wtorek, 24 marca 2015

           Książki okołomajdanowe 1

  W związku z ogromem ( na wojnie, jak mówio stare ludzie,  pierwsza ginie prawda, podczas rewolucji tym bardziej ) różnych bzdurnych wrzut, legend, bajań i  „propagandy szeptanej”, będę tu sobie wrzucał,  co jakiś czas recenzje najciekawszych tekstów na tematy „ukraińskie”. Na dobry  początek jedna książka  i jeden kwartalnik.

Wojciech Mucha „Krew i Ziemia – O ukraińskiej rewolucji”

  Wojciech Mucha jest jedną z  młodych gwiazdek „Gazety Polskiej” i w pełni zasługuje na swoją rosnącą poczytność. W mojej prywatnej wizji wydarzeń nad Dniestrem, Dnieprem i Dońcem zgadzam się z Muchą w bardzo wielu punktach, całkowicie lub prawie całkowicie. Jak sam przyznaje, przed Majdanem niezbyt  interesował  się ziemiami  za linią Curzona. Ciągnęło go bardziej na południe, nad Dunaj i na krakowskie stadiony ( kibic Cracovii hłe hłe :D ). Jednak nie pogrążył się w neofickiej, „wyszywankowo – osałedecowej”  miłości do Ukrainy. Na wiele spraw patrzy krytycznie, widzi różne odcienie szarości, nie boi się trudnych tematów.

   Pierwsza część jego książki „Krew” ( Krew i Ziemia to oczywiście nawiązanie do sztandarów Prawego Sektora ) to zasadniczo  kronika wydarzeń na Majdanie od 5 grudnia 2013 do 26 lutego 2014. Czyta się przyjemnie, także ze względu na liczne anegdoty i dygresje autora.

    Druga „Ziemia” to cykl reportaży z Ukrainy pamiętnego roku 2014.  
  Mucha odwiedza  „Banderland” – Lwów  i Równe. W Równym spotyka się m.in  z jednym z najbliższych współpracowników „Białego Saszka”,  zabitego w tajemniczych okolicznościach tuż po upadku Januka.  Nawiedza także wschodnie Podole – sławny Bar i bliską mi Winnicę, gdzie portretuje  kresowych Polaków. Nie omieszkał zajrzeć też na „winną Ukrainę”, nie palącą się do walki, grawitującą raczej ku dorzeczu Dunaju niż w stronę Dniepru  Na trasie podróży jest m.in.  zakarpacki Użhorod ( <3 ), „austro-węgierskie” Czerniowce  i pogórza Bukowiny. Bardzo ciekawy jest też opis jesiennych wyborów do parlamentu, widzianych z prowincjonalnych, naddnieprzańskich Czerkas. Autor odwiedza też oczywiście Donbas. Pierwszy raz wiosną, gdy penetruje „kontrrewolucyjny” Donieck pogrążony w „hybrydowej wojnie” zanim przerodziła się w jatkę nie znaną Wschodniej Europie od czasów Sarajewa i Groznego. Później jesienią jedzie  wraz z konwojem pomocy fundacji „Pokolenie” i Związku Strzeleckiego  na  front  Łuhański.  Na bezpośrednim zapleczu frontu  odwiedza m.in. bazy batalionów „Lwów”, „Kijów – 1” i sławnego „Ajdaru”. Dodatkowym smaczkiem jest opowieść o arcyniepoprawnym malarzu Serhiju Koladzie.
 Generalnie polecam gorąco



Kwartalnik „Fronda Lux” nr 72 „A więc wojna !”

 Wiem, wiem czytacie portal „Fronda” :D Nic z tych rzeczy, których się spodziewacie :D Autorzy piszący w kwartalniku nie chodzą do gimnazjum i po polskiemu piszą całkiem sprawnie.
 Może cię czytelniku zdziwić, że w dziale z książkami  recenzuję czasopismo, jednak ze względu na to, że kwartalniki to praktycznie coś bardzo książce bliskiego,  zakwalifikowałem 72 wydanie „Frondy” do kategorii „książki”.

  W kwartalniku m.in. ciekawy tekst Mariusza Pilisa o antymoskiewskim oporze w dawnym imperium na przykładzie Gruzji, Czeczenii i Tadżykistanu. Tekst ciekawy, choć kontrowersyjny bo czeczeński ruch oporu wyrodził się w kolejną dżyhadystyczną rebelię,  pod czarnym sztandarem, a wielu partyzantów dowodzi teraz wojownikami tzw.  Państwa Islamskiego. Inni bojownicy  przeszli na stronę Kadyrowa i tworzą teraz nową „dziką dywizję” na służbie Chanatu Moskiewskiego. Honor Górali ratują „kaukaskie” bataliony ochotnicze w Donbasie ze sławnym, poległym pod Debalcewem,  generałem Munajewem. Tak samo w Tadżykistanie wojna domowa nie była tak „czysta” jak częściowo sugeruje, jak się zdaje autor.

   Kolejny tekst to „Bóg na Majdanie” mojego ulubionego Żyda ;) Ciekawe choć jak to z młodym Wildsteinem bywa miejscami trochę drażni. Chyba jednak wolę pióro Muchy choć jest za Cracovią ;)

 Warte uwagi są także  relacje Franciszka Rapackiego z rewolucyjnej Ukrainy – zarówno Kijowa, ale też lewobrzeżnego Charkowa i Zaporoża – zsowietyzowanej stolicy Kozaków Zaporoskich. „Jak pachnie Majdan” – polecam.

  Małżeństwo Łęskich kreśli fascynujący obraz specyficznej religijności Ukraińców, gdzie krzyżowało się zawsze słowiańskie ( a także nordyckie czy turańskie ) pogaństwo z chrześcijaństwem wschodnim i zachodnim. Po czasach sowieckich zostało też wiele, jako, że bolszewizm był parareligią, a na dokładkę nachodzi na to współczesna „religia konsumpcji”.

  Marta Jeżewska dowala feministkom, w tekście „Kobieta na wojnie”. Ciekawe,  choć  nie do końca się z nim zgodzić mogę. Oczywista prawdą jest, że większość kobiet w historii spełniało się w wojennych czasach jako te, które „kochają i czekają”. Mamy jednak całe mnóstwo przykładów wojowniczek i rycerzy bez jaj fizycznych, ale lwem w sercu. Kobiety co prawda mają parę mankamentów utrudniających wojowanie jak na ten przykład miesiączka, ale w fanatyzmie i niezbędnej w wojaczce wściekłości bojowej trudno im dorównać :p

 Godne lektury  są też artykuły Bartosza Andrejuka „Uzależnienie od Ukrainy” i Tomasza Herbicha  „Anarchomoderna – Aleksander Dugin i rozliczenie z rosyjską modernizacją”. Chociaż ten ostatni trzeba przeczytać z dwa razy bo za lekki to on nie jest ;)

 W numerze pojawia się również wspominany wyżej Wojciech Mucha w reportażu z Winnicy pt. „Wot, Poljak patriota”.

 Generalnie polecam lekturę,  nawet jeśli niekoniecznie zgadzamy się z frondową wizją świata ;)

  
   Ciong Dalszy Nastompi …






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz