcze. Sven był w swoim żywiole.
Sven kochał walkę. Patrole w złych dzielnicach, utarczki i zasadzki z bojówkarzami skrajnej prawicy i lewicy oraz oczywiście z bojówkami spod sztandarów sunnickiego dżihadu. Były też potyczki z szyickimi milicjami. Kochał też służbę w "Sajgonie". Wysuniętym garnizonie bronionym przez wojska terytorialne, oddziały specjalne policji i prorządową milicję muzułmańską. Był dobrym wojownikiem. Walczył w Estonii. Za nastolatka mistrzem tajskiego boksu i rekonstruktorem oddtwarzajacym ere wikingów. Nieźle strzelał. Był silnym, młodym mężczyzną zahartowanym podczas emigracji do Polski... Znał się też trochę na pracy sapera. Raz uratował kolegów rozminowując ładunek wybuchowy z zapalnikiem czasowym. Dwumetrowy, muskularny, wytatuowany, poznacozny bliznami, ogolony na łyso, za to z blond brodą ozdobioną dwoma warkoczami wyglądał `jak Szwed z wczesnego średniowiecza. Cóż Szwecja zmieniła się nie do poznania w ciągu 25 lat życia Svena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz