wtorek, 14 kwietnia 2015

IV Wojna Północna część 1



 Z dedykacją dla kolegów - wojaków wojsk liniowych i NSR-u


 Jedno nie wyklucza drugiego

      Pisałem ostatnio w jednym tekście, że jak się zdaje, w Wilnie,  w listopadzie  2013 doszło do kolejnego już w historii podziału  Europy Wschodniej na strefy wpływów. Jednocześnie w tym samym tekście pisałem o wojowniczych zapędach Rosji.  Czyngizowych apetytach  Moskwy na Prybałtykę i Polszę. Jedno nie wyklucza drugiego. Odżegnując się od panikarzy i wojowniczych romantyków,  którzy widzą już "zielonych ludzi" pod Białymstokiem i Bartoszycami,  twierdzę, że wojna jest możliwa, że taka wyprawa jest rozważana na Kremlu.

    Ostatnio czytałem wywiad w "Do Rzeczy" z Mariuszem Maxem. Mario jak to zwykle bywa u niego  ( jako ekspert od  wszystkiego ) przesadza mówiąc o "zreformowanej" rosyjskiej armii. Wojska Chanatu nie są zreformowane,  tylko są właśnie w trakcie reformowania. W wyniku zmian wzmocnione i rozbudowane miały być siły elitarne, zdolne do szybkiej reakcji. Sławne WDW czyli  moskiewscy spadochroniarze oraz specnaz. Wzmocniona miała być też rosyjska piechota morska. Formacja ta zbliżona bardziej do Royal Marines Comando niż amerykańskich Marines,  miała szachować Szwedów, Finów, Bałtów, Rumunów, Polaków etc. możliwością skutecznych desantów na tyłach. Wojska lądowe, rakietowe, jadrowe,  marynarka i  lotnictwo miały być przezbrojone, unowoczesnione pod kazdym względem. Rozbudowywano  informatyczny specnaz i defensywę informatyczną. Rosja jest dużo bezpieczniejsza przed zagrożeniem "hakerskim blitzkiriegiem" niż dla przykładu Francja nie mówiąc o III RP.

   Takie operacje jak informatyczny atak na Estonię w 2007, najazd na Gruzję w 2008, zamach w Smoleńsku ( o ile to był zamach ) w 2010 czy długofalowa operacja opanowania Ukrainy ( opisywany już "Monolit") były preludium do mniejszej lub większej operacji przywrócenia wpływów w Europie Wschodniej. Czy planowano najazd na Polskę ? Nie wiem, ale myślę, ze rozważano by  za jakiś czas złamać "traktat dwóch czarnych orłów" z Wilna. W ten lub inny sposób. Apropos - zauważcie miejsca wydarzeń zwiazanych z ekspansją Rosji za panowania Putina. Estonia i Łotwa a więc Inflanty. Warszawa i Wilno.  Smoleńsk i Kijów. Krym i wybrzeża czarnomorsko-azowskie...Powstanie ludowe na Ukrainie zimą 2013/14 przyspieszyło wszystko.

  Kiedy taka ostateczna ofesnywa putinowska miała by nastąpić ? Gdy NATO pograży się w totalnym kryzysie. To przecież zupełnie możliwe szczególnie, gdy  murszeniu tej struktury pomoże choćby lobbując zakulisowo za jakąś "euroarmią". Co ważniejsze, nastąpiła by wtedy  wtedy, gdy Eurokołchoz się rozpadnie. To  przecież jeszcze bardziej prawdopodobne. Piękna idea integracji europejskiej wypaczyła się pod wpływem wielu czynników. Hegamonistyczne zapędy Niemiec, pycha Francuzów, głupota Południowców a w szczególności Greków. Biurokratyzacja i ideologiczne zacietrzewienie polityków z "pokolenia 68" i ekspansja demograficzna muzłumanów. Gdy Europa pogrążyła by się w kryzysie i "belfastyzacji". Gdy zamachy i zamieszki pomiędzy  nacjonalistami a lokalnymi dżyhadystami, między skrajną prawicą a "antifą" stały by się codziennością wtedy wystarczyło by zadbac o "Obamizację", albo powrót izolacjonizmu w USA. Potem  można by było uderzać...

Mongolska  ekspedycja karna

Tatarzy, gdy podbili Ruś nie okupowali jej,  tylko zostawili miejscowych kniaziów  na tronach. Zachęcali ich do rywalizacji o łaskę  chanów. Kniaź, który najskuteczniej zabiegał  (intrygami, bezlitosnym zbieraniem  danin i podatków, całowaniem czubków chańskich trzewików, zginaniem się by chan mógł wejść po jego grzbiecie na konia itp ;) ) o łaskę otrzymywał tzw Jarłyk.Oporne księstwa były karane ekspedycją karną. Jak wyglądała Ruś w tamtych czasach najlepiej obrazuje miks piosenki Jacka Kaczmarskiego z  fragmentami filmu Andrija Tarkowskiego. Obaczcie:


I ta hipotetyczna wojna z Polską w 2020 czy 2025 wyglądała by najprawdopodobniej tak jak "mongolska ekspedycja karna" na  Gruzję w sierpniu 2008. Krótkie spięcie, szybka pacyfikacja, spustoszenie, zastraszenie, złamanie morale. Brutalne przywołanie do porządku.  W dalszej kolejności cofnięcie reform. Coś wam przypomina,  to co się stało w Gruzji po 2008 ? Czechosłowacja po 1968 ? Węgry po 1956 ? Dokładnie...Syzbka wojna,  dla uzyskania określonych celów politycznych jest zresztą od 1945 najczęstszą formą "oficjalnych" wojen między państwami. Dla przykładu wojna Yom Kippur w 1973 i izraelskie ekspedycje karne do Libanu w 1982 i 2006, ale też choćby  chińska inwazja na północne prowincje Wietnamu w 1979. Te konflikty omówimy sobie jeszcze kiedyś.. 


walki na pograniczu osetyjsko - gruzińskim. Jeszcze przed wojną sierpniową w 2008. Żródło - Wikipedyja.


  Tak, jesli dojdzie do wojny między Chanatem Moskiewskim a III, IV czy V RP będzie nie jakaś długa. Może jak  Potop ? Szwedzi od lata do zimy 1655 zajęli większość ziem Rzeczpospolitej, których jeszcze nie kontrolowali Moskale. Już w grudniu wybuchło wszechstanowe powstanie przeciwko najeźdzcy łupieżczemu. Co mile łechce,  powstanie zaczęło się w okolicach Nowego Sącza i Krosna :) W 1656 Szwedzi  i Branderburczyki zaczęli się cofać. I nie pomógł staraszliwy siedmiogrodzko-kozacki najazd z 1657. Elektor przeszedl na strone silniejszego, Rakoczy został rozgromiony. W 1658 Szwedzi byli już tylko na samej północy RON - na Pomorzu, Żmudzi,  w Prusach. Tak może wygladać "potop anno 2025" - okupacja a później stopniowy odwrót. Połączony z dzikim  i systematycznym ogałacaniem kraju i taktyką spalonej ziemi, w której Rosjanie są rozmiłowani od wieków. Inny przykład z dawnych wieków - inwazja mongolska na Księstwa Polskie i Królestwo Wegierskie w 1241. Okupacja Wegier nie była długa, ale niszczycielska. Wiele miast  i wsi było dymiącymi pogorzeliskami. Po mongolskim panowaniu zostały  piramidy czaszek.  Tysiące jasyru popędzone na Wschód...

Szczo Diełat ?

   To nie jest analiza wojskowa, to analiza oparta na elementarnej logice i  znajomości historii. Hobbystycznej znajomości  nie akademickiej. Mimo to brakuje takiego logicznego naszym  decydentom. Może nie brakuje,  tylko tak udają ?

      Na  pewno potrzeba  realnie wzmocnić wojsko. Operacyjne wojska lądowe w liczbie 150 000 realnych "bagnetów" plus co najmniej 50 000 NSR-owców to jakieś minimum. Plus kilkadziesiąt tysięcy Gwardii Narodowej wzorowanej na tej amerykańskiej. GN nie jest tak dobrze wyszkolona jak zawodowe wojo, ale lepiej niż wojsko z poboru. Jest też  TAŃSZA.  

   Wzmocnić  trzeba lotnictwo i obronę przeciwlotniczą. Popatrzmy - całkiem nowoczesna armię Gruzji Rosjanie roznieśli, a improwizowane wojska ukraińskie mimo wszystko walczą nadal. Bo Moskwa nie może z przyczyn politycznych użyć samolotów i śmigłowców. Wróg siejący śmierć z nieba, panujący w powietrzu to straszliwa broń psychologiczna. Inna sprawa, że należy szkolić  żołnierzy do "bieda-wojny", do wojny jak we Wrześniu. Trzeba mieć świadomość, że może przyjść moment, gdy Rosjanie będa mieli całkowitą przewagę w powietrzu. W razie W raczej szybciej niż później.

   Od podstaw trzeba budować  obronę przeciwrakietową i przeciwhakerską, która zdaje się własciwie nie sitnieje. Odbudować  wywiad cywilny i wojskowy.  Podnieść z dna Marynarkę Wojenną i Obronę Wybrzeża - desant sowiecki pod Łębą byłby niemiłą "niespodzianką". Wojskowym nie jestem, to co piszę to elemntarna logika.

   Uzupełnieniem wojsk regularnych powinna być Armia Krajowa - Obrona Terytorialna. Z poboru czy ochotnicza. Należy wesprzeć pod każdym względem już istniejące formacje paramlitarne. Postarać się o podowjennie albo potrojenie liczby paramlitarnych do 60 czy nawet 90 tysiecy bagnetów. Umożliwić  szkolenia "powszechnej samoobrony" w różnych trybach - 4 miesięcznego "małego woja", ale też szkoleń "urlopowych" i "weekendowych". Im więcej umiejących obsłużyć kałasznikowa i sprawnych fizycznie tym lepiej. Choćby do wojny partyzanckiej. Umiejętności strzeleckie w narodzie kiedyś słynącym z wojowniczości są gorzej niż nędzne. Ja sam ostatni raz broń palna mialem w reku gdzieś w latach 90-tych :P
Obrona Terytorialna będzie miała wielorakie ważne zadania. Oczywscie nie nadaje sie zbytnio do wielkich kontrofensyw. Za to doskonale nadaje się do pilnowania zaplecza przed "zielonymi" i specnazem. Wchodzi do akcji w przypadku desantu WDW  czy piechoty morskiej  na tyłach. Wspomaga wojsko w obronie swoich miast i wsi vide Czeczenia w 1995 czy Muriapol w 2014/15. Po przejściu frontu jest zapleczem partyzantki.


Wojna Zimowa  XII 1939 - III 1940 Lekko uzbrojeni Finowie zatrzymują sowiecki huragan ognia i stali. Tryumf sprytu, hartu i patriotyzmu nad totalitaryzmem. Żródło- wikipedyja.


   Należy korzystać z doświadczeń innych. Szczególnie przyjrzał bym się doświadczeniom  fińskim i czeczeńskim. Oni najlepiej w XX wieku bili Rosjan. Bo Afganistan i Wermaht to jednak zbyt odległe porównania, choć też warte przeglądnięcia.   Bezwzględnie należy skorzystać też z doświadczeń ukraińskich i gruzińskich.



Korzystać z wszelkich innych doświadczeń walki  "Dawid vs Goliat" choćby ten Dawid był Vietcongiem czy Państwem Islamskim. No i oczywista z własnych doświadczeń, w końcu trochę tych wojen mieliśmy, a z Moskwą szczególnie dużo. Pare razy wypędzaliśmy ich z Kijowa, Smoleńska czy nawet Moskwy ;) Należy też bezwględnie dbać o żołnierzy z doświadczeniem bojowym z  Iraku  Afganu. Taki żołnierz to skarb,  co niezbyt rozumiał minister Klich - Szumlewicz polskiego Wojska.

Należy odbudować Obronę Cywilną. Wporwadzić z powrotem prawdziwe PO w szkołach i rozbudować je. Wzmocnić rolę WF-u , najbardziej zaniedbanego przedmiotu z powodu kretynskiego poglądu, że "mądry = słaby". Przy tym kłaść nacisk na hart psychofizyczny, bo co z tego, że ktoś potrafi przebiec maraton skoro potem musi natychmiast brać prysznic. Koniecznie z  dżelem pod prysznic  bo mydło wysusza skórę ;) Nauczyć radzić sobie w sytuacjach kryzysowych.  Nie tylko wojny ale np. powódzi  pożarów,  wichury,  wielkiej  awarii , ataku hakerskiego  czy terrorystycznego, epdiemi itd. 

  Co do poboru nie wydaje się konieczny. Powinna byc jednak możliwowość szybkiego wprowadzenia i szybkiego przeszkolenia dużej ilości młodych chłopaków. Tutaj przyjżał bym się niemieckim rozwiązaniom z lat 20-30 tych i amerykańskim z lat obu "Światowych". Jasne , że na szybkiego cięzko przy dziejszym zaawansowaniu techncznym wyszkolić pilota śmigłowca szturmowego, ale już operatora drona Obrony Terytorialnej tak.

To na razie tyle

P.S. 

Miałem dziś zrobić pocisk po  Ukraińcach ws ostatnich głosowań w Kozackiej Radzie w Kijowie. Żeby nie było, że jestem banderowcem. Dam im jednak trzy dni na poprawę :p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz