Zaporoscy kapelani
Bardzo fajny ( jeśli w kontekście wojny można tak napisać ) film dokumentalny. Jak się dobrze wsłuchać to bez nauki ukraińskiego można zrozumieć.
Mam trochę, ale do Ukrainy. Pisałem o tym parę razy. Jednak czemu ich tak bronię ? Ano bo ekspansywność Chanatu Moskiewskiego na nich się pośliznęła.Tylko na jak długo ?
Czemu zaś się jej boję to już pisałem w wielu tekstach. Jednak w skrócie ę raz jeszcze, że nie chodzi o strach, że za rok rosyjskie czołgi pojawią się pod Siedlcami i sam trafię do naszej własnej ATO. Chodzi o generowanie syfu wewnętrznego, uzależnienie gazowe, dogadywanie się ponad głowami oraz kompromitujące Polskę śledztwo w sprawie Smoleńska....
Nie mówiąc o tym o czym się dziś dowiedziałem czyli umowie pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a Federalną Służbą Bezpieczeństwa w .... kwietniu 2010. Umowa wbrew prawu bo musi być zgoda premiera a Donek zatwierdził dopiero w grudniu 2011. Ta współpraca trwała jeszcze podczas walk w Donbasie. W jej ramach oficerowie FSB mogli wchodzić czasem do siedziby SKW bez przepustek i zarejestrowania się w księdze wejść i wyjść. Tak se mogli chodzić. Z GRU to chyba ludzie dawnej WSI nie potrzebują żadnych umów :)
Czemu zaś się jej boję to już pisałem w wielu tekstach. Jednak w skrócie ę raz jeszcze, że nie chodzi o strach, że za rok rosyjskie czołgi pojawią się pod Siedlcami i sam trafię do naszej własnej ATO. Chodzi o generowanie syfu wewnętrznego, uzależnienie gazowe, dogadywanie się ponad głowami oraz kompromitujące Polskę śledztwo w sprawie Smoleńska....
Nie mówiąc o tym o czym się dziś dowiedziałem czyli umowie pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a Federalną Służbą Bezpieczeństwa w .... kwietniu 2010. Umowa wbrew prawu bo musi być zgoda premiera a Donek zatwierdził dopiero w grudniu 2011. Ta współpraca trwała jeszcze podczas walk w Donbasie. W jej ramach oficerowie FSB mogli wchodzić czasem do siedziby SKW bez przepustek i zarejestrowania się w księdze wejść i wyjść. Tak se mogli chodzić. Z GRU to chyba ludzie dawnej WSI nie potrzebują żadnych umów :)
Gdy piszę te słowa oficjalny licznik mówi, że ostatnim poległym był sierżant Olek "Małysz" Boldyrew, syn Wiktora Boldyrewa. Uroczony w Wielkiej Kopani , obwód Chersoneski ( dawne Dzikie Pola, pomorze czarnomorskie ) , sławna 93 brygada zmechanizowana. Uczestnik morderczych walk o lotnisko w Doniecku. Poległ 9 grudnia, gdy transporter wjechał na minę przeciwpancerną. W liczniku śmierci jest numerem 2936. Jednak dochodzą do tego "trwale zaginieni" i "nieustalone daty śmierci". I prawdopodobnie dane są zaniżone. Prawdziwa liczba ofiar to może 5, 6, 7 może 8 tysięcy ?
Razem z nim poległ szeregowy Iraklij "Ika" Kutelija. Urodzony w Gruzji, w rodzinie uchodźców w Abchazji. W 1996 wyemigrowali na Ukrainę. Zamieszkali na Charkowszczyźnie. Szeregowy Kutelija walczył w krwawej bitwie pod Iłowajskiem. Zniszczył rosyjski czołg. Później raniony trafił do niewoli. Wydostał się w wyniku wymiany jeńców. Aha szeregowy miał dwadzieścia jeden lat. To numer 2935.
Tym bardziej godne podziwu, że żołnierz nie jest w takiej sytuacji jak amerykański, brytyjski czy izraelski. Ma kurtkę z brytyjskiego demobilu zakupioną w polskim sklepie militarnym, spodnie z niemieckiego demobilu zakupione na bazarze, dziurawe buty trekingowe obwiązane szmatami. I hełm z lat 70-tych. Kamizelkę kuloodporną dostał dopiero, gdy straty w batalionie osiągnęły taką cyfrę, że gdyby na jego miejscu był wojak holenderski czy hiszpański to pewnie dawno by już nie walczył. Do tego zakupioną ze składek emerytów i dzieci szkolnych a przywiezioną przez organizacje społeczne na linię.
Jego pułkownik pracuje dla GRU wysyłając do akcji bez sensu , a krwawych. Jego generał pół roku był w konsternacji, bo w końcu walczy ze swoimi kolegami z dawnej Armii Radzieckiej. A jak już zaczął to poczuł się nowym Sahajdacznym i Napoleonem w jednym, co nie przekładało się na sukcesy bo od upadku ZSRR zajmował się głównie wygodnym życiem generała a nie szlifowaniem umiejętności. Zresztą jakie umiejętności można było ćwiczyć w będącej w stanie upadku i bidy armii ukraińskiej ?
Wspierają go koledzy z artylerii, ale nie szkoleni latami, albo szkoleni niedawno metodą "frontową" czyli krótko, często niechcący kładą ogień na własne pozycje. Wspierają go koledzy lotnicy w nieremontowanych od lat su-22 i mi-24. Niedoszkoleni, zmęczeni, w najgorętszej fazie wojny mocno trzebieni nowoczesną bronią przeciwlotniczą. Wspierają koledzy tankiści w czołgach podatnych mocno na ogień nowoczesnej broni przeciwpancernej takiej jak RPG - 30.
Walczy za państwo, które da mu absurdalnie marną opiekę socjalna, gdy urwie mu rękę, albo nogi. Gdy mu urwie nogi będą go mercedesami kłuli w oczy bogacze, którzy zrobili kokosy na machlojkach. I mimo wszystko ten żołnierz walczy ....
Oczywiście ten żołnierz to postać fikcyjna, ale jednocześnie prawdziwa, bo tak to w dużej mierze wygląda. Oczywiście w wojsku ukraińskim zachodzą zmiany i jest coraz lepiej, jednak zachodzą bardzo powoli co przekłada się na licznik poległych.
Tym bardziej godne podziwu, że żołnierz nie jest w takiej sytuacji jak amerykański, brytyjski czy izraelski. Ma kurtkę z brytyjskiego demobilu zakupioną w polskim sklepie militarnym, spodnie z niemieckiego demobilu zakupione na bazarze, dziurawe buty trekingowe obwiązane szmatami. I hełm z lat 70-tych. Kamizelkę kuloodporną dostał dopiero, gdy straty w batalionie osiągnęły taką cyfrę, że gdyby na jego miejscu był wojak holenderski czy hiszpański to pewnie dawno by już nie walczył. Do tego zakupioną ze składek emerytów i dzieci szkolnych a przywiezioną przez organizacje społeczne na linię.
Jego pułkownik pracuje dla GRU wysyłając do akcji bez sensu , a krwawych. Jego generał pół roku był w konsternacji, bo w końcu walczy ze swoimi kolegami z dawnej Armii Radzieckiej. A jak już zaczął to poczuł się nowym Sahajdacznym i Napoleonem w jednym, co nie przekładało się na sukcesy bo od upadku ZSRR zajmował się głównie wygodnym życiem generała a nie szlifowaniem umiejętności. Zresztą jakie umiejętności można było ćwiczyć w będącej w stanie upadku i bidy armii ukraińskiej ?
Wspierają go koledzy z artylerii, ale nie szkoleni latami, albo szkoleni niedawno metodą "frontową" czyli krótko, często niechcący kładą ogień na własne pozycje. Wspierają go koledzy lotnicy w nieremontowanych od lat su-22 i mi-24. Niedoszkoleni, zmęczeni, w najgorętszej fazie wojny mocno trzebieni nowoczesną bronią przeciwlotniczą. Wspierają koledzy tankiści w czołgach podatnych mocno na ogień nowoczesnej broni przeciwpancernej takiej jak RPG - 30.
Walczy za państwo, które da mu absurdalnie marną opiekę socjalna, gdy urwie mu rękę, albo nogi. Gdy mu urwie nogi będą go mercedesami kłuli w oczy bogacze, którzy zrobili kokosy na machlojkach. I mimo wszystko ten żołnierz walczy ....
Oczywiście ten żołnierz to postać fikcyjna, ale jednocześnie prawdziwa, bo tak to w dużej mierze wygląda. Oczywiście w wojsku ukraińskim zachodzą zmiany i jest coraz lepiej, jednak zachodzą bardzo powoli co przekłada się na licznik poległych.
P.S.
Pisałem ten wpis jeszcze 10 grudnia. Od tego czasu licznik doszedł do 2942. Od zakończenia zdobyciem Debalcewa "ostrej" fazy wojny poległo wg. oficjalnych danych licznika ok. 650 żołnierzy. Większość poległych w ostatnich dniach urodziła się już w latach 90-tych. Najmłodszy Oleg "Synek" Haborak ochotnik kompani szturmowej :Sicz Karpacka" 93 brygady, urodził się w 1997. Pochodził z obwodu Kijowskiego. Poległ od eksplozji pocisku RPG 11 grudnia. Był numerem 2939.
http://memorybook.org.ua/index.htm
A to fotografie poległych
http://memorybook.org.ua/index.htm
A to fotografie poległych
A licznik chodzi ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz